Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)

[...]

To było żartobliwe i myślałem, że na tyle oczywiste, że nie trzeba tego podkreślać emotkiem. Tamto stanie (z codziennym sprawdzaniem listy) miało miejsce w 1984/1985r.

Nigdy nie miałem Rubina. Czarno-białego Neptuna brat jakoś kiedyś trafił na "egzemplarz uszkodzony, przeceniony". Pewnie dlatego dostał bez żadnej kolejki. Miał 4 kanałowy przełącznik dotykowy. Uszkodzenie polegało na tym, że uparcie (w ciągu kilku minut po przełączeniu na inny kanał) przełączał się sam na pierwszy kanał. Wcale bym się nie zdziwił jakby część z tych 2 miliardów została przeznaczona na dopłaty do telewizorów specjalnie zrobionych tak, że co wybierzesz to on i tak się przełącza na jedynie słuszną TV :). Źródłem problemu była upływność jednego z tranzystorów BC ileś tam.

Poza tym zbierałem (w Bomisie) elementy na 4 te małe przenośne Neptuny. Wszystko się pojawiało. Jedynie programatory miały przewierconą płytkę obudowy (otwór rzędu 5mm bez zniszczenia elektroniki). Części na jeden wymieniłem z kimś na 3 obudowy. Zmontowałem 2 (z charakterystyczną dziurką w programatorze), a trzeci przerobiłem na monitor (w Bomisie rzucili zielone kineskopy i wzmacniacze montowane chyba zamiast płytki p.cz.) - pierwsze lata w firmie (powstaliśmy w 1988) pracowałem na tym monitorze. Nawet projektując sporą 2-stronną płytkę (automatyczny tester do naszych programatorów EPROM). Podkreśliłem 2-stronną bo to był główny problem na monochromatycznym monitorze.

Jeden raz staliśmy noc z bratem aby kupić 2 Wiatki. Wcześniej przez kilka miesięcy codziennie się dowiadywaliśmy w sklepie czy będzie jakaś dostawa i czego. Ponieważ nie mieli towaru to mieli czas odbierać telefony (które przez to były ciągle zajęte). Można też było po prostu codziennie wpaść do sklepu w drodze z pracy do domu. Sprzedawcy swoich znajomych i tak obsługiwali przed otwarciem sklepu więc nie ukrywali informacji o planowanej dostawie. P.G.

Reply to
Piotr Gałka
Loading thread data ...

I stad wlasnie te kolejki spoleczne z lista i codziennym sprawdzaniem.

4-ty dostal w kolejnej dostawie, bo nowych nie wpuscili.

Pawle - po co ? Przeciez nie bylo innych TV. Eksport do NRD ?

Jak to bylo: Na pierwszym programie: przemawia tow Brezniew. Na drugim programie: przemawia tow Brzezniew, Na trzecim programie: stoi milicjant z pałą i mowi - nu towariszcz, a czemy wy nie sluchacie jak tow. Brezniew przemawia ?

J.

Reply to
J.F.

To nie potrzebne. Pytknie się jakoś ustawę o mediach partiotycznych i nagle na FB zostanie tylko jeden rodzaj grup. Ruchome obrazki to jakiś relikt, prawdziwa walka jest o młodych.

Swoją drogą dowiedziałem się kiedyś że w zestawach politechnicznych "Młody elektronik" gdzie znajdowały sie głównie BC211 i BC107, bardzo często trafiały buble które nie trzymały parametrów (jeden BC211 był np. pusty w środku). A ja się dziwiłem czemu nie działa :/

U mnie w mieście była "Unitra". Miałem kiedyś koncept aby kupić części i coś poskładać, ale nigdy nie doczekałem się wszystkiego, wiec może i dobrze że nawet nie próbowałem. A małe Neptuny szybko stały się dostępne na rynku wtórnym. Było też troche monitorów z Unitry WZT, wiec dało radę jako tako się informatyzować.

:D

U mnie problem był inny. Miałem Unitrę WZT. Z wejściem composite i chyba Hercules/MDA (nigdy nie sprawdziłem).

