Ten system był robiony przez zewnętrzną firmę a nie przez informatyków PKW. Tzw. Kalkulator był robiony przez źle opłaconą, 23-letnią studentkę:
formatting link
PKW i KBW mają potężny budżet, w ramach którego bez problemu dałoby się wygospodarować środki na stworzenie WŁASNEGO zespołu programistów KONTRAKTOWYCH a nie etatowych, do wykonania zadania. Ale do tego potrzeba jaj. Nadmierna ostrożność PKW i KBW skierowała działanie w stronę outsourcingu i przetargu. To miało być wygodne i bezpieczne dla tych instytucji i gdyby nie skala porażki, to zapewne, po raz kolejny, by im się upiekło. Tym razem jednak dupochron nie zadziałał - było za mało czasu na stworzenie czegokolwiek sensownego i przetestowanie tego.
Albo inaczej - czasu by starczyło, gdyby zebrać zespół czołowych programistów, którzy potrafią pisać działające oprogramowanie szybko. Ale tacy programiści z Polski już wyjechali :( Na dokładkę ich oczekiwania nijak nie wpisują się w wyobraźnię leśnych dziadków na temat tego, ile trzeba zapłacić LUDZIOM za ich pracę. Wolą zapłacić miliony w przetargu niż znacznie mniej silnej grupie na kontrakcie bezpośrednim.
W dniu 2014-11-25 o 14:26, RoMan Mandziejewicz pisze:
Ale on tłumaczył właśnie dlaczego nie mogą zrobić sami. A ci informatycy których mają powinni przynajmniej wystarczyć do oceny tego co miało być robione prze tę łódzką firmę krzak..
Tzw. Kalkulator był robiony przez źle opłaconą, 23-letnią
NIK bada tę sprawę. Wyniki badań mają dać wytyczne do następnych tego typu programów. Wyniki będą w lutym/marcu, a w maju będą następne wybory. Czyli pod koniec marca można rozpisać przetarg na oprogramowanie uwzględniający opinie NIK :)
W ogóle wszystkie wybory liczyło się ręcznie i wyniki były w rozsądnym czasie. Teraz brakło szybkiej i zdecydowanej decyzji o porzuceniu badziewia i przejściu na normalne liczenie i stąd burdel. Po dwóch dobach szarpaniny ludzie w komisjach byli tak wymęczeni, że musieli popełniać błędy.
Użytkownik "RoMan Mandziejewicz" snipped-for-privacy@pik-net.pl.invalid> napisał w wiadomości news:4069065607$ snipped-for-privacy@squadack.com...
Może się tu wykażę totalną ignorancją ale ja w ogóle nie wiem do czego jest im ten program. Gdyby urny to były skanery od razu analizujące gdzie postawiono krzyżyk (i czy tylko jeden) to było by to jakieś zadanie do zrobienia i zamiast prognoz mielibyśmy w kilka minut po zamknięciu lokali wyniki.
Ale same kartki to oni i tak ręcznie przecież zliczają (chyba, że kompletnie czegoś nie wiem). Wyniki z jednej komisji daje się więc chyba zmieścić na odpowiednio przemyślanej jednej stronie arkusza kalkulacyjnego. Dlaczego nie mogą tego wypełnić, podpisać cyfrowo i wysłać zwykłym mailem (uniknęli by ataku DDS wszystkich komisji na serwer wyborczy). Jakoś w okręgach trzeba by posumować po ileś takich arkuszy. Odpowiednio przygotowana pierwsza strona arkusza i ^C ^V (aby się nazywało, że ręcznie a nie że program potrzebny) przysłanych plików na kolejne strony i na pierwszej powinno być wszystko co jest potrzebne. Te pierwsze strony wysyłane do centrali gdzie podobna operacja ^C ^V zakończyła by zadanie.
A jak byś wówczas chciał fałszować głosy? Teraz wystarczy dostawić krzyżyk w pierwszej wolnej kratce i "drodzy państwo, głos nieważny".
I taką propozycję usłyszałem dziś w radio. Posadzić facia przed komputerem, niech odczytuje wyniki z maili i wpisuje do Excela. Dla pewności trzech faciów, w różnych miastach i obserwowanych przez delegatów wszystkich komitetów wyborczych. Za 1/3 z 429 tysięcy mogę się na dwa dni poświęcić i sam liczyć. :-)
To jako PM w MS lub Apple bys dlugo miejsca nie zagrzal :-). Kierunek jaki nadaja jest taki aby nie "stresowac" uzytkownika niezrozumialym (bo w domysle programy maja byc dla analfabetow) komunikatem.
