kids react to walkmans

Pan J.F. napisał:

Przecież wyjaśnienie działania większości z wymienionych rzeczy było kiedyś w programie szkoły podstawowej. W ostatniej klasie było między innymi o tym, jak wzmacnia trioda i jak działa radio

-- ta wiedza obowiązywała wszystkich. A jak czegoś nie było w szkole, to na dobranoc wyjaśnił Pomysłowy Dobromir, zupełnie bez słów.

Reply to
invalid unparseable
Loading thread data ...

ACMM-033 napisało:

Spokojnie, przecież nie mam pretensji, opisuję tylko obserwowane fakty. Nie ma znaczenia, czy piszę pod linuksem, czy pod łindołs -- supersedes i cancel działa tu i tam, każdy program to potrafi. Ja bym tego bez zajrzenia w RFC telnetem zrobić nie umiał, dawno już takich hackerskich sztuczek zapomniałem. Wciskam [Esc] Ctrl-S -- i robię supersedes, jakiego sam generał Sławoj Składkowski by sie nie powstydził. Inni wciskają co innego i też mają to samo. O tym, że Outlook jest programem wyjątkowym, dawno już zapomniałem -- no ale teraz sobie przypomniałem.

Reply to
invalid unparseable

Pan J.F. napisał:

Jak są ustawione lustra i soczewki w episkopacie, to nawet w szkole dla milicjantów mówili. Nie trzeba było być prymasem, by wiedzieć. Ta anegdotna nie wzięła się znikąd -- naprawdę uczyli. O kamerze i projektorze filmowym też. Żeby o repasacji pończoch było -- no, tego faktycznie sobie nie przypominam.

Uczyli tego na fizyce, nie na zajęciach technicznych. Lampy były wtedy współcześnie używane, ale przecież bez nauczyciela człowiek nie miał szans zrozumieć ich działania, choćby nie wiem jak długo gapił się w otwartą skrzynkę radia. To nie maszyna do szycia albo zegar, gdzie można samemu prześledzić mechanizm. Owszem, okoliczność to sprzyjająca dydaktyce, że tak wtedy wyglądała elektronika. Ale że się w technice dziś mało wykorzystuje elektrony latające w próżni, to nie powód, by o tym milczeć w szkole. Nie widzę przeciwwskazań, by dzisiaj w szkole nie wyjaśniać działania triody (a jak się młody będzie stawiał, że starocie -- to na przyszłą środę referat z działania wzmacniaczy tranzystorowych klas A, B,C i D, a jeśli będzie zbyt mało precyzyjny, to pała).

Reply to
invalid unparseable

Pan J.F. napisał:

Tak jakoś.

Odwrotnie, kompatybilność była w drugą stronę. "Bambino" i inne takie miały 78 obrotów na minutę i drugą, "zieloną", igłę o promieniu ostrza większym niż "czerwona" drobnorowkowa. Ta igła była chyba do końca we wszystkich wkładkach krystalicznych (np. mister-hit), a więc aż po późne lata osiemdziesiąte. Ale żeby ktoś miał takie fajne płyty -- to była rzadkość. No i to nie były winyle -- płyty na 78 robione były z twardego tworzywa, pękały, gdy spadły na podłogę. W ogóle nikt wtedy nie słuchał żadnych "winyli" -- ta głopi nazwa pojawiła się dopiero niedawno.

Reply to
invalid unparseable

Pan J.F. napisał:

Uczono też o cyklotronie, choć akcelerator nie stał w każdym domu. O jakichś maszynach elektrostatycznych, rurach wyładowczych, komorach pęcherzykowych. Więc może odwrotnie -- radia dookoła były, bo o tym uczono? Dzisiaj też są, bo można od Chińczyków kupić.

Jeśli całkiem zapomniane, to skąd mam wiedzieć? Elektronika nie jest zapomnianym wynalazkiem, w ogóle nie jest pojedynczym wynalazkiem. Wyjaśnienie działania wzmacniacza na podstawie jego najprostszego do zrozumienia przykładu to podstawa zrozumienia całej dziedziny techniki.

Jedno z tych urządzeń, co wystarczy popatrzeć, żeby zrozumieć. Więc żadna strata. Ale współczesne dzieciaki nawet nie mają gdzie zobaczyć jak działa zegar. Lub *jakikolwiek* mechanizm. Mam wrażenie, że historia zatoczyła krąg. Dzisiaj młody człowiek nie rozumie niczego z zasad działania otaczającej go rzeczywistości, zupełnie jak w jakimś neolicie. Wszystko co go otacza jest zbyt trudne do wyjaśnienia w stopniu choć trochę mniej ogólnym niż to, że pioruny ciska Zeus, Perun czy inny podobny mu gość.

Chyba wciąż rozwiązuje się zadania, w których występują dwa idealnie sferyczne konie poruszające się w próżni i ciągnące wóz na nieskończenie cienkiej nieważkiej i nierozciągliwej nici. A może już nie? Nauka fizyki nie musi być nauka rzeczy praktycznych i współczesnych. O półkulach magdeburskich (chyba) się mówi, to czemu nie o triodzie próżniowej? Na działającą triodę można sobie czasem jeszcze popatrzeć u dziadka w domu (albo u jakiegoś audiofila).

Reply to
invalid unparseable

ACMM-033 napisało:

Przecież MacGyver to przeważnie jakiś bullshit. Jeśli porównywać go do filmu rysunkowego, to lepszy będzie Kaczor Donald Disneya, gdzie obowiązuje alternatywna fizyka, anomalie grawitacyjne itp. MacGyver kleił coś plastrem lekarskim o wytrzymałości grafenu, a Pomysłowy Dobromir pokazywał istotę wynalazku. W uproszczeniu, ale bez kłamstw jak u tych pozostałych.

Reply to
invalid unparseable

Pan J.F. napisał:

Igła była jedna, ale miała dwa końce, można było obrócić jednym bądź drugim w dół. Ta z powyższego linku na taką nie wygląda. Wkładka UF-50 wygląda tak:

formatting link
Ona jest stereo, a samą igłę (to czerwone) można było kupić osobno. Grubego końca nie używał już nikt, gramofony nie miały nawet tej prędkości. A igły do patefonów, stalowe, kupowało się po sto lub więcej sztuk. W okrągłych pudełkach, jak pasta do butów.

W anglosaskim kręgu językowym "vinyl" był wcześniej. Ale tam to słowo w ogóle istniało w ogólnym słowniku, służyło nie tylko do opisania płyt. Polskim odpowiednikiem było "PCW" -- ale nie było "płyt PCW", a najwyżej taka podłoga w bloku.

Reply to
invalid unparseable

Napisałem:

Znalazłem jeszcze to, sama igła:

formatting link
...i tu jest już tylko jedna. Ale wcześniej robili podwójne. Dziwiło mnie trochę, że nikt nie wpadł na pomysł zrobienia igły z dwoma takimi samymi końcami dronorowkowymi. Żeby na dłużej wystarczyła.

Reply to
invalid unparseable

ACMM-033 napisało:

Mało jest do słuchania. Chyba że bzyczenie świetlówek.

Reply to
invalid unparseable

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.