Się wtrącę. O ile dobrze zrozumiałem kol. niedzielnego, rozważa on symulację procesów kwantowych na gruncie klasycznym. Kwantowy komputer rozwiązujący klasyczne problemy Turinga, to coś całkiem innego, odwrotnego.
No to weź komputer i zrób opartą na znanych już podstawowych zjawiskach ( czyli kwantowych ) pełną w 100% symulację jak gnije jabłuszko.
Jak oceniasz potrzebne zasoby obliczeniowe ? Dla przypominam - kompletnej symulacji. Czyli - jak sobie w atomie w danym momencie wygląda "chmurka" prawdopodobieństwa dla elektronów, i oczywiście potem z tego wyjdą pierwiastki, ich reakcje itp itd. Nie wiem, jak będziesz symulować zjawiska, które można tylko statystycznie określić na przykład.
Wydaje mi się, że w tej chwili stworzenie dobrego modelu jednego atomu wymaga sporego superkomputera. I oczywiście - możesz sobie to UPROŚCIĆ - tylko, że to wtedy nie jest "SYMULACJA" tylko "symulacja symulacji". Jakiś przybliżenie - zależnie od złożoności zjawiska uproszczone.
Zresztą po co takie skomplikowane rzeczy. Chyba znacznie "prostsze" tematy nie są na razie łatwe do ogarnięcia - np. problem trzech ciał.
Czyli - możliwość opisania - to jeden problem. Próba implementacji tego, co się da opisać do modelu oraz ilość koniecznych poczynionych po drodze uproszczeń - to drugi problem.
Oczywiście, można sobie robić symulacje na takiej zasadzie jak pewien słynny naukowiec z NASA (?) , który sobie zrobił model samolotu Tupolew w oparciu o rysunki z instrukcji użytkowania, a następnie "symulował zderzenia z brzozą" nie troszcząc się o takie zbyteczne detale jak np. parę ton siły nośnej na skrzydłach. Można powiedzieć - zrobił uproszczenie modelu :)
Nie wydaje mi się, żeby religia zajmowała się czymś takim jak naukowy opis świata. Chyba, że chcesz powiedzieć, że ze 100% pewnością tylko i wyłącznie materia jest składnikiem rzeczywistości. Nie wiem poza tym - "ciemną materię" albo "ciemną energię" to zaliczasz do religii czy nauki ?
Ok, koniec z mojej strony. Muszę wracać do faktur.
Dokładnie o tym napisałem. Kwanty nie wnoszą *nic* do wyrażalności, jedynie *wydajność*. BQP zawiera się w PSPACE, dowodliwie. Tako rzecze informatyka teoretyczna, podatność na polemikę jest jednakowa z obalaniem twierdzenia Pitagorasa. Możesz układ symulować klasycznie i dostaniesz dobry wynik. Tylko masz sporą szansę tego nie doczekać, stąd cała ta sztuka rozumnego ścinania zakrętów m.in. w chemii kwantowej.
O ile dobrze rozumiem działanie obecnych komputerów kwantowych, to imo Piotr Wyderski ma rację - ja nie spodziewam się "cudów" po komputerze kwantowym. Jeśli ktoś mnie tak zrozumiał - to nie to miałem na myśli.
Przytoczyłem jedynie cytat, z którego wynika, że JEŻELI w ogóle kiedykolwiek technologicznie (bo biologicznie dajemy radę jakoś :) będzie możliwe stworzenie świadomej inteligencji ( chuj z tym czy "sztucznej czy naturalnej" ) to ewentualnie i być może z użyciem "jakichś" komputerów kwantowych (albo może kwantowo - innowymiarowych ? ) - czyli zdecydowanie poza zasięgiem obecnym nie tylko technologicznym ale też w ogóle jakiekolwiek teoretycznej wiedzy - bo wymysły Penros'a ty dopiero podstawy podstaw (o ile się potwierdzą).
Gdybym miał sobie tutaj wykonać jakąś futurologię to osobiście spodziewam się raczej możliwości technologicznej "podłączenia" istniejącej świadomości do czegoś biologicznego albo trochę biologicznego.
Czyli przykładowo - bierzemy sobie te mikrotubule i instalujemy je w jakimś (przynajmniej częściowo biologicznym chyba ) tworze - czyli budujemy "pomost", który mamy (może nie wszyscy) w głowach. Oczywiście problematyczna pozostaje mówiąc oględnie problematyka jak tą "świadomość" złapać a potem "wsadzić" tam gdzie chcemy. Oraz gdzie ona w ogóle jest, kiedy jej tu nie ma.
