nie słyszałeś o nowej ortografii, młotku?
nie słyszałeś o nowej ortografii, młotku?
Dobra - człowiek się uczy całe życie i głupi umiera. Ponoć w kilkunastu wydaniach Słownika Ortograficznego było z -sz błędnie. Ale odnalezienie tej informacji zajęło mi trochę czasu. Skąd - u diabła - Ty masz tę wiedzę?
Dnia Fri, 11 Apr 2014 13:04:59 -0500, Pszemol napisał(a):
Ja zwatpilem. Listwa zasilajaca, blysnelo, huknelo, nie dziala. Rozkrecam, bezpieczniki spalone, obok dwie nozki wystaja, okolice osmalone ... ale co tam bylo ? Warystor, ktory zniknal bez sladu ?
Albo taka ciekawostka - z laptopa leci smrod i przestaje dzialac zasilanie z sieci. Serwis rozkreca - plastik obudowy wygiety od goraca, gdzies przy plytce zasilacza. Ale na plytce nic podejrzanego nie widac. Wiec co tak smierdzialo ?
J.
""Dariusz K. Ładziak"" snipped-for-privacy@neostrada.pl schrieb im Newsbeitrag news:534903b8$0$2165$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl... Użytkownik ACMM-033 napisał:
Przecież wielokrotnie to opisywałem - stare radio, czubek nosa i drucik z anodowym na oku magicznym... Nos i radio należały do kumpla z którym zabawę w elektronikę zaczynaliśmy.
Kondensator do potrzymania? A może transformator głośnikowy (anodowym do rozmówcy, bateryjka do głośnikowego...
W czasach kiedy intensywnie lutowałem różne ciekawe ustrojstwa miałem psa, boxera, który żarł wszystko co spadło na podłogę. Wreszcie wpadłem na pomysł rzucania na podłogę podładowanego elektroliota. Szybko przestał łapać co spadło, a nawet reagował ucieczką na widok czegoś spadającego ze stołu.
A parę dni temu chciałem podładować chińska czołówkę. Nie zauważyłem, że złapałem zły zasilacz, końcówkę miał taką samą. Tyle, że zamiast 5V miał 15. Pierwszy objaw to był dym z gniazda zasilacza - w szereg włączony opornik zaczął sie zwęglać. Na szczeście w tym momencie spoglądałem na czołówkę i wyciagnąłęm szybko kabel. I w tym momencie strzeliła spektakularnie obudowa. Wbudowany akumulator zrobił się nagle trzy razy większy i zabrakło mu miejsca. ALe dziwnym trafem lampka działa i nawet się w te trzy sekundy naładowała.
LoL - ktoś ze schematem tego urządzenia wiedziałby co tam było :-)
Element się grzał ale nie zmienił wyglądu, ale plastik obudowy się wygiął, zaczął dotykać gorącego elementu i zaczął śmierdzieć? :-)
A ja mam, 15zł dodatku miesięcznie za wyliczone 0,2h dziennie lutowania.
Użytkownik ""Dariusz K. Ładziak"" snipped-for-privacy@neostrada.pl napisał w wiadomości news:534903b8$0$2165$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...
No tak :)) Ino zabrakło tego w jednym poście po prostu :)
Trafo to na sobie wypróbowałem - ale nic mi się nie stało, nic mi się nie stało, nic mi się nie stało... :)) Moja wersja, to była taka - OTVC Rubin 714, panel WN z lampą 6P45S i powielaczem selenowym. Z tylca jest parę punktów, gdzie jak się przybliży śrubokręt, to skacze ok. centymetrowy łuk. I nic się złego nikomu, ani niczemu nie dzieje. Kręcidło oczywiście odpowiednio izolowane. To sobie pomyślałem, aby ten łuk wywołać... płomieniem zapalniczki - chciałem zrobić dwa punkty, między którymi przypaliłbym płomień, a on dzięki zjonizowaniu powietrza, spowodował byprzeskok łuku. Nominalnie ciche syczenie-bzyczenie, wiadomo, 15 kHz z kawałkiem. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Łuk przeskoczył. Ale spełniło się prawo Murphy'ego, że jak coś ma pójść źle, to na pewno pójdzie. No i poszło - łuk przeskoczył, ino "nie do końca" po mojej myśli, nawet nie wiem którędy dokładnie, to się stało zbyt szybko. Zamiast cichego syczenia usłyszałem dość głośny, prawie trzask. Ale sobie nagrabiłl, co nie? Mało brakowało. Ale jedynym bezpośrednim skutkiem było natychmiastowe zgaśnięcie wysokiego, a jedyną stratą okazał się skutecznie przepalony bezpiecznik, który niezwłocznie wymieniłem i na szczęście telewizor ożył. Zamiast grzecznie dłubać ku naprawie (cuś się chrzaniło w obwodzie, OIDP, któraś z czekoladek przerywała i czasem WN zanikało), to ja się zabawiłem :P Na szczęście łuk mnie ominął. Telewizor w końcu naprawiłem, typując ze schematem 6 najbardziej prawdopodobnych czekoladek, wymieniłem i już nie przerywało.
