EdW - R.I.P?

Nie lękajcie się! :)

Ok, w pełni rozumiem Twoje stanowisko. Nie jestem kompetentny rozstrzygnąć ich sporu. Mogę tylko powiedzieć, że w dziedzinie fizyki bardziej mnie przekonują całki konturowe Lewina niż wybuchające kondensatory Mehdiego, co nie przeszkadza mi oglądać obu. Zaspokajają inne potrzeby i dlatego znajdę miejsce dla obu. Osobiście jestem zdania, że napięcie elektryczne to ogólnym przypadku wyjątkowo słabo zdefiniowane pojęcie, co podnosi też Lewin, więc z konieczności jestem w jego obozie. Nie zamierzam jednak zaprzestać ciekawych rozmów z Tobą z tego powodu, że wolisz w pozycji "na inżyniera". ;-P

Ponadto, niezależnie od tego, kto ma rację, sam problem jest ciekawy i prowokujący do myślenia, a to jest wartość sama w sobie. Inny ciekawy problem od Lewina: masz nadprzewodzącą, zwartą cewkę i próbujesz do niej wsunąć magnes. Co się stanie?

Z tym się zgadzam. Ale pal sześć Lewina; to jest znacznie szerszy problem, wręcz cywilizacyjny. Nasz system edukacji jest skonstruowany tak, że za wszelką cenę masz odnieść sukces, a porażek się nie toleruje, wręcz je piętnuje. To się odbija na psychice: Tobie nie wolno się pomylić, bo to Cię ośmiesza. Sam się długo musiałem tego aktywnie oduczać, ale wolę życ w zgodzie z faktami. Jakieś 90% moich przedsięwzięć kończy się mniej lub bardziej spektakularną porażką, ale nie czuję się z tego powodu mniej wart. Trzeba z nich wyciągać wnioski, a pozostałe 10% w zupełności mi wystarcza, zarówno psychologicznie, jak i w portfelu. Jak ktoś ma 100% sukcesów, to znaczy, że lutuje rezystory do LEDów i za dużo się od niego nie dowiem.

A ja nie mówię, że nie jest, aż tak wysoko nie fruwam. :-)

To jeszcze ten:

formatting link
(głównie elektronika wojskowa, można podpatrzeć kilka pomysłów hardeningowych).

BTW, przyspamowali mnie Newsletterem, więc rzuciłem okiem na pocztę. Pan Marian Gabrowski rozwalił system. :-)))

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski
Loading thread data ...

W dniu 2022-04-28 o 12:34, Piotr Wyderski pisze:

Nie oglądałem nigdy nic z tych rzeczy o których tu rozmawiacie. Czym problem z magnesem i nadprzewodzącą cewką się różni od lewitacji magnesu nad nadprzewodzącą płytką?

Nigdy, nic o tym nie słyszałem, ale ja sobie żyję w moim małym świecie być może trochę oderwany od rzeczywistości.

Moja nauczycielka od matematyki w liceum jak kiedyś nie było mnie na lekcji i miała jakieś zadanie z rachunku prawdopodobieństwa za które nie bardzo wiedziała jak się zabrać to powiedziała całej klasie: "Jakby Piotrek był to już mielibyśmy to zadanie rozwiązane. To chyba nie jest źle jak uczeń w klasie maturalnej jest lepszy od swojego nauczyciela." Ja uważam, że w tym momencie, jako nauczyciel, wystawiła sobie najwyższą możliwą ocenę, ale jest to jakby sprzeczne z tym co piszesz. Czasy się zmieniły, czy ona była wyjątkiem potwierdzającym regułę?

Nie miałem żadnego oporu, żeby na pierwszych zajęciach powiedzieć studentom, że o tym z czego kazali mi prowadzić ćwiczenia (transformata Z) to ja mam bladsze pojęcie niż oni (mieli w poprzednim semestrze wykład i ćwiczenia, a ja w moich zeszytach znalazłem tylko jedną stronę na ten temat (czyli kilkanaście minut wykładu). I potem co tydzień poświęcałem 1,5 dnia aby się przygotować do 1 godziny zajęć.

Rzut oka na obrazki przypomniał mi radiostacje jakie 'się naprawiało' na praktyce (czyli po szkółce) w wojsku. Radiostacje były sześcianami o boku około 35cm. W środku wszystko (dużo mechaniki) upchane bardzo gęsto. Lampy (takich małych wcześniej nie widziałem) z nogami w postaci drucików - przycinane i lutowane jak tranzystory. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

Ja miałem wrażenie, że Lewin zupełnie ignorował faktyczne właściwości przewodu połączeniowego (jeśli dobrze pamiętam, bo to było dawno). Tak jakby zakładał, że nic się tam nie może zaindukować. Choć znów, to było dawno i może mi się w pamięci zatarło lub pomieszało :)

To prawda. Mehdi po prostu wydaje się być bardziej skłonny do przyznania się do błędu, jeśli zbłądzi :)

Dlaczego słabo zdefiniowane?

