[Retro] Interfejs magnetofonu

I się dało.

Ok. 2002 r. pisałem na takim posty na Usenet. Na monitorze Hercules i napisanym przez siebie czytnikiem. Za bramkę do serwera news robił porządniejszy komputer, który z jednej strony miał serial do XT, a z drugiej TCP/IP i Ethernet :)

Dało się. I klimatycznie było.

Maile też na nim pisałem, i też swoim czytnikiem :) Oczywiście bez MIME i załączników, ale to nie przeszkadzało.

Tyle że wtedy to już zdecydowanie było retro, w drugim pokoju miałem właśnie ten "normalny" komputer, tylko bez obudowy (rzeźba z płytą główną w pudełku po butach). Laptopa jeszcze wtedy nie miałem.

Reply to
Queequeg
Loading thread data ...

Dobrze że to podkreśliłeś. Czyli jednak nie tych nastolatków co wygrywali w 91 Atari w konkursie w TV. To wiele tłumaczy.

Reply to
heby

Już nie pamiętam (bo próbowałem dosyć dawno), ale nie mogłem zmusić Muse do działania. Nie pamiętam już z czym był wtedy problem. Pokombinuję jeszcze.

W sumie o cokolwiek, byle było wygodne :) Mam Linuksa, Dosboxa i jakiegoś XP na wirtualce (rzadko używam, tylko do MixW i FLdigi).

Reply to
Queequeg

S3 Trio też miałem :) I w sumie chyba nadal gdzieś mam. Pamiętam, że była do karty dołączona gra Descent i dziwiłem się, jak to może tak płynnie działać :)

W 3D to i Doom był, i Duke Nukem 3D... i działały nawet na starych Pentiumach. To dla mnie nadal niewiarygodne, tym bardziej że pisałem też własne silniki z raytracingiem.

Wiem, że engine Build używał drzew BSP, robił to zupełnie inaczej niż ja prostym raytracingiem.

To prawda.

Reply to
Queequeg

W dniu 12.09.2019 o 20:43, Mateusz Viste pisze:

Te schematy to piękna sprawa była. No i jeśli ZURT nie naprawił sprzętu gwarancyjnego w 2 tygodnie to przysługiwała wymiana na nowy. Albo przekroczona liczba napraw, czy 2 krotne wystąpienie tej samej usterki. Wymiana, albo zwrot kasy. W przypadku zapalenia, wymiana niezależnie od przeterminowania gwarancji.

Reply to
Cezary Grądys

Całe szczęscie jesteśmy w branchu tego wątku w którym od jakiś 200 postów rozmawiamy na temat tego jak to widziały nastolatki. Ciesze się że udało się to wyjaśnić, a jesli potrzebujesz pogadać o wyższości czegoś nad czymś to są inne branche tego wątku.

Reply to
heby

Kupiłem kiedyś amplituner Unitry. Schemat, obowiązkowo, był. Tylko nie od tego ;)

Reply to
heby

No ale zauważ, że wątek niejako przeistoczył się drogą ewolucji i jest teraz faktycznie o nas, nastolatkach lat '90, ale początkowo było całkiem o czym innym. Nie widzę problemu aby przeistoczył się ponownie, tym razem o zgredach tamtych lat - byle kulturalnie. Z tym niestety RoMan miewa kłopoty, no ale ten typ tak ma - nie ma co się obrażać. Może i my tacy będziemy za 20 lat. :)

Mateusz

Reply to
Mateusz Viste

Ja tego pierwszego peceta też sobie zostawiłem. Na początku w roli "backupu", żeby mieć w domu jakikolwiek drugi komputer na wypadek awarii nowego Durona 700 MHz. Potem leżał z uwagi na sentyment, aż w końcu uświadomiłem sobie, że minęło dwadzieścia lat i zdążył zyskać status "retro". Nawet jakiś czas temu zrobiłem generalny przegląd i niewielki remont. ;)

