- Testowanie wydajności prądowej elektrowni drucikiem-plombą od mleka w wieku lat około 3. Do dziś pamiętam, że bolało.
- Pewnego razu zgłosił się do mnie sąsiad celem naprawy niedziałającego żelazka. Do naprawy przystąpiłem z pełnym zaangażowaniem; pałętające się po całym mieszkaniu pozostałości po działalności serwisowej sprzątneła mama na szufelkę. Ja miałem lat 5, a zleceniodawca był milicjantem. Oczywiście, przyszedł po odbiór w ustalonym terminie i trochę się o sobie dowiedział.
Funkcjonariuszowi temu byłem już od kilku lat znany z prowadzenia działalności wywrotowej i antypaństwowej, bo gdy przyszedł z synkiem na plac zabaw, to usłyszał ode mnie, że "Strajkowość gotowa!" Na szczęście sprawie udało się ukręcić łeb bez masażu kręgosłupa lolą.
- W okolicach siódmego roku życia zacząłem nawijać transformatory sieciowe. Z powodu gospodarki niedoboru drutu wystarczyło mi na jakieś pięć zwojów, a rdzenia nie miałem wcale, poza tym i tak wydawał mi się niepotrzebny. Transformator wyszedł więc powietrzny, zwłaszcza po podłączeniu do sieci.
- Budowałem układy lampowe. Przeżyłem. Jak -- to do dziś nie jest dla mnie oczywiste.
Pozdrawiam, Piotr