Poskładałem wtedy mojego pierwszego 286 z kartą VGA (koledzy mieli już

486 ;). No i jak to spiąć?

Wykombinowałem że puszczę co *drugi* impul synchronizacji poziomiej (dwa obrazy na raz obok siebie), i naprzemiennie będę przedużał impuls synchronizacji pionowej (coś a/la internalce się pojawiło), oraz używając zwykłych kluczy analogowych będe odcinał obraz co drugą linię (jedna połowa znikneła) oraz opóźnie impuls poziomy (obraz przesunął się na środek).

Tak oto, używając głównie 40xx udało się zasilić monitor composite sygnałem VGA dostajac obraz interlace, zgnieciony w pionie.

I na tym programować, dysponując dyskiem 120MB.

No, bolesne, ale twórcze.

Reply to
heby

W dniu 2020-07-10 o 11:46, heby pisze:

Takie, co nie trzymają parametrów dostawały nazwy bez literki B. Miałem z Bomisu wiele C211 czy C109.

Jednak trochę inna epoka :) Ja miałem IBM/XT z 640k RAM, z dwoma czytnikami dyskietek 360k i _BEZ_HDD_. Jako wyjście karta z możliwością wyboru Hercules/CGA.

Do projektowania płytek używałem trybu CGA (rozdzielczość 320x200 - obecnie wydaje się śmieszna) i zmieszałem kolory rezystorami aby uzyskać na moim monitorze różne odcienie zieleni.

Większym sukcesem było uruchomienie na tym sprzęcie programu Racal-Redac (dystrybucja była na 4 dyskietkach 360k). Przegrywałem na docelowe dyskietki kolejne pliki i uruchamiałem aż się zatnie. Była jakaś informacja jakiego pliku szukał to dogrywałem mu kolejny. W ten sposób zredukowałem pliki tak, że mieściły się na 2,5 dyskietkach + 80k na RAMdysku (te pół to jego pliki na dyskietce na której też były pliki robocze). Co jakiś czas chciał aby mu wymienić dyskietkę w drivie B, ale nie w czasie zasadniczego projektowania płytki. Większym problemem było rozróżnianie top od bottom. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

Użytkownik "Piotr Gałka" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:re9g18$rm4$1$ snipped-for-privacy@news.chmurka.net... W dniu 2020-07-10 o 11:46, heby pisze:

To takie ze skladnicy harcerskiej ? Oni wprost to pisali ... a moze to Radioelektroniku pisali, ze elementy sa tanie, bo nie maja parametrow, ale ogolnie sprawne.

I faktycznie byly sprawne, to odstepstwo od parametrow nigdy mi jakos nie spowodowalo, ze uklad nie dzialal.

A to w Bomisie takich nie pamietam ... a moze nie zwrocilem uwagi ...

Do projektowania plytek istotnie smieszna :-)

W ogole mial driver na CGA ?

A pamieci przeciez tez wymagal.

J.

Reply to
J.F.

Tak.

No więc mój bez bebechów, BC211, trafil się bodaj w zestawie "5" czyli technika cyfrowa i pracował w zasilaczu. Więc było łatwo ocenić powody nie działania. Ale w innych, analogowych, dostawałeś tranzystor ze wzmocnieniem zamiast 100 to jakieś 20 lub inne kfiatki w teń deseń. Cięzko było coś z tego uzyskać bardziej zaawansowanego niż syrena strażacka.

Potem dokupywałem w Unitrze, ale tam się kupowało "co jest" wiec raz wyszedłem z pudełkiem rezystorów o dziwacznej wartości, 1000 sztuk. Bo coś trzeba było kupić :D

Reply to
heby

heby napisał:

Mnie w czasach licealnych wychowywano przez pracę w zakładach "Omig". Przez miesiąc czy dwa chodziliśmy tam raz w tygodniu na szychtę, co wypełniało całoroczny program przedmiotu zwanego ZPT. Na koniec można było otrzymać deputat składający się w wyrobów fabryki. Nie były to nawet odpady czy buble, podejrzewam nadwyżki produkcyjne wynikające ze zobowiązań załogi dla uczczenia święta 1 Maja czy 22 Lipca.

