Postęp techniczny w podeszłym wieku

Bo plamy na słońcu, bo koklusz w Bangladeszu, bo Sierotka Marysia i Krasnoludki... No, bo cokolwiek mu odwali i sobie tak wymyśli, różne rzeczy widywałem. Miejmy nadzieję, że nie.

Nawet nie to wydaje mi się zasadniczym problemem - mało obciążony wyrabia się, ale mając więcej na pokładzie...

No właśnie, jak wyżej.

I totalnie kociokwiczeje przy próbie skompaktowania bazy... próbowałem, nie dał rady, a komp uruchomiony w trybie /PAE i /3GB, mimo to nic. T-mail też do dupy... Nie pamiętam, czy Dnews nie ma wersji windzianej... no, któryś ma z tych znanych programów... Kombinuję tak na ewentualność, gdybym musiał pozostać przy "Szklarni".

Zobaczę co podejdzie.

Nie zamierzam zmieniać. Wystarczyło by mi nawet zwyczajnie, zassać ładunek, miejsce się zorganizuje... i ewentualnie w drugą stronę, jak u ciebie, a jak więcej, to jasne, że zagadam odpowiednio, uprzednio przygotowując się do tematu.

To można by było połączyć siły... a może dało by się coś a-la przetwarzanie rozproszone, bądź load-balancing, etc? Żebym wydmuch miał lepszy, to by było fajnie... Bo 20 Mbps przy dużym ruchu może być za mało.

Reply to
HF5BS
Loading thread data ...

W dniu 2017-03-29 o 13:01, Adam pisze:

Znam kogoś tej profesji, kogo przerasta wymiana żarówki, czy włączenia bezpiecznika po zadziałaniu. Stąd takie skojarzenie jak padło hasło ograniczonych w zakresie techniki lekarzy. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

Czyli trafiłeś po prostu na normalną firmę, która robi to, co do niej należy.

Jednak, jak się ogląda różne doniesienia tu i ówdzie, to czasem ma się wrażenie, że niektóre ASO są złożone z samych takich Januszy. Podkreślam - niektóre.

Reply to
HF5BS

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl...

Coś mi się widzi, że oni konkurencję robią nie tylko fryzjerom, ale i agencjom z no, paniami do towarzystwa - poprzez dymanie bez wazeliny... Czyli paniusie nie mają pojęcia o... sami sobie dopiszcie... (to nie jest do końca ironia...).

Reply to
HF5BS

Piotrze - jak wszyscy. Tylko oni sa usprawiedliwieni, bo "na moim urzadzeniu dziala" jest wystarczajace :-)

Psychologia informatyki ?

J.

Reply to
J.F.

W tym przypadku nie dało się ściemniać -- albo samochód wygląda normalnie, albo jak po ataku Aliena do spółki z Predatorem. Likwidacja była bezgotówkowa, niech się ubezpieczyciel harata.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Nie Jarku, zapewniam, że nie jak wszyscy. W mojej firmie są m.in. dwa osobne działy testowania i aplikacja nie wyjdzie do klienta, jak nie przejdzie przez oba. Jak koniecznie musi wyjść ze znanym błędem, to się protokół spisuje. Do tego w wielu kontraktach są też zapisane wymagania niefunkcjonalne, w tym minimalna wydajność. Klienci obracają miliardami dolców, ich stać na armię prawników.

No właśnie nie wiem. W mojej działce są i matoły, i bardzo uzdolnieni ludzie, a w środku masa przeciętniaków -- jak pan Gauss przykazał. A na podstawie swojej próbki z embedded odnoszę wrażenie, że tam są same matoły. Selekcja negatywna?

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Piotrze, jakbyscie mielis znakomitych programistow i projektantow, to byscie nie potrzebowali dwoch dzialow testowania tylko co najwyzej pol :-)

Ja sie tylko zastanawiam, kto mialby napisac taki doktorat :-) Psychologowie sie nie znaja na informatyce, wiec odpadaja. Informatycy sie nie znaja na psychologii. Kierunku wprost - nie ma.

