Na kanale TVP 3 Kraków puszczają cykl reportaży "Świat w oczach Lema", gdzie sam Lem się wypowiada (rok produkcji 1991). Dziś obejrzałem drugi odcinek, gdzie Lem wypowiadał się co sądzi m.in. o latających spodkach i paranormalnej aktywności. Ciekawy program. Polecam.
Wczoraj na pl.misc.paranauki w temacie "z meksyku" zapodałem linka do 5 odcinkowej serii o ufokach z naszynal dżografik. Nieco bardziej aktualne od niusów z 1991 r. :)
Obejrzałem tylko drugi odcinek. Jestem pod wrażeniem, że Lem pomimo będąc autorem SF, ma bardzo realistyczne podejście do pewnych aspektów, tzn. np. nie wierzy w latające talerze, kręgi w zbożu czy przekaz telepatyczny - podawał przykłady badań naukowych to potwierdzających. I zauważył, że wraz z postępem technicznym zwiększa się liczba ludzi wierzących w istnienie takich zjawisk.
I o tym był drugi odcinek, trwający niecałe 15 minut.
Obejrzałem tylko drugi odcinek. Jestem pod wrażeniem, że Lem pomimo będąc autorem SF, ma bardzo realistyczne podejście do pewnych aspektów, tzn. np. nie wierzy w latające talerze, kręgi w zbożu czy przekaz telepatyczny - podawał przykłady badań naukowych to potwierdzających. I zauważył, że wraz z postępem technicznym zwiększa się liczba ludzi wierzących w istnienie takich zjawisk.
I o tym był drugi odcinek, trwający niecałe 15 minut.
Tematyka staje się coraz bardziej oficjalna, co kiedyś chowali do szafy coby nie denerwować ludzi, dziś jest jawne. W sumie oglądałem tylko czwarty odcinek w TV, poszperałem w necie i zapodałem zainteresowanym resztę. "Anihilacja" wystrzelonej rakiety w 4 odcinku 33 minucie dla mnie najciekawsza.
To co mnie zawsze u Lema uderzało to taki techniczny realizm funkcjonalny. Objawiało się to notorycznie tym, że budował, jakby to dziś powiedzieć, pewien ekosystem w bezpośrednium oparciu na znanej mu wtedy technologii. Stąd kalkulatory lampowe w rakietach, silniki borowodorowe, lasery i inne takie rzeczy. Większość twórców sf nie przykłądała wagi do takich szczegółów, a Lem z pasją wchodził własnie w takie technikalia. Element fantastyczny pochodził głownie z miejsca gdzie się rzecz działa. Bawienie się w wielkie wizjonerstwo s-f to chyba nie była jego działka.
I stąd w sumie nie dziwi, jesli kategorycznie odrzucał jakies talerze czy telepatie, bo właśnie twrado siędział w tym technicznym realiźmie współczesnych sobie czasów. Nie był MZ osobą, która buduje swój ekosystem s-f w oparci jedynie o jakieś luźne powiązania z fizyką.
niektórym się zdarzało. Przy czym niekoniecznie bardzo realnie.
No, ale fantazję też czasem rozpuszczał. Przy Trullu i Ijonie Tichym nie wchodził w techniczne szczegóły.
nie powiedziałbym. Ale czasem istotnie się rozpisał o technikaliach ... być może też moda była taka i/lub czytelnik wymagał - dawniej trzeba było opisać co się ma na mysli, potem publika wyrobiona sama uruchamiała wyobraźnie. Teraz wystarczy napisac "blaster" i wszyscy wiedzą o co chodzi :-)
Natomiast ciekawe zjawisko wystąpiło w Niemczech. Wymyslili sobie bohatera, Perry Rhodan, po czym mnóstwo autorów pisało opowiadania. 3 tysiace - dobrze czytam?
No bo taki charakter Cyberiady, ale też: "Maszyna ruszyła. Najpierw zapaliły się jej lampy, zajaśniały obwody, zahuczały prądy jak wodospady, zagrały sprzężenia, potem rozżarzyły się cewki..", "Puścił prąd, aż zaskwierczało w środku i fioletowe wąsy wyrosły iskiernikom." To tylko z Maszyny Trurla. Może gdyby nie nawsadzał podobnych klimatów w Pilocie Prixie, Astronautach, Niezwyciężonym i jeszcze w inne miejsca, to uznałbym to za celowy zabieg podkręcenia komiczności opowiadania. Ale wydaje mi się, że to nie był taki zabieg.