W ten sposób stałem się posiadaczem dziesięciu kilogramów oporników o najdzikszych wartościach -- chyba ze sześć lub więcej miejsc znaczących i tolerancja jakichś setnych procenta. Do tego z kilogram rezonatorów kwarcowych o nie mniej egzotycznych częstotliwościach.

Reply to
invalid unparseable

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl...

Dobrze trafiles. Czesc koledzy na studiach trafili do zakladow Polar czy Wrozamet, gdzie robili na tasmie kuchenki czy pralki. Komus sie chyba pomylila praktyka robotnicza (byla w poprzedniej dekadzie, ale juz zniesli) z zawodową.

Ale nie wszycy robili tam na tasmie - niektorzy kopali row ... pod kabel energetyczny ... to chyba mozna zaliczyc jako fachową :-)

Uuu - a nie umozliwialy one podsluchiwania transmisji ... chyba nie tajnych, ale co najmniej poufnych ? :-)

Czy po prostu - co wyszlo, to nadrukowali uczciwie. Jak zgodnie z tolerancja - to poszlo do klienta, a jak nie ... na deputaty, albo do Bomisu :)

J.

Reply to
J.F.

W dniu 2020-07-10 o 13:16, J.F. pisze:

Jak chciałem zrobić RAM dysk 100k to już brakowało pamięci do pracy. A jak mniej niż 80k to brakowało miejsca na pliki. Na RAMdysku nie miałem plików roboczych, których rozmiar się zmienia tylko jakieś jego pliki. Jakbym wtedy miał złącze USB i jakiegoś małego pendrive'a ....

Skojarzenie. Jak pojawiły się pierwsze informacje o USB to myśleliśmy, że to jest coś w rodzaju RS485+zasilanie. Byłoby idealne dla naszego programatora, bo dotychczas podłączaliśmy się przejściówką pod klawiaturę aby podebrać zasilanie. Sądziliśmy, że to jest tylko kwestia podłączenia, a reszta to zwykła transmisja szeregowa (w sumie nie wiem co by komu szkodziło tak to zrobić). Na Cebicie (okolice 92..94) pytaliśmy wszystkich producentów różnych złącz o wtyczkę do USB, ale oni w ogóle nie słyszeli o USB. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

W dniu 2020-07-10 o 14:11, heby pisze:

Raz (sądzę, że 89..90) jechaliśmy z bratem do W-wy, ale nie wiem dokąd dokładnie bo coś się likwidowało i była wyprzedaż elementów. Swoją drogą nie wiem skąd się takie rzeczy wiedziało z odpowiednim wyprzedzeniem.

Kupiliśmy chyba 3000 szt (na szybko znalazłem 13 pudełek z opisem, że

200szt) z tranzystorami KT837N (zdiełano w CCCP). Do każdego blaszka dociskowa do montażu i wszystko (blaszki i tranzystory) ociekające jakimś smarem. To jest coś jak BD286 tylko miało na opak nogi. Ale parametry (jako klucz) o niebo lepsze od naszych (Uce przy Ic/Ib=60 był niższy niż w naszych przy Ic/Ib=20).

Też całą masę małych tranzystorów (coś jak BC317). Bez żadnych opisów - jedyne oznaczenie to kropka (chyba wszystkie miały żółtą).

Ceny musiały być znacznie poniżej Bomisowych.

Mając to postanowiliśmy dopasować produkcję do magazynu i zaczęliśmy robić tablice świetlne :) P.G.

Reply to
Piotr Gałka

Pan J.F. napisał:

Na studiach też miałem praktyki robotnicze. I też dobrze trafiłem

-- roboty we fabryce dużo nie było, czy kto chciał, czy nie chciał, musiał działać w myśl zasady, "czy się stoi, czy się leży, trzy tysiące się należy".

Pewnie umożliwiały. Ale trzeba by było mieć gdzie nasłuchiwać. Wszystko to były przeważnie kwarce do filtrów (lub nawet całe filtry) na linie przewodowe, częstotliwości kilkadziesiąt kHz. Wyższe częstotliwości też były, ale te kilohercowe najfajniejsze, wielkie, w szklanych obudowach.

