Re: z czego sie nauczyc elektroniki .... po latach

Reply to
Tomasz Bednarz
Loading thread data ...
Reply to
Marek Dzwonnik

ee ja np. studiuje elektrotechnike na Politechnice Gdanskiej (co prawda dopiero 2gi rok) i mamy tu przedmiot "podstawy elektroniki" na ktorym ucza nas dokladnie takich rzeczy jak Korbowod opisal... Jak ktos mial kierunek slabo zwiazany z elektronika, nie jest to jego pasja a w dodatku pozniej nie pracowal w zawodzie to ma prawo zapomniec.. ale checi sa, to najwazniejsze

Reply to
kamtzu

Użytkownik korbowod napisał:

Niewielu, ale chciałeś chyba zapytać "kto z absolwentów po paru latach pamięta cokolwiek". Po co szedłeś na studia, ojciec kazali? Z Tobą jest inny problem - nie niepamięć, po prostu nigdy tego nie umiałeś. Za moich czasów na elektronice (nieco wcześniej) mówiło się na takich "betony". To byłą grupa na tyle zdolna żeby zdać egzaminy wstępne (wtedy było 4 os./miejsce), ale za mało kumata żeby faktycznie z tego co wykładają skorzystać. Zakuć, zaliczyć, zapomnieć. Dyplomy wszyscy którzy dotrwali dostali i dlatego dyplom o niczym nie świadczy. Ludzie "spoza" tego nie rozumieją powtarzając stereotyp inżyniera -> zawodowego durnia. I jest to krzywdzące, bo ja akurat znam sporo ludzi po EL PW, którzy popychają elektronikę przez duże E do przodu, w szerokim świecie. Tak samo nie każdy lekarz to konował, bo jest pewien procent (może 10%) który potrafi przynajmniej pacjentowi nie zaszkodzić. A jeszcze węższa grupa potrafi NAWET leczyć.

To ja Tobie współczuję podejścia do tytułu. Nie sznujesz go, bo wiesz że jest nic nie wart w Twoich rękach. Do ludzi nic nie mam z tym wyjątkiem, że tacy jak Ty nigddy nie powinni go otrzymać.

Magister inżynier elektroniki, który szuka podstaw wiedzy w "Elektronice łatwiejszej niż przypuszczasz", to KATASTROFA.

Reply to
A.Grodecki

Użytkownik kamtzu napisał:

To by go trochę usprawiedliwiało... TROCHĘ.

Reply to
A.Grodecki
Reply to
Marek Dzwonnik

Użytkownik Marek Dzwonnik napisał:

Bardziej wkurzyły mnie komentarze które wywołał, na kimś się musiało skupić...

Nie było takiego przedmiotu. Fizyka półprzewodników tylko jako uzupełnienie Układów Elektronicznych, bez wchodzenia w budowę sieci. Właściwie przedmiot o nieznanym przeznaczeniu, pokrywający się z innymi. Pewnie profesor musił mieć godziny dydaktyki załatwione...

A może procesy zachodzące

Tez nie było. Tylko własciwości różnych typów połączeń z inżynierskiego punktu widzenia na (chyba) 3 semestrze, na pierwszym pseudozawodowym przedmiocie.

A czy ja piszę, że wiem czego nie wiem? :)

Pogoda będzie zła do końca marca :)

Reply to
A.Grodecki

wiesz, na Eti / PG to ucza glownie matematyki :(...

poza tym - ile postow sie przewala od ludzi z informy (na wydziele elektroniki), ktorzy nie wiedza co to jest opornik, nie wspominajac o tranzystorze :( ...

Reply to
Q

Dnia 2005-02-01 13:20, Użytkownik Q napisał:

Na szczęście na EiA tej matmy(po różnymi postaciami) aż tak dużo nie ma. A podstawy elektroniki i energoelektroniki są chociaż wykładowcy diametralnie różni(elektronika - beznadzieja, energoelektronika - całkiem przyjemnie).

Reply to
badworm

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.