No chyba na odwrót. Widzę zastosowanie do nawet 20 letniego radia, np. w miejscu gdzie ma radio codziennie grać w tle. No i radio (jako środek komunikacji) ma zdecydowanie jedną z najdłuższych zachowanych kompatybilności i użyteczności w praktyce.
Taaa. Niedawno kupiłem radio Kaprys, takie samo jak to , które rozebrałem będąc dziecięciem. Kupiłbym też chętnie gramofon Bambino. Gdybym miał miejsce to bym też jakiś lampowy TV sobie postawił...
Marek snipped-for-privacy@fakeemail.com napisał(a):
20-letni sprzęt to nie jest zabytek, szczególnie że radia starzeją się wolniej od komputerów.
Owszem, ale to niewiele pomaga. Jest się zależnym od tego co jest nadawane i w jakim standardzie. Tymczasem choć komputery się szybko starzeją i szybko tracą kompatybilność, to jednak jak masz oprogramowanie na nośniku to je masz. Nie jesteś zależy od tego co ktoś nadaje w danej chwili i w jakim standardzie. A nawet jak nie masz danego programu lub innego pliku, to możesz go zdobyć i używać. W każdej chwili możesz wrócić do wspomnień z przeszłości. Tymczasem jak wyciągniesz z piwnicy radio z lat 60. to nie usłyszysz na nim przebojów z lat 60. Nie ma takiego wrażenia nostalgii. Jak już mówimy o analogu, to można przywołać gramofony i winyle. Tutaj widać duży ruch na rynku i zainteresowanie. Podobnie ze wzmacniaczami lampowymi. Jednak z radiami jest inna bajka. Żeby mieć takie samo wrażenie nostalgii trzeba by zrobić nadajnik AM i puszczać archiwalne nagrania.
Są w ogóle jakieś nowsze? Mam wrażenie, że najpóźniej z końcem wieku skończyły się czasy, kiedy to człowiek mógł wejść do sklepu i tak po prostu kupić radio. Gdyby dzisiaj dzieciom w szkole pani kazała narysować radio, to by nie wiedziały jak się do tego zabrać.
O, właśnie, dobry moment, bym ponowił zadane przed laty pytanie na temat nadajnika AM Programu Pierwszego Polskiego Radia. Chodzi o słuchalność, ale wtedy zacząłem od kwestii energetycznych. W czasach świetności tego medium audycje mogły być odbierane na raz przez 10 milionów odbiorników. Pobierały różną moc, te lampowe nawet blisko 100 W. Oszacowanie kilkaset MW na słuchanie radia nie wydaje sie przeszacowane. Na nadawanie szło circa jeden megawat, znikoma część mocy zasilających odbiornik. Dzisiaj nadajnik wciąż bierze tyle samo, ale kto tego słucha? Nie zdziwiłbym się, gdyby w pewnych godzinach literalnie nikt. A moc robi wrażenie.
Na zbiórkach harcerskich nauczyłem się wcześnie, że telefon polowy kręcony korbką kopie prądem na drugim końcu linii. Więc gdy przyszła lekcja PO poprosiłem najbardziej nielubianego kolegę nieharcerza o potrzymanie pary drucików po czym zamaszyście zakręciłem... Mam nadzieję, że lekcję pamięta do dzisiaj ;-))
Kiedyś chodząc po dużym sklepie w poszukiwaniu jakiegoś drobiazgu, zawędrowałem do półek z radiami. Były wyłącznie różne chińskie wynalazki z plastiku udające lampowe, z wystającymi pleksiglasowumi bańkami podświetlanymi pomarańczowymi ledami i inne podobne. Takie z CD może też były. Więc niby są, ale nikt nie kupuje. Coś takiego jak "radio wysokiej klasy" na pewno nie jest dostępne. A było.
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl...
Może akumulatorek okrągły? Dokładnie to przerabiałem, tyle, że chciałem z ładowarki zasilić radyjko bo się akumulatorek skończył. Opisałem wszystkie przypadki w innym poście.