To nie była produkcja seryjna. Każdy opornik strojony indywidualnie, dopiero potem opisany na obudowie, a czasem tylko na dołączonej kartce. To samo z kwarcami. Zakładam, że opisane było uczciwie to, co wyszło w pomiarach.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Pan Piotr Gałka napisał:

Jedną z pierwszych rzeczy, jakie pozyskałem w drodze ściągnięcia z sieci globalnej, był program do dynamicznego zarządzania dosowym ramdyskiem. To musiało być w roku 1991, więc penie już później niż te doświadczenia. Dawało się poleceniem zwiększać i zmniejszać pojemność ramdysku, tym samym dodając lub ujmując pamięć dla programów. Tę górną, powyżej 640kB. Bez restartu systemu, bez utraty plików zapisanych na tym ramdysku. Fajne to było i często się przydawało. Microsoft nigdy sam z siebie niczego tak fajnego nie był w stanie napisać.

Reply to
invalid unparseable

Pan Piotr Gałka napisał:

W gazetach były ogłoszenia o upłynnianiu zapasów magazynowych (gazety to były takie arkusze papieru zadrukaowne literkami, na niektórych stronach gazet każdyy mógł napisać co chciał, o ile za to zapłacił; gazety kupowało się w kiosku na ulicy).

Jarek

Reply to
invalid unparseable

W dniu 10.07.2020 o 18:19, Jarosław Sokołowski pisze:

Ja, niestety, wylądowałem z tej drugiej strony krzywej Gaussa. Pracowałem w elektrolizerni NaCl jako "aparatowy". Praca jednak nie polegała na obsłudze aparatu (wszystko było automatyczne, taki kawałek zgniłego zachodu w głębokiej komunie) a na noszeniu worków z NaOH. Worki były umiarkowanie szczelne, plecy i d...ę miałem trochę ponadgryzanę. Paskudnie powoli się goiło.

P.P.

Reply to
Paweł Pawłowicz

Pan Paweł Pawłowicz napisał:

Można powiedzieć, że krecia robota (to gryzienie w d.). Nominalnie to ja tam byłem pracownikiem galwanizerni. W dużej części robota polegała na snuciu się po hali, zaglądaniu w wanny z bulgoczącymi kolorowymi zupami i patrzeniu, jak przedziwne formy przybierają metale osadzające się na elektrodach. W sumie miła przygoda (byle tylko komuś nie przyszło do głowy ożłopać się jakimś cyjankiem).

Jarek

Reply to
invalid unparseable

W dniu 2020-07-10 o 18:22, Jarosław Sokołowski pisze:

Firmę założyliśmy na początku 88. Do końca 88 opracowaliśmy i wyprodukowaliśmy pierwszą 'serię' 4 szt naszych programatorów Piccolo (obudowa z płytek PCB polutowanych od środka i pomalowana na czarno). Jeden z nich chyba gdzieś tu mam (klient po latach przysłał do naprawy to mu zmieniliśmy na nowy). To wszystko na pożyczanym sprzęcie. W 89 zapewne kupiliśmy komputer (ten bez HDD) i to wtedy chyba były te moje doświadczenia. Szybko doszliśmy do wniosku, że bez HDD 'się nie da'. Kojarzy mi się, że rozważaliśmy kupienie 20M HDD obciętego do 10M (chyba były takie rzeczy, że jak po produkcji się okazywało, że gdzieś są błędy na nośniku to był sprzedawany jako o połowę mniejszy). Ale nie pamiętam czy w końcu kupiliśmy taki 1/2 czy jakoś całe 20M.

Praca bez HDD to było krótkotrwałe doświadczenie i potem RAM dyski już mnie nie interesowały :) P.G.

Reply to
Piotr Gałka

W dniu 2020-07-10 o 18:26, Jarosław Sokołowski pisze:

Ale skąd ja w Gdańsku wiedziałem o upłynnianiu w W-wie. Nie pamiętam abym kupował jakieś ogólnopolskie gazety. Może w Radioelektroniku były takie ogłoszenia. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

W dniu 2020-07-10 o 18:19, Jarosław Sokołowski pisze:

Jak pojawia się temat praktyk w czasie studiów to oczywiście każdemu kojarzą się jego praktyki. Jestem prawie pewien, że już tu kiedyś się o tym rozpisywałem czyli mam tendencję do powtarzania się. Na razie jeszcze jakby świadomego, gorzej jak już się nie pamięta, że się coś pisało i pisze się ponownie jako nowość :).

