szczyty głupoty

  1. Testowanie wydajności prądowej elektrowni drucikiem-plombą od mleka w wieku lat około 3. Do dziś pamiętam, że bolało.
  2. Pewnego razu zgłosił się do mnie sąsiad celem naprawy niedziałającego żelazka. Do naprawy przystąpiłem z pełnym zaangażowaniem; pałętające się po całym mieszkaniu pozostałości po działalności serwisowej sprzątneła mama na szufelkę. Ja miałem lat 5, a zleceniodawca był milicjantem. Oczywiście, przyszedł po odbiór w ustalonym terminie i trochę się o sobie dowiedział.

Funkcjonariuszowi temu byłem już od kilku lat znany z prowadzenia działalności wywrotowej i antypaństwowej, bo gdy przyszedł z synkiem na plac zabaw, to usłyszał ode mnie, że "Strajkowość gotowa!" Na szczęście sprawie udało się ukręcić łeb bez masażu kręgosłupa lolą.

  1. W okolicach siódmego roku życia zacząłem nawijać transformatory sieciowe. Z powodu gospodarki niedoboru drutu wystarczyło mi na jakieś pięć zwojów, a rdzenia nie miałem wcale, poza tym i tak wydawał mi się niepotrzebny. Transformator wyszedł więc powietrzny, zwłaszcza po podłączeniu do sieci.
  2. Budowałem układy lampowe. Przeżyłem. Jak -- to do dziś nie jest dla mnie oczywiste.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski
Loading thread data ...

Czyli ten PR-ek rzeczywiście był od regulacji jasności.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Kalibrowałem wzmacniacze X i Y - czyli regulować próbowałem któryś z PR-ków na rys: 3,4,5 lub 6.

formatting link
A dotknąłem nóżki potencjometru, który w tym czasie był zamiast całego układu z rysunku 9 - regulował napięcie na siatce (o kilkadziesiąt V bardziej ujemne niż -1000V na katodzie). P.G.

Reply to
Piotr Gałka

W dniu 21.04.2021 o 10:36, sirapacz pisze:

Nie mogę napisać, że próbowałem bo mnie po ajpiku znajdo i dostane dożywocie :D

Reply to
LordBluzg®

Pan Piotr Wyderski napisał:

Po skręceniu jasności do zera mamy tak zwany czarny PR.

Reply to
invalid unparseable

Nie wiem, czy to Słupnik starszy, czy młodszy, ale chyba dalej działa w branży:

formatting link
Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

W dniu 2021-04-21 o 18:06, Piotr Wyderski pisze:

To byłeś lepszy. Naprawiłem kilka prostych żelazek, ale dopiero jak miałem 7 lat. Ciocia mi chciała dać do naprawy takie nowoczesne z termostatem - bardzo się broniłem twierdząc, że jak coś w termostacie to nie będę umiał naprawić. Przekonali mnie, że mam spróbować, a jak to termostat to trudno. Oczywiście termostat był OK więc naprawiłem. Ogólnie były 2 rodzaje usterek:

- przerwany kabel od ciągłego ruszania,

- przepalona spirala.

I znów jesteś lepszy :( Ja nawinąłem swój pierwszy jak miałem 9 lat

Ja nawinąłem na rdzeniu 7 zwoi pierwotnego i 1 zwój wtórnego.

Po podłączeniu do sieci stwierdziłem - no tak, jak ja chcę coś sprawdzić to musieli akurat znów wyłączyć prąd.

Przypomniało mi się, że jak robiłem zapłon tyrystorowy to zachciało mi się sprawdzić jak długa może być iskra. Zapłon pobudzałem jakimś generatorem - walił kilka iskier na sekundę i wziąłem w ręce dwa przewody wysokiego napięcia (leżały na stole zbliżone do siebie) i zacząłem je oddalać. Sądziłem, że w jakimś momencie iskra przestanie skakać, ale nie przewidziałem, że trzymam kable dość blisko odizolowanych końców więc w pewnym momencie zaczęło skakać przeze mnie. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

No nie wiem, czy byłem lepszy. Ty naprawiłeś, ja naprawiałem. :>

Długo się rodzice zastanawiali, co to za koraliki się walają po mieszkaniu.

