Pan Dariusz Dorochowicz napisał:
W takich sytuacjach przypomina mi się pewien znajomy. Jemu nie udało się uciec z Wilna przed AC, NKWD zabrało go do Katynia. Ale nie dotarł tam, bo go wzięli z transportu na Łubiankę, by coś z niego wydobyć. Był w tym Wilnie profesorem. A więc przeżył. I dobrą książkę o tym napisał później.
Po wojnie mieszkał w Londynie. Dożył prawie setki, pod koniec życia w domu dla starszych osób. I mówił wtedy tak: nie mam tu z kim rozmawiać, moi rówieśnicy dawno juz poumierali, a ci tutaj, to jakieś stare dziadki, nic nie rozumieją.
Jarek