Mam problem: Na plycie [msi k7tpro (ms-6330), procesor Duron600] sa 4 identyczne walcowate, ustawiono pionowo wzgledem plaszczyzny plyty, kondensatory elektrolitowe w zielonej obudowie, z metalowa gorna powierzchnia(oznaczenie RXA 105 st.celsiusza, L027(M), 6,3V 4700mikroFaradow) dwa z nich - te polozone blizej wtyczki zasilania plyty - maja rozerwane gorne powierzchnie (tzn. czubki sa wybrzuszone i popekane na srodku - wyglada troche jak by zawartosc sie nie miescila i szukala ujscia, a czubek jest najslabszy i pekl). Chyba sluza do ukladu zasilajacego, bo niedaleko znajduje sie cewka nawinieta na obrecz. Dodatkowo od jakiegos czasu komputer zachowuje sie bardzo niestabilnie - jezeli pracuje z zamknieta obudowa i jest intensywnie wykorzystywany to po 0,5 godz. pojawia sie czarny ekran i nic nie mozna zrobic tylko wyjac wtyczke z gniazda. Nastepnie po wlozeniu wtyczki do gniazdka nie startuje (cooler na procesorze chodzi, na karcie grafiki tez, ale dysk twardy nie i nic na ekranie nie ma), albo na chwile dysk twardy dostaje "kopa" i za chwile sie wylacza. Wyglada jak by na chwile pojawialo sie napiecie 12V i za chwile znikalo. Dopiero po dluzszych probach sprzet startuje jak nalezy. Jezeli pracuje bez obudowy to moze pociagnac 1,5-2 godziny przy intensywnym uzywaniu. Zamontowalem juz nowy wydajny radiator i wiatraczek na procesor i na karte grafiki i dalej nic. Mam w zwiazku z tym pytania:
- Dlaczego kondensatory litowe "wybuchaja"?
- Czy to moze byc zasilacz?
- A moze uziemienie, ktore sam zrobilem w gniazdku? (polaczenie bolca zerujacego z przewodem na ktorym nie ma fazy - czyli bolec i zero sa zwarte)