układu z myślą o długowiec

W dniu 2014-12-02 o 17:42, Jarosław Sokołowski pisze:

Radzić sobie radzi, tak jak radził sobie "maluch". Dojechać się dojechało, ale nic poza tym. Dzisiaj każdy szanujący się użytkownik AutoCADa czy innego większego programu bierze kartę z dedykowanymi sterownikami. Przyrost szybkości działania jest o rząd wielkości. Jak się ma pliki po 300MB z niezliczoną ilością warstw i detali, to na takiej wypasionej karcie daje się to obrabiać prawie płynnie, na zwykłej karcie można pójść zrobić herbatę nim wszystko się wczyta. Druga kwestia to matryce - w laptopach pchają najgorsze badziewie jakie jest, żeby mieć coś lepszego to trzeba kupić jakiś wypasiony model biznesowy za 10k zł i jeszcze dopłacić za lepszą matrycę, bo nawet w takich drogich nie dają ot tak sobie od razu. Były wyjątki (np. Acer) ale jakoś przeszły bez echa. Więc jak ktoś chce mieć w miarę wierne kolory to dobry i duży monitor plus pecet w pudle i tak wychodzi taniej.

Reply to
Piotr Dmochowski
Loading thread data ...

W dniu 02-12-14 18:57, Piotr Dmochowski pisze:

Boże, Dzięki Ci, że ja nie projektuję stacji kosmicznej, centrum handlowego, elektrowni atomowej albo prezentacji o podniesieniu wyników kwartalnych sprzedaży. Czuję się co prawda ciężko niedoceniony, ale mam to w dupie...:-). Prawdę mówiąc bliski jest dzień kiedy wezmę definitywny rozbrat z elektroniką i informatyką.Naprawdę można bez tego żyć. I to całkiem nieźle...:-). Mam za to kota i stertę notebooków, które kiedyś były wypasione, szalenie niezbędne,. Sukcesywnie , z żalem serca ogromnym, wspominając niegdysiejsze przewagi i wzwody, wyrzucam jak tylko podjedzie gminny zbiór odpadów segregowanych. Ot tak, żeby czasem , nie daj Boże,nie naruszyć jakiego przepisu prawa. jak wiadomu przepisy prawa są nawet ważniejsze niż matryca w notebooku. No to bulba. Idę pogładzić kota, bo się domaga. Człowiek to jednak ma obowiązki...

Reply to
Dupek Żołędas

Pan Piotr Dmochowski napisał:

A to on te warstwy i detale w karcie graficznej obrabia? Tak sobie myślę, choc pewnie głupio, bo co ja się tam mogę znać, że jak oglądam film, a w nim każdy piksel w każdym cyklu odświeżania wpisywany jest na nowo z zewnętrznego źródła danych, to taka karta potrafi *pokazywać* obraz wyśmienicie. Co innego gdyby tego obrazu wcześniej nie było, a istniał tylko jakio model trójwymiarowy opisany wielobokami, teksturami i czort wie czym jeszcze. Gdyby dopiero z tego modelu trzeba było *stworzyć* obraz widziany z jakiejś konkretnej perspektywy, spłaszczyć go i pokazać

-- to wtedy najlepiej zrobić to w procesorze graficznym karty. No i do tego muszą być sterowniki, co umieją z tym procesorem zagadać. Ale że sam program CAD nie potrafi zrzutować choćby i miliona kreseczek na płasczyznę i zrobić z tego obrazka do pokazania -- tego się nie spodziewałem. Tym bardziej, że CAD, to nie to samo, co program graficzny -- on nie jest do robienia obrazków, tylko projektów. Więc dokładne zależności między tymi odcinkami i tak musi mieć w swej świadomości, a nie tylko w pamięci karty graficznej. To mi wygląda na jakiś błąd w założeniach. No chyba, że chodzi o te "dedykowane sterowniki wypasionej karty", żeby one były. Wtedy nie ma żadnego błędu.

