Pan Mirek napisał:
Nie miałem kontaktu z osobą zarażoną, nawet z taką, której szwagier znał kogoś, kto w lutym był w Mediolanie. Sidzę w chaupie na rzyci, bo uważam, że trzeba. Ale jak nie daj Boże będę musiał pojechać na drugi koniec miasta, to nie życzę sobie, by jakiś kulson mnie legitymował. Ja jestem "na prawie", bo żadnego stanu nadzwyczajnego nie ma -- skoro mogę iść do sklepu (albo na pocztę), to i jeździć gdzie muszę (a nie chcę) mogę.