elektryczny zamek - samoróbka - energooszcz

Pan J.F. napisał:

Wino na wysypiska trafia po akcji sprzątania stołu i jego zaplecza. Trzeba szybko, więc wszystko jak leci idzie do kubła. Może to nawet jest uzasadnione ekonomiczne i potwierdzone tabelką w Exelu -- sala musi wciąż na zarabiać. A obsługa już więcej wypić nie potrafi.

Częściej od wina do śmieci trafiają buteleczki z wodą sodową czy podobną cieczą. Zdarzało mi się nocować w dużym hotelu, gdzie było ledwie paru gości. Ale na śniadaniu dóbr wszelakich tyle, co na dwie kompanie -- bo hotel nie może wyglądać ubogo. Potem często wiele z tego idzie do śmieci, nawet rzeczy w zamkniętych opakowaniach.

Jest taka moda, ekologiczna, żeby w łazienkach hotelowych wisiała kartka z rzewną historyjką o tym, jak cennym darem jest woda. I ile to tej wody idzie w ciągu roku na pranie ręczników z hoteli całego świata. Więc jeśli Drogi Gość uzna, że biały ręcznik po jednokrotnym obtarciu gęby jeszcze nie jest strasznie brudny, to może go nie ciskać przyjętym zwyczajem wprost na podłogę, tylko... No właśnie, co ma z nim zrobić, bo o ile katrka wisi, to wieszaków na ręczniki przeważnie nie ma.

No więc na mnie te wielkopańskie obyczaje hotelowe nie robią wrażenia. Pozytywnego.

Jarek

PS Ale dobrze, że bateryjki wymieniają.

Reply to
invalid unparseable
Loading thread data ...

Pan Piotr Wyderski napisał:

Model za sprawą przekładni planetarnej prowadził się w sposób oryginalny, lecz jednocześnie bardzo prosty. Posiadał trzy pedały, w tym środkowy nieco wysunięty w stronę kierowcy. Lewy odpowiadał za jazdę do przodu, środkowy za jazdę do tyłu a prawy uruchamiał hamulec zasadniczy.

Przed uruchomieniem należało zaciągnąć hamulec pomocniczy, co powodowało wciśnięcie lewego pedału do połowy z jednoczesnym wysprzęgleniem. Wciskając pedał do oporu, kierowca załączał pierwszy bieg a puszczając go zupełnie, drugi bieg. Szybkość regulowało się manetką przy kole kierownicy. Podczas jazdy do przodu, wciśnięcie środkowego pedału (jazda do tyłu) powodowało hamowanie pojazdu i dopiero po zatrzymaniu samochód kontynuował jazdę do tyłu. W drugą stronę sytuacja wyglądała analogicznie.

Za: "Witold Rychter, Dzieje samochodu, WKŁ, Warszawa 1979, s. 223", wersja elektroniczna:

formatting link

Tu jednak Siła Tradycji wielu kierowców trzyma przy całkiem manualnej skrzyni. Ale wróćmy znowu do historii. Gierek kupił nam licencję na autobusy marki Berliet. One miały mechaniczną skrzynie biegów, która była sterowana elektrycznie, a nawet trochę elektronicznie (podobno były w tym tyrystory). Nie było pedału sprzęgła, był malutki joystick operujący elektrycznymi stykami. Ale odzwierciedlał on dokładnie ruchy mechanicznego lewarka. Nie zrobiono sekwencyjnego przeskakiwania bieg w górę lub w dół, tak jak to dzisiaj czasem się robi.

W przedwojennej prasie, osobliwie tej brukowej, istniała funkcja zwana "sitz redaktor". To on miał iść siedzieć, gdy ktoś tytułowi wytoczył proces o jakąś obrazę czy inne cóś. Z tym pilotem jest teraz podobnie.

Reply to
invalid unparseable

Użytkownik "Piotr Wyderski" snipped-for-privacy@neverland.mil napisał w wiadomości news:msms8l$v5g$ snipped-for-privacy@node2.news.atman.pl...

