[lekki OT] Co (i kiedy) się stało z "

Ostatnio przeglądałem archiwum "Młodego Technika", nawet nie tyle w poszukiwaniu jakiegoś konkretnego projektu (parę pomysłów w kolejce już jest, a ilość czasu ograniczona) co z czystej ciekawości. I niemal od razu nasuwa się refleksja - pomiędzy poziomem konstrukcji ze starych wydań a tymi współczesnymi (2004-2008; chociaż zapewne nowszych, nieobecnych w archiwum też toi dotyczy) istnieje prawdziwa przepaść. Dawniej czasopismo publikowało bardzo zróżnicowane projekty - począwszy od prostych odbiorników radiowych na kilku tranzystorach i diodzie detekcyjnej kończąc na pełnowartościowych wzmacniaczach audio, odbiornikach audio i sprzęcie krótkofalarskim. Pod tym względem MT jak na moje oko plasował się gdzieś pomiędzy takim "Kalejdoskopem Techniki" (najprostsze układy w stylu migających światełek i odbiorników detektorowych - przygotowywane raczej z myślą o młodszych czytelnikach) a "Radioamatorem/Radioelektronikiem".

Dzisiaj wystarczy spojrzeć np. na ten artykuł:

formatting link
następnie porównać go z tym:
formatting link
formatting link
tym:
formatting link
W dodatku dzisiaj elektronika jest dużo rzadziej reprezentowana na stronach tego czasopisma niż kiedyś. Moje pytanie brzmi: Dlaczego? Nie przyjmuję odpowiedzi w stylu "bo to wszystko można dzisiaj kupić w Media-Markt". Z zakupem latarki LED też nie ma problemów. ;) Jednocześnie jakoś pojawiają się treści dla majsterkowiczów nie-elektroników, choć w dzisiejszych czasach majsterkowanie też trudno wytłumaczyć inaczej jak realizacją hobby.

Tymczasem mam wrażenie, że współczesny MT coraz bardziej przypomina "Świat Wiedzy" albo "Focus", tyle tylko, że o nieco bardziej konkretnym, technicznym profilu. Czyżby redaktorzy nie wierzyli w umiejętności czytelników? A może te faktycznie spadły w porównaniu z poprzednią epoką? :)

Reply to
Atlantis
Loading thread data ...

Bo AVT ma inne gazety o tematyce czyto elektronicznej (EdW, EP).

Współczesny MT jest adresowany do współczesnej młodzieży szkolnej. Stary MT adresowany był do wszystkich (wbrew nazwie) bo niewiele innego było w ogóle na rynku. Więc i tematyka jak i zakres odpowiedni dla gimnazjalisty. A że gimnazjalista ... :/

Zapytaj nauczycieli. I przygotuj się na to że wypłaczą Ci się w ramie (jesli to starsi techniczni) albo wręcz przeciwnie (jesli to "technicy" z recyklingu).

Reply to
Sebastian Biały

Użytkownik "Atlantis" snipped-for-privacy@wp.pl napisał w wiadomości news:hm6thb$ivq$ snipped-for-privacy@nemesis.news.neostrada.pl...

-----------

-----------------------------

Bo tak jest właśnie. Radioelektroniki tez sie kiedyś już pozmieniały. Do konca lat 80-tych byla tam kupa schematów, a później juz głównie reklamy i opisy sprzetu. Skonczyłem zreszta kupować Radiolelektronika na poczatku lat 90-tych ubiegłego wieku, wiec nawet nie wiem czy nadal go wydają, a jesli tak to co tam jest? W Młodym Techniku nigdy za duzo nie bylo schematów do zrobienia. Raczej pojedyncze rodzynki, głownie w dziale NA WARSZTACIE. Kiedys dostałem (a mialem wtedy 15 lat.) kupe roczników Młodego Technika. od jego powstania w latach 40-tych ubiegłego wieku, aż do chyba 60 r. (czy jeszcze dalej) i jeszcze mam ich troche. To był dopiero Młody Technik, palce lizać! Na nim się uczyłem robic detektorowe radia. Troche tam bylo propagandy komunistycznej, bo to byly czasy stalinowskie, ale oprucz tego to było miodzio. Wstyd przyznac, ale moja babka tym rozpalała w piecu i dla tego nieduzo zostało. Mozna bylo przesledzić jak zmieniała sie Polska w tym czasie. Wtedy Młody technik mial inny format. Byl znacznie wiekszy i na swój sposób bardziej ciekawy. Duzo tam bylo fajnych rysunków i tekstów humorystycznych przynajmniej w porównaniu z późniejszymi wydaniami z lat 70 w przód.

