elektryczny zamek - samoróbka - energooszcz

W dniu 05.09.2015 o 20:18, Jarosław Sokołowski pisze:

Niebateryjne są takie, że otwierają jak prądu brak i takie co nie. Zależy od wymagań. Jeśli ważnebezpieczeństwo pożarowe, to zamek się otwiera. A hotelowy to z miesiąc wcześniej piszczy jak bateria słaba.

Reply to
Czarek Grądys
Loading thread data ...

Kluczy może być tysiące, ale ich różnych kobinacji może być mniej!

Weź pod uwagę że te same klucze mogą się w puli powtarzać... Kiedyś tak robiło się z kluczami do samochodów - kombinacji różnych zamków było kilka tysięcy natomiast samochodów robiono miliony sztuk - klucze się powtarzały, owsem, ale z tak małym prawdopodobieństwem że ciężko było trafić w normalnej sytuacji na dwa auta które pasowały do jednego klucza. W sytuacji hotelowej, gdy jeden klucz będzie pasował do pokojów

234, 555 i 742 to i tak żaden gość hotelowy tego nie zauważy.

Myślę, że jak kupujesz zamki Yeti czy Łucznik to też firma sprzedaje miliony zamków a w śród nich jest pewnie 1000 różnych kombinacji.

Reply to
Pszemol

Brzmi to rozsądnie, aczkolwiek rzeczywiście wolałbym przeczytać to w jakimś zaufanym źródle, np. broszura informacyjna producenta takiego zamka a nie zgadywać na podstawie "co byłoby rozsądniejsze" :-) Bo jak widać wśród elektroników nawet, nie każdy rozsądkiem się posługuje na codzień i dla różnych ludzi inne są priorytety i o innych rzeczach/scenariuszach zapomną pomyśleć ;-)

Bywamy w różnych hotelach chyba - musisz odwiedzać te droższe :-)

Z moich obserwacji wynika, że wiele hoteli cienko przędzie i szukają wszędzie oszczędności, zwłaszcza gdy się one mnożą przez liczbę pokoi idącą w dziesiątki/setki. Nie mogę sobie wyobrazić scenariusza w którym pokojówka przychodzi i widząc zapakowane nieużywane mydełko bierze i wyrzuca go do kosza, czy tym bardziej alkohol z barku.

Reply to
Pszemol

Użytkownik "Pszemol" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:msmek0$4p5$ snipped-for-privacy@dont-email.me...

Mydelko moze kosztowac tyle, ze nie chce im sie ryzykowac, ze poprzedni klient cos tam spaskudzil. Zreszta wliczone w cene. Ale zawartosc barku wieksza ... no chyba, ze w tych hotelach to klient po to ma barek, aby korzystac i zostawia z reguly pusty :-)

J.

Reply to
J.F.

Jako identyfikator RFID można użyć np. coś takiego:

formatting link
ą też takie z pełną dwukierunkową autoryzacją
formatting link
odbiornik:
formatting link
nadaje się jednak do zasilania z baterii.

Paweł

Reply to
pawel2420

We wroclawskim akademiku ponoc przechodzil pan z torba wkladek i wymienial. Wkladka i klucze z pokoju 234 trafily np do 555 - i wystarczylo. Juz byly wlasciciel nie otworzy pokoju dorobionym kluczem.

Co prawda mozna by sobie wyobrazic ambitniejszego studenta, ktory dyskretnie probuje wszystkie drzwi.

Jakos tak. Tam jest 5 zapadek/precikow, kazdy ma ze 3mm zakresu zmiennosci dlugosci, w nowym zamku to moze i 0.2mm wystarczy aby nie otworzyc, z czasem jak sie wyrobi to nie wiem czy 0.4 bedzie wystarczajace, a w ogole to fabryka moze miec maszynke do nacinania kluczy znormalizowana np co 0.5mm - i podobny rzad wychodzi.

J.

Reply to
J.F.

To nie musi być prawda. Przecież wiadomo jaki zamek jest w drzwiach każdego pokoju.

Reply to
Pszemol

Nie mieszkałem jeszcze w hotelu, w którym zawartość barku była *wliczona* w cenę nocy hotelowej, a Ty? Po to ten barek jest, aby właśnie gości hotel ceną nocy nie odstraszał a jednocześnie więcej kasy zarobił (up-sale).

