Komunikat UKE w sprawie DVB-T2

Loading thread data ...

Pan J.F. napisał:

Świetnie kuszą, by gromadzić wszystko jak popadnie w jakiejś bazie danych. Typowy programista załatwia to metodą pana Zenka, starszego magazyniera kółka rolniczego w Myciskach Niżnych. Przyszedł transport dreblinek -- ciepnie za próg, a dopiero jak trzba będzie komu wydać jedną, to szuka gdzie to trafiło.

Na to się mówi (w moich kręgach przynajmmniej) "casus wyborów 2014". Dziewoja, której zlecono napiasnie obsługi informatycznej liczenia głosów, wrzucała wszystko do bazy jak należy. Założyła sobie, że żadnej awarii nigdy nie będzie, wszystko się policzy na bieżąco, na koniec powstanie gotowy wynik. Sypnęło się przy pierwszym przypadku przeciążenia na wejściu danych. Dame do systemu weszły, ale nie zostały przetworzone. A o napisaniu kwerend do powtórzenia wadliwych operacji nikt nie pomyślał.

Ja to się dziwię jak wtedy sprawdzali. Ale jak celnik wziął paszport do kańciapy, to oddawał po kwadransie. Kolejki na granicy stały kilometrowe, choć ruch ruch był wielokrotnie mniejszy.

Nie mam podwójnego obywatelstwa, ale mam odpowiednik naszego pesela w innym kraju. Na stosownym dokumencie jest moje imię i nazwisko z "ł" jak się patrzy. Kraj niewielki, ale sobie radzą. Niemcy mają nawet więcej powodów, by obsłużyć "ł", niż mu umlauty -- język serbołużycki ma tam status urzędowego.

A gdzieżby tam! Moja złośliwość jest wręcz legendarna.

Ale nielegalne. Nawet przy wstępowaniu w związek małżeński należy podać obywatelstwo -- żeby USC mógł powiadomić o zmianach swój odpowiednik w innym kraju.

Są zapewne dwustronne lub wielostronne porozuminia między krajami regulujące przekazywania takich informacji.

Ja wręcz przeciwnie. Ale co kto lubi...

Reply to
invalid unparseable

Pan J.F. napisał:

Za Gomułki, za wczesnego Gierka. Dobrze pamiętam z wyjazdów z rodzicami. Nie dość, że paszporty sprawdzali długo, to jeszcze kazali wszystko wyjmować z bagażnika. I lustrem lustrowali podwozie samochodu. Na granicy "bratnich krajów". Bo na innych granicach tylko przystakiali pieczątkę -- wiedzoeli, że nam to jest potrzebne.

Albo odwrotnie -- same podejrzane elementy.

A to nie wiem, bo tylko raz mi się zdarzyło pociągiem.

Z "ł".

Unikodu nikt nie uznaje za alfabet urzędowy, Japończycy są najbliżsi, ale to jednak nie to.

U nas przyjęto (słusznie), że urzędowo obowiązuje alfabet łaciński. Diakrytyki i dodatkowe litery w tym alfabecie nie są precyzyjnie uregulowane, więc jak ktoś ma w nazwisku jakieś akcenty, thorny czy inne cósie, to jeśli się da, jest to repektowane. W Serbii mają dwa alfabety, *absolutnie równorzędne*. Urzędy muszą być na to przygotowane, urzędnik powinien znać oba, choć obywatl na ogół posługuje się jednym. Transliteracja jednego w drugi jest prosta, oczywista i powszechnie znana.

Są też kraje (nam sąsiednie), które poza używaną oficjalnie cyrylicą, same transkrybują w dokumentach nazwiska swoich obywateli. I tu pojawia się problem, bo oni to robią na modłę anglosaską, co nijak nie przystaje do ich słowiańskiści. A taki na przykład białoruski, tak samo jak serbski, ma swoją notację łacińską, tyle że dużo starszą, bo średniowieczną. Potem jak się imigrant ze wschodu polonizuje, to zmienia nazwisko, by mieć je normalnie zapisane. Znam takie przypadki.

Reply to
invalid unparseable

Pan J.F. napisał:

Jak to co znaczy? Po prostu się da. Klawiaturę mam systemową, niezmienioną. Można na niej *łatwo* napisać każde słowo dowolnego języka posługującego się rozszerzonym alfabetem łacińskim (są martwe klawisze). Oczywiście w Unicode. Jeśli "pod spodem" jest jakaś wybrana strona kodowa, to rzecz jasne tylko te litery, które się w niej znajdują.

