>>> Ja wiem że żyje się lepiej niż za komuny ale to nie powód żeby nie
>>>> zauważyć że mogło by się żyć jeszcze lepiej. Zresztą może przesadzam z
>>>> tym że żyje się lepiej, bo jak donosi NIK właśnie pobiliśmy rekord
>>>> umieralności, edukacja leży, w telewizji propaganda gorsza niż za starej
>>>> komuny, zdrowsi też nie jesteśmy, żarcie to kompletna porażka
>>> Co do edukacji i propagandy pełna zgoda, ale w kwestii "żarcia" to
>>> pojechałeś po bandzie aż iskrami posypało. Z analizą żywności mam
>>> zawodowo związek (łatwo sprawdzić jaki) od wielu lat, nie ulega cienia
>>> wątpliwości że jakość żywności poprawiła się kolosalnie (!) od czasów
>>> komuny.
>> Nie mam pojęcia, o jakiej żywności myślisz ale jeśli chodzi o mięso i wędliny,
>> to ilość pompowanej w nie wody i żeli jest zastraszająca. Jak widzę
>> etykietę z zawartością boczku w boczku 64% to nawet nie myślę o
>> kupnie. Gorzej, gdy już normalnego boczku wędzonego nie ma gdzie >> kupić.
> Nikt nie każe Ci kupować szynki za 7.50, a z zakupem lepszej nie ma
> problemu. Przynajmniej we Wrocławiu.
Nie piszę o szynce - paradoksalnie jest z nią trochę lepiej. Świadomie podałem dwie wedliny, które są najmocniej fałszowane.
> Za komuny receptury wędlin były ścisłe a za fałszowanie szło się
>> siedzieć. Prywatne zakłady konkurowały z państwowymi JAKOŚCIĄ.
> Teoretycznie. Na przedmiocie "Chemiczne i instrumentalne metody analizy
> żywności" (nie ja wymyśliłem tą nazwę) robiliśmy wtedy oznaczenia
> azotynów (dziś azotanów III) w wyrobach mięsnych.
Przez stulecia peklowało się mięso saletrą bez opamiętania i jakoś nie wyginęliśmy.
Tylko ja piszę o fałszowaniu wodą i żelami a ty o azotynach...
[...]
A jakbyś popatrzył na wyniki oznaczeń mykotoksyn w keczupie... to
> dopiero była zabawa (nie odrzucano zgniłych pomidorów). Dziś
> przekroczenia się nie zdarzają. Znowu nuda.
Ale pilnuje się lepiej trucizn a nie składu. A ja o składzie teraz mówię. Ilości mięsa w mięsie, żelatynie i innych żelach, smarowaniu i moczeniu zamiast wędzenia.
> Ja pamiętam polędwicę sopocką jako wędlinę wędzoną na zimno, która
>> kroiło się na cieniutkie plasterki, o pięknym, tęczowo lśniącym >> przekroju.
> Młody byłeś... ja też.
Pojęcie dość względne.
:-)