Jakis informatyk, zatrudniony na wydziale psychologii, ktoremu sie tytul zamarzyl ? Ambitny informatyk, ktory stwierdzil, ze dr zaocznie najszybciej sie dorobi na wydziale psychologii ?

Czy jakis specjalista od testowania/poprawnosci oprogramowania, ktory sie zainteresuje, skad pewna klasa bledow pochodzi.

Moze po prostu na czyms innym sie znaja. Nie wiedza jak zoptymalizowac program w Javie, za to wiedza jak trzeba sterowac tokarka.

J.

Reply to
J.F.

Pan J.F. napisał:

Taka rzecz mi się przypomniała. Gdy w Warszawie w CIUW uruchomiono pierwszy węzeł bitnetu, to grupą najliczniej reprezentowaną, najczęściej korzystającą z sieci, najaktywiejszą we wszystkim co nowe, byli właśnie ludzie z psychologii. Nie wiem czym to tłumaczyć, ale tak to właśnie wyglądało.

Reply to
invalid unparseable

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl... Pan J.F. napisał:

Mysle, ze jakies kontakty sluzbowe. Bo jak inaczej to wytlumaczyc ?

W pozniejszych latach moglo byc zawodowe zainteresowanie ta popularnoscia internetu wsrod ludzi, ale w tych latach to chyba jeszcze nie.

A moze na zachodzie juz sie psychologowie zaczeli tym interesowac, a nasi sie dziwili co to za jakies "sieci komputerowe" tak popularne w fachowych pismach ?

J.

Reply to
J.F.

Pan J.F. napisał:

Co to znaczy "kontakty służbowe"? Konta sieciowe rozdawali równo, niezależnie od wydziału, wystarczyła bumaga od profesora czy cóś. Dziwnym trafem psychologowie chętnie korzystali z tej możliwości, inni mniej.

Fachowe pisma z dziedzin innych niż psychologia milczały na temat "sieci komputerowych"? To by też ciekawe było. Mam wrażenie, że oni po prostu bardzo szybko zaczęli wykorzystać sieć zgodnie z jej przeznaczeniem. To znaczy do kontaktów z resztą świata. Przeczy to stwierdzeniu "psychologowie się nie znają na informatyce".

Reply to
invalid unparseable

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl... Pan J.F. napisał:

Moze akurat oni mieli kontatky z zagranicznymi uniwersytetami i takie konta byly im potrzebne np do zalatwienia stypendiow ? Jakies wpolne projekty, badania w roznych spoleczenstwach ?

A moze jakis kierunek "cybernetyki spolecznej" ?

Ewentualnie bardziej prozaiczne - CIUW rozeslal informacje do wydzialow, na psychologii nie wiedziano co to jest, wiec wywiesli ogloszenie, a profesorowie podpisywali bez problemow :-)

No wiesz, innym to w zasadzie malo potrzebne.

Mechanika, chemika - co to moze interesowac.

No przepraszam, chemika moze, trzeba jakos te superkomputery wykorzystywac.

No ale to wracamy do zrodla - mieli jakis sluzbowy powod do tych kontaktaktow, ktorego inni nie mieli, czy po prostu osobisto-zawodowa ciekawosc kontaktow z innymi ludzmi.

A zauwaz ze owych czasach to sie ograniczalo do e-maila i moze udzialu w paru listach e-mailowych.

Zeby uzywac to nie trzeba sie znac na informatyce.

Choc oczywiscie przy okazji mozna sie zainteresowac zawodowo - "co wy w tych komputerach widzicie", "czemu informatycy sa niechlujnie ubrani" itp.

J.

Reply to
J.F.

Pan J.F. napisał:

Załatwić stypendium przez internet? Bez pieczątki? Nie, chyba nie. Ale owszem, utrzymywanie kontaktów ze środowiskami całego świata, wyrwanie się z krajowego grajdołka -- to już dużo.