U kogo jeszcze znasz tego typu silne umocowania we współczesnej autorowi technice? Lem omalże uprawia swoisty steampunk, tylko na szerszej bazie technicznej.
Może i nie ma ale na czymś się opierał. Pomysł gromadzenia wodoru w postaci związanej na moje oko jest stary i dziś też się przewija. Nawet sporo prototypowych instalacji powstało.
Kalkulator?
1200 pcs opchnęli.
formatting link
Z tego co widać wykonany na dużych lampach jakie montowano w TV, później pojawiły się lampy miniaturowe.
Wasze opinie są jak widzę, silnie skorelowane z wiekiem :) Ktoś kto ma
70 czy więcej lat będzie zdania że techniczna osnowa u Lema jest wspaniała i dalekosiężna. Ktoś kto ma 20 lat będzie twierdził że jest miałka, bo cokolwiek napisał to już wymyślono. No zdecydowanie nie wszystko, a wobec tempa rozwoju technologii powiedzmy o rząd większego niż za czasów Verna, przewidzenie czegoś o 50 lat to i tak niezłe osiągnięcie. I poza tym, siła jego twórczości na technikaliach nie stoi, choć są IMO wspaniałe. Lem nie był pisarzem SF, on był wizjonerem a nawet, nie zawaham się powiedzieć, filozofem. Może ostatnim z wielkich. Pisał nie tyle o komputerach, robotach czy wyprawach międzygwiezdnych, on pisał o sensach naszego istnienia - nas jako jednostek czy nas jako gatunku lub cywilizacji. Jego książki należą do nielicznych które się czyta dwa lub trzy razy w życiu, za każdym razem odkrywając nową warstwę znaczeniową. I niech was nie zwiedzie lekka, pozująca na SF forma czy język lekki, giętki i potoczysty lecz znakomity, godny Tuwima i innych tuzów polskiego języka.
Bardzo źle Ci poszła diagnoza. Ani nie uważam Lema za miałkiego, ani za wizjonera. Jest to jeden z moich ulubionych pisarzy, którego większość ksiązek przeczytałem nie 2 i nie 3 razy. Nie zmienia to faktu, że miał wspomnianą manierę. To neuralne spostrzeżenie, choć właściwie nie, pozytywne, bo ta maniera doskonale jest wykorzystywana na potrzeby budowania odpowiedniego klimatu.
Lem był filozofem ponad wszelką wątpliwość. Wizjonerem był moim zdaniem słabym.
Ale właśnie nie wszędzie. Powiedziałbym nawet w mniejszości.
W Astronautach sie rozpisał o technikaliach, w Powrocie z gwiazd o ile pamietam juz niespecjalnie, w Solarisie (ktorego nigdy nie miałem siły uważnie przeczytac) wcale, w Kongresie Futurologicznym ... moze oparty na jakis doniesieniach o ekperymantach z LSD ...
Bo jak widac, to się poza Niemcy słabo rozpowszechniło. Nawet nie wiem czy na polski przetłumaczono.
Za to podobno mocno zdominowało niemiecki rynek/gatunek - po prostu który autor miał jakis pomysł, to nazywał bohatera Perry Rhodan :-)
Tak... to efekt uboczny baniek informacyjnych. Można się wkręcić i niektórzy wkręcają się za bardzo.
Tzn. nie mówię, że UFO nie istnieje. Mówię tylko, że żeby twierdzić, że istnieje, i być wziętym na poważnie, trzeba mieć naprawdę poważne dowody.
Weźmy takieo pana Bernatowicza. Wypowiada się bardzo ładnie, składnie, rzeczowo i logicznie, ale ciężko jest mi brać na poważnie jego tezę na temat UFO, innych planet, na których żyją obcy, powodu, dla którego jeszcze nam się obcy nie ujawnili, itd. On ma to wszystko już dawno uporządkowane w głowie, ma bardzo spójną teorię.
formatting link
Ja już takie przekazy widziałem, inne niezbyt logiczne, ale spójne i uporządkowane przekonania na temat nadprzyrodzonych sił (np. odczytywania czyichś myśli) też, zwykle połączone z bardziej klasycznymi objawami schizofrenii.
No cóż - jest takie stare równanie Drake'a. Do niedawna było tam pełno niewiadomych, teraz przynajmniej odkryliśmy mnóstwo planet w innych układach.
Ale ... jak nie zrobimy jakiegos przełomu w fizyce, to przyczyna jest bardzo prosta - cywilizacja techniczna trwa kilkaset lat, az się załamie, a do gwiazd nigdy nie poleci :-(
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.