Użytkownik "Zbynek Ltd." snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:60799619$0$558$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...
W dawnych czasach gdy były tylko 2 programy TVP rodzice chcieli oglądać inny niż ja. Telewizor Lazuryt 104, specjalnie druga antena na dachu bloku (nadajniki b. daleko), kabel płaski. Zauważyłem, że odkurzacze nawet u sąsiadów nieco zakłócają i w ogóle iskrzenie... Ech, gdybym miał zwykły przekaźnik. Ale... jest cewka chyba telefoniczna z rdzeniem, kawałki blachy ocynowanej z puszki po konserwach (prąd przewodzi a elektromagnes przyciąga). W połowie filmu już miałem elektromechaniczny przerywacz szeregowo z cewką i płaską baterią, jakoś gwoździami i gumkami do deszczułki przymocowane, za sprężynę robiła grawitacja. Niestabilne było, czasem po sekundzie się wyłączał, w końcu zaskoczył na dłużej. Ojciec próbował regulować (wtedy złośliwie na chwilę wyłączałem). Po kilku minutach i mojej zadowolonej minie połapali się. Zresztą warkot blaszek było słychać.
Przez nadajniczki (perwotnie jako generatorki FM o znikomej mocy z Młodego Technika, ale od czego podkręcenie prądu tranzystora wyjściowego, wyższe napięcie zasilania i antena) graliśmy z sąsiadem w szachy. Za modulator dioda pojemnościowa do której podłączany mikrofon (albo wyj. z magnetofonu). Jako odbiorniki radia FM. Chyba zapomnieliśmy zredukować mocy bo po kilku tygodniach kolega kolegi na drugim końcu osiedla po zakupie tunera (rodzice mieli kasę) szukał na elektromagnetycznej pustyni stacji i znalazł m.in. nas. Dziwił się, że jacyś wariaci grali w szachy, nawet rozstawił szachowicę i śledził ruchy. Potem życzliwy uprzedził nas, że w pobliskiej jednostce LWP (zorientowanej na nasłuch) mają czułe odbiorniki i mogą się zniecierpliwić.
No nie. Miałem tylko nogi w wodzie i przesuwałem stopami bez odrywania od posadzki.
Skoro nie doznałem, to oznacza że w tym miejscu nie było różnicy potencjałów. Nie mniej, nim chwyciłem zawór dłonią, sprawdziłem wierzchem dłoni czy "kopie". W sumie jak na to spojrzysz z punktu fizyki, gdzie zalana piwnica jest jakby uziemieniem to większość ładunku rozlokowana na powierzchni spływa do ziemi.
Nie szedłem przecież jak dżygit z okrzykiem hurra a prądu się raczej nie boję w sensie, że jeśli oczekuję pierdolnięcia to staram się w jakiś sposób to kontrolować a nie, że bezwiednie chwytam za fazę a drugą ręką uziemienie :)
Wiem, też takie robiłem. Wymyśliłem wtedy właśnie pierwszą "elektroniczną nianię" i kiedy dzieciak w wózku spał na podwórku, to żona podsłuchiwała go na UKF. Dodatkowy tranzystor do mikrofonu, żeby była większa czułość i słychać było brzęczenie owadów nawet. Co do stabilizacji, to opanowałem sztukę w ten sposób, że drobne zmiany konstrukcyjne tego popularnego układu dawały w miarę stabilizację. To do dzisiaj działa w chinskich mikrofonach, które można kupić jeszcze na bazarze. Nawet jakiś czas, po lekkim dopaleniu i większych modyfikacjach, miałem własną stację muzyczną w bloku i nadawałem lepsze kawałki z winyli dla sąsiadów oraz występy kabaretu TEY, nagrywane nielegalnie :D Jakoś nikt mnie nie podpierdolił do ubeków więc sobie działało jakiś czas.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.