To prawda.

Ciekawe. Rezystancję ma zerową, więc energia nie rozproszy się jako ciepło. Intuicyjnie czuję, że magnesu nie da się wsunąć, bo będzie stawiał opór -- w idealnym przypadku nieskończony. Inne przeczucię -- magnes trochę się podgrzeje, choć nie potrafię wytłumaczyć dlaczego.

Tak, to też racja. Moim zdaniem gdy ktoś ma same piątki to znaczy, że nie wykorzystuje swojego potencjału.

Znów -- miałem podobnie. Bardzo długo tak miałem. Miałem tego pecha być uzdolnionym dzieckiem -- ze zdolnościami w kierunku przedmiotów ścisłych, za to z marnymi umiejętnościami społecznymi. To plus presja otoczenia sprawiło, że długo żyłem w przekonaniu, że muszę wiedzieć wszystko w tych obszarach, w których były wobec mnie takie oczekiwania, żeby nie zawieść tych oczekiwań. A że nikt (a tym bardziej dziecko) wszystkiego nie wie, to słabo się to na mnie odbiło. W dużej mierze mam to już za sobą, ale problemy, które z tego powodu powstały, ciągną się do dziś.

U mnie może nie ma tak często spektakularnych porażek (choć może inaczej rozumiemy to pojęcie), ale często jest tak, że okazuje się, że czegoś nie wiedziałem, coś przeoczyłem, i dzięki temu czegoś się nauczyłem. Ot chociażby w ostatnim temacie wzmacniacza pomiarowego, a wcześniej feedbacku dla przetwornicy DC/DC. Drugi raz nie popełnię tego konkretnego błędu (a na pewno popełnię wiele innych).

Całe życie interesuję się elektroniką i cały czas uważam, że elektronik ze mnie marny. Brakuje mi podstaw. Nadrabiam na bieżąco. Może jakbym skończył studia... no ale nie skończyłem (a i tak studiowałem informatykę, a nie elektronikę), przerosło mnie łączenie studiów z pracą.

Z drugiej strony o ile nie zależy od tego życie ludzkie, to można popełniać błędy i się na nich uczyć. Nie chciałbym być lekarzem, ani nawet weterynarzem.

No tak, jeśli pracujesz jako elektronik, to tak. Ja poszedłem w inną stronę, w programowanie. Czy to dobrze, czy źle... finansowo chyba lepiej, ale jednak zawsze elektronika była mi bliższa, a najbliższe łączenie tych dwóch światów w świat embedded. Inna sprawa, że i tak przestałem się rozwijać i wypadałoby zmienić pracę (i to tak już kilka lat temu). I zmieniłbym pewnie, gdybym bardziej wierzył w siebie.

Wygląda ciekawie, dzięki :)

Też mi się podobało :)

Reply to
Arnold Ziffel

Miałem tak z informatyką w podstawówce. Generalnie nauczycielka niewiele umiała, była pewnie po jakimś kursie, a ja od zawsze czułem komputery. I właśnie to źle się na mnie odbiło -- na 10-11 letnim dziecku nie powinno być takiej presji, że zawsze będzie wszystko z danej dziedziny wiedzieć.

To się bardzo chwali.

Reply to
Arnold Ziffel

Piotr Gałka snipped-for-privacy@cutthismicromade.pl napisał(a):

Czasy się zmieniają a wyjątki nadal nie potwierdzają reguł. Ktoś kiedyś źle przetłumaczył "Exceptio probat regulam".

Reply to
Grzegorz Niemirowski

W sobotę, 30.04.2022 o 18:13, Grzegorz Niemirowski napisał:

No to dawaj to dobre tłumaczenie - katedry filologii klasycznej i autorzy słowników łacińsko-polskich czekają. Wąski, jak ty mnie zaimponowałeś w tej chwili!

Reply to
Collie

Collie snipped-for-privacy@berdyczow.pl napisał(a):

Przecież oni je znają. O co Ci chodzi?

Czym? Nie wiem po co te złośliwości.

Wklejam skoro nie ogarniasz o co biega:

Exceptio probat regulam – te właśnie słowa padły podczas obrony Korneliusza Balbo w starożytnym Rzymie. Korneliusz Balbo nie był Rzymianinem z urodzenia, lecz otrzymał obywatelstwo rzymskie. Tę decyzję zaskarżono, argumentując, że istnieją umowy zabraniające nadawania obywatelstwa członkom niektórych plemion. Jednak Balbo nie należał do żadnego z tych plemion, więc Cyceron dowodził, że skoro prawo dokładnie ustala wyjątki, kiedy coś jest zabronione, to wynika z tego właśnie, że w przypadkach nieobjętych tymi wyjątkami jest to dozwolone. W języku polskim powinno się używać tłumaczenia „wyjątek sprawdza regułę”, gdyż czasownik probare oznacza poza „dowodzić” także „sprawdzać”. Dzięki temu sformułowanie ma większy sens.