Użytkownik "sunny" snipped-for-privacy@interia.pl napisał w wiadomości news:534919f5$0$22560$ snipped-for-privacy@news.sunnyusenet.com... ...
I mnie się zdarzyło, że z jakiegoś powodu wysadzało mi akumulatory, głównie w telefonach, ostatnio w Motce Razorze, miał chyba jakieś zwarcie i skutecznie przypiekł aku powodując jego znaczne spuchnięcie, przez co nie dała się domknąć pokrywka. Ale też działał :) Choć telefoniak dość szybko padł na amen, jednak jakiś czas podziałał z tym akusem.
Użytkownik "J.F." <jfox snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@40tude.net...
U znajomego, "bawiliśmy się" w przypinanie dysków, coś mi tam miał przekopiować i tak było najszybciej, bo jeszcze słowo Internet było prawie z dziedziny sci-fi, a dysk 425MB uchodził za giganta. Któryś z dysków położony już podłączony na obudowie, komp włączony, nagle głośne JEEEB, błysk, smród, szybkie wyłaczenie z sieci i oglądamy, co się stało. Pół godziny żeśmy to na wszelkie możliwe strony obracali, płytę, przypięte karty, złacza, wszystkie dyski, co tylko było można. Nic, absolutnie nic, nie nosiło najmniejszego nawet śladu ani erozji od łuku, zwarcia, ani przypalenia, ani jeden element nie nosił najmniejszych nawet znamion uszkodzenia. Dyski, to z jednego z moich coś przeskoczyło (ale co??) także, ani z obudowy, ani z płytki, nic, ani najmniejszego śladu (i nawet nie śmierdziało już, ani to, ani nic innego.) jakiegokolwiek zniszczenia. To zapadła decyzja, że zestawiamy to wszystko ponownie do kupy, tylko dyski, niezgodnie z ówczesną sztuką, położyło się na plecach (niszczy(ło) to łożyska), aby nie kusić losu ponownym zwarciem. Włączamy? Właczamy. Z pewną taką nieśmiałością naciskamy włącznik... BIOS checking... Booting... JEST! Wszystko, absolutnie wszystko, chodzi bezbłędnie, trzymamy dłużej właczone, że może się uszkodzenie ujawni dymem, iskrzeniem, jakąś niesprawnością... nic, 100% działa. To kopiujemy co miało zostać skopiowane, wyłączamy, odpinam dyski, ponowne włączenie, kilka-chyba-naście razy - zero problemów. Znajomy mi później przekazał, że sam jeszcze dość długo szukał i nie znalazł absolutnie niczego, coby w najmniejszy choćby sposób świadczyło o zdarzeniu. No co... pierdolnęło i śladu nie ma?
Innym razem, już nieelektronicznie... mieszkam w pewnym charakterystycznym galeriowcu. Galerię z wejściem do mieszkań (po 2 z jednego korytarzyka) łączą metalowe schodki. Wieczorem, od pęku kluczy odpadł mi kluczyk do skrzynki, dość głośno dźwięknął o schodki. Dla porządku należy podać, że w schodach nie ma żadnej dziury. No więc, klucz dźwięknął i nie potoczył się dalej. Schylam się, aby go podnieść, a tu ni chuja, że tak to brzydko napiszę. Przyświecam zapalniczką, macam na ślepaka, wraz z najbliższą okolicą... Klucz do dziś, a minęło chyba ponad 10 lat, nie znalazł się... Amba fatima, było i nima. Cudownie przeniknął do innego wymiaru chyba. Na szczęście skrzynki są już inne i nikt z kluczyka nie skorzysta. Już go nie szukam, ale jeszcze odruchowo czasem spojrzę, czy nie leży gdzieś wciśnięty w jakiś zakamarek...? :)
W dniu 2014-04-12 11:27, tusk, donald tusk pisze:
okej, przyjełem ;)
Widocznie fan Miodka i Bralczyka w jednym ;)
Włodek
Dnia Sat, 12 Apr 2014 09:55:15 +0200, ACMM-033 napisał(a):
Nie wiem co gorsze - generator twarzowy czy niekontrolowana, odruchowa reakcja na niespodziewany huk. Grzebiesz sobie w takim ustrojstwie:
"Jarosław Sokołowski"
Czyli ta kura powinna też tak działać :-) z zakrytymi oczami?
Robert
Użytkownik Pszemol napisał:
Anoda się grzała, szkło bańki zmiękło, próżnia szkło wessała - i szkło docisnęło anodę do siatki trzeciej. Ruski oscyloskop z pamięcią analogową przestał działać - naprawiacze (bo wtedy pracowałem w instytucie, w którym naprawami sprzętu zajmowali się inni - chyba że za głupi byli to wówczas musiałem sam) zachowali sobie tę lampę na pamiątkę...