A kiedyś dokumenty pisano ręcznie -- nie było żadnego problemu z dodawaniem kreseczek do liter.

Reply to
invalid unparseable

Pan J.F. napisał:

Robię to biegle dlatego, że *dodatkowo* mam zainstalowaną klawiaturę z cyrylicą i mogę się na nią przełączyć. Tu chodziło o co innego. O pisanie słów takich, jak François albo Međugorje czy Győr.

Kiedy?

"Metoda ręczna" i "metoda komputerowa" opiera się o te same zasady, tyle że mało kto o tym wie i korzysta z tego.

Reply to
invalid unparseable

Pan RoMan Mandziejewicz napisał:

Się nie zrozumieliśmy. Nie chodziło tu o metodę *drukowania*, tylko o metodę

*wprowadzania* znaków z klawiatury, a konkretnie użycie martwych klawiszy. Maszyny do pisania miały jeden taki klawisz, może w niektórych językach dwa. Komputer ograniczeń nie ma, martwych klawiszy w standardowym układzie dla alfabetu łacińskiego jest tyle, ile potrzeba. Jeśli ktoś zna zasadę, napisze wszystko w dowolnym języku. Tak więc kombinacja "Alt + ;" jest martwym klawiszem akcentu acute. Nie przesuwa kursora, tylko dopasuje właściwy robaczek przy wciśnięciu następnego klawisza. Czyli "Alt + ;", a następnie "o" da w sumie "ó". Podobnie w przypadku óéśńú... Ale już nie uda się to z literą dajmy na to "m" (bo nie ma "m" a kreseczką w żadnym języku). Wciskając "Alt + :" uzyskamy podwójny akcent acute, inaczej mówiąc węgierski umlaut ő -- ale tylko nad "o", bo tylko taki diakrytyk jest w użyciu. Używając innych martwych klawiszy można napisać Ľ, ľ, â, ň, ă, ş i co tam jeszcze może się trafić urzędnikowi stanu cywilnego (i nie tylko jemu).
Reply to
invalid unparseable
2020-02-12 o 13:34 +0100, Jarosław Sokołowski napisał:

Hḿḿ... Tak kolega ḿówi? :)

W űżyciű to nie wiem, ale dać się da i z czym innym.

Pod warunkiem, że urzędnik ma oprogramowanie kompatybilne z jakimś UTF-em oraz terminal potrafiący wyświetlać Unicode. Niby oczywistość w 2020, ale czasem można się zdziwić czego to ludzie jeszcze używają... Nieco obok tematu ale nie tak bardzo - wczoraj rano byłem w urzędzie bo im załączniki w mailach się "psuły" więc po znajomości zajrzałem. Przy tej okazji zauważyłem, że oni jeszcze działają na Windows XP z Outlook Express, a pocztę ciągną POPem w cleartext... z ustawieniem "kasuj z serwera po tygodniu" jako sposób na współdzielenie skrzynki między dwoma komputerami. Od razu poczułem się młodszy. Swoją drogą - czy Win XP już wspierał Unicode? Chyba nie...

Mateusz

Reply to
Mateusz Viste

W dniu 12.02.2020 o 04:48, J.F. pisze:

Rosyjski to nie alfabet łaciński.

Ale umiem:

Ярослав

:)

MJ

Reply to
Michał Jankowski

Pan RoMan Mandziejewicz napisał:

Używałem kilku, wszędzie było tak samo. Co nie musi oznaczań, że istnieją też inne, gdzie jest inaczej. A nawet ułomne, gdzie się w ogóle nie da.

Pierwszy raz spotykam się z określeniem "martwy znak". Zrobienie czegoś podobnego do martwego klawisza (przypisanie metryce znaku zerowej szerokości) jest możliwe, ale nikt uczciwy tego nie robi -- to wbrew idei metryk (TFM), które mają wiernie opisywać, a nie oszukiwać. Jest za to w TeXu mechanizm akcentowania znaków, który jednak działa *zupełnie inaczej* niż martwe klawisze. Typowo zdefiniowane jest to nie słowami, lecz intuicyjnymi sekwencjami -- na przykład 'o oznacza "ó", a \"o oznacza "ö". To bardzo wygodne przy okazjonalnym pisaniu obcych słów, bo łatwo zapamiętać.

"Typowo" oznacza tak, jak było 38 lat temu. Ale w praktyce bywa różnie, dzisiaj przeważnie jest inaczej. Sekwencja 'o może umieścić w pliku wyjściowym po prostu znak "ó" z używanego fontu, który ten znak ma. I odwrotnie -- napisanie "ó", gdy font jest ubogi w glify, powoduje zmontowanie tej litery jako znaku akcentowanego. Jest jeszcze trzecia możliwość -- font witrualny, który ma pliki metryk, a nie ma glifów, a te dopiero są tworzone w czasie drukowania.