Reply to
Grzegorz Niemirowski

Regułę sprawdza się na wyjątkach, a nie wyjątek potwierdza regułę.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

W sobotę, 30.04.2022 o 19:09, Grzegorz Niemirowski napisał:

Noż, kurwa, dla internetowych ćwierćinteligentów wykształconych na Googlach, pewuenowskie słowniki gówno znaczą - liczy się tylko wyrzucony przez wyszukiwarkę na drugim miejscu po Wiki pozycjonowany jak wszystko wynik, po zapodaniu hasła "exceptio probat regulam". I to jest dowód dla takich internetowych wykształciuchów, iż "ktoś kiedyś źle przetłumaczył exceptio probat regulam". No bo, panie, na www Imperium Romanum - błagającym o datki, gdyż nikt tego nie czyta - ichni Gall Anonim powiada, że wicie-rozumicie - "w języku polskim powinno się używać tłumaczenia „wyjątek sprawdza regułę”, gdyż czasownik probare oznacza poza „dowodzić” także „sprawdzać”. Dzięki temu sformułowanie ma większy sens". Noż, kurwa, że powtórzę, to ma świadczyć, że Ty ogarniasz o co biega? To to z tej stronki? Idź i nie grzesz więcej, bo zawołam Mirosława Bańkę, który Ci powie: "W słowach „wyjątek potwierdza regułę” nie ma nic dziwnego ani wewnętrznie sprzecznego, jeśli przez regułę rozumieć tendencję, prawidłowość statystyczną, a nie prawo logiki. Bardzo często wyjątek pomaga spostrzec regułę. Na przykład dopiero gdy ktoś zbuduje zdanie niegramatyczne, uświadamiamy sobie, że istnieje gramatyka, czyli zbiór reguł budowy zdań (reguł dopuszczających wyjątki)".

Reply to
Collie

W sobotę, 30.04.2022 o 21:44, Piotr Wyderski napisał:

Powiedz to prof. Bańce - gdy przyzna Ci rację, to ja też. Inaczej non possum.

Reply to
Collie

Collie snipped-for-privacy@berdyczow.pl napisał(a):

Pitolisz jak potłuczony. Swoje posty pisałem na podstawie strony PWN:

formatting link

Nie mam pojęcia po co to wszystko napisałeś. Odstaw Internet. Kłóć się PWN-em jeśli uważasz, że probat inacze się tłumaczy.

Znam tę wypowiedź, też jest na tamtej stronie. Jak widzisz, nie wynika z niej, że wyjątek potwierdza regułę. Bańko pisze o spostrzeganiu, dodatkowym zrozumieniu. A w 99% przypadków ludzie nie używają tego przysłowia tak jak napisał Bańko, lecz całkiem bezsensownie.

Reply to
Grzegorz Niemirowski

W niedzielę, 1.05.2022 o 12:01, Grzegorz Niemirowski napisał:

Nie tylko o tym nie masz pojęcia, a z internetem mów do lustra. Albowiem od dwóch tysięcy lat (nad Wisłą od tysiąca, po zejściu z drzewa) starorzymskie exceptio probat regulam tłumaczone jest na nasze jako wyjątek potwierdza regułę, a tylko Tobie się uwidziało, że

tę łacińską maksymę, bo tak wyczytałeś na jakiejś stronce w internetach.

Uważam, że wręcz przeciwnie: 99% wykształconych ludzi używa wspomnianej maksymy tak jak Pan Bóg, czyli profesor Bańko przykazał, a tylko 1% internetowych na Google wykształciuchów twierdzi tak jak Ty, iż "ktoś kiedyś źle przetłumaczył" to z łacińskiego na nasze.

Reply to
Collie

Collie snipped-for-privacy@berdyczow.pl napisał(a):

Nie uwidziało mi się, PWN potwierdza. Zapytaj też kogoś, kto zna łacinę. Jak na razie to Ty się wymądrzasz. Jednego językoznawcę olałeś a drugiego nie zrozumiałeś. Co jest zabawne, bo im bardziej w tych postach ukazujesz się jako lepiej wykształconego, tym bardziej wychodzi Twoja ignorancja. Tekst o zejściu z drzewa też jest symptomatyczny. Uczepiłeś się jednego cytatu z Bańki, który nawet nie pisze, że to tłumaczenie jest właściwe, i nim wymachujesz jako jakimś ostatecznym wyjaśnieniem wszystkim problemów z tym przysłowiem.

Nie wiem też po co mi piszesz o tysiącach lat. Błąd długo powtarzany nadal jest błędem.