Dało sie obserwować takie zjawisko: profesorowie nie tyle podpisywali, co nakazywali założyć konto sobie. Bo to prestiż taki, profesor musi być nowoczesny, nie ma jutra bez komputra i w ogóle. Ale potem ani razu z tego konta nie skorzystali. Miał je w swej opiece jakiś młodszy czeladnik naukowy, czy wręcz student piszący pracę. Tak bywało w wielu specjalnościach. Tymczasem uwidzieć profesora od psychologii przy terminalu, to nie była rzecz niezwykła. Zresztą potafili oni sobie nawet zorganizować swoje terminale na wydziale, choć to daleko.

Przecież to nie były żadne komputery, tylko po prostu "okno na świat". Każdemu wtedy bardzo potrzebne, jak świeże powietrze.

Stawiam tezę, że mieli ciekawość świata powyżej średniej krajowej. No i podejrzewam, że te "pare list e-mailowych" to było więcej niż dzisiaj fejsbuk z instagramem razem wzięty.

Gdyby ktoś z tamtej perspektywy oceniał dzisiejszych klikaczy smartfonowych, to by powiedział: znają się na informatyce. A umiejętność radzenia sobie z gopherami i listserverami przez xedita -- to tym bardziej było się znanie.

E tam niechlujne. Czołówka obsługi CIUW stroiła się w porządne robocze drelichy. Jak na maszynistów przystało.

Reply to
invalid unparseable

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości Pan J.F. napisał:

Na swiecie nie zawsze wiedza co to pieczatka Ale sporo rzeczy trzeba zalatwic wczesniej, i tu sie e-mail moze przydac.

Ale to wszystkich kierunkow dotyczylo.

Ty pisales o bumadze od profesora :-)

No wlasnie, rzecz "normalna"

Znudzilo im sie chodzenie :-)

Ciekawe. Psychologow nie podejrzewalbym o jakies szersze kontakty miedzynarodowe, ale moze sie myle.

Kazdemu, ale psychologom bardziej - i to jest ciekawe. Poza tym jakie "bardzo" - tyle lat sie obywalismy bez e-maila, to i teraz damy rade.

Poza tym mowiles o fachowych pismach - jakies tam fachowe-naukowe pismo, IEEE Transactions on Psychology :-) /mechanikow/geodetow/biologow ma opisywac budowe sieci komputerowych, czy publikowac krotki samouczek korzystania z emaila ?

No nie wiem - w owym czasie raczej wszyscy w kraju mieli "ciekawosc swiata". U psychologow powinna byc wyzsza, ale sporo osob bylo IMO bardziej zywotnie zainteresowanych - stypendia, kontrakty, wyjazdy. Ale jeszcze trzeba znac jakis zagranicznych respondentow.

W kazdym badz razie jeszcze nie irc, gdzie mozna sobie poplotkowac, chyba jeszcze nie soc.culture. Trzeba bylo podpytac wtedy, bo dzis to bedzie trudniej.

Pracownicy czy studenci ? Moze ich tam jakos zachecano do korespondencji zagranicznej, a nagle sie okazalo, ze korespondenci nie chca juz zwyklych listow pisac ..

Gopher to chyba jeszcze nie te czasy ...

Nie zwiedzalem, to nie wiem, ale takiego psychologa mogloby srodowisko takich informatykow zawodowo zainteresowac. Chocby:

-panowie, ciagle te komputery i jezyki, porozmawiajmy raz o czyms jak wsyscy ludzie, chocby o dupach

-...... Intel jest do dupy.

J.

Reply to
J.F.

Pan J.F. napisał:

O nic innego mi w tej anegdotce nie chodziło, jak własnie o to, że nikt psychologów nie podejrzewa o nic dobrego, a tymczasem oni i kontakty szerokie utrzymują, i komputery rozsądnie wykorzystują, i w ogóle potrafia sobie czasem radzić nawet lepiej od jakiegoś elektronika.

Bardzo mnie to zdziwiło, zszokowało niemal, ale jednak tak nie było.

Reply to
invalid unparseable

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl... Pan J.F. napisał:

Ale mowimy w kontekscie roku 1991, gdy nie spodziewalbym sie jakis szerokich kontaktow (ale kto wie), a i z komputerami do wykorzystania bylo chyba ciagle kiepsko.

Ale chyba nie w dziedzinie elektroniki/programowania.

