znalezc klucze

W dniu 2020-01-27 o 17:03, Paweł Pawłowicz pisze:

Ja zapamiętałem, że moja (już nie pierwsza) wynosiła (liczona tą samą metodą) $13. P.G.

Reply to
Piotr Gałka
Loading thread data ...

W dniu 2020-01-27 o 16:32, RoMan Mandziejewicz pisze:

Też lubię wędzone, ale podobno w trakcie wędzenia mięso nabywa własności rakotwórczych. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

Pan Mateusz Viste napisał:

Chodzi o 50 zł z rybakiem. Dostawało się za to kilo zwyczajnej, wydawali reszty 5 zł (też z rybakiem) i złotówkę z kłosem. Aluminiowe. Świerczewski też z początku dawał radę, później osłabł.

Dziennik telewizyjny nawet nie próbował tego ukryć. Miejskie mleko było czymś niewyobrażalnie syfiastym. Stąd instytucja mleczarza -- przynosił w środku nocy butelkę pod drzwi, tylko wtedy była szansa, że rano da się jeszcze zagotować. Ale wiele razy czytałem (w Usenecie), że a PRL mleko to była małmazyja. Bez Kozery powiem, że komuś gruźlica musiała pamięć wyżreć.

Jarek

Reply to
invalid unparseable

Pan J.F. napisał:

Nie, książeczka walutowa była na demoludy. Nawet jeszcze gdzieś mam taką. Dawali i stęplowali do dowodu, że się już jedną ma. Był limit (w złotówkach) na trzy lata, ile można wymieić na korony, forinty, leje, lewy, marki albo ruble. Z tymi ostatnimi najgorzej, bo do ZSRR nas nie chcieli wpuszczać, żebyśmy fermentu nie siali.

Reply to
invalid unparseable

Pan J.F. napisał:

Były, ale nie aż tak. Książeczka PKO miała 3%.

To ma pokazać inflację, nie stopy procentowe.

Gierek sugerował zachodznim bankom, że nie odda? Przeświadczenie mieli takie, że już za chwileczkę, już za momencik staniemy się potęgą gospodarczą, a wtedy każdy dostanie pożyczone z nawiązką.

Reply to
invalid unparseable

W dniu 2020-01-27 o 17:35, J.F. pisze:

Mi się też kojarzy określenie promesa dolarowa. Człowiek miał obiecane, że jak uda mu się zdobyć wszystkie niezbędne dokumenty aby legalnie wyjechać na zachód to mu władza sprzeda chyba do

150$ po cenie oficjalnej - znacznie niższej od realnej (zwanej czarnorynkową). W 1981 wyjechaliśmy na 2 miesięczną "Wyprawę kajakową" w Alpy (Niemcy, Francja, Włochy). Star z przyczepą sporo pali. Nie pamiętam dokładnego rozliczenia, ale zapamiętałem, że na wyżywienie mieliśmy $0.5 na dzień na osobę a na prywatne wydatki każdy miał chyba coś rzędu $5 (za $3.5 kupiłem plakat z Papieżem, który potem mi czeski celnik zabrał - zakazana literatura). W czasie tych dwu miesięcy tylko jeden raz zdecydowaliśmy się z bratem na jedną puszkę (na spółę) jakiejś Mirindy czy coś w tym stylu - cały dzień łażenia po Rzymie w pełnym słońcu i temperaturze w cieniu ponad 30 stopni. P.G.
Reply to
Piotr Gałka

W dniu 2020-01-27 o 22:51, RoMan Mandziejewicz pisze:

To nie jest fałszowanie. Suweren życzy sobie, aby było tanio, więc jest tanio. Nie da się zrobić boczku według Twojego życzenia za dychę czy dwie. Aby był naprawdę dobry, będzie czwórka na początku ceny. I kto go wtedy kupi? Więc ostrzykuje się wodą z modyfikowaną skrobią, potem próbujesz to coś smażyć, a skrobia się pali. Szynkę kupuję wyłącznie we czwartki, nie każdego czwartku, nie jestem wielkim entuzjastą wyrobów mięsnych. We czwartki dlatego, że do sklepu w pobliżu uczelni przywożą wtedy porządną szynkę. Jedną! Samo centrum dużego miasta. Dobre wędliny da się kupić bez problemów. Ale nie za dychę za kilogram.

P.P.

Reply to
Paweł Pawłowicz [kropka] pl

W dniu 2020-01-27 o 16:39, Jarosław Sokołowski pisze:

Sugeruję w owej czytelni poszukać danych o zgonach w wyniku zatruć żywnością. W dużym skrócie: za późnej komuny do piachu szło około 300 osób rocznie, głównie Clostridium botulinum. Dziś to pojedyncze osoby, głównie Amanita phalloides.