Robotniczą miałem na normalnej budowie - przy magazynie materiałów - czyli ładujemy kilkadziesiąt parapetów na ciężarówkę, jedziemy 1.5km (właśnie sprawdziłem na Google maps) i wyładowujemy. Albo to samo z metalowymi ościeżnicami drzwi. Ciekawą praktykę miałem po 1 roku. W zakładach radiowych Radmor. Udało mi się trafić 'na uruchamianie' a nie 'na produkcję' (przydzielanie nie było losowe - można było zgłaszać chęć gdzie się chce trafić). Pierwszego dnia to były jakieś kursy BHP itp. Jak drugiego dnia kierownik komórki uruchamiania się dowiedział, że na ten miesiąc dostał

2 studentów po 1 roku to poleciał zaraz załatwiać, aby mu zmienili (poprzednio miał dwóch z 3 roku i jak się potem wypowiadał totalnie nie kumatych). Nie wiem jak to działało, ale mu się (na moje szczęście) nie udało i wrócił raczej załamany. Przez pierwsze dni sprawdzał wszystko to co my (czyli praktycznie ja) zrobiliśmy. Czyli jak stwierdziłem, że 15 wzmacniaczy do radiowozów milicyjnych jest sprawdzonych i skalibrowanych to siadał na stanowisku pomiarowym i wszystkie je po kolei sprawdzał. Produkcja miała duży poziom błędów. Typowo na 15 to 3..5 nie działało i trzeba było szukać usterki. Jak po kilku takich akcjach nie znalazł żadnego błędu to się skończyło, dostałem pieczątkę KJ i jak uznałem, że coś jest dobre to mogłem ją przybić i sprzęt odnieść na produkcję jako 'uruchomiony'. A po miesiącu mi powiedział, że jak od iluś tam lat ma studentów na praktykach to jeszcze nigdy mu się nie zdarzyło, żeby mógł któregoś po zaledwie kilku dniach całkowicie przestać kontrolować.

Ciekawość tej praktyki polegała na tym, że oni produkowali krótkie serie. Takie wzmacniacze to była robota na 3 dni, a potem pojawiało się coś innego co trzeba było ogarnąć jak działa aby umieć uruchomić i naprawić te nie działające. Każdy nowy układ to można się czegoś dowiedzieć. Na przykład tam pierwszy raz spotkałem się z wykorzystaniem diody jako klucza analogowego - stosowali w tonowym wywoływaniu radiowozu. W obwodzie rezonansowym była cewka z odczepami i dla AC odpowiedni odczep był wybierany przez spolaryzowanie diody w kierunku przewodzenia. Odbiornik uruchamiał się tylko jak rozpoznał 'swoją' sekwencję (chyba czterech) tonów. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

Pan Piotr Gałka napisał:

Pierwsze dyski do IBM PC/XT oferowane były w pojemnościach 10 i 20 MB. Ale takiego 10 MB nigdy nie widziałem, pierwszy jaki miałem, to był

20 MB. Mam go zresztą do dzisiaj jako egzemplarz muzealny. Nie słyszałem też, by ktoś z powodu jednego błędu rezygnował z połowy powierzchni. Natomiast "bad sectors" były czymś absolutnie normalnym. Nowy dysk miał je wypisane na obudowie, przy formatowaniu trzeba było to przepisać do polecenia.

Ja tego używałem z HDD. Czas dostępu do dysku był zauważalny, użycie ramdysku przyspiedszało mi pracę. A przynajmniej czyniło ja bardziej komfortową.

Reply to
invalid unparseable

Pan Piotr Gałka napisał:

Raz czy dwa byłem na takiej imprezie. Na pewno dowiedziałem się z prasy. Na pewno było to przed rokiem 1989.

Jarek

Reply to
invalid unparseable

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.