Myśle, ze powodem odwrótu od schematów jest przekonanie, że ludzie dziś maja sklepy, bazary, Allegro, eBay itp. gdzie sobie kupia to co im potrzeba. Wiec po co robic cos co można tanio kupic? A czy to słuszne czy nie? Mysle, że nie.

pzdr. Janusz

Reply to
sofu

Użytkownik "sofu" snipped-for-privacy@o2.pl napisał w wiadomości news:hm6vta$h4r$ snipped-for-privacy@node2.news.atman.pl...

A ja myślę, że kiedyś MT był powiązany z kręgami modelarni harcerskich. To były środowiska, gdzie można było znaleść balsę, klej butapren i silniczki modelarskie. Dziś modelarnie istanieją jeśli finansują je miasta, zaś każdy model ma gotową dokumentację producenta.

Reply to
William Bonawentura

I ze wszystkimi gazetami? To już koniec ery gazet, dzienników i tygodników. Internet połamał wiele schematów myślenia. Ten proces teraz to jest tylko przejściowy. Ludzie tęsknią za regularnymi programami ze spisem treści. Jaki sens tego w dobie internetu? Dodatkowo niemal każda gazeta ma swój aktualny numer na.... swojej stronie internetowej. Wielu ludzi mówi mi, że po prostu lubią potrzymać "pachnącą" gazetę w ręce, pijąc kawę. Hm... Musimy chyba najpierw odejść do św. Piotra, aby to zrozumieć.

Reply to
Sylwester Łazar

W dniu 2010-02-26 08:59, Sylwester Łazar pisze:

Generalnie trzeba tylko poczekać, aż sytuacja się ustabilizuje. Coraz częściej publikacje i inne "produkcje" internetowe zaczynają przypominać swoje odpowiedniki z klasycznych mediów. Niby to nic nowego, bo zawsze były ziny, jednak stanowiły one mniejszość w porównaniu ze standardowymi witrynami. Jakiś czas temu doszły do tego jednak podcasty będące niczym innym jak próbą implementacji audycji radiowej w Internecie. To samo z rozmaitymi wideoblogami i filmikami przygotowywanymi przez amatorów na YouTube. Jeszcze kilka lat temu standardem był człowiek gadający do kamerki internetowej. Teraz? Coraz częściej widać stylizację na program telewizyjny z czołówką, jakimś motywem muzycznym, kilkoma kamerami itp.

Myślę, że e-ink tutaj sporo może zdziałać. Może poza kwestią tej "pachnącej" gazety, ale same wrażenia wzrokowe już bardzo przypominają czytanie papierowej gazety/książki. Wprost idealne połączenie starego medium jakim jest książka albo gazeta z nową techniką. W pamięci takiego SonyReadera można zmieścić ogromną ilość książek, a Internet stanowi doskonałe medium do rozpowszechniania nowych treści. Dzisiaj to po prostu nowy gadżet, ale coś mi się wydaje, że już niedługo zawojuje świat. Koniec z walającą się wszędzie makulaturą, kserówkami z którymi nie wiadomo co zrobić po zdaniu egzaminu czy stertami podręczników. To ostatnie jest szczególnie ważne - skończy się zmuszanie ośmiolatków do dźwigania plecaków ważących 1/3 masy ich ciała (a potem winę za wady kręgosłupa i tak zwala się na "siedzenie przed komputerem")...

Generalnie to z Internetem jest tak, że ludzie powoli uczą się podchodzić do niego z ograniczonym zaufaniem. Gazeta niejako wymuszała silniejszą weryfikację tego kto i co publikuje - w końcu zadrukowanie jednej strony kosztuje. W sieci może pisać każdy, więc poza wartościowymi informacjami pojawiają się także wierutne brednie. Nie mówię oczywiście, że tradycyjne wydawnictwa są na nie odporne, to raczej Internet jest o wiele bardziej podatny.

