szczyty głupoty

Mateusz, jest przecież po Beatyfikacji.

-----

Reply to
ąćęłńóśźż
Loading thread data ...

Jest Sat, 17 Apr 2021 17:50:38 +0200, PeJot pisze:

Jeśli chodzi o wielozadaniowość (żeby była dobrze zaimplementowana) to raczej sprawa do św. Izydora z Sewilli (ale chyba niełatwo o stawiennictwo, bo przypadków niewysłuchania modlitw trochę w historii było).

k.

Reply to
Krzysztof Gajdemski

W dniu 2021-04-17 o 18:13, Krzysztof Gajdemski pisze:

Albo błąd transmisji danych.

Reply to
PeJot

W dniu 2021-04-17 o 18:09, LordBluzg® pisze:

W 966 w firmie była reorganizacja i wywalili go z roboty.

Reply to
PeJot

Były PIKO (H0) na baterie – doskonale pamiętam, mój kolega Darek miał taką. Maksymalne uproszczenie wszystkiego – układ pędny lokomotywki składał się z silniczka z bardzo wydłużonym w obie strony wałem i dwóch gumek obejmujących pogrubione osie w kółkach. Do „sterownika” należało podłączyć 2 baterie płaskie; dawał po dwie prędkości w każdą stronę. Na jednej też jeździło, tylko wolno.

A jak podłączyliśmy zasilacz F2, co dawał 12 V, to pociąg (2 wagoniki) nie wyrabiał na zakrętach.

Natomiast dzięki tym gumkom nie było gwałtownych zatrzymań i startów, co bardzo mi się podobało.

A najgłupsze zachowanie elektryczne – w latach 70-tych się to działo, tato przyniósł do domu nowiutki UM-3. No i sprawdziłem przy ustawieniach na ampery ile prądu daje transformator do zasilania lutownicy 24 V 36 W (ważył ze 3 kg). Jakim sposobem udało się potem zareklamować ten miernik, to nie wiem.

Reply to
Grzexs

ASY34! U nas we Wrocławiu w Bomisie na Klary też były! Do dziś mam kilka.

Reply to
Grzexs

W dniu 17.04.2021 o 14:01, PeJot pisze:

Ale "wodę" podczas pomiarów da się wygotować ;-)

Reply to
Grzegorz Kurczyk

Chciałbym jakoś skomentować te wszystkie historie, ale nie wiem jak :)

A to przecież czubek (nomen omen) góry lodowej, bo gdybyśmy weszli na tematy w rodzaju budowy granatów z karbidu i nabojów po CO2 ze spłonką z tzw. "korka" to pewnie zrobiłoby się jeszcze ciekawiej.

BTW - jak się takim czymś rzuciło o ścianę i potem w pobliżu człowieka przeleciały fantazyjnie powyginane resztki tego naboju to jakoś nikt się bardzo nie przejmował i nie zastanawiał, co by było gdyby tym oberwał.

Mam wrażenie, że świat naszej młodości był jakiś inny :)

Reply to
sundayman

Nie nie. Tamte były ruskie, z ruskimi napisami i takim szerokim "rondem". Były czarne i szarne.

Wyglądały jak germanowe MP26B. Zresztą cholera wie - może były germanowe ? Niestety chyba żadne nie zachował mi się do dziś...

Reply to
sundayman

sundayman chciałby jakoś skomentować te wszystkie historie, ale nie wie jak:

Nie mam z tym praktyki, ale nieco poznałem teorię. W podstawówce będąc, wypożyczyłem ze szkolnej bibliotegi radziecką książkę w polskim tłumaczeniu na temat amatorskiej konstrukcji rakiet. Był tam rozdział o przerabianiu naboju do autosyfonu na silnik rakietowy. Były też szczegółowe plany rakiety na paliwo stałe o sporym zasięgu, zbudowanej z metalowej rury długości coś koło półtora metra. Rakiet tego typu używa dzisiaj Hamas.

No, jakoś tak.

Reply to
invalid unparseable

Dnia Sun, 18 Apr 2021 09:52:05 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):

Jasne. Saletry, węgiel, siarka, karbid i kwasy różne były w sklepach.

Reply to
Jacek Maciejewski

Były dwa rodzaje naboi do syfonów. Polskie z zaprasowanym zamknięciem aluminiowym i chyba czeskie, z nakręcanym mosiężnym zamkiem (tam też blaszka alu robiła za zamknięcie, ale ten przynajmniej był rozbieralny). Metod na wykorzystanie tego zakręcanego było od groma :), ale na silnik słabo się nadawały, za słabe ścianki miały.

Nie był internetu, nie było komputerów, za to człowiek był ciekawy wszystkiego dookoła. Ponieważ bieganie za kopaną kulką było nudne, to wymyślało się ciekawe rzeczy, przecież dostępność materiałów była ogromna.

Miłego. Irek.N.

Reply to
Irek.N.

