I do szuflady.
I do szuflady.
Masz jakiś z tym problem?
W dniu 30.01.2017 o 09:54, Marek pisze:
Ale to znaczy, że na zasadzie OS robi się soft z którego mogą korzystać tylko programiści. Czyli środowisko OS zgadza się na życie w getcie i na to że nigdy nie przekroczą jakichś smętnych kilku procent. A podejście twórców OS, że skoro jest dostępne (i zazwyczaj za darmochę) to nikt nie może oczekiwać dobrej roboty należałoby upowszechnić. Wolontariusze typu "Lekarze bez granic" mogą operować brudnymi rękami i w dodatku po operacji nie zszywać pacjenta. Niech sam sobie dokończy rozgrzebaną robotę.
Dnia 30.01.2017 Mario snipped-for-privacy@w.pl napisał/a:
O jakim ty gettcie mówisz. O windowś na desktopie z 10% udziałem w skali całego rynku informatycznego. Linuksa wykorzystują najwięksi gracz na rynku. Wszystkie usługi Googla działają pod tym systemem. Czy o tak niepozornym Androidzie wspominając. To że Zdzichu i Krycha wynajdzie w sieci jakiegoś "linuksa" i znim wojuje, czy ma z nim ból to już wyłącznie ich problem. Jeśli chce mieć Linuksa gwarantowanym wsparciem producenta, to niech zakupi Chromebooka za 120$. Odejdzie problem z instalacją i konfiguracją. Dostanie to w prezencie po zakupie.
Już chyba zrozumiałem o co ci chodzi.
Jeżeli ten program źle działa, a jest ci potrzebny i jest na GPL (lub podobnej), to wiedząc gdzie jest błąd i mogąc go poprawić... naprawiasz... I nie idzie to "do szuflady", tylko jest używane. Przez kogo? Prosta odpowiedź: przez ciebie. Niezależnie od tego kto jeszcze skorzysta na tym.
Jeżeli ten program źle działa, a jest ci niepotrzebny, to nie ma sensu abyś tym się zajmował. Bo i po co?
Wychodzi jakiś totalny brak logiki.
Ale tu mnie olśniło: przecież fakt ty nie potrzebujesz tego programu aby go używać nie wyklucza że chciałbyś ten program sprzedawać... za pieniądze czy przynajmniej za możliwość bycia jego współautorem (czyli chcesz być bogaty and/or sławny).
To nic nagannego. Ale masz rację: w środowisku free software nie da się zarabiać tak jak w korpo. To zupełnie (?) inny model funkcjonowania. I o ile w korpo ma sens wspinaczka w górę (od pucybuta w piwnicy do prezesa z gabinetem na najwyższym piętrze), to
- moim zdaniem - w free software liczy się rozwój poziomy (ilość lajków, ilość użytkowników twojego programu, ilość programów bazujących na twoich programach).
Trochę się rozpisałem.
Podsumowując: obecną ewolucja Windows zmierza do systemu który będzie mniej przydatny dla elektroników niż np. Linux. Już dziś "da się" przejść na Linuksa. Po co? A np. po to aby uniknąć tego, do czego unikania jesteśmy zmuszeni używając Windows.
To mi się nie podoba, ale co zrobić? Kupować Windows 7 na zapas?
Dlaczego?
Kto Ci broni to opublikować? W formie patcha lub własnej dystrybucji?
Zresztą w czasach, kiedy jądro Linuxa się kompilowało samemu (przynajmniej na serwerach - ciekawe kto to ostatnio w ogóle robił) były modne różne patche. Były zupełnie niezależne od jądra i było ich sporo.
L.
W dniu 2017-01-30 o 09:08, Piotr Gałka pisze:
W pełni to rozumiem, bo sam wtedy miałem w domu igłówkę, a niewiele później atramentówkę.
To nie znaczy, że w tamtych czasach tego nie było. Po prostu wiele osób "starej daty" wolała napisać publikację na maszynie (i im szybciej to szło, gdy była to maszyna zelektryfikowana), niż siadać do tego jedynego komputera w sekretariacie i się uczyć jego obsługi.
Zmieniło się to dopiero wtedy, kiedy czasopisma zaczęły wymagać obligatoryjnie wersji elektronicznej (najczęściej wtedy jeszcze w formie dyskietki w kopercie).
Być może wnoszę jakiś błąd do tego, co piszę, ale nie wynosi on więcej niż 2 lata. Musiałbym "skonsultować wspomnienia" albo pokopać w papierach.
L.
W dniu 31.01.2017 o 08:15 slawek snipped-for-privacy@fakeemail.com pisze:
W PL da się, znam kilka przykładów softu GPL sprzedanego za 6 cyfrowe kwoty i to z przekazaniem autorskich praw,majątkowych. Myślę, że skała tego jest dość znaczna.