Jednak jeśli już mamy Internetową redakcję, która tworzy swoją markę i weryfikuje pochodzenie publikowanych informacji, wówczas sytuacja nie różni się specjalnie od tej obowiązującej w tradycyjnych mediach. Inny jest tylko nośnik informacji. To właśnie dlatego ludzie zaczynają preferować w Internecie wydawnictwa nawiązujące formą do tradycyjnych. Te regularne programy i spis treści są jakimś symbolem wiarygodności.

Reply to
Atlantis

Atlantis pisze:

Syn kupuje nowe MT. Ja kupowałem MT w latach 80 i wcześniej. Obecnie 1/3 czasopisma to reklamy.

/.../

Niekoniecznie. Być może jest tych projektów mniej, ale są i są dużo mniejszego kalibru. Inne projekty, związane z mechaniką także są zupełnie innych lotów niż kiedyś. ATSD, niedawno *był* odbiornik na jednej lampie.

Niestety to prawda i trzeba ją zaakceptować. Dotyczy to nie tylko elektroniki ale i całej reszty. Przykładowo, w latach 80 był projekt trenażera rowerowego, opartego na rowerze typu składak. Dziś nikt by tego tak nie robił, tylko poszedł do sklepu i kupił 10 x lepszego gotowca, na normalny rower.

We współczesnym MT jest dział JPTZ, poświęcony w całości sklejaniu łatwo dostępnych modeli plastikowych. W latach 80 i wcześniej takich modeli było na rynku tyle co kot napłakał.

Reply to
PeJot

Nie wiem czy zwrociles uwage na naglowek: Elektronika dla nieelektronikow. I jeszcze przedruk.

No coz, moze takie czasy, coraz trudniej dac sensowny przyklad amatorskiego projektu. Wszystko potanialo, albo sie skomplikowalo. No ale taka Elektronika Praktyczna sobie radzi.

No coz - moze tu jest podzial - elektronika dla elektronikow, a dla technikow migacz LED :-)

A w 2010 mozna tym jeszcze cos posluchac ? :-)

J.

Reply to
J.F.

W dniu 2010-02-26 09:41, J.F. pisze:

Z tym skomplikowaniem bym nie przesadzał. Postęp miał miejsce również w amatorskich warsztatach. Sam kiedyś o tym pisałem. Dwie dekady temu nawet największy amator-zapaleniec, dysponujący większym doświadczeniem niż ja miał ogromne problemy ze zdobyciem sprzętu pomiarowego. Dla mnie żadnym problemem na starcie nie było zdobycie licznika częstotliwości, dokładnego miernika pojemności, o cyfrowym multimetrze nie wspominając. To samo widać w dziedzinie elektroniki cyfrowej. Dzisiaj programując jakiegoś AVR można zdziałać rzeczy, o których nie śniło się ludziom w czasach TTL (lub takiej, które wymagałyby wielkiej gimnastyki z kilkudziesięcioma salakami). Do tego jeszcze FPGA dochodzi.

No cóż. Nie wiem jak na paśmie 80m SSB, ale gdy składałem RX Tuarusa na pasmo 20m to nie było jakichś szczególnych problemów (dodam, że przy zastosowaniu 5m KDWZO). W czasie zawodów CQ DXWW SSB to już w ogóle było słychać całe mnóstwo stacji (idealne warunki do dostrojenia odbiornika). Gorzej na CW. Testując Librę musiałem czekać do zawodów aby cokolwiek usłyszeć, chociaż zapewne ta sama quasi-antena również miała udział w kiepskich osiągach.

Reply to
Atlantis

W dniu 2010-02-26 09:34, PeJot pisze:

Hmm... W nowym "Młodym Techniku"? Pamiętasz może który rocznik i (choćby orientacyjnie) numer?