Też pamiętam Descent na płycie dołączonej do karty graficznej. To chyba była jakaś shareware'owa wersja demo? Przez pewien czas byłem zachwycony jej grafiką 3D. :)

Doom (Duke Nukem 3D chyba też) nie były do końca grami 3D. One jedynie sprawiały takie wrażenie prze sprytny sposób generowania grafiki. Pod spodem miało się standardową logikę odpowiadającą za generowanie bohatera poruszającego się po dwuwymiarowej mapie. Tylko zamiast widoku z góry na bieżąco był generowany obraz tego, co postać ma przed oczami. Wiązało się to jednak z tym, że przeciwnicy wyglądali jak sylwetki wycięte z kartonu, cały czas zwrócone w stronę gracza. Nie dało się zajść przeciwnika od tyłu. :)

Dopiero nieco później pojawiły się gry (takie jak Quake) w których przestrzeń faktycznie była trójwymiarowa, wypełniona trójwymiarowymi obiektami.

Reply to
Atlantis

Wydaje mi sie, ze jednak byly oryginalne produkty. Ale w sumie to nie znalem wczesnego rynku CP/M, ani wczesnego rynku pecetow. Moze tych pare lat wystarczylo do produkcji oryginalnych wersji czy programow.

Dlaczego - AT z EGA i monitorem to brzmi dumnie. Ale rok 91 - wiec AT z SVGA i monitorem. I z HDD.

Gry sie znajda :-)

Zeby nie powiedziec - zaden. Bo to jednak pare pensji kosztowalo, i raczej bylo za drogim prezentem dla dziecka.

Ale moze tatus mial, a dziecko mialo dostep.

Znajomy kiedys przyprowadzil swojego malucha do pracy. Dziecko "tatusiu, ja chce porysowac". "Czekaj, zaraz Ci cos znajde" ... i zaskoczony widze, jak odpala komputer, windowsa, paintbrusha .. maluj sobie ...

Tym niemniej - w 91 atarynka w konkursie dla dzieci ... ubogi ten konkurs. A pecet dla takiego 16+ w branzowym konkursie ... to brzmi dumnie.

W latach 80-tych we wroclawiu, w mojej klasie w liceum chyba juz wszyscy telefony mieli. Moze jacys nieliczni nie mieli.

Co nie znaczy, ze w miescie wszyscy mieli - znajomy czekal chyba do

  1. To liceum tez istotne - rodzice gdzies musieli mieszkac z dziecmi przez 15 lat, wniosek mogl dlugo odczekac. Mieszkania czesto mieli w nowym budownictwie - wiec o telefonach pomyslano ... choc zrealizowano z opoznieniem :-)

Tym niemniej statystyka jakas jest ..

J.

Reply to
J.F.

W 91-96 ? Zdecydowanie nie. Szczegolnie, ze juz windows sie panoszylo.

Byl Fortran na Atari ? Zdziwiony nieco jestem :-)

No i co ci da dedykowany monitor do Spectrum, Atari czy C64 ?

Owszem - Amstrad CPC 64 - tam bylo 80 znakow. Chyba, ze ktos kupil monitor kolorowy, to 80 nie nadawalo sie do ogladania :-)

Ale CPM w stacji i terminal z 64 znakami to juz jest cos, a 32 - ponizej krytyki :-)

Byc moze gorsze, ale jednak byly :-)

Ale wygrales 8-bit atari :-) No dobra - lepsze atari niz nic, w wieku 5-18 lat ciagle jest na czym pograc ...

Ale to Windows juz sie pare lat poniewieralo, i gry powstaly ... Tak wlasnie patrze - od 1996 wydaja CD-Action.

P.S. Moze ktos skojarzy i podpowie ... polska gra sprzed ~15 lat, przygodowka, chodzilo sie po takiej zabudowanej wyspie, tzn wyspa stozkowa i zabudowana miastem. Grafika dosc nietypowa - niby uboga, ale jednak oryginalna i ciekawa.

J.

Reply to
J.F.