W dniu 2017-01-31 o 10:08, Marek pisze:
Poza tym nikt nigdy nie mówił, że na free software nie da się zarobić.
Zarabia się na wdrożeniach, szkoleniach, utrzymaniu systemów, wsparciu technicznym.
Ewentualnie sprzedawaniu wersji "pro", która ma jakieś dodatkowe features.
L.
Dnia 30.01.2017 grapeli23 snipped-for-privacy@googlemail.com napisał/a:
Teraz odwróćmy sytuację. Niech ten spec, znajdzie w sieci jakiegoś windowsa i zainstaluje go na tym chromebooku. Opisze nam swoje wrażenia i uwagi. Miał zainstalowanego i skrojonego linuksa, uruchamiał się w 7s, wybudzał z uśpienia momentalnie, działał na jednym ładowaniu 10h, aktualizował w tle. Windows nie działa, bo nie umie go zainstalować poprawnie, odnaleźć odpowiednich sterowników do gładzika (only for Chromebook).
Ci przeciętni zjadacze nie mają problemów z linuksem, choć często mają go w różnej postaci na 12 z 18 domowych urządzeń elektronicznych.
Ja nie o takich przypadkach, tylko o sprzedawaniu softu gpl jako własnego przekazując w umowach sprzedaży prawa, których się nie posiada.
Ciekawe jak?
Jest program (kod źródłowy) na licencji GPL. Ok, ktoś chce za to zapłać. Płaci. Tyle że ten kod dalej jest na GPL - nie da się tego odkręcić. W efekcie z programu korzysta sponsor i każdy kto chce.
Co do praw majątkowych: GPL jasno określa że ich nie ma. Więc trochę trudno kupić prawa majątkowe w takim przypadku.
Ależ oczywiście!
Po prostu chodzi o to, że w światku GNU ważniejsze od lojalności względem firmy są umiejętności i talent.
Linus Torvalds jest tym samym człowiekiem którym był kiedyś. Sukces, w jego przypadku, to nie awans na wyższe stanowisko, ale fakt że to co zrobił wpłynęło na każdego człowieka na Ziemi.
Sataya Nadella bez stołka w MS byłby nikim. Ale sukces to właśnie dorwanie się na szefa szefów.
W dniu 30.01.2017 o 22:29, grapeli23 pisze:
Mówię o opisanej tu przed przedpiśców postawie deweloperów oprogramowania OS polegającej na tym ze przez lata zlewa się zgłaszających bugi, nie wprowadza się zrobionych przez kogoś łatek tylko uważa się że każdy z użytkowników ma sobie sam poprawiać bo przecież dostał za darmochę.
I tym graczom tak jakby zależało żeby ich soft działał poprawnie :)
Wszystkie usługi Googla
Nadal mówimy programistach ze środowiska Open Source?
W dniu 31.01.2017 o 10:52, grapeli23 pisze:
Nadal nie wiem z jaką tezą ty w ogóle dyskutujesz.
Dnia 31.01.2017 Mario snipped-for-privacy@w.pl napisał/a: [...]
Na czym ta teza się opiera. Tak mi się wydaje. To niech ci się tak wydaje, głoś ją i rozpowszechniaj.
Szkoda klawiatury aby wymieniać jakie to błędy są nie łatane na cudownych komercyjnych zmkniętoźródłowych OS-ach.
"Microsoft Removes 260-Character Path Length Limit in Windows 10 Redstone"
Nie.
Nie. Chce żeby moja praca nie szla na marne. Tylko tyle i aż tyle.
Tak, moge postawić repo na githubie. Teraz zastanów sie dlaczego to nie ma sensu, i kto do kogo powinien mergowac zmiany.
Nikt, ale NIE MA TO SENSU jesli nie znajdzie się w mainstream.
Tam chodziło o coś innego: nie kazdy chciał miec wszystko w mainstream. Jądro do sterowania migającymi diodami nie musi mieć grsecurity.
Zakładasz, że kupujący wie co to za kod , zakładasz, że kupujący jest świadom, że istnieje coś takiego jak gpl. W większości przypadków jest tak, że biznes w korpo nie ma bladego pojęcia co jest w środku, ich interesuje tylko funkcjonalność. A że większość np. banków u dostawców wymusza w umowach przekazanie praw majątkowych (zamiast np tylko licencji na wykorzystanie w określonych polach eksploatacji) to co ma zrobić dostawca, który wygrał przetarg, "przemalował" jakiegoś gotowca będącego pierwotnie na gpl? Sprzedaje całość wg umowy przekazując prawa. Standard. Nawet jak w kuluarach krążą plotki (z działu IT, który albo się domyśla albo sam się zorientował) to biznes siedzi cicho, bo przecież sam wybrał dostawcę.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.