Znowu pewnie czegoś nie rozumiem, ale do tej pory sądziłem, że przy robieniu rysunków technicznych, to się używa kresek w kolorach symbolicznych. Żeby je odróżniać, może tych kolorów być najwyżej kilka. Licząc okrągło, niech będzie 16. Jeśli ktoś nie potrafi zrobić rysunku bez użycia stu kolorów (a nie daj Boże 256), to jest dupa nie projektant. Wierne oddanie kolorów w programach CAD potrzebne jest jak umarłemu kadzidło. Za to to dobre, że współczesne monitory (nawet nabardziej badziewne matryce) nie są w stanie zniekształcić geometrii, choćby nawet chciały. A to był kiedyś realny problem monitorów CRT, nawet drogich.

Reply to
invalid unparseable

Witam,

W dniu 2014-12-02 11:31, snipped-for-privacy@gmail.com pisze:

Akurat kondensator jest rozładowywany przez rezystor, więc co do kształtu - przebieg prądu odpowiada przebiegowi napięcia, a co do wartości - trzeba podzielić przez 47. :) Zapomniałem wcześniej napisać, że rezystory miały wartość 47 Ohmów.

Reply to
Dykus

Przy samym "rysowaniu" elementu, cy nawet jakiejś bardzo złożonej konstrukcji faktycznie używa się kilku-kilkunastu kolorów i to wystarczy, ale współcześnie profesjonalne projektowanie zaczyna się od modelu 3D, z którego potem generuje się płaskie rzuty, często tylko jako dokumentacja do szuflady, bo obrabiarki też tworzą w 3D. Ale jak się okazuje przy tworzeniu w 3D potrzebne jest...

i nie po to, żeby projektantowi taka wizualizacja miała w czymkolwiek pomóc, bo do tego wystarczy te kilka kolorów (swego czasu rzeźbiłem w robocie w Inventorze i 5 kolorów dla konstrukcji złożonej z około 100 elementów było dla mnie aż nadto). To jest NIEZBĘDNE, gdy przylezie kierownik z marketingu i powie, że on MUSI klientowi pokazać jak będzie wyglądać finalny produkt, tak żeby się klient na miejscu poszczał z radości i zamówił pierdylion sztuk.

Reply to
Jakub Rakus

W dniu 2014-12-02 o 21:41, Jarosław Sokołowski pisze:

Tez mi się wydaje, że wierne kolory to potrzebne, żeby modelkom cellulit w fotoszopie usuwać. Kiedyś dla CADowca istotne było żeby była wysoka częstotliwość odświeżania, aby mu w oczy statyczny obraz nie migał. Teraz to bez znaczenia, bo nawet w budżetowych monitorach czy lapkach obraz jest stabilny. Można pracować na lapku. Co nie zmienia, że nie jest to taka swoboda w używaniu laptopa jak przy pisaniu na fejsa itp. Nie da się na sraczu, czy siedząc po turecku na podłodze czy na fotelu z nogami na oparciu. Trzeba mieć myszkę i najlepiej drugi monitor. Tak wiec mimo wszystko stanowisko stacjonarne. Osobiście wolę do takich prac PC bo stałe miejsce pracy, pełna klawiatura, dwa monitory, do tego niezłe głośniki i ulubiona muzyczka. Poza tym granie o niebo lepsze na PC niż na lapku :)

Reply to
Mario

JDX pisze:

Bez podłączenia myszy, to w ogóle trudno sobie wyobrazić żeby coś na laptopie sensownego robić. Chyba że telewizję oglądać. To znaczy dać się da, ale to tak, jakby w grubych rękawiczkach obiad jeść. Gdy mróz srogi, to może jest jakiś pomysł, lepiej tak, niż by miały ręce marznąć. Ale i tak człowiek ma ochotę jak najszybciej takie przedstawienie zakończyć. Gdy już do laptopa mysz podłączyć, to wtedy nijak z nim na topie lapa -- biurka mu trzeba. I znów wracamy do tezy pierwotnej, że laptop to sprzęt stacjonarny, tylko taki kijowy bardziej. Dla ubogich -- jak nie portfelem, to duchem i pomyślunkiem.