P.P.

Reply to
Paweł Pawłowicz [kropka] pl

Pan Paweł Pawłowicz napisał:

Święte słowa! Dokładnie tak samo jest z Chińczykami, którym się zarzuca, że robią "chińszczyznę". A oni robią dokładnie to, czego się od nich wymaga za otrzymaną zapłatę, pińć złotych od sztuki.

Reply to
invalid unparseable

Sam się dziwie, że nosze ten portfel. Kiedyś nie nosiłem, ale teraz jest to dla mnie wygodne. Zawsze wiadomo gdzie narkotyki, klucz, karty i tak dalej... przywykłem. Zegarek też noszę, ale to już tylko dla szpanu/wyglądu. Chociaż trzeba przyznać, że wygodniej jest zerknąć na zegarek, niż wyciągać komórkę.

Reply to
robot

Pan J.F. napisał:

Nie, książeczka była tylko na demoludy. Tak tam było napisane -- mam, więc wiem. Dolary na osobny kwit, jakaś taka decyzja administracyjna, wysyłało się wniosek i dostawało odpowiedź. Pocztą.

Przez ZSRR jechałem do Bułgarii pociągiem. Akurat w pierrszych dniach września 1980 roku. Podróż dłuższa niż rozkład przewidywał, okrężnie, żeby przypadkiem nie przez jakieś miasto. Bo mogliśmy Sierpniem zarazić.

Samochodem jechałem w to samo miejsce wcześniej z rodzicami. Marsztuta musiała być dokładnie opisana i wcześniej przedstawiona do akceptacji. Potem wracaliśmy przez Czechołowację. Rok był 1968. Sierpień. Kurwa mać.

Jarek

Reply to
invalid unparseable

W dniu 2020-01-28 o 10:50, J.F. pisze:

FDA robiło bardzo szerokie badania na temat toksyczności azotynów. Przyczyną był bardzo silny nacisk społeczny na zakazanie ich stosowania. Z drugiej strony azotyny są bardzo skuteczne przeciwko Clostridium botulinum, obawiali się, że po zakazie sporo ludzi pójdzie do piachu po zatruciach toksyną botulinową. Wynik w dużym skrócie: są dwa gatunki, którym azotyny szkodzą relatywnie mało, szczur i człowiek. Ten pierwszy jest bardziej wrażliwy.

Ależ niczego takiego nie twierdzę. Ściągnij sobie rozporządzenie o dodatkach do żywności, tam jest opisane, co wolno, do czego i w jakich ilościach. Azotynów w czystej postaci się nie stosuje ze względu na ich toksyczność, ewentualny błąd mógłby mieć fatalne skutki. Dawniej w warunkach domowych stosowano saletrę potasową, diabli wiedzą dlaczego potasową. Jony potasu psują smak mięsa, w przemyśle stosowano azotan sodu. Dziś stosuje się peklosól, czyli azotyn sodu w chlorku sodu. Azotynu może tam być najwyżej 0.6g w kilogramie. No dobrze, azotanu III.

P.P.

Reply to
Paweł Pawłowicz [kropka] pl

Pan Paweł Pawłowicz napisał:

O tym nawet nie pomyślałem. Ale znam kilka przypadków, nawet osób bliskich, które w ciągu kilku dni zmarły "na coś z żołądkiem". Raczej za wczesnej komuny, ale może to to.

Reply to
invalid unparseable

Pan J.F. napisał:

Zaobserwowałem takie zjawisko: dodaje się do szynki 30% soi, po to, by była tańsza, powiedzmy 8,50 za kilo. Ale gdy doda się 100% soi, to już kosztuje tyle, co 100% szynki.

Reply to
invalid unparseable

Nie mogli, ale to kasy tylko jednego producenta (Novitus) i jeden konkretny model (Delio). W innych sklepach mogą być kasy innego producenta...

Reply to
Queequeg

Miewałem dawniej problemy na różnych telefonach i z różnymi kombinacjami, ale od jakiegoś czasu wszystko jest OK. Samsung Galaxy S7 i różne słuchawki (JBL E55BT, Jabra Style i radio Renkforce).

Reply to
Queequeg

W dniu 28.01.2020 o 10:33, Paweł Pawłowicz pisze:

Problem jest taki, że wędlina za 10 zł jest na pewno ostrzykana roztworem, a wędlina za 40 zł - tylko w 90%.

Nic nie stoi na przeszkodzie sprzedawać te ostrzykiwane po 40, więc tak robią.

Jeśli umiesz rozpoznać w sklepie przez szybę, która jest ta jedna na dziesięć prawdziwa, to chwała ci. Ja nie umiem.

MJ

Reply to
Michał Jankowski

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.