Widocznie ma chu..wy soft albo łączenie termistora, trza wylutować i zmierzyć merdając kabelkiem w lewo/prawo, standardy wykonania ichnich dupereli w tej klasie cenowej są pod luda, a nie przemysł. Time is money.
Też sprawiłem sobie podobny, chodzi bardzo ładnie.
formatting link
W środku bez zastrzeżeń, guziki mają bodaj 2-3 funkcje, trza nad nim posiedzieć 5 minut żeby zaskoczyć co i jak.
Co do ceny, jest śmiesznie niska. Człek jeszcze 10 lat temu dłubał samodzielnie takie ustrojstwa, a teraz? Chyba nie ma sensu do prostych zastosowań.
Cale ksiazki sa o gotowaniu w niskich temperaturach a chcesz zebym przyblizyl. Poszukaj sobie w necie przepisow. Garnki specjalne do tego robia, tyle moge przyblizyc. Uwazasz ze jak woda wrze w temperaturze 97 stopni to jak w garnku z kartoflami bedzie 95 to sie nie ugotuja? W tajemnicy Ci napisze ze kilka dni temu zrobilem gulasz. Temperatura w garnku jakies 85 stopi. Fakt ze dlugo sie to robilo ale w smaku bije na glowe taki z garnka w ktorym bulgocze.
Dla kawy długoletnie badania naukwe wykazały, że optymalną temperaturą jest 82°C. W przypadku herbaty nie jest to jednoznaczne, ale czarna powinna być parzona w wysokiej temperaturze, ale jednak poniżej wrzenia
-- może władnie w okolicach 90°C. Natomiast dla zielonej parametr ten jest o wiele niższy, może być 60°C a nawet mniej. Z tym że przeważnie chodzi o wodę przegotowaną i studzoną (choć od tego mogą być wyjątki).
Wypromuj wolnowar podcisnieniowy. Mozliwe ze kupe kasy zarobisz, z naciskiem na kupe. Kiedys tez uwazalem ze bulgotanie do gotowania niezbedne. Sprawdzilem i nie jest niezbedne.
W dniu 23.09.2017 o 13:07, Jarosław Sokołowski pisze: [...]
Kiedyś czajniczek z naparem stał na szczycie samowara przez wiele godzin. Dziś podobny (?) efekt można uzyskać czymś takim:
formatting link
Jest tam nawet przepis, ale zapomnieli napisać, że wodę w dolnym czajniczku należy gotować długo, im dłużej, tym lepiej. Z praktyki: po pięciu godzinach napar w górnym czajniczku nabiera tego specyficznego dla tureckiej herbaty aromatu.
Sprawdź czy reaguje na zakłócenia zbliżając np suszarkę, albo zapalarkę do gazu. Można też zwinąć razem przewody zasilające regulatora i tej zapalarki, czy suszarki.
Może nie pracują któreś młodsze bity i ten miernik zawsze pokazuje temperaturę z taką rozdzielczością. A może uszkodzona jakaś pojemność na wejściu od czujnika temperatury. Może coś nie tak w filtrze sieciowym.
Możesz dopiąć pojemność na wejściu i zobaczyć czy skoki ustaną. Możesz też zasilić przez filtr sieciowy i sprawdzić czy się poprawiło.
Ale zakłócenia mogą wchodzić po zasilaniu. W warunkach domowych większe szanse że w kablach będzie jakiś syf, a nie w powietrzu.
Obecność pianki wskazuje, że zachowane zostały związki lotne, najważniejsze składniki aromatu! Gdy pianki niet, to aromat jest pusty...
Możesz sobie sprawić (za jakieś kilka tysiaczków) filtr z "odwróconą osmozą", który daje wodę zmiękczoną.
To pestka, owo osiadanie. Gdy woda twarda, to z listków ekstrakcja najważniejszych substancji zachodzi znacznie gorzej, niż przy wodzie miękkiej. Aby temu zaradzić, to trzeba sypać więcej listków "na szklankę", czasem nawet 2,5 łyżeczki! A i tak nie uzyskasz dobrego
*aromatu*! Jedynie "moc", kolor będzie zbliżony. Zamiast tak szastać surowcem (listkami) lepiej już się szarpnąć na ten filtr z odwróconą osmozą.
Mogłaby pamiętać czy była włączona przed zanikiem prądu, tak jak pamięta pecet i włącza się gdy zanik prądu był w czasie pracy a nie włącza się gdy pecet był w czasie zaniku wyłączony.
To raczej wymówka aby nie wkładać do kuchenki elementu z pamięcią nieulotną lub czasowo nieulotną.
W dniu 2017-09-23 o 13:07, Jarosław Sokołowski pisze:
Hm, ja nie kawiarz, jam herbatnik, ale kawosze przecież bardzo sobie cenią swój napój zaparzany z ekspresów ciśnieniowych, a tam wszak temp. jest zauważalnie wyższa niż te sto...