Ale zdarzają się też katastrofy spowodowane przez autopilota i dopóki się będą zdarzały to chyba pilota nie wypieprzą. Kojarzę taką jedną (autopilot wylądował 1km przed pasem chyba z połowa ludzi zginęła) - chyba nie znaleźli przyczyny. Po iluś latach o mało nie było podobnej, ale piloci zdążyli w ostatniej chwili przejąć stery i uniknąć katastrofy. Tym razem znaleźli - awaria jakiegoś czujnika wysokości nad ziemią - cały czas pokazywał 0. W czasie lotu na dużej wysokości autopilot nie czyta tego stanu. Przy podchodzeniu do lądowania gdy do ziemi odpowiednio blisko wykonuje manewr przyziemienia. No i jak przyszedł czas na czytanie tego czujnika to od razu przyziemił (a piloci w tym czasie byli zajęci sprawdzaniem listy kontrolnej lądowania i nie zauważyli). P.G.

Reply to
Piotr Gałka

Użytkownik "J.F." <jfox snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:55eef553$0$8380$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...

Zwykły wolant też. Była taka katastrofa. Pilot lekko ruszył wolantem (przypuszczają, że sięgał po kawę), co wyłączyło autopilota, z czego sobie nie zdali sprawy i walnęli w górę. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

Jak odpisałem J.F. przynajmniej raz zaszkodziło. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

Oczywiście, i dalej będę się zdarzać. Tylko pytania są takie:

  1. Do ilu katastrof doszło z wyłącznej winy pilota? Tu przykłady można mnożyć, od szaleńca (niedawno), przez luzaków (Smoleńsk), do zwyczajnego, "niezawinionego" zgonu za sterami.
  2. Ilu potencjalnym katastrofom, do których nie doszło z winy pilota, zapobieżono poprzez obecność tegoż pilota. Bo wcale nie jestem przekonany, że jest tego aż tak wiele. Jak się sprzęt rozlatuje, to często już, nomen omen, na amen...

A do katastrofy w Alpach doszło z powodu "awarii Niemca". Błędy będą zawsze, ale automaty jednak lepiej testują...

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

To jest znów problem projektowy interfejsu. Powinien dostać co najmniej ostrzegawczy sygnał dźwiękowy, a może i neonem po oczach, że kluczowa dla powodzenia lotu funkcja zmieniła swój stan. I potwierdzić.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Ktos w Rosji wtedy stwierdzil - jeszcze zaden Tu154 nie mial katastrofy z powodu awarii technicznej. Z ciekawosci sprawdzilem - faktycznie, wychodzi na to, ze na ktore trafilem, to udalo sie pilotowi przypisac.

Z drugiej strony ... jesli tych bledow pilota jest za duzo, to moze cos nie tak ze sprzetem ... czy tam interfejsem uzytkownika :-)

J.

Reply to
J.F.

A potem masz taki Smolensk, pilot ma pol sekundy na wyrwanie maszyny, a Ty chcesz potwierdzac :-)

J.

Reply to
J.F.

Ale zmiana biegu to nie taka precyzyjna operacja jak ladowanie.

A tu jeszcze zobacz - jeden pilot ma z prawej, drugi z lewej, a potem awansuje i zmienia fotel ...

J.

Reply to
J.F.

Z tego co pokazali to jakiś jeden, mały, podświetlony kwadracik (wśród dziesiątków innych) zgasł. Autopilot wtedy nie wyłączył się całkiem tylko zmienił tryb pracy i zamiast prowadzić do pasa i lądować zaczął utrzymywać zadany przez pilota kierunek (skoro ruszył wolantem tzn., że zadał kierunek), a ta lampka sygnalizowała tryb pracy. Działo się kilkanaście mil przed lotniskiem pod sam koniec ostatniego zakrętu przed lądowaniem. Utrzymywany kierunek różnił się od prawidłowego chyba o 1 stopień, a opadanie było prawidłowe, była mgła, a

100..300m obok lotniska była góra. Drugiemu pilotowi coś się nie zgadzało z GPS, ale pierwszy go uspokajał, że się zdarza i że zaraz sam wyrówna. Żaden nie zauważył tej lampki. P.G.
Reply to
Piotr Gałka

Nie musi wpisywać szesnastocyfrowego PIN, wystarczy "fire" na joysticku. ;-)

Nie wiem, jak to powinno być prawidłowo wykonane, natomiast wiem, że zmiana stanu kluczowego elementu systemu nie może przejść niezauważona. A czy to ma być lampka, dźwięk, czy sterowany elektromagnesem szpikulec kłujący w tyłek -- to zadanie dla ekspertów.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Pan J.F. napisał:

Airbus to konsorcjum firm z Wielkiej Brytanii i reszty Europy. Więc musi być sprawiedliwie -- dla tych co wolą z prawej, i dla tych, co z lewej.

