Przecież jednak nie odbywa się to na tej zasadzie, że jeden dróżnik mówi następnemu na tej trasie "przejechał, za trzy i pół godziny będzie u ciebie". Żeby otworzyć zapory, trzeba mieć wiarygodne informacje z względnie niewielkiego otroczenia. Poza dróżnikami są też jacyś zwrotniczy, semaforowi itd.
Wielkie dzięki za poświęcenie dla dobra ludzkości!
On/off, czy tylko off? Bo ja też to pamiętam, że telewizory miały cewkę, która potrafiła odpuścić zapadkę włącznika sieciowego. Włączać trzeba było ręcznie.
Podejrzewam, że ktoś w Bomisie musiał zakosić ten kutasik, bo jest przecież klamerka do niego.
A co do zastosowania tego zdalnego sterowania, to sądzę, że w zamyśle było ono przeznaczone do telewizorów w świetlicach. Montowało się taki odbiornik gdzieś wysoko pod sufitem, żeby publika z całej sali mogła się nań bez przeszkód gapić. To ustrojstwo się przydawało, by nie trzeba było się wspinać po drabinie w celu zmiany głośności.
Znając moje lenistwo to raczej on/off. Niewykluczona jakaś modyfikacja w telewizorze, sam go składałem z części z Bomisu.
To raczej ucho, klamerka służy do wieszania prania :) I raczej służy do wieszania pilota w pobliżu fotela. Kutasik na zdjęciu wygląda na prywatną inicjatywę :)
To możliwe, nigdy nie widziałem jego zastosowania w instytucji publicznej. Wojtek
To by musiał być przekaźnik w telewizorze. W zastosowaniach niżej opisanych funkcję on/off łatwo dało się zrealizować wyłącznikiem na kablu zasilającym telewizor. Nie diwi mnie więc, że oryginalny pilot tego nie miał.
Ktoś wcześniej potwierdzał istnienie kutasika w filmie fabularnym. Taki sam kutasik widoczny jest na jednym ze zdjęć w internecie -- ale może to rekwizyt filmowy sfotografowano? W każdym razie nie widze powodu by się sperać o to, kutasik mu w ucho.
Też nie widziałem, staram się wczuć wyobraźnią w ducha epoki.
To by musiał być przekaźnik w telewizorze. W zastosowaniach niżej opisanych funkcję on/off łatwo dało się zrealizować wyłącznikiem na kablu zasilającym telewizor. Nie diwi mnie więc, że oryginalny pilot tego nie miał.
Ktoś wcześniej potwierdzał istnienie kutasika w filmie fabularnym. Taki sam kutasik widoczny jest na jednym ze zdjęć w internecie -- ale może to rekwizyt filmowy sfotografowano? W każdym razie nie widze powodu by się spierać o to, kutasik mu w ucho.
Też nie widziałem, staram się wczuć wyobraźnią w ducha epoki.
W dniu 2016-04-01 o 12:41, RoMan Mandziejewicz pisze:
ZTCP (było to parędziesiat lat temu - to było coś koło '81 jak mi to tłumaczono) to ogólnie rzecz biorąc taki stabilizator działa z wykorzystaniem rdzenia na granicy nasycenia. Sam stabilizator obniżałby napięcie, więc coś podwyższającego musi być - może być autotrafo. Dla ułatwienia - ówczesny program II klasy technikum elektrycznego i elektronicznego (przez pierwsze 2 lata identyczny). Odczepy pozwalają na zmniejszenie strat. Przypominać sobie dalej to nie będę... Przynajmniej na razie.
Nie sądzę, by w tej sytuacji moje filmiki miały jakąkolwiek wartość poznawczą -- fotografie onej dziury zostały tu już pokazane. Ale może uda mi się odnaleźć materiał ilustrujący śledzenie rozkładu jazdy -- wtedy oczywiście nie omieszakm. Chyba że ktoś mnie ubiegnie w podawaniu odpowiednich linków.
Ogromną zaleta taśmy telerekordingu było to, że raz użytej nie dało się powtórnie wykorzystać. Dzięki temu ocalało wiele wartościowych materiałów z początku istnienia telewicji -- archiwalnych taśm nie dało się użyć do rejestracji obrad kolejnego plenum KC PZPR.
Czasów stalinowskich to ja nie pamiętam. Breżniewowski okres miał to do siebie, że ideowcy dawno już wymarli (na ogół nie swoją śmiercią). Nikogo już wtedy nie interesowało, ilu przemówienia słucha, ilu rozumie, ilu zapamięta. Ważne, że było wyemitowane.
Do momentu gdy ktoś nie wsypał na raz całego worka kartofli.
Wzbudza. Tak to właśnie wygląda i takie ma się odczucia. Na tych liniach, co nimi zwykle jeździłem, rozkład jazdy był przyczepiony do szyby, więc przeciągnięcie palcem po odpowiedniej pozycji przed wskazaniem kierunku było jeszcze bardziej widowiskowe. Nie mogę powiedzieć, że wszysto w tym kraju rozumiem, raczej przeciwnie. Ale lubię tych ludzi. Za podejście do życia. Takie na serio.
Po filmie widać, że dawno kręcony. Dzisiaj już się takich obrazków nie widuje. Za to jak się pociąg spóźni (na przykład dwie minuty), to pan w białych rękawiczakach rozdaje wysiadającym pasażerom urzędowe zaświadczenia. Jako ustrawiedliwienie spóźnienia w pracy i podstawę do zwrotu pieniędzy za bilet.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.