Widzisz, tylko mnie to trochę przeraża. Tworzy się w ten sposób społeczeństwo technicznych ignorantów (ale za to idealnych konsumentów). Po co naprawiać? Kupi się nowe... Awaria w domu? Wezwie się specjalistę. Budować? A jaki w tym sens? Jest promocja w MM. ;) Tyle tylko, że już w czasopismach z okresu dwudziestolecia międzywojennego wyraźnie zaznaczano, że wyrobienie w młodych ludziach jakiejś wiedzy technicznej ma ogromne znaczenie choćby ze względu na obronność. W końcu jakby nie patrzeć te starania zaowocowały w czasie wojny ludźmi takimi jak Antoni Zębik (twórca powstańczej "Błyskawicy"). Władze PRLu też zdawały sobie z tego sprawę, stąd troska o zaszczepienie elementarnej wiedzy technicznej chociażby w harcerstwie.

Podejrzewam, że dzisiaj o wiele ciężej byłoby w grupie ludzi młodych znaleźć kogoś, kto korzystając ze sterty zebranych części zorganizuje jakąś łączność. Choć paradoksalnie powinno być łatwiej (komputery, PGP itp.).

Reply to
Atlantis

Użytkownik "Atlantis" snipped-for-privacy@wp.pl napisał w wiadomości news:hm85q1$s65$ snipped-for-privacy@atlantis.news.neostrada.pl...

Tak samo mógłbyś zapytać czemu państwo nie rozwija już umiejętności strzeleckich. Po co nam umiejętność budowy radiostacji, jeśli ludzie nie potrafią posługiwać się bronia.

Reply to
William Bonawentura

Atlantis pisze:

Poszperam na półce, to odpowiem. Rocznik 2009 zapewne.

Z jednej strony jest to przerażające, a z drugiej strony można w tym dostrzegać szansę dla siebie, czyli jak korzystać z tej koniunktury.

Reply to
PeJot

Atlantis pisze:

niestety, ale są jednak pewne granice satysfakcji osiągniętej z własnoręcznego wykonania jakiegoś ustrojstwa. Jeśli ma ono być dziesięć razy droższe, brzydsze czy mniej funkcjonalne od tego, które już czeka w MM czy Tesco, to lepiej stracony na DIY czas spożytkować na inne czynności :-). W tym kontekście "za komuny", dzięki prawie nieistniejącemu rynkowi konsumenta, zabawa w majsterkowanie dostarczała dużo więcej radochy i praktycznego pożytku :-)

Reply to
BoDro

Użytkownik "Atlantis" snipped-for-privacy@wp.pl napisał

Ale to zadzialalo tez w druga strone. Jak sie ktos spyta jak zrobic wzmacniacz czy radyjko, to odpowiedz moze byc tylko jedna:

formatting link
:-) No chyba ze uprzedzimy - zeby to sie fajnie robilo, to trzeba na sprzet wydac wiecej niz gotowe kupic mozna. Sprzet sie przyda .. o ile nie zrezygnujesz.

A komplikacja to tak jak kiedys pisalem - kiedys chcialem sobie zrobic plytoteke do samochodu na CD z mp3. Teraz to mi sie marzy zeby jeszcze przez BT korzystala z plikow na moim telefonie. Kiedys moglem zrobic lampki na choinke. Dzis musialyby byc sprzezone z kamera :-)

I czestosciomierz nie pomoze, ani nawet FPGA - tzn bedzie raczej za slaba :-)

J.

Reply to
J.F.
Órzytkownik "William Bonawentura" napisał:

a po co ludzie mają umieć posługiwać się bronią jak nie mają broni?:O)

Reply to
Papa5merf

W dniu 2010-02-26 12:19, William Bonawentura pisze:

To jest sprawa dość mocno związana z tym, o czym pisałem. Nie wspomniałem o tym tylko dlatego, że to już trochę za daleko od tematyki grupy. ;) Generalnie jestem zwolennikiem liberalnych przepisów co do kwestii posiadania broni palnej, o czym na Usenecie wspominałem już wielokrotnie.