Eee, nie! Woda po przegotowaniu traci rozpuszczone w niej gazy, i ma inny smak, niż "niedogotowana", i o tę "inność" chodzi. Najlepsza jest z szybkopłynących, wysokogórskich strumieni, i oczywiście "niedogotowana". Ale nie uświadczysz takiej nawet w "specjalizowanych", herbacianych sklepach. Zaś tacy, co to parzą ją z użyciem wody oligoceńskiej, są w "mylnym błędzie": oligocenka jest wielokroć bardziej twarda, niż najgorsza nawet kranówa, wysysana przez wodociągi z wody rzecznej.
W takim układzie górno-stojący czajniczek jest ogrzewany przez gazy spalinowe (z węgla drzewnego), które nieco ostygną na skutek kontaktu z "dużym zbiornikiem" wody. Ostygną, ale czy na tyle, aby *na pewno* nie zagrzać małego czajniczka na tyle, aby zawarta tam herbata się *nie* zagotowała? To wielce istotne, o czym poniżej.
Gdy od dołu zachodzi grzanie "na parze" - to nie ma obawy o zagotowanie naparu. Idea przedstawiona w tym rozwiązaniu jest znana, i w naszym kraju dość powszechnie stosowana, ale... błędna!
Zgotowana, a jeszcze bardziej: gotowana długo - ma fatalny smak! No, chyba, że komuś z kranu leci jakaś "kałużanka", to wtedy zalecałbym filtr. Jak go brak, to pozostaje wodę zagotować, no i faktycznie: dość długo, ale... Ale potem *ochłodzić*, do temp. pokojowej, i odstawić, aby "nawdychała się powietrza"!
Nie piłem h~ tureckiej, ale powyższy akapit mrozi mi krew w żyłach. H~ należy parzyć krótko, pierwszy parz circa 2 minuty, góra 2"45 sekund, drugi - góra 4 minuty. Zaś długotrwałe zaparzanie, albo, co jeszcze gorsze: wygrzewanie - powoduje że do naparu przechodzą zawarte w listkach związki *szkodliwe*! Jest tam trochę alkaloidów, czyli substancji silnie aktywnych, "stymulujących" (szkodliwie!) system nerwowy. Do tego są silnie uzależniające, nic więc dziwnego, że gdy ktoś zagustuje w h~ tureckiej, to potem nie może się bez niej obejść.
Herbata jest napojem uzdrawiającym, ale tylko *prawidłowo* parzona! Jeśli ktoś ją gotuje, to sobie zdrowie rujnuje!
Wskazany filtr jest "producentem" wody na-mineralizowanej, zaś woda miękka to taka, co nie zawiera "soli twardości", ale i pozostałe minerały są w niej zbędne. Widziałem takie filtry, i one kosztowały ponad 2 kafle... I zdecydowanie bym *nie* rezygnował z filtra węglowego (przedłuży on żywotność innych pod-filtrów), jonizatora, zaś nawet dodatkowo zażyczyłbym sobie jeszcze tzw. "magnetyzer".
Jedynie słuszne teorie już w tym kraju przerabialiśmy. I nie wyszło nam na zdrowie. Choć, jak się wydaje, właśnie realizujemy powrót do przeszłości.
Naparu się nie gotuje! Jest podgrzewany na parze.
Spróbuj, nie będziesz żałował.
Jestem chemikiem, prowadzę zajęcia z chemicznej analizy żywności. Jedno z ćwiczeń polega na ekstrakcji alkaloidów z herbaty, robi się to krótko, ważne natomiast jest, aby temperatura była wysoka. Zgoda więc o tyle, że naparu nie należy gotować. Ale nie w kwestii czasu. Długotrwałe parzenie powoduje ekstrakcję garbników. Czy to jest korzystne, czy nie? To zależy, w nadmiarze tak. Jak wszystko. Przy długim parzeniu zachodzą reakcje kluczowe do rozwinięcia "tureckiego" aromatu. Jeszcze raz zachęcam do spróbowania :-) I nie obawiaj się, nie uzależnisz się od tureckiej herbaty. Na pewno nie bardziej, niż od tej parzonej "prawidłowo".
Filtr odwróconej osmozy usuwa około 90-99% wszystkiego co w tej wodzie jest - woda z odwróconej osmozy podobna jest do wody destylowanej.
Chodziło mi o filtr węglowy jaki często sprzedawcy wciskają PO osmozie, aby usuwać z wody gazy jakie przeszły przez osmozę. Według mnie jest to zbędny stopień filtracji bo wszelkie gazy ulotnią się same, zwłaszcza w wodzie podgrzewanej na herbatę.
To znaczy że uległeś pseudonauce i wierzysz w magię.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.