Reply to
invalid unparseable

Użytkownik "Piotr Wyderski" napisał w wiadomości

Relikt, relikt, ale do niedawna chyba jednak mial zalety. Cos, co sie sprawdzalo przy benzynie po 1$/galon, niekoniecznie bylo dobre w Europie.

Ciekawe skrzynie to DSG ... i moze ta elektryczna z hybrydowego Priusa. Ale niech sie cos w takiej skrzyni stanie, jakis drobiazg, zimny lut - to chyba wole zaprzatac sobie glowe zmiana biegu :-)

Dodatkowy przycisk ? Mozna i na kierownicy, mozna w pedale, a mozna sprzac z radarem/kamera przednia :-)

Myslisz, ze jak masowo przejdziemy na automaty, to sie nie okaze, ze i one zawodza, i to czesciej niz piloci ?

J.

Reply to
J.F.

Już tu jest problem z interfejsem: pokazuje tak dużo, że ludzki mózg nie jest w stanie zauważyć zmiany kluczowego parametru. Niech się eksperci głowią nad tym, co zrobić, by pokazać tylko informacje ISTOTNE. Niejedna gra komputerowa ma lepiej przemyślane sterowanie.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Pan Piotr Wyderski napisał:

To ostatnie mi się podoba. W lotnictwie chyba jeszcze nie było stosowane. Radzę czym prędzej złożyć wniosek patentowy.

Reply to
invalid unparseable

Oczywiście, że miał, bo pozwalał na łatwe wyrażenie intencji. Chcę wyprzedzać, to zmieniam bieg *przed manewrem*, a nie każę się domyślać mułowatemu automatowi, co właśnie robię. Ale on nie jest zły dlatego, że sobie słabo radzi, tylko dlatego, że reaguje na bieżące, a nie przyszłe wydarzenia. Dlatego trzeba mu te informacje jakoś dostarczyć. Bo zmieniać biegi to on potrafi lepiej niż człowiek.

Owszem, jest znaczny postęp w stosunku do "wajchy", ale takie skrzynie są chyba znacznie rzadsze niż pełne automaty.

Prędzej pęknie Ci... opona. ;-)

Nie znam statystyk, ale automat można lepiej przetestować i nigdy się nie męczy. Problem w tym, że dla niego każdy manewr jest tak samo mądry/głupi.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Ostatnio mam wrazenie ze WV robi je masowo i inne europejskie firmy tez.

Ale to jest tez postep w stosunku do "zwyklego automatu".

Telewizor sie psuje, komputer sie psuje, telefon sie psuje, bywa ze i elektronika w samochodzie sie psuje, to czemu falownik w Toyocie mialby byc bezawaryjny ?

Ale sytuacje sa rozne. I wszystkiego nie przetestujesz. Czujniki tez sie potrafia zepsuc, i automat glupieje ...

J.

Reply to
J.F.

To juz chyba nastapilo - teraz w kokpicie dwa czy trzy monitory i trzeba selekcjonowac co na nich wyswietlac.

W starszych samolotach te lampki mialy jeszcze piszczyk, ale byc moze wylaczenia nie sygnalizowali.

Tylko co z tego - wymyslaja jakies skomplikowane systemy, a potem sie pilot budzi bez paliwa. Zarowka rezerwy w maluchu nie zawodzila :-)

J.

Reply to
J.F.

Nie będzie bezawaryjny, ale nie będzie też jedynym awaryjnym elementem samochodu. Jak Ci strzelą hamulce, zatnie się sterowanie gazem, lub pęknie opona, to będziesz nucił "Polacy, nic się nie stało"? ;-)

Człowiek też. "To ja lecę w jarze?!"

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.