Zauważ też jedną rzecz: w ogóle nie odniosłeś się do tego, czy wyjątki potwierdzają regułę czy nie. Zacząłeś brnąć w kwestie językowe oraz obrażanie mojej osoby, a nie napisałeś niczego na obronę tego głupiego tłumaczenia. Przykład Bańki jest analogiczny do wyrażenia "1+1=3". Nie jest ono prawdziwe, ale stosuje się je w marketingu przy promocjach jako zaznaczenie, że przy zakupie dwóch rzeczy dostajesz jakiś gratis. Wtedy jest poprawne jako przenośnia. Ale nadal 1+1=2.

Nadal nie podajesz żadnych przykładów. Zresztą nawet gdyby ci wykształceni tak mówili, to wciąż pozostaje większość używająca tego przysłowia niewłaściwie. Co pisałem poprzednio i sam teraz potwierdziłeś :)

Na Wikipedii masz dobry artykuł o tej nieszczęsnej maksymie. Jest rozpisane z różnych stron co jest z nią nie tak. Może Cię przekona skoro PWN to dla Ciebie wykształciuchy.

formatting link

Reply to
Grzegorz Niemirowski

Bo to jest gradient potencjału pola elektrycznego, tj. już "na wejściu" ten potencjał musi być zdefiniowany jednoznacznie. Tak jest w przypadku pól elektrostatycznych (zachowawczych), ale nie w przypadku ogólnym, gdy pojawia się zmienne pole magnetyczne. Wtedy napięcie między dwoma punktami zaczyna zależeć od wyboru ścieżki między tymi punktami, a ścieżkę możesz wybrać dowolnie -- a więc i napięcie.

Intuicja Cię zawiodła, da się. Zerowa rezystancja drutu nadprzewodzącego nie implikuje, że pole elektryczne też będzie zerowe, a ściślej: wszędzie zerowe.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

No tak, jeśli schodzimy tak niskopoziomowo, to wydaje się, że masz rację (wydaje się, bo nie mam na tyle dużej wiedzy, żeby patrzeć na to w ten sposób; choć temat jest ciekawy).

Generalnie napięcie, o którym myśli się w elektronice (gdzie poruszamy się w zamkniętych obwodach, a między każdym punktem jest zdefiniowana ścieżka) i potencjał elektrostatyczny między izolowanym punktami wydają się czymś różnym, a przecież wcale nie są.

Ale chyba nie może mieć żadnego gradientu na powierzchni tego drutu?

To co się stanie? W co zmieni się tutaj energia zużyta na włożenie magnesu do cewki? Bo zakładam, że jakiś opór podczas wkładania będzie -- a może właśnie nie będzie żadnego?

Reply to
Arnold Ziffel

"Electricity and Magnetism", Purcell E., Morin, D., Cambridge University Press, wydanie trzecie, w rozdziale 7 twierdzi podobnie.

Bo w elektronice zakłada się uproszczony obraz sytuacji: pola elektryczne i magnetyczne są rozdzielone tak długo, jak jest Ci to na rękę. Zapominasz sobie o nich i przypominasz stosownie do potrzeb. Dzięki temu możesz rysować przeróżne sieci i je sobie analizować (quasi)statycznie. Paradoksalnie przecież nawet teorioobwodowa cewka nie odwołuje się niemal wcale do pola magnetycznego: to jest element spełniający pewne równanie różniczkowe opisujące zależność między dV/dt i dI/dt -- jak ona to robi, nikogo nie obchodzi. Fizyczna cewka sprzęga się magnetycznie do wszystkiego w okolicy.

Z jednej strony zyskujesz olbrzymią wygodę uproszczonego modelowania, z drugiej... prawa Kirchhoffa, prawdziwe dla pola zachowawczego, nie wchodzą w skład praw Maxwella, a prawo Faradaya tak, bo działa zawsze (w ramach klasycznej teorii elektromagnetyzmu). Póki o tym pamiętasz, to problemu nie ma.

Właśnie dokładnie odwrotnie: gradient może być tylko na powierzchni tego drutu, a nie w objętości, jak to ma miejsce w przewodnikach. Prawo Faradaya działać nie przestaje, więc popłyną prądy *powierzchniowe*.

W energię prądów płynących po powierzchni nadprzewodnika. Poza tym będzie tak samo, jak z cewką z miedzi.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Podobnie, tzn. że pojęcie jest słabo zdefiniowane?

To prawda. Warto mieć świadomość tych zjawisk, ale konstruując pewien uproszczony model myślowy nie zaprzątamy sobie nimi głowy.

Popłyną prądy, ale nie będzie spadków napięć (bo nie ma rezystancji, na której te spadki miałyby wystąpić)? Kiedy te prądy przestaną płynąć? W co zmieni się ich energia?

Reply to
Arnold Ziffel

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.