Reply to
invalid unparseable

Pan Mateusz Viste napisał:

Nie jest to warunek konieczny. Font postscriptowy w swoim podstawowym kodowaniu (z początku lat osiemdziesiątych), mimo że ma tylko 256 glifów, również pozwala na to samo -- przy użyciu kompozytów. Wbrew obiegowej opinii, użycie przy drukowaniu kompozytów nie jest ani trochę gorsze od drukowania *wcześniej zmontowanymi* literkami. Te liczne literki z przeróżnymi kreseczmami, istniejące w fontach UTF, i tak zostały zmontowane w fabryce przez automat. To tylko ułatwienie dla programów składających, do prostego stawiania literek, jedna obok drugiej, nie muszą być specjalnie inteligentne.

Reply to
invalid unparseable

Pan Mateusz Viste napisał:

Nie jest to warunek konieczny. Font postscriptowy w swoim podstawowym kodowaniu (z początku lat osiemdziesiątych), mimo że ma tylko 256 glifów, również pozwala na to samo -- przy użyciu kompozytów. Wbrew obiegowej opinii, użycie przy drukowaniu kompozytów nie jest ani trochę gorsze od drukowania *wcześniej zmontowanymi* literkami. Te liczne literki z przeróżnymi kreseczmami, istniejące w fontach UTF, i tak zostały zmontowane w fabryce przez automat. To tylko ułatwienie dla programów składających. Do prostego stawiania literek, jedna obok drugiej, nie muszą być specjalnie inteligentne.

Reply to
invalid unparseable
2020-02-12 o 15:37 +0100, Jarosław Sokołowski napisał:

W druku - tak, da się. Głowica druknie literkę, cofnie się, i dodrukuje kreseczkę, pałeczkę czy inne kółeczko. Ale jakoś te dane trzeba najpierw wprowadzić - a zatem i wyświetlić, bo urzędnik musi przecież mieć WYSIWYG.

Programy to jedno, API systemu operacyjnego (przykład z WinXP) to drugie. No i dochodzi czasem kwestia sprzętu - w trybie tekstowym VGA (a ten był wielce popularny w administracji jeszcze nie tak dawno temu), jak byś się nie spiął, to nie wyświetlisz niczego spoza matrycy

256 znaków, bo tam nie ma tak że można sobie gdzieś kreseczkę domalować (tak, w ten sposób działał egapl.exe, ale on dostawiał ogonki w pamięci karty VGA, limitu 256 znaków w żaden sposób nie przeskakiwał).

Mateusz

Reply to
Mateusz Viste

Pan Mateusz Viste napisał:

Drukowanie postscriptowe z cofaniem głowicy niewiele ma wspólnego. To nie na tym polega tworzenie kompozytów. Komputery NeXT do wyświewtlania na ekranie też używały postscriptu -- trzeba było takie kupić urzędnikom. To też połowa lat osiemdziesiątych.

Zresztą drukarki igłowe pod koniec swojej epoki też nie cofały -- sekwencję <literka> <backspace> <kreseczka> drukowały jednym cięgiem.

Jak działał egapl.exe, wiem dobrze, bo mnie mocno wkurzał. Raz dodać do matrycy nie wystarczało, przy przełączaniu trybów trzeba było to robić ponownie, więc program musiał siedzieć w RAM i czuwać nad sprawą. I to zajmowanie pamięci mnie wkurzało, bo wciąż mi jej brakowało. Napisałem więc swój program, który w pamięci miał tylko 18 znaków, a nie całą tablicę 256. Sam w sobie też był mniejszy. Różnica była kolosalna. To samo zresztą ze sterownikami klawiatury -- ludzie używali jakichś wielkokilobajtowych pokurcy, mój miał poniżej 200 bajtów.

Reply to
invalid unparseable
2020-02-12 o 16:19 +0100, Jarosław Sokołowski napisał:

No tak, kolega o niebie a ja o chlebie. :) Postscript to była, w tamtym stuleciu, droga technologia. Ja miałem na myśli instrukcje ESC/P, de facto standard w drukarkach igłowych (a tylko takie widywałem wówczas w administracjach).

Być może byłaby to jakaś rada... Ale nie mam przekonania, czy to dałoby się zakwalifikować jako rozsądne zarządzanie budżetem.