Reply to
invalid unparseable

Pan Jakub Rakus napisał:

No właśnie, o tym, to ja pisałem w poprzednim akapicie. Program CAD, to system robiący w geometrii analitycznej -- przelicza sobie te wszystkie współrzędne i robi nam co potrzeba. Wśród tych przekształcań jest i zamiana modelu 3D na obraz 2D. Ale to nie to samo, co robi karta graficzna z akceleratorem przy strzelaniu z pepeszy do zombiaków. Karta robi to szybko, za to główny procesor dokładnie i wiarygodnie -- tak, by przekształcone dane pozostały, a nie tylko pokazały się na ekranie i gdzieś uleciały.

Dzieją się też w kartach różne CUDA, które pozwalają na korzystanie z procesora GPU Nvidia do numerycznych obliczeń. Ale AutoCAD chyba z tego nie korzysta. Kiedyś banki robiły w ten sposób różne symulacje (chyba liczyli jak by tu najlepiej przerolować resztę świata) i nawet zamawiali do tego karty graficzne bez wyjśćia na monito, wkładali ich po kilka do jednego peceta.

Też nie do końca tak. Jak przyjdzie kierownik, to chwilę pokrzyczy i zaraz sobie pójdzie. W monitor ledwie co spojrzy. A zresztą, co on sie zna na kolorach. Klient też nie będzie się w to gapił, zresztą lepiej takiego na warstat nie wpuszczać. Pokaże mu się na monitorze (lub telewizorze, a jeszcze lepiej rzutniku) w sali konferencyjnej. Nikogo tam nie obchodzi, by kolory były wierne, wązne, by były ładne. A to zawsze podkręcić można.

Znajomi mają drukarnię i studio graficzne przy niej. Zresztą dobrzy fachowcy, po porządnych studiach poligraficznych, a nie jacyś przyuczeni do tłuczenia etykietek na jabole. Jak kupują monitory, to takie po pięć tysięcy. A ja im czasem tłumaczę, że one im po nic. Bo kilent przeważnie chce mieć aple w kolorze PANTONE-ileś, logo i liternictwo w innym dobrze opisanym pantonie, a zdjęcia, to już dają wyfotoszopowane po swojemu. Na tych monitorach, to se najwyżej można na skończone dzieło popatrzeć, ale broń Boże coś zmieniać w kolorach w stosunku do tego, co było suwakami wycmykane przy składaniu do kupy. Więc co kogo obchodzi jak monitor oddaje kolory? Ważnie, że offset wydrukuje dobrze.

Reply to
invalid unparseable

Pan Mario napisał:

Trudno mi się z tym nie zgodzić. Przypomnę więc swoje stanowisko, od lat niezmienne. Samodzielnie myślący ludzie, którzy wiedzą na czym polega praca, zwasze wybierali stanowisko z porządnym stacjonarnym komputerem. Istniała też wąska grupa osób, które musiały coś roboić w różnych dziwnych warunkach, choćby w podróży. Dla nich wymyślono laptopy. Potem przemysł zauważył, że na laptopa potrzeba mniej materiału, więc gdyby tak umasowić ich produkcję, to się więcej zarobi. No i mamy to co mamy -- laptop jest tańszy i łatwiej dostępny, tak skutecznie zadziałał marketing. Ale dalej laptop jest laptopem tylko dla garstki praco-podróżników i tych, co muszą lansować się w starbuniu przy zawieszonej kawie. Tym ostatnim zresztą przemysł znów postanowił ulżyć, ajbuki zastępując ajfonami -- mają teraz mniej do dźwigania.