Ale on nie robił za terminal. Czytnik był odpalony na nim, po prostu gadał po NNTP przez serial :)

Reply to
Queequeg

U mnie (Warszawa) pod koniec lat 80 był, tylko sekretarski / dyrektorski na spółkę z sąsiadką (jeden numer na dwa mieszkania i przycisk, który przełączał telefon). W roku 1991 przeprowadziliśmy się (do nowego wtedy budownictwa) i tam już była normalna linia, na jedno mieszkanie.

Za to dobrze pamiętam, że u rodziny w małym mieście jeszcze w okolicy 1995 r. była centrala ręczna, z telefonistką, która ręcznie łączyła rozmowy. U innej rodziny, na wsi, telefonu nie było nigdy -- komórki upowszechniły się zanim doczekali się na linię od TP.

Reply to
Queequeg

W dniu 2019-09-11 o 18:58, snipped-for-privacy@gmail.com pisze:

Proste programiki C++ pisane przez niedoświadczonych programistów masowo nie używały destruktorów, co powodowało zwiechy tych aplikacji, albo blue screeny całego windowsa.

Ja miałem kartę graficzną, wersję PRO, która miała fabrycznie wyższe zegary. Musiałem zegary odkręcać do wersji nie-PRO żeby mi się randomowo nie zawieszała. Reklamacja nie przyniosła skutku, w innym kompie stabilna, nawet dało się wyżej ją podkręcić. Winna była moja płyta główna, po pół roku przyszedł nowszy bios i było po problemie. Wtedy modowany driver z suwakiem do podkręcania faktycznie używałem do podkręcania :)

Reply to
viktorius

Mój :P

Tak. Na tyle, że nie odczuwałem opóźnień. Przede wszystkim najważniejsze, żeby nie było opóźnień podczas pisania, bo samo wysyłanie to już niech się wysyła powoli -- choć tu było bardzo znośnie, stabilnie. W końcu serial do drugiego pokoju, a dalej już ethernet i kablówka.

Ja swego czasu miałem "feed kawiarenkowy". Ściągałem w kawiarence newsy na dyskietkę, w domu importowałem do lokalnego INN-a, odpisywałem na wszystko (w sumie subskrybowałem kilkadziesiąt grup... teraz zresztą też, ale na

80% z nich nie zaglądam, więc w sumie niepotrzebnie), eksportowałem to, co napisałem, na dyskietkę, i następnego dnia znowu do kawiarenki.

W domu miałem do tego własne narzędzia (małe programy do lokalnego INN-a), w kawiarence używałem Hamstera (na Windows).

Reply to
Queequeg

Ech, takich retro mam trzy wielkie szuflady i jeszcze parę pudeł w piwnicy :) Wyrzucić szkoda, do muzeum się nie nadają bo pewnie mają takich płyt i kart na pęczki, a użyć już na pewno nigdy nie użyję.

Czy shareware'owa to nie pamiętam, ale tak, grafika 3D była świetna :)

Pamiętam też, że karta miała wyjście audio, ale nigdy go nie używałem.

Doom tak, to było typowe 3D, tylko renderowane do pseudo-3D. Duke już miał płaszczyznę Z, choć nadal nie było to prawdziwe 3D, bo poruszaliśmy się po sektorach, które miały podłogę, sufit i wysokość. Nie było sposobu, żeby wyświetlić dwa nachodzące na siebie sektory jednocześnie (czyli np. zajrzeć pod wodę, stojąc nad nią, albo zajrzeć do dwóch okien budynku, albo nawet jednego okna, jeśli budynek miał dach).

To co innego, kwestia typu duszków. Build Engine używany w DN3D też miał ten problem (były trzy typy duszków, przyklejony do ściany, przyklejony do podłogi i zwrócony w stronę gracza), dopiero użyty w Blood dorobił się voxeli (czyli duszków 3D). Same duszki to były po prostu obrazki 2D, przeciwnicy też, tylko w zależności od kąta wybierane były różne duszki.

Reply to
Queequeg

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.