Nie, AL ma racje, Piotrze (jak mniemam). Bo Ty dostosujesz sie do budzetu i zrobisz oferte za 49 999, korzystajac z tego ze masz jakistam monopol na rynku lodzkim, czy tez branzowym. W czystym kapitalizmie pojawilo by sie z 5 firm ktore by zarpoponowaly rozne rozwiazania od 5 do 100k PLN i klient moglby sobie wybrac najbardziej odpowiednie. I PRZEWAZNIE tak do dziala. W firme jak 30% ofert jest potem realizowa do jest bardzo dobrze. Jesli u Ciebie jest to 100% to docen jak niskie masz koszty dzialu sprzedazy. (o ile wogole go masz).
Użytkownik "Piotr Wyderski" snipped-for-privacy@neverland.mil napisał w wiadomości news:m52dcd$rf9$ snipped-for-privacy@node1.news.atman.pl...
Do głowy mi nie przyszło aby zostawiać taką możliwość :).
Moim zdaniem nie ma podstaw do sugerowania, że było fałszowanie tego typu. Nigdy nie wiem, jakie będą zasady w najbliższym głosowaniu (na co tym razem sobie głosujemy i ile krzyżyków nam przysługuje). Kiedyś to instrukcja leciała w TV tak, że nie szło się na nią nie natknąć (a jeszcze dawniej leciała instrukcja, że należy wrzucać puste i że są ważne :) ). Może nawet w czasie ciszy to ma prawo lecieć pod warunkiem, że nie sugeruje na której stronie otworzyć i gdzie krzyżyk postawić. A teraz to tylko w piątkowej gazecie znalazłem. Ktoś moim zdaniem zapomina, że ileś procent wyborców po raz pierwszy będzie głosowało w danych wyborach i skąd mają wiedzieć jak. Gdzieś widziałem info, że poprzednio było na jednej płachcie (z wyjątkiem Warszawy gdzie eksperymentalnie była książeczka), ale tego nie pamiętam. Jak się weźmie pod uwagę, że były całe książeczki i że podobno mówili w TV (nie widziałem), że na każdej karcie jeden krzyżyk to ja tam się nie dziwię osobom, które stawiały krzyżyki na każdej stronie.
Ale z drugiej strony czytałem, że jakaś zakonnica twierdzi, że na kogoś głosowała i to się nie zgadza z wynikami. Czyli (ale tego już tam nie było) albo on dostał 0 głosów, albo oprócz niej jest więcej osób, które przyznały, że na niego głosowały a on dostał mniej. Są chyba tylko dwa wyjaśnienia. Albo faktycznie oddali głosy nie ważne, albo zostały unieważnione tak jak piszesz. P.G.
Policzyli ręcznie w 6 dni w atmosferze, delikatnie mówiąc, napiętej, co daje górne ograniczenie na skalę. Po drugie, największe obciążenie jest przy obsłudze lokali wyborczych, a tam się znakomicie zrównolegla: liczenie w Opolu nie ma nic wspólnego z liczeniem we Wrocławiu.
To prawda, ale właśnie to miał robić ten program: agregację wyników częściowych z obwodów. Więc propozycja jest taka, by go zastąpić "biozłączem". :-)
Ale ja nie sugeruję, że było. Stwierdzam tylko, że obecna implementacja systemu wyborczego ma kardynalny błąd, który z jakiegoś powodu uparcie się zachowuje i który daje pole do niewykrywalnych nadużyć. Dziś raczej nie, ale w innych okolicznościach...
Wystarczyłaby przecież "walidacja" przed wrzuceniem głosu, nawet automatyczna: "Twój głos jest nieważny, czy jesteś pewien, że tego chcesz? Tak/Popraw"
Jeśli statystyka pokazuje, że zdumiewająco wielu wyborców nie radzi sobie z "interfejsem", to znaczy, że interfejs jest niewłaściwie zaprojektowany, a nie korzystający z niego ludzie. I nie dotyczy to tylko wyborów -- sam jestem informatykiem i często robię na kolegach test "mikrofalowy": jest sobie mikrofalówka marki AEG z grillem, a wyzwanie brzmi "bez użycia instrukcji włącz grill". Jeszcze nikt nie przeszedł. :->
Firmy nie są głupie i robią rozeznanie ile co kosztuje, potem sondują rynek i szukają najtańszego wykonawcy, bo jakby drogo to kupiłyby gotowe z półki. Zresztą sundayman też podawał taki przykład.
