W dniu 2015-12-31 o 09:47, Budyń pisze:
Ale świat najwyraźniej idzie w kierunku przeciwnym: aby wywierać na konsumenta jak największą presję, by ten jak najkrócej użytkował te wszystkie urządzenia AGD, RTV, tudzież elektronikę wszelaką. I współgra to z mentalnością ludzką, bo zamiast naprawiać - dorobkiewicz po prostu
*musi* sobie co sezon, góra dwa - "zamienić na nowszy model". Najchętniej naj-nowszy!A firmy robią co mogą, aby zniechęcić ludzi do naprawiania, tak, jakby było zapisane w niebiesiech, że naprawianie *musi* być droższe od produkcji wielkoseryjnej. I praktyka jest taka, że ono takie jest! Acz przecież nie na zasadzie "niepodważalnych praw ekonomii", ale za sprawką "polityki firmowej", której zasadności nikt z jej kierownictwa nie podważy, a nawet nie odważy się zaproponować jej... zbadania!
Części zamienne są (w porównaniu do ceny wyrobu finalnego) coraz droższe, no ale utrzymanie serwisu też, lecz... Zwrócę uwagę, że jeśli serwis mało-co naprawia, to koszty jego utrzymania są takie same, co wtedy, gdy zapitala jak fryga! A jeszcze: gdy naprawa sprzętu wymaga nie daj Panie Boże jakiegoś kawałka oprogramowania, to firma-matka sprzedaje serwisom ten soft po cenach iście astronomicznych! i to jest chyba największy skandal, bo:
- Przecież będzie on wykorzystywany (no raczej!) *tylko* do naprawy jej własnych wyrobów, czyli dla dobra jej (firmy) oraz jej klientów. A to oznacza, że będzie sprzyjać "budowie jej marki", nieprawdaż?
- Jeśli soft już został (w pocie czoła, i przy sporych wydatkach) napisany, to firma powinna to "wrzucić w koszta", a swym autoryzowanym wszak serwisom - udostępniać go *za_darmo*!!
- Nie powinno być tak, że powyższe praktyki okazują się dla firmy korzystne. Ale jak to zmienić? Nie wiem.
Co do niedopuszczalności takiego zaśmiecania, i skal marnotrawtwa - w pełni się z Pszemolem zgadzam.
Tak 10-letnia gwarancja to pomysł chyba nie najlepszy, może podejść dałoby się do tematu inaczej? Np. by firma była zobowiązana do utylizacji odpadów w jakie zamieniają się (zbyt szybko!) ich wyroby? Gdy tuż obok fabryki zacznie się piętrzyć góra elementów, które jakoś tam dało by się wykorzystać, to może w końcu ktoś pójdzie po rozum do głowy? Przy czym jeśliby to miało zostać wymuszone jakimiś ustawami, to byłbym za tym, aby zabronić praktyki następującej: - oddajesz starą pralkę Bosch, i możesz kupić nową, ale *tylko* tej samej firmy! Myślę bowiem, że byłoby to w efekcie szkodliwe. Jednak jestem za tym, aby było powiązanie typu "pralka-złom, za nówkę"...
Trochę się zz tym zetknąłem, i najczęściej różnica w ich *wytrzymałości* ("Heavy Duty") jest naprawdę wielka. Podkreśliłem to, że nie chodzi o "trwałość w ogóle" (liczoną w latach) bo i tu obowiązuje zasada, aby dość szybko sprzęt intensywnie wyeksploatować, i po 2, góra 3 latach - kupić najnowszy. Bardziej eko-(nie)logiczny ;) Oszczędniejszy w eksploatacji, wydajniejszy, bardziej samo-obsługowy.
To prawda, sprzęt taki jest mocniejszy, ale przy tym droższy, i to nie o głupie procenty, ale bywa, że... kilkukrotnie! I często nie za bardzo wiadomo, co takiego wpływa na różnicę aż tak wielką.