Tu przyznam, że niczego sobie odciąć nie dam - sam miałem Epsona LX-800, i *wydaje* mi się, że gdy podawałem mu stosowne polecenia ESC/P w QBasicu w ramach takich właśnie zabaw, to głowica cofała się i drukowała ponownie w tym samym miejscu, niczym maszyna do pisania. No ale dawno to było, pamięć omylna, więc może mi się tylko wydaje.

Tutaj znów sprzeczność z tym co ja pamiętam - o ile dobrze pamiętam, to egapl instalował int handler pod 0x10, dzięki czemu był w stanie domalować na nowo kreski w tablicy VRAM za każdym razem, kiedy ktoś lub coś zmieniło tryb tekstowy. Dzięki temu sprawa była zupełnie bezobsługowa.

Ano właśnie... więc chyba o tym samym myślimy.

egapl.exe nie miał raczej całej tablicy - tylko właśnie domalowywał kreseczki i ogonki na ściśle określonych glifach, dzięki czemu był relatywnie mały. Ale znów - zaczynam mieć wątpliwości co do mojej pamięci... Może to nie egapl.exe tak robił, tylko plega.exe? Albo jaki inny polvga.exe? Któryś to robił na pewno, bo pamiętam jeszcze jak przeczytałem o tym w jakimś CZYTAJ.TXT i pomyślałem "sprytnie!".

Ciekawią mnie te 18 bajty. Domniemywam, że to był tylko goły int handler, który uruchamiał przy każdej zmianie trybu jakiś zewnętrzny program z dysku (typu nierezydentny egapl.exe lub po prostu systemowy MODE CON CP SELECT...)?

Mateusz

Reply to
Mateusz Viste

Pan Mateusz Viste napisał:

Wydawało mi się, że rozprawiamy o [nie]konieczności używania Unicode.

Droga i powolna. Pecet z programem Goscript (nie Ghostscript) jedną stronę przygotowywał do druku klika minut. Napisałem wtedy (w języku postscript) program, który wciągał dowolny font postscriptowy z pliku i po wyjęciu z niego krzywych Beziera opisujących glify, wypluwał to w postaci gotowego do kompilacji programu języka Metafont. I to działało wyśmienicie.

W Polsce w samej końcówce tych lat (a może na początku 90) zakupiono dla wszystkich urzędów skarbowych komputery marki Bull. Promocja była, trzeba brać, bo nie wiadomo, czy się powtórzy. Oprogramowania do tego żadnego. No ale oprogramowanie to drobiazg, tego nawet nie widać, nie to co taki solidny mebel jak komputer Bull. Oprogramowanie przecież "się napisze". No i chyba zaczęto pisać, zaliczki wypłacono. Ale zanim skończono, komputery już poszły na złom, bo wiadomo jak prawo Moora (i Murphy'ego) działa.

Tak sobie myślę, że ten NeXT przynajmniej działał, więc w zarządzeniu o jego zakupie rozsądku może być więcej.

Ja sobie dam obciąć (choćby paznokcie) -- ten Epson cofał. Ale drukarki nowsze/lepsze drukowały jak napisałem. Pozatym była możliwość (nawet w tych starszych) załadowania swoich znaków, tak jak w kartach EGA/VGA. Nie trzeba było drukować zacofaną metodą.

Raczej ładował całą zawartość generatora znaków, nawet tych ASCII. Jak się miało lekko nietypową kartę VGA, to w czasie uruchamiania programu widać było zmianę na ekranie.

Gdyby nie wspomnienie o pliku CZYTAJ.TXT, to bym pomyślał, że to mój. Mnie się takich opisów nigdy nie chciało robić, bowiem oszczędny w słowie jestem. A że nigdy na rozsądnie napisany program nie natrafiłem, napisałem własny.

Nie 18 bajtów, tylko 18 znaków: ąćęłńóśźżĄĆĘŁŃÓŚŹŻ.

Reply to
invalid unparseable

Użytkownik "Michał Jankowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:5e440073$0$543$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl... W dniu 12.02.2020 o 04:48, J.F. pisze:

A fakt - nie zrozumialem w pelni "dowolnego języka poslugującego sie alfabetem łacińskim".

Ale apetyt rosnie w miare jedzenia - nawet w Europie to za mało :-)

Podziwiam. Copy&Paste, czy masz zainstalowana klawiature na wszelki wypadek ? Czy pamietasz numerki kodów ?

Rosjanie sobie kiedys fajnie radzili - np duze litery lacinskie, a male - cyrylica. Albo znaki ASCII ... a z ustawionym osmym bitem - rosyjskie.

J.

Reply to
J.F.

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.