Problem z dzisiejszą młodzieżą jest taki, że zapewne wydaje im się, iż o broni wiedzą wszystko. Bo naoglądali się filmów i grają w gry komputerowe. W praktyce może być o wiele gorzej i pewnie niejednego rozłoży na łopatki taki banał jak odbezpieczenie pistoletu, wymiana albo napełnienie magazynka. ;) Sam pamiętam licealną wycieczkę na strzelnicę, jakieś sześć czy siedem lat temu. Instruktor podał nienaładowaną broń celem sprawdzenia czy potrafimy ją prawidłowo trzymać. Potem spędził kolejnych pięć czy dziesięć minut na tłumaczeniu paru osobom, dlaczego cofający się zamek nie powinien natrafić na ich kciuk. ;)

Kolejna sprawa to celowanie - w prawdziwym świecie nie ma "krzyżyka". :) Tutaj żadna teoria nie pomoże - praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka. Tyle tylko, że dzisiaj społeczeństwo odczuwa jakąś dziwną fobię przed bronią, zapominając, że to człowiek zabija. Tak samo gdy pojawia się jakiś psychopata z wiatrówką równocześnie rodzi się pomoc ograniczenia dostępności. Podobnie było z kwestią kijów baseballowych. Należy sobie jednak odpowiedzieć na ważniejsze pytanie: KTO i DLACZEGO zabił, zanim zapytamy CZYM to zrobił. W takich warunkach nie ma co liczyć na promowanie strzelectwa (może poza jedną wycieczką na strzelnicę w LO).

Reply to
Atlantis
Órzytkownik "Atlantis" napisał:

w każdej lunecie jest jakiś kszyżyk:O)

strzelcem wyborowym nie zostajesz z praktyki, ale ze zdolności, talent jest nienabywalny, w praktyce możesz go jedynie doszlifować:O)

nie ma żadnych fobi, po prostu u nas tylko bandytom pozwala się na dostęp do broni, normalna młodzisz nie ma do niej dostępu:O)

Reply to
Papa5merf

PeJot pisze:

10/2009. Reakcyjniak na PCF801 i z napięciem anodowym 6 V. Jakbyś miał kłopoty ze znalezieniem to podaj @.
Reply to
PeJot

Zmieniły się czasy. W PRL informacja techniczna była dobrem bezpłatnym. Jak byś poczytał Młodego Technika, Zrób Sam z czasów PRL to byś zauważył że są tam gotowe do wdrożenia technologie umożliwiające użycie ich w dzisiejszej małej firmie. Chcesz kopać studnie, robić meble, robić stiuki, naprawiać lodówki, osuszać budynki i projektować ogrody? W starych czasopismach technicznych dowiesz się jak to robić. Elektronika to szczególny ze względu na duży postęp dział techniki. Piszesz ze kiedyś projekty były zróżnicowane. Ano były, bo z kilku TG5 ktoś kto się znał urzeźbił działające radyjko. Teraz miszczowie projektowania w czasopismach umieszczają schemat zerżnięty z PDFa i jeszcze są na tyle bezczelni że piszą że nie wolno w celach zarobkowych wykorzystać. Popatrz na stare projekty. Tam nie tylko był schemat i płytka. Tam było jak zrobić obudowę. Marność dzisiejszych czasopism technicznych jest tak wielka że ich nie kupuję i nie tęsknię za nimi.

Reply to
kogutek

W dniu 2010-02-26 14:45, J.F. pisze:

Przykład działu DIY na elektroda.pl zdaje się przeczyć temu stwierdzeniu, a przynajmniej pokazuje, że jednak są wyjątki w postaci ludzi budujących taki sprzęt dla czystej satysfakcji. Poza tym istnieją jednak pewne nisze. I tak na przykład zakup fabrycznego zegara nixie albo widmowego graniczy z cudem, a wzmacniacz własnoręczne złożenie wzmacniacza lampowego bardziej się kalkuluje. ;)

Oczywiście. Tyle tylko, że w to nie zaczyna się bawić celem złożenia jednego radyjka. Chodzi raczej o zdobycie wiedzy, pozwalającej potem budować coraz bardziej skomplikowane urządzenia.

Tutaj nawet nie tyle sprzętowa komplikacja jest przeszkodą - sprzętowa komplikacja ma miejsce na poziomie krzemowych mikrostruktur zamkniętych w plastikowej obudowie. Teraz wszystko i tak robią specjalizowane scalaki. Problem polega na tym, że często dane urządzenia to tak naprawdę odpowiednio oprogramowany system komputerowy. I nagle tutaj coś takiego trzeba by tworzyć - wraz z kompletnym softem.

Reply to
Atlantis

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.