5 października 2015 00:00 Użytkownik "Maciek" snipped-for-privacy@polobox.com napisał w news:5611a188$0$8367$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl ... : : > (...) : >
: > kwestia takiego wypadku, który spotkał człowieka skazanego, *na pewno* : > nie bezpodstawnie — na karę śmierci, z czego się był wywinął — dotyka "ręki : > boskiej", która i może nierychliwa, ale... sprawiedliwa! : : : Nie chcę rozpoczynać jakiś polityczno etycznych wątków ale zastanów : się ile było w USA przypadków uniewinnienia po latach. :
No cóż, jednak nieco pociągnę ten [OT] — z tymi uniewinnieniami to może być różnie, nie śledzę baaardzo pilnie doniesień w tym temacie, ale gdy na jakieś się natknę, to czytam. Niewiele zresztą z tego wynika. Jednak czasami bywać może, iż ten czy ów facet — został osadzony w celi śmierci sprawiedliwie, lecz gdy tak egzekucję odwlekano, to jego adwokat znalazł jakieś-tam "błędy formalne", dzięki którym morderca wykręcić się mógł sianem. Jednak nie przeczę, że zdarzały się (zapewne) faktyczne pomyłki sądowe, i jakiś duży zbieg okoliczności sprawił, że sto poszlak, i 5 dowodów (zdawałoby się: niepodważalnych) sprzysięgły się przeciw niewinnemu. Zapewne bywało i tak, ale... Ale przed sądem prokuratorzy muszą przedstawiać sporo materiału dowodowego, bardzo jednak mocnego, oskarżony ma prawo do obrony, ławnicy są (zazwyczaj) ludźmi myślącymi, no i muszą podejrzanego skazać *jednomyślnie*, tedy wolno uważać, że pomyłkowe uśmiercenie niewinnego — zdarzać się powinno (hm, to przecież oczywiste, że nie-powinno...) zdarzać się może baaardzo rzadko. No i zestaw to z dwoma innymi możliwymi scenariuszami:
Wyobraźmy sobie sytuację, z którą spotkać się może policja - wcale nie jakąś "teoretyczną", bowiem takie zdarzenia (w przybliżeniu) miały już miejsce nieraz, choć chyba nie w Polsce. Oto jacyś terroryści (bądź ekipa zwykłych bandziorów, którzy napadli na bank - szczegóły bez znaczenia) — ma w swych rękach grupę zakładników. Budynek został otoczony przez siły policyjne, trwają negocjacje, lecz większych postępów brak. Istnieje wielka obawa o los przetrzymywanych.
Zatrzymajmy się nad tym momentem niepewności: dowodzący akcją ma podstawy sądzić, że porywacze zaczną zabijać swe ofiary. Albo idźmy dalej, bo oto jego obawy się spełniają, padają pierwsze strzały. Jakich decyzji każdy rozsądny człowiek będzie oczekiwał od szefa brygady antyterrorystycznej? Że zrobi co tylko będzie mógł, aby powstrzymać tę rzeź, to chyba jasne. Przy czym owo "wszystko" jest (niestety) przez niektórych rozciągane i na opcję polegającą na spełnieniu żądań przestępców, co dla zwolenników surowego prawa jest nie do przyjęcia. No, chyba że posłuży jedynie taktycznemu "zawieszeniu broni", ale jednak nie obejmie (dajmy na to) - dostarczenia im środków ucieczki, i puszczeniu zbrodniarzy wolno. Byłby to bowiem sygnał dla naśladowców, że przy odpowiedniej dozie bezwzględności — mogą liczyć na bezkarność.
Jasnym być powinno, że gdy jest zagrożone życie kolejnych ofiar, to BAT-mani (od: Brygada AntyTerrorystyczna) mają nie tylko prawo, ale i święty
*obowiązek* — powystrzelać napastników, o ile da się to zrobić przy (brzydko mówiąc) "stratach minimalnych". No i oczywiście wybierając stosowny ku temu moment. Mam nadzieję, że nikt przy zdrowych zmysłach nie zakwestionuje takiego rozwiązania, które pozwoli uratować jak największą ilość potencjalnych ofiar.
Czyli: istnieją okoliczności, w których napastnicy *mogą* zostać zabici, choć... Choć może się zdarzyć przy tym, że zginą wśród nich tacy, co jedynie trzymali w ręku broń, a jeszcze nikogo nie zabili (i być może nie mieli nawet tego w planach!). Mam nadzieją że nikt rozsądny tego nie zakwestionuje.
