Zajęcia z elektrotechniki w technikum. Mieliśmy takiego niezbyt rozgarniętego w klasie. Z resztą wielu nie ogarniało elementarnych rzeczy z fizyki/elektroniki (Technikum Chemiczne). No więc daję amperomierz temu kolesiowi i mówię "X, zmierz ile amperów jest w kontakcie". Mrugam porozumiewawczo do nauczyciela. X z lekką niepewnością, więc ośmielam: "No zobacz, jest tam mały napis 250V i 10A, zobacz, czy jest te 10A". X bierze sondy i.... nauczyciel rzuca się z okrzykiem "Nieeee".;-)
Laboratorium maszyn elektrycznych. Opornica wodna, wielkie i ciężkie bydlę, którego nie da się zepsuć. Koleś jakimś cudem przewrócił ustrojstwo i wylał ~ 200 litrów na podłogę i okoliczne maszyny.
Jeśli chodzi o linie energetyczne, to pewnie św. Szymon Słupnik. Dwóch ich było, Starszy i Młodszy, w razie większej potrzeby mogą się wstawić obaj. A do pomocy mają św. Marię Magdalenę, tak ludzie powiadają.
A wcześniej potrafią zmienić kolor. Kolega narzekał, że zamówił klawiaturkę z zielonymi diodkami sygnalizacyjnymi a one świecą na żółto. Na próbę ustawił ograniczenie prądowe na zasilaczu, ale zamiast 0,01A ustawił 0,1A. Włączał na szczęście tylko na ułamek sekundy, nie przepalił ich a ew. utrata sprawności była niezauważalna.
Nie wiem czy Bambino (taki bez wzmacniacza) kilka lat temu wywalałem. Wszystki rolki były rozeschnięte - zero przyczepności i nawet brak kontaktu bo rozsychając się nieco zmniejszyły. P.G.
Użytkownik "sundayman" snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:s59uj3$85ps$ snipped-for-privacy@portraits.wsisiz.edu.pl...
Z radziecką ładowarką i samoindukcją mieliśmy podobnie :)
Były zabawki "edukacyjne" np. flagi przyporządkowane państwom. Z bateryjką, żaróweczką, gniazdami (oczka do sznurowadeł?) i banankami do wtykania. Prawidłowe połączenie flagi i nazwy zapalało żaróweczkę. Bananki pasują też do gniazdka sieciowego!. Żaróweczka zdążyła błysnąć, zadziałał bezpiecznik 220V. I rodzice (ok. 7 lat).
Kabelek płaski antenowy przezroczysty pod ścianą pod szafą (wysokie nóżlki ze 20cm). Co mi odbiło żeby próbować naciąć nożyczkami? Niewygodna pozycja, omsknęło się, jeden przewód uszkodzony. Skąd i dokąd prowadzi - od gniazdka (podłączony pod tynk) do lampki nocnej. Po włączeniu włącznika lampka nie świeci. Naprawić, najpierw plastrem ale iskrzyło bo jeden przewód przecięty i tylko na styk. Jeszcze raz i w trakcie prób trzymając w miejscu przecięcia palcami, wychyliłem się by zobaczyć czy lampka świeci, przewód się rozwarł i poszło przez palce. (ok. 9 lat, sam w domu - pierwsze kopnięcie). Fart, że najpierw przecinałem nożyczkami (bez izolacji) "zerowy".
Radyjko tranzystorowe (radzieckie) miało ładowarkę sieciową w którą wkładało się 9V okrągły akumulatorek. Zużył się i od tego czasu zasilane z 2 "płaskich" połączonych drucikami, przypiętych gumkami od weków. Skojarzenie: skoro ładowanie przez noc a radyjko grało po tym kilka godzin to może grać na ładowarce. Po podłączeniu radyjko gra lecz trochę buczy, tym bardziej im głośniej. Zacząłem poprawiać kabelki
- nieźle kopnęło. Po rozebraniu ładowarki - gdzie transformatorek? Nauka: książeczka z lat 60-tych z elektrotechniki, prąd przemienny, Xc, itp. - ciężko zrozumieć. Ładowanie było przez dzielnik kondensatorowy plus dioda i dodatkowo rezystor, bez izolacji. Radyjko się nie spaliło bo pobór prądu zbliżony do prądu ładowania aku.
Transformatorki ze starych telefonów: samoindukcja i indukcja po podłączaniu baterii kopała słabo, ale wystarczająco by wzbudzić respekt w szkole (teraz są paralizatory...). Zakaz takiej zabawy po podłączeniu cioci - wylała herbatę i zbiła szklankę.
Elektroliza wody: gwóźdź (-) i grafit z baterii (+) wystający z gumowej zagiętej rurki (patent bo gwóźdź jako anoda szybko rdzewiał). Sody w kuchni zabrakło, jest sól, nie żałować! Trochę bąbluje do 2 pojemniczków. Wyszedłem na chwilkę ale piłka kopana wciąga. Po powrocie babcia wietrzy, wszędzie śmierdzi chlorem. Żeby było szybciej - większy prąd: zamiast baterii zasilacz, elektrody blisko siebie od razu do jednego pojemnika (duża fiolka od leków). Tym razem soda, bąbluje lepiej! Wyszedłem też "na chwilę"... O rakietach woda-powietrze dowiedziałem się później. Zakaz elektrolizy ze względu na stan przedzawałowy babci - zajrzałą do pokoju akurat gdy wystrzeliło! Zapewne gdy fiolka się zapełniła a elektrody zetknęły, zaiskrzyło (padł bezpiecznik w zasilaczu). Fiolka przeżyła wystrzał. Później w tajemnicy próbowałem odpalać iskrowo ale nie wychodziło, trzeba było normalnie zapałką.
Gdy dołożyli do kieszonkowego i przyszedł zamówiony miernik wskazówkowy dbałość o drogi (dla mnie) przyrząd nauczyła ostrożności w ogóle. Rezystancji elektrowni Koziennice nie mierzyłem. Przypalonych zasłon, zabrudzeń FeCl3, HNO3, perhydrolu, posmakowania chlorku amonu z bateryjki (cierpki!) nie liczę. Były też próby destylacji kalafonii z żywicy, średno udane a kilka razy się zapaliło, oraz tworzenie spoiwa lutowniczego (ciężarki ołowiane wędkarskie, topione w puszce po konserwach). Po wypędzeniu z kuchni skończyło się na odlewaniu sztabek z ołowiu (jednorazowe formy z pudelek od zapałek), płomień z pastylek paliwa turystycznego.
Może nawet lepiej pl.rec.motocykle. Samochód może być "w dizlu", a taka świaca żarowa, to co to za świeca. Zresztą tam mają św. Krzysztofa (nomen omen).
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.