Użytkownik ACMM-033 napisał:
Dawno, dawno temu były takie fajne akumulatorki (powszechnie GKN-kami zwane) pastylkowe kadmowo - niklowe - do radyjka pt. "Koliber" (normalnie zasilanego z czterech ogniw R 10 (obecne AA) w koszyku był nawet specjalny koszyk na te akumulatorki - a koliber miał w ściance tylnej dziurkę na dwubolcową wtyczkę do ładowania tego pakietu... I jeden z moich kumpli (który dokończył dzieła wciągania mnie w elektronikę) odkrył że sześciowoltowy pakiet akumulatorków pastylkowych idzie ładować napięciem stałym 24 V - ale koniecznie w fabrycznym koszyku od Kolibra. Akumulatorki ładowały się do momentu aż spuchły na tyle że z koszyka wyskakiwały - i to oznaczało koniec ładowania, pełne były.
Użytkownik ACMM-033 napisał:
Szeroko nogi rozstawiłeś , jak rozumiem?
Czekoladki... Legendarne, do dziś cenione w technice ultrastabilnych generatorów w.cz. kondensatory mikowe... Pełna przewidywalność i powtarzalność parametrów.
A co do telewizorów - dwie naprawy nożyczkami. Pierwszy przypadek:
Kumplowi z technikum (zupełnie nieelektronicznego tak swoją drogą) nawalił telewizor. Z opisu - jedna świecąca kreska poziomo po środku ekranu. Pierwsza diagnoza - wysiadło odchylanie pionowe. Pytanie - czemu?
Przyszedłem, nadstawiłem ucha - z rdzenia transformatora anodowego odchylania pionowego nie słychać trzeszczenia ramki. Znaczy - w rdzeniu nie ma mocy. Drugi objaw - niuchnąłem i zapach rozgrzanego szkła poczułem. To popatrzyłem - anoda końcówki pionowego wiśniowa...
Wyłączyłem, poprosiłem o nożyczki, ciachnąłem - i po ponownym włączeniu telewizor ożył!
Przypadek drugi:
Sąsiad kupił nowy, lampowo - tranzystorowy telewizor (głowica była już na tranzystorach...). Przywiózł do domu, podłączył antenę na kanał 2 w jedno gniazdo, antenę na kanał 11 w drugie - obie kablem symetrycznym
300 Ohm - łatwo zgadnąć że w stolicy - i dwójka jest, jedynki nie ma. Wezwał speca z ZURT-u, bo telewizor na gwarancji - gość posiedział, pokombinował, orzekł że na warsztat musi zabrać. Pogrzebali, uradzili że głowicę zmienią - i zmienili. Sąsiad odebrał w pełni sprawny telewizor z ZURT-u, podłączył w domu - dwójka jest, jedynki nie ma. Wezwał, zabrali, zmienili, przywiózł - dwójka jest, jedynki nie ma. Wezwał, żeby sobie fatygi oszczędzić technik z ZURT-u głowicę od razu na wymianę zabrał, wymienił, wstroił dwójkę - i, kolokwialnie to określając - spierdolił w podskokach. Sąsiad wstraja jedynkę, dwójka jest...W końcu woła mnie. Popatrzyłem co w gnieździe UHF (zakres I-III) tkwi, co w gnieździe VHF (zakres IV-V) tkwi - poprosiłem o nożyczki, piędzią odmierzyłem właściwy kawałek kabla pozostawionego w gnieździe UHF, ciachnąłem - i jedynka się objawiła...
Mieszkaliśmy tak z kilometr od Pałacu Kultury - półtorametrowy dipol pętlowy dawał taki sygnał że tranzystorowa głowica pierdolca dostawała.
Niech żyją nożyczki!
Użytkownik "J.F." <jfox snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@40tude.net...
Tak, warystory potrafią się dematerializować :) Wielokrotnie to miałem w zasilaczach. Podejrzewam, że po prostu się palą. Wojtek
W dniu 2014-04-13 15:59, wowa pisze:
Raczej odparowują. Tlenek cynku wrze w 2360C.
P.P.
Użytkownik "wowa" snipped-for-privacy@gazeta.pl napisał w wiadomości news:534a9823$0$2354$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...
Żeby tylko to :)
No, właśnie :) Na szczęście dmucham jeszcze w miarę prężnie :))
Użytkownik "Paweł Pawłowicz" snipped-for-privacy@wnoz.up.wroc[kropka]pl> napisał w wiadomości news:534a9b0c$0$2370$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...
Ale całe calutkie? :) Materiał czynny, mocowania doprowadzeń, klej (jeśli jest), lakier pokrywający...? :))
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.