7 zwojów to chyba na 380 woltów. :>

Ale tradycja w narodzie nie ginie, mój ledwo chodzący synek chciał podłączyć wypożyczoną z mojego multimetru termoparę do gniazdka sieciowego. Obaj odkryliśmy, że wtyczka pasuje (!!!), a ja dodatkowo zawstydziłem Usaina Bolta. Zdążyłem. :)

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Pan Piotr Wyderski napisał:

Stefan Kudelski (ten od magnetofonów NAGRA) niespecjalnie przejmował się doborem gniazd i złącz. W magnetofonach, przynajmniej w serii E, wejście liniowe to były dwa gniazda bananowe w odległości takiej, jak w ścianie. Sporządziłem więc sobie na różne okoliczności kabelek, który z jednej strony miał wtyczkę DIN, a z drugiej wtyczkę od lampki. Wyglądało to osobliwie i groźnie.

formatting link

Reply to
invalid unparseable

Przecież RFM to nie radio ale jukebox. Prawdziwe radio to tokfm ewentualnie Radio Maryja (forma a nie treść).

Reply to
Marek

Niestety św. Florian posługiwał się wodą, raczej przy prądzie nie pomoże.

Reply to
PeJot

w Tok FM za malo muzyki :-) A w RMF fakty sa, wiec nie tylko jukebox.

Tak czy inaczej - nawet mi sie nie chce zmieniac na inny program, wiec po co mi 20 pamieci :-)

J.

Reply to
J.F.

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl... Pan Piotr Wyderski napisał:

Jakos to chyba bylo dostosowane do wtyczek w profesjonalnym sprzecie ... tez banany, zanim wymyslili cos lepszego ?

No i pamietam taki radziecki zestaw zabawkowy - elektronika w klockach. Sluchawki tam byly, porzadne, ~2kohm ... z wtyczka przypominajaca sieciową.

J.

Reply to
J.F.

Jest Wed, 21 Apr 2021 19:44:31 +0200, Jarosław Sokołowski pisze:

Prawie jak legendarny etherkiller:

formatting link
k.

Reply to
Krzysztof Gajdemski

I oczywiście ktoś powie, że pasuakcy rozstaw to przypadek.

Reply to
Marek

Pan J.F. napisał:

Banany były bardzo powszechne, nie tylko w sprzęcie profesjonalnym. Gramofon Bambino (taki bez wzmacniacza) też tak się podłączało -- kabelek miał dwie luźne wtyczki. Nie jestem jednak pewien, czy rozstaw w radiach nie bywał jakiś taki bardziej dowolny. No i te dwie luźnie wtyczki nie wyglądały tak hadrkorowo, jak wtyczka od lampki.

Nie wiem, nie pamiętam zbyt dobrze. Ale radiowęzłowe wtyczki do kołchoźników też przypominały sieciowe. Miały jednak mniejszy rozstaw, bolce też chyba cieńsze.

Reply to
invalid unparseable

Dnia Wed, 21 Apr 2021 20:00:32 +0200, J.F. napisał(a):

RMF to był dobry wtedy, jak się jeszcze nazywał Radio Małopolska Fun. Można było ich natychmiast poznać po lampowym brzmieniu, nawet na przenośnym sprzęcie.

Reply to
Adam

Byłem starszy - 5,5 - więc mądrzejszy: maminą spinkę do włosów przed włożeniem obu końców w gniazdko owinąłem gumką recepturką. Wypominała mi to później przez 30 lat, już sam nie wiem czy spinkę czy gumkę ;-))

Od tego wydarzenia w domu pilnował mnie dziadek. Więc lampkę nocną podłączoną do prądu musiałem chcąc nie chcąc rozkręcać przy dziadku. Poczciwina był i nigdy nie zrozumiał, dlaczego nagle podskoczyłem i miałem pretensje, że mnie tak mocno kopnął. Różnicówek nie było, więc światło nie wysiadło.

-----

Reply to
ąćęłńóśźż

W dniu 21.04.2021 o 21:32, Jarosław Sokołowski pisze:

Mniejszy. Cieńsze.

formatting link
MJ

Reply to
Michal Jankowski

Rodzice z wycieczki do Rosji przywieźli gramofon. Nazywaliśmy go patefon. Nie miał głośników (o czym humaniści mogli nie wiedzieć), a my starego radia (Koliber czekał na moje rozkręcenie i powycinanie nożyczkami od paznokci wszystkich półprzewodników, TG52 takie ładne zielone kapelusiki miały). Patefon miał ruską wtyczkę sieciową, taką płaską jak dwie połączone przelotki bananowe. Ruska technika, wetkniesz wtyczkę do gniazdka i masz w niej gniazdko na kolejną wtyczkę, pewnie mogli tak w nieskończoność. Z patefonu wychodził drugi kabel, z dwoma banankami. Rodzice wkładali te bananki we wtyczkę w gniazdku i dziwili się, że patefon nie gra. Instrukcji IKEA jeszcze wtedy nie było. Po latach trafiło do nas (do mnie) jakieś radio po wujku (Syrena), które miało wejście bananowe na gramofon - a wierzyłem, że przed DIN nie było życia.

-----

Reply to
ąćęłńóśźż

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.