Najbardziej na tym zamieszaniu ucierpieli prości CADowcy (i podobni), którzy stracili orientację, co się wokół dzieje i co najlepiej kupić do pracy.

Reply to
invalid unparseable

A to zależy od kierownika i klienta, bywają tacy co patrzą się pół godziny i powiedzą, że nie podoba im się odcień lakieru na wizualizacji i nie życzą sobie, żeby ostateczny produkt był tak pomalowany - sytuacja realna!

Jak ktoś tylko drukuje gotowce, które dostaje od klienta to faktycznie może mieć to gdzieś, dobra maszyna i tak wydrukuje zgodnie z podanymi składowymi CMYK. Ale jak się obrabia zdjęcia, które mają być wydrukowane to identyczne profile koloru drukarki i monitora oraz jego dokładne skalibrowanie specjalnym przyrządem są kwestią kluczową. A klienci potem marudzą, że u nich na monitorze to wyglądało inaczej...

Reply to
Jakub Rakus

Pan Jakub Rakus napisał:

Więc się pokazuje rzeczywisty lakier po naniesieniu na jakąś powierzchnię. Zawsze lepsze to niż *próby* oddania wyglądu na mnitorze -- nigdy przecież nie wyjdzie to samo, bo tu światło odbite, a tu bezpośrednie.

Klienci zawsze marudzą. Na przykład wtedy, gdy przyniosą gotowca, a potem się dziwią, że na wydruku nic nie widać. "Bo u mnie to całkiem inaczej wyglądało, kolory były żywe; weź se pani podkręć w tym monitorze jasność na maksa, tak jak u mnie było, to sama pani zobaczysz, że to bardzo dobre zdjęcie". Nawet nie potrzeba zdjęć -- są tacy, co przyniosą "projekt", w którym tło ma wysycenie koloru 97,3% a na nim litery 93,03% (bo to ma takie subtelne być, i artystyczne). Rzecz jasna w offsecie za przeproszeniem gówno widać z tego artyzmu. Ale jak się gammą monitora pojeździ, no to subtelności są jak dzwon. I właściwie po to tylko taki monitor się przydaje, żeby klientowi pokazać, że głupi. Ale on i tak wie swoje, każe kręcić albo wręcz kupić lepszy monitor (te profesjonalne nie są takie śliczne i błyszczące jak w MediaMarkcie mają po trzy stówy).

Jarek

Reply to
invalid unparseable

No cóż - tak samo wprowadzenie TV nie zabiło radia... Ani wprowadzenie internetu/netflixa/hulu czy tym podobnych nie zabiło TV... Pik się przesuwa ale ogon zostaje...

Na szczęście, dla mnie, zawodowego elektronika i programisty, te sny się nie ziściły bo byłoby ciężko robotę dobrzepłatną znaleźć ;-)

Reply to
Pszemol

Wszystko jest kwestią przyzwyczajenia. Laptop dla mnie jest lepszy, jeśli jest lekki (da się go trzymać dwoma palcami za krawedź) i cienki. Z pc na fotelu się nie rozłożysz.

Reply to
Marek

W dniu 03-12-14 05:02, Pszemol pisze:

Nie wiem czy zauważyłeś, ale zasada the less you know the more you get i the more you know the less you get obowiązuje coraz bardziej...

Reply to
Dupek Żołędas

Jak to mówią - nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie menedżera. :-D

Reply to
JDX

Dnia Tue, 02 Dec 2014 13:08:31 +0100, Piotr Wyderski napisał(a):

Tak z ciekawości Piotrze: gdzie można kupić taki laminat w ilościach niehurtowych?