A teraz przewińmy ten film o kilka klatek dalej: okazuje się, że terroryści należą do jakiejś fanatycznej grupy, i — dla wstrząśnięcia całym światem — zabijają wszystkich zakładników, zanim ktoś zdoła im przeszkodzić. Po czym — spokojniutko oddają się w ręce policji. I jaką mamy wówczas sytuację, jeśli, dajmy na to, tak jak w Norwegii — sądom wymierzyć kary śmierci *nie wolno*? Okazuje się, że *zanim* jeszcze kogoś zabili (bo, powiedzmy, strzały wewnątrz budynku były tylko "na postrach") — znajdowali się w dużo *gorszej* sytuacji, niż po wykonaniu takiego zbrodniczego dzieła, co jest po prostu... absurdem! I to jest clou całego paradoksu.
Napisałem, że (na skutek działań abolicjonistów, w niektórych krajach, w tym — w całej UE) — sądom wymierzyć kary śmierci *nie wolno*. Bowiem tak właśnie należy to widzieć. Wszak gdy taką możliwość im *pozostawić*, to przecież nie muszą z niej korzystać za każdym razem, to chyba jasne? Ironizując: nie orzeka się "kary głównej" za cichy chód po ulicy, a jedynie za zbrodnie przeciwko życiu, a i to — najczęściej za te szczególnie odrażające swym okrucieństwem. Czy, dajmy na to - za takie, jakich dopuścił się Anders B. Breivik. A dziś mamy w naszym kraju ludzi, którzy, wg badających ich dokonania prokuratorów — dopuszczali się mordów wręcz hurtowo, lecz powiesić ich — nie wolno!
Inny scenariusz: wchodzisz na jezdnię, i zapomniałeś się rozejrzeć, a tu nadjeżdża rozpędzony mikrobus, bęc! — trup na miejscu. Albo nie Ty się zagapiłeś, tylko kierowca nie zwolnił przed pasami: skutek ten sam. Bez tego wszystkiego, co mamy podczas procesu: dowodów, adwokatów, sędziego prowadzącego, ławników — nic z tych rzeczy, więc i o "pomyłkę" — znacznie łatwiej, prawda? No i w ten sposób ginie w Polsce *kilkaset* osób rocznie. I jeśli zestawimy to z możliwością omyłkowego skazania kogoś niewinnego przez kolejne instancje — to po prostu niemal nic. Gdyby kazać kierowcom instalować w samochodach trafipaksy, to by zaoszczędziło życie o wiele większej ilości ludzi — *całkowicie* niewinnych!
->
formatting link
: : Ilu u nas siedzi a : potem okazuje się że naprawdę byli niewinni. Siedzą już skazani ale też : i w aresztach czekają całymi latami na decyzje. Choć jestem : zwolennikiem kary śmierci dla zwyrodnialców, to nie dam tego narzędzia : do rąk polskich sędziów. :
Sądownictwo w naszym nieszczęsnym kraju — woła o pomstę do nieba, fakt. No ale takiego Trynkiewicza nie tyle źle osądzono, co jakieś wielce tajemnicze machinacje *polityków* z tzw. "moratorium" (co to je "wprowadzono" — ale... całkowicie poza-prawnie!) spowodowały, iż uniknął stryczka...
: : Pamiętasz jaki dziki wrzask środowisko podniosło po pomyśle Ziobry : dotyczącym nagrywania rozpraw? Od tego tylko krok do rozliczania idiotów : w togach a tego to oni nie chcą. Giną akta, znikają dowody z depozytów i : nikt nie jest winien. :
Nasi (dotychczasowi) ustawodawcy wymyślili sobie, że sądownictwo "oczyści się samo". Powinno się ich za to wykąpać w smole, wytarzać w pierzu, i kazać czekać, że "oczyści się samo"...
: : Jak ciężko przepchnąć ustawę ograniczającą samowolę i bandytyzm : komorników? Bez nagłośnienia w mediach w ogóle nic by się nie udało. : Dlatego też nie ufałbym aż tak bardzo sędziom i ich wyrokom. :
Ale do listy "narzędzi w obronie niewinnie skazanych" — dolicz jeszcze rozliczne apelacje, a na koniec to, że prezydent może wobec nich skorzystać z przysługującego mu prawa łaski.