W dniu 18.04.2021 o 09:52, Jarosław Sokołowski pisze:

Niom, z zużytych dezodorantów wierciło się w denku otwór fi10 i wsypywało się saletrę z cukrem. Pierwsze loty rakiet nie były przewidywalne, dokąd nie wpadliśmy na pomysł lotek. Kolega przyniósł raz taką dużą, długą puszkę po piance do golenia i przeleciawszy ok 150m z boiska, wybiła szybę w pracowni fizyki powodując mały pożar. Robiliśmy wiele razy zawody, która rakieta poleci najwyżej lub najdalej. Mieszanki paliw to też wybitne osiągnięcia z chemii :D Oczywiście gejzery z aluminium w proszku i nadmanganianu potasu w ilości lekko przesadzonej.

Pamiętam kiedyś sylwester, obierałem "korki" z kolegą i wkładaliśmy je do puszki. Poszło chyba z 20 opakowań (400 korków) i tak zapełnioną puszkę, niesioną w rękach wynieśliśmy do pobliskiego śmietnika z 4 piętra bloku. Trzeba pamiętać jednak, że jeden większy wstrząs i to wybuchało, więc nieśliśmy delikatnie. Sztuczny ogień jako lont. Jak jebło, to dekiel od śmietnika wylądował po minucie w okolicy, śmietnik murowany się posypał i poleciały szyby w oknach w okolicznych blokach. Nasze zadziwienie było jednak wielkie z detonacji i konsternacja nadeszła, że nie jebło jak schodziliśmy po schodach.

Fajnie było :)

Reply to
LordBluzg®

Pan Irek.N. napisał:

Z Związku Radzieckim nie były dostępne żadne, bo autor napisał, że to trzeba przywieźć zza granicy. Chodziło o te zatykane korkiem. Silnik na paliwo stałe (nie pamiętam jakiego tam użyto) pracuje przez pewien czas z względnie stałymm ciśnieniem, nie tak wielkim, więc ścianki wtrzymały. Kraj ten miał dobrych specjalistów od rakiet, wiele na tym polu osiągnęli, więc i to zapewne zostało policzone.

Jarek

Reply to
invalid unparseable

Jest Sun, 18 Apr 2021 09:52:05 +0200, Jarosław Sokołowski pisze:

Pamiętam, że w Młodym Techniku był cykl poświęcony budowie amatorskich rakiet. Myśmy robili takie z silnikiem z łuski od sztucera (był znajomy myśliwy i tych łusek miałem całe pudełka). Paliwem był proch (robiony własnoręcznie wg podanego przepisu). Korpus rakiety był z papieru nasączonego w szkle wodnym, „głowica” wytoczona z drewna. Cudo. Należało wykonać trochę narzędzi, więc bez współudziału dorosłego budowa by się nie udała. Do dziś pamiętam pierwszy start (i zarazem ostatni). Na boisku szkolnym, a więc przestrzeni tyle, co na kosmodromie. Odpaliła pięknie i majestatycznie wznosiła się ku niebu. Ta faza lotu nie trwała jednak długo, gdyż zaraz zmieniła kurs na horyzontalny, z łatwością pokonując odległość boiska i wlatując w przeszkloną halę/zakład, czy co tam było. Efektów nalotu nie dane mi było oglądać, gdyż dorosły zarządził natychmiastowy odwrót na pozycje, nakazał przerwać montaż kolejnych egzemplarzy, a zbudowane prototypy niezwłocznie spalić w ognisku.

k.

PS Pozdrawiam pana B., właściciela hali. Po latach mogę się przyznać: to nie był Hamas, tylko my. Przepraszam.

Reply to
Krzysztof Gajdemski

W dniu 2021-04-18 o 12:43, Jarosław Sokołowski pisze:

Niekoniecznie. I wcale nie jest łatwo to stałe ciśnienie zapewnić. Proch musi być dobrze ubity, średnica do długości stosunkowo mała, ścianki na tyle cienkie, by nie przewodziły za dużo ciepła wzdłuż, ale też wytrzymałe.

Pozdroofka, Pawel Chorzempa

Reply to
Pawel "O'Pajak

"Armatka" z metalowej rurki od ołówka automatycznego Kooh-I-Noor (jak sama nazwa wskazuje czechosłowackiego), siarki z zapałek, pocisku odlanego z ołowiu wędkarskiego - ten sam efekt, brat zdążył uciec, ja rżnąłem głupa "o, w tamtym kierunku pobiegł" ;-) Na tym samym podwórku: faza z gniazdka długim drutem przez okno w trawnik, przecież trzeba było dżdżownic na wędkowanie nazbierać :-)

Reply to
ąćęłńóśźż

Czarnoprochowo to chyba nie do uzyskania. Prędkość spalania mocno zależy od ciśnienia. Jak ciśnienia nie da się zbudować, spala się jak "zwykła saletra z cukrem" :) Ale wystarczy owinąć w parę warstw papieru i już mamy znaczącą zmianę.

Miłego. Irek.N.

Reply to
Irek.N.

Dobrze i jednorodnie ubity.

Reply to
Marcin Debowski

W dniu 2021-04-16 o 12:56, Jarosław Sokołowski pisze:

Moje zabawy miały miejsce we wczesnych latach siedemdziesiątych. Mówisz, że przewidziałem ten wynalazek?

Pozdrowienia, MKi

Reply to
MKi

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.