Reply to
badworm

W dniu 2014-12-02 o 21:41, Jarosław Sokołowski pisze:

I pewnie tak to jest robione. Procesor wyciąga dane z pliku i buduje model, a później go tylko modyfikuje, a na podstawie modelu karta przelicza co i jak pokazać. Chyba że poszli dalej, i wykorzystują procesory na karcie do innych obliczeń żeby odciążyć procesor, jak karta ma 1GB własnego szybkiego RAMu i szeroką magistralę, a do tego mnóstwo procesorów, to czemu nie.

Taki stary CAD 2D to pewnie nie ma dużych wymagań i sam procesor wystarczy, ale jak się doda teksturowanie, cieniowanie, przezroczystości to już nie ma tak łatwo. No i po co się męczyć jak w karcie już to wszystko jest gotowe do użycia. Zresztą pamiętam z czasów Windowsa 3.1 że na zwykłym pulpicie widać było różnicę między programowym sterowaniem grafiką a pierwszymi dopalaczami

2D. Wiadomo że procesory dzisiejsze dzieli przepaść od tego co było, ale i wtedy i teraz specjalizowane rozwiązania są wydajniejsze niż liczenie wszystkiego na procesorze "do wszystkiego".

To o kolorach "wpadło" przy okazji, bo mnie czasami szlag trafia. Teoretycznie żyjemy w wolnym rynku, gdzie producenci zabijają się o to żeby dogodzić konsumentom, a w praktyce jest jak jest. Dobry kolor do CADa nie jest potrzebny, ale potrzebny jest fotografom, grafikom (i ich klientom) oraz zwykłym amatorom którzy rozróżniają więcej niż kilka kolorów i po prostu chcą oglądać np. zdjęcia w lepszej (czyli przyzwoitej) jakości. A tu zonk, są tablety z matrycami IPS, smartfony, monitory a laptopów tylko kilka i to za ciężką kasę. Widocznie stwierdzili że statystyczny Kowalski łyknie cokolwiek, a jak ktoś musi mieć przyzwoity sprzęt to go obedrą ze skóry. Jak dla mnie pomijając wszystko inne to kładzie cały koncept zakupu przenośnego komputera. Mogli by do zwykłego laptopa dodać opcję "za dwie stówki ekstra kolory będą cud-malina", i by zarobili z podwójną przebitką, a tak nic nie dostaną.

Reply to
Piotr Dmochowski

Pan Piotr Dmochowski napisał:

Nie wydaje mi się, że tak jest. Nie mam nic na poparcie tej tezy, po prostu nie wydaje mi się. Graficzne procesory w kartach przede wszystkim skonstruowano do przekształcania wieloboków wypełnionych teksturą (bitmapą). Robiono to głównie z myśla o pokazywaniu na ekranie zarzynanych ufoków. U mnie jedynym programem, jaki korzysta z tych obliczeń, jest Google Earth. Musze przyznać, że dobrze korzysta -- różnica z działaniu z akceleracją i bez jest ogromna. Ale ogrona jest też różnica między obliczeniami przy tym potrzebnymi, a prostymi rachunkami niezbędnymi do pokazywania odcinków przekształcanych jakąś aksonometrią czy innym rzutem. Toż to dziecinada jest.

Jakiś czas temu życie zmusiło mnie do nauczenia się języka povray. Najpierw chciałem zlecić robotę specom od wizualizacji, którzy pokupowali sobie profesjonalne programy do renderingu. Każdy mówił "e, nie, czegoś takiego to ja nie umiem zrobić". No i racja, bo pacykowanie sielskich obrazków dla deweloperów, to całkiem inne zagadnienie niż symulacja rzeczywistej przestrzeni. Druga racja wyszła, gdy nie doszukałem się w tych programach możliwości analitycznego opisu geometrii, a tylko modelowania siatką wieloboków. Na koniec zajrzałem w cenniki oprogramowania -- a potem to już tylko zabrałem się do nauki. Pisze o tym dlatego, bo z doświadczenia wiem, jaka jest czasowa różnica między policzenim sceny, która ma samą tylko geometrię (coś jak CAD), a taką, w której są tekstury, skomplikowane światła etc.