Po pierwsze - bzdury piszesz, nie mam żadnego monopolu. Ani nie pracuję dzięki "znajomościom" czy "unijnym grantom", jak tu jeden pisuje :) Jedyny "monopol" jaki staram się mieć, to wyjątkowa staranność, innowacyjność i uczciwość.
Klienci, którzy do mnie trafiaja, to w 50% (a może i więcej) klienci z "polecenia" innych firm, które się przekonały, że jestem uczciwy, i nie robię przekrętów. To nie oznacza, że jestem tani - wręcz przeciwnie, uważam się za "drogiego". Ale - jak widać, widocznie klient nie koniecznie musi mieć "najtaniej" - znacznie woli "dobrze i skutecznie".
Ja nie pisałem, że ZAWSZE się dyskutuje o budżecie. Ja pisałem, że CZASEM, a w przypadku dużych klientów CZĘSTO się o tym rozmawia. Tymczasem paru kolegów mi tu wmawia, że to jakaś patologia.
Jak jeden z drugim idzie do salonu kupić auto, to co się dzieje ? Sprzedawca w 2-3 pierwszych zdaniach się dowie, z jakiego przedziału (jakiej klasy) samochodem klient jest zainteresowany. Jak idziesz kupować TV też sprzedawca musi być zorientowany, z jakiego przedziału sprzęt ma zaproponować. Czyli - "ujawnianie zawartości kieszeni" jak pisze AL jest NORMĄ. Oczywiście ujawnianie "przybliżone".
Udowadnianie, że "to jest głupie i nie działa" jest... głupie właśnie. Bo praktyka udowadnia, że jest to normalny mechanizm, NIEZBĘDNY czasem do racjonalnego działania obu stronom.
Oczywiście jest to kwestia specyfiki danej branży, ale właśnie w naszej grupowej branży to jest bardzo częsta sytuacja.
Można się więc kopać z koniem, i udowadniać, że czarne jest białe, ale to jest działanie odklejone od rzeczywistości.
Trzeba też zdawać sobie sprawę ,że nie wszyscy są złodziejami (czyli wycyckają klienta na maxa) i cwaniakami (szukają jelenia co pracuje za darmo) - i że zwłaszcza na zachodzie Europy się tak nie współpracuje. I zamiast udowadniać, że kwadrat jest okrągły, spróbować dostosować swoją mentalność do lepszych standardów.
Czym biznes jest poważniejszy, tym szybsza jest weryfikacja poziomu obu stron. Jeżeli tutaj chcecie dyskutować o tym, jak Jan Kowalski oszukał Zenka Nowaka na wykonaniu jakiegoś urządzia za 1500 zł, to ok... Tak może być. Ale takie działania w kontakcie z poważnymi firmami jest SKAZANE na szybką śmierć w biznesie. I żaden "dział handlowy" tego nie uratuje.
To że nie mam "działu sprzedaży" (bo nie mam) nie oznacza, że mam 100% "sprzedawalności". Też przygotowuję oferty, nie wszystkie projekty są realizowane. Też przygotowuję czasem oferty gratisowe. Ale też - niektóre oferty są płatne (raczej wstępne projekty).
Podsumowując jeszcze raz - NIE ZAWSZE temat wymaga rozmowy o budżecie. Ale CZĘSTO takie rozmowy są. Ze trzy dni temu miałem rozmowę z przedstawicielem pewnej firmy (wszyscy ją tu znacie na pewno) - i po wstępnej rozmowie sam, nawet nie pytany, podał mi odpowiadające im w przybliżeniu warunki (co oczywiście jest tylko wstępną informacją). Chodzi o produkcję czegoś, co samu robią, ale "nie wychodzi im" :) Zaznaczam, że te podane warunki są imo dość racjonalne (nie głodowe, nie kosmiczne).
Dzięki temu ja wiem, co mogę im zaproponować, żeby w ramach przewidzianego budżetu dostali to co najlepsze (a możliwości są szerokie), i jednocześnie pozwala mi na wstępną ocenę, czy warto się za to brać czy nie.
Ok, naprawdę kończę, bo ja tu nie mam zamiaru wykładać praktyki biznesu za friko :)
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.