W jakim sensie - ze inni przychodzili rzadziej, czy ze nie przychodzili wcale ?

Ustroj sie zmienil, paszporty wydali, zarobki wzrosly. Ludzie emigrowali, inni mieli rodzine czy znajomych ktorzy wyemigrowali, mozna bylo sobie pojechac i zobaczyc. A uczelnie sporo wspolpracy miedzynarodowych mialy, zazwyczaj w ramach jakich miedzynarodowych programow.

Wiec co mnie dziwi, to tylko jakas nadreprezentacja psychologow. Nie podejrzewalbym ich o jakies szersze stosunki zagraniczne, ani poszukiwane w swiecie umiejetnosci. Ale moze sie myle, i np bylo przy UW od dawna jakies kolo kontaktow zagranicznych.

A moze po prostu ladne studentki przychodzily i wpadaly w oko ? :-)

J.

Reply to
J.F.

Pan J.F. napisał:

To dopiero ja zacząłem o roku 1991. Wcześniej było ogólne "psychologi się nie znają". Można sie bardzo zdziwić tym, na czym kto się zna.

Jeśli biolog programuje lepiej od elektronika -- to niczego w tym osobliwego nie widzę.

Ogólnie mnie to zdziwiło, nie tylko w kontekscie przychodzenia do CIUW. Teraz jest tak samo, ale już nie dziwi mnie i nie zaskakuje. Przywykłem.

Reply to
invalid unparseable

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl... Pan J.F. napisał:

No coz, pisania programow to ich chyba nie ucza.

A do takiego tematu badan/doktoratu, to by trzeba speca, ktory w roznych zespolach pracowal.

No chyba, ze np maz z zona sobie o pracy gadaja, jedno informatyk, drugie psycholog i szuka ciekawego tematu do doktoratu/habilitacji ...

Ja tam widze, ale moze i programowanie sie spauperyzowalo.

Teraz to chyba trudniej ustalic, bo juz nie ma takiej jednej sali.

J.

Reply to
J.F.

Pan J.F. napisał:

Na początku lat 80 kurs BASICa w odcinkach był nawet w "Przyjaciółce" i w "Żołnierzu Wolności". Ale nie tędy droga. Psychologi wiedzą co to SPSS. A jak który potrzebuje napisać program, to się nauczy języka odpowiedniego do określonego celu. To samo z przedstawicielami inych specjalności (z badaniem literatury włącznie).

Biologia ma dużo więcej wspólnego z informatyką niż elektronika. Niektórzy biolodzy określają siebie wręcz jako "bioinformatycy". Nie demonizujmy tego pisania kodu, to nie jest wiedza tajemna. Zwłaszcza gdy nie robi się wszystkiego od samych podstaw na piechotę, tylko korzysta z bibliotek służących wybranemu celowi.

Reply to
invalid unparseable

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości Pan J.F. napisał:

ZW to w miare zrozumiale - bylo dla mlodych chlopakow, to pisali to, co ich interesuje. Przyjaciolki nie czytalem :-)

A propos - gadalem kiedys z jakim dzialaczem ZSMP, i sie dowiedzialem o ideologicznej roli komputerow w latach 80-tych. "Organizujemy prace spoleczne - nikt nie przychodzi. Organizujemy oboz turystyczny dla mlodziezy - przychodzi troche osob, troche kreca nosem na to ZSMP. Organizujemy oboz komputerowy - po jednym dniu wszystkie miejsca zajete, nikt o nic nie pyta"

Tez ciekawy temat do badan. Byl :-)

Nie jest, ale jedni to maja w programie nauki, a inni nie.

A takie niekoniecznie sa, bo ta bioinformatyka to chyba cos nowego, i trzeba je dopiero napisac.

No coz te komputery i informatyka sa juz wszedzie, ale na zainteresowanie sie tematem Piotra to imo trzeba duzego zbiegu przypadkow i specjalnosci.

No chyba ze ... zacznie bankom tak bardzo problem doskwierac, ze zaplaca za przygotowanie wlasciwych testow dla dzialu HR :-)

J.

Reply to
J.F.

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.