Zaczynałem liczyć w wersji, która umiała korzystać tylko z jednego rdzenia procesora. To w ogóle niesamowite, że ludzie w tym povrayu robili fajne rzeczy jeszcze na procesorach i386, kilku megagercach i kilku megabajtach RAM. Liczyło im się na przykład dwa tygodnie. Potem przekompilowałem betę z obsługą wielu rdzeni. No i faktycznie -- na dwurdzeniowym procesorze szło dwa razy szybciej, a ostatnio sprawdzałem na ośmiu rdzeniach -- też się odpowiednio skaluje. A że mam kartę Nvidia CUDA, to postanowiłem sprawdzić, czy ktoś pod to tego povraya nie przekompilował. Bo tu tych rdzeni do obliczeń numerycznych jest bodaj 256. Okazuje się, że nie i nie jest to takie trywialne. W ogóle w zwykłej karcie zlecanie obliczeń jest awykonale, trzeba mieć te CUDA. A to już, zdaje się, przestali produkować. Szkoda.

Znajomi pisali jakiś program pod ten Windows. Nie graficzny, taki bardziej bazodanowy. No i u nich na ubogim frilanserskim komputerze chodził dobrze, a na wypasionym sprzęcie wielkiego koncernu ruszał się jak żółw na sterydach. Długo szukali przyczyny, aż w końcu, chyba przypadkiem, zmienili sterownik grafiki na 16 kolorów -- i soft zaczął brykać jak młody konik. To dopiero są CUDA!

Ja po sprzęcie przenośnym oczekuję tylko jednego -- żeby był przenośny. Ale rzeczywiście przenośny. Ze współczesnych wynalazków cenię sobie wyłącznie Kindle -- za to, że mogę drania używać bez ładowania przez kilka tygodni. Nie oczekuję po mobilnych urządzeniach, że będą robić to samo i tak samo jak stacjonarne. Ale to do czego zostały zaprojektowane, mają robić dobrze -- i nie w trybie trolejbusowym.

Reply to
invalid unparseable

Bywa na Allegro, ale ja kupiłem tu:

formatting link
Pan sprzedaje różne ścinki, więc możesz sobie dobrać rozmiary takie, jak Ci potrzeba. Oprócz tego ma różne inne dziwne laminaty, np. kupiłem też grubości 0,15mm oraz dwustronny z miedzią 200um, więc też warto rzucić okiem. Sklep działa już od co najmniej roku, ale ja jego ofertę potraktowałem jako chwilową i niepowtarzalną okazję i się obkupiłem w dziwności pod sam korek. :-)

Uważaj tylko, bo sprzedawca nie ma wszystkiego, co wystawił w ofercie, więc licz się z koniecznością modyfikacji zamówienia.

Traw w nadsiarczanie, bo w nim zabezpieczać aluminium nie trzeba. Trochę trudniej się odprasowuje druk niż na zwykłym, ale szybko dojdziesz doświadczalnie, jaką temperaturę ustawić. Zdecydowanie polecam IMS, bo nie taki diabeł straszny -- nawet chciałem napisać o nim artykuł do EdW, ale czas nie pozwolił. :-/

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Dnia Thu, 04 Dec 2014 12:29:13 +0100, Piotr Wyderski napisał(a):

Dzięki za namiar, pewnie przy okazji coś nabędę. Cienki laminat kupiłem kiedyś w sklepie elektronicznym w Warszawie na ul. Żabińskiego - mieli tam różne ciekawostki ale ZTCW to nistety zwinęli biznes :(

Informacje się z pewnością przydadzą. Artykuł do EdW by się przydał - może by nieco rozruszał to chyba trochę skostniałe czasopismo. W tym roku zrezygnowałem z prenumeraty EdW, po 15 latach nieprzerwanej subskrybcji...

Reply to
badworm

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.