Myślę, że może wnuczki Penrose'a dadzą radę albo prawnuczki :)
Byś się nie zdziwił! Już pisałem: ewolucja "krzemowa" zapitala miliony razy szybciej, niż białkowa. Dzisiejsza SI (angl: AI) ma zdolność pojmowania otaczającego świata na poziomie (strzelam) kilkuletniego dziecka. Ale gdy to dziecko stanie się pełnogębnym inżynierem, to SI będzie "mądrzejsze" od stu profesorów. Komputery uczą się szybciej niż ludzie, a to, co opanuje jedna maszyna, już w następnej godzinie będą umieć wszystkie inne! U ludzi tego nie ma, każdy musi uczyć się całkiem indywidualnie.
To jest rzeczywiście ciekawe. Nie wykluczałbym dokonania przez taką "inteligencję maszynową" jakiegoś odkrycia istotnego. Tyle, że najpierw ktoś odpowiednio mądry musiałby wybrać zasoby i zasady "tworzenia".
To jest trochę problem zbliżony do prób z automatycznym komponowaniem muzyki. Niby zasady są dość proste, jest od cholery materiału do uczenia itp. Czyli jakby prosto. A jak dotąd nie widziałem niczego "skomponowanego przez maszynę" co by przekraczało średnio zdolnego amatora. Chyba najlepsze jakie słyszałem to to
formatting link
Niby poprawnie, niby coś się dzieje - ale czegoś w tym brakuje. Jakiegoś "ducha" który by się unosił nad utworem. Ale z drugiej strony powyższy przykład z 2017 jest o niebo lepszy niż te jeszcze sprzed paru lat. Tu już bym słuchając i nie będąc uprzedzonym się nabrał, że to człowiek. Nie jakiś artysta natchniony - ale niezły rzemieślnik powiedzmy, co to robi soundtracki pod zamówienie.
Ale wszystko przed nami. Obyś miał rację - chyba czym prędzej tym lepiej ?
Niektórzy mówią, że diabeł tkwi w szczegółach. Ja mówię, że w szczegółach (niestety często widocznych tylko dla specjalistów) dopiero widać ile przekonania są warte.
Dnia Tue, 24 Sep 2019 23:39:31 +0200, sundayman napisał(a):
Jakoś nie widzę przykładów "oczywistości do porzucenia, oprócz ogólnego wezwania ludzi nauki by mieli ograniczone zaufanie do wyników swoich badań. Zupełnie niepotrzebne, bo takie właśnie mają.
E tam. Filmiki wsadź se w d... Są nawet takie na których perpetuum popierdala aż miło. Musiałbyś mnie zabrać do tego laboratorium i powtórzyć to wywołanie ducha. Niewykluczone że kilka razy, bo jestem niedowiarek :) Jak na razie, to wrzucam cię do kategorii "ludzi którzy widzieli coś dziwnego" razem z pilotami widzącymi UFO, ofiarami porwań przez kosmitów i sobą samym bo raz w życiu zdarzyło mi się widzieć coś dziwnego. Dowcip z nami polega na tym że nie potrafimy widzianych fenomenów przywołać na żądanie, w wyniku czego nie da się ich badać. Ale zdrowa jest odrobina powątpiewania w zarówno w rzeczywistość, jak i w świadectwo własnych zmysłów, bo od powątpiewania zaczyna się wszelka wiedza.
Penrose to nieźle popłynął z tą kwantówką zaszytą w zwojach mózgowych. Ale wielkim umysłom wiele wybaczamy :)
Kościół kat (czyt. Watykan) nigdzie oficjalnie nie przeczy naukowej historii ewolucji biologicznej i czasu jej trwania. To co opisujesz to tylko konsekwencja własnych (często nabytych rodzinnie, tradycja) wyobrażeń o wierze. Przecież to naturalne, że braki edukacji uzupełniają własne wyobrażenia.
Dnia Wed, 25 Sep 2019 00:24:56 +0200, sundayman napisał(a):
To się da wytłumaczyć bez trudu. Nie ma nic bardziej zawodnego od ludzkiej pamięci. Kiedyś, włócząc się po Europie rowerem zajechałem do jakiegoś niemieckiego miasta. Siedziałem sobie na rynku pociągając piwko i ze zdziwieniem zauważyłem że ja znam to miejsce. Ale zamiast wpadać w konfuzję, przypomniałem sobie że faktycznie byłem już w tym mieście parę lat temu na innej włóczędze... A poza tym, psychologii jest znane zjawisko deja vu. Taki błąd ludzkiego myślenia pokrewny rozpoznawaniu twarzy w naturalnych fenomenach.
Święte słowa. Brak dystansu do świadectwa swoich zmysłów jeszcze wzmocnione "atomowym" argumentem "wiem co widziałem" to jakiś genetyczny defekt u h*mo sapiens.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.