Reply to
Pszemol

Tez nie, ale nie wykluczam, ze sa i takie :-)

Tak czy inaczej - mozna sie bac, ze gosc mydelko zatruje, albo butelki w barku. Szansa imo znikoma, bo wiadomo kto w tym pokoju mieszkal, ale co ci po tej wiedzy jak klient martwy.

Mydelko jedno male, a barek duzy. Mydelko wliczone w cene, a barek ... raczej nie. To sie nie dziwie, ze mydelko moze i daje nowe. Ale w drozszych hotelach moze i barek bezplatny :-)

A gdzies jeszcze jest kwestia terminu przydatnosci - moze sprzataczki sprawdzaja czy sie nie przeterminowalo. Jakies glupie pomylki tez sie moga zdarzyc i karton buteleczek trafil do wozka ze smieciami ...

J.

Reply to
J.F.

To bardzo prawdopodobne zdarzenie. Tym bardziej prawdopodobne, im bardziej niepożądane. Podwaliny teoretyczne położył niejaki Murphy. "Manie" planu "B" w tym zastosowaniu jest obowiązkowe.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

To nie może być takie proste, a konkretnie chodzi mi o bezpieczeństwo przeciwpożarowe. Jeśli w sytuacji braku prądu jedyną opcją gościa hotelu jest wesoło zaskwierczeć, to dobrze ujął to pan Globisz:

formatting link
Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Pan Pszemol napisał:

A ja odwrotnie -- wolę najpierw określić co byłoby rozsądniejsze, a dopiero potem przystąpić do realizacji.

Powyższe użycie słowa "nawet" przy opisie behawioru elektroników jest przejawem pewnej megalomanii. A to niby czemu elektronik ma mieć więcej rozsądku od innych? W powżnych realizacjach nie ma tak, że ktoś "zapomni pomyśleć". Bo najpierw myśli ktoś, kto wie czego chce, a potem dopiero robi ktoś, kto wie jak robić. Jeśli decyzję o priorytetach zostawi się temu, kto implementuje, można mieć pewność, że zrobi tak, jak mu wygodniej. Albo tak, jak ojciec i dziad robili -- bo te scenariusze zna dobrze. I nie dlatego tak, że on jest elektronikiem, tylko dlatego, że jest człowiekiem. To normalne ludzkie zachowania.

W historii techniki można znaleźć wiele przykładów, kiedy to po opanowaniu całkiem nowej technologii rzeczy realizowano wciąż tak, jakby były w starej. Kontynuując stare wady, które kiedyś wynikały wprost z techniki, a teraz z równą łatwością można zrobić coś inaczej, bez tych wad w działaniu.

Ponieważ zawsze staram się wyrażać prezyzyjnie, więc teraz też napisałem jak to coś *powinno* działać. Po cichu licząc na to, że wśród licznych fabrykantów żelastwa znalazł się choć jeden taki, który wszystko dobrze przemyślał. Nie mając też złudzeń co do tego, że większość mogła postąpić jak zwykle, czyli "panie inżynierze, zrobisz nam pan zamek na prąd, wiesz pan, taki co ma komputer w środku".

Reply to
invalid unparseable

Pan Czarek Grądys napisał:

[...]

Nie bez przyczyny używłem w opiszie słowa "teraz". Kiedyś wszystkie były typu "otwierane prądem", bo (a) tak było łatwiej, oraz (b) rygor przepisów nie był tak istotny.

Może i *potrafi* piszczeć, nie wiem. Ale czy faktycznie piszczy? Hotel, w którym zamek piszczy i miga lampką "battery low", nie robi dobrego wrażenia na gościach. Chyba jednak lepiej za wczasu wynienić tego paluszka.

Reply to
invalid unparseable

Pan Piotr Wyderski napisał:

Przecież ja cały czas piszę o "planie B", a może nawet "C" lub "D", bo w "B" mogą się mieścić te wszystkie ostrzegawcze piski i błyski.

Zastanawiam się, czy moi Oponenci starają się odwracać kota ogonem z czystej usenetowej przekory, czy faktycznie uważają, że jak pan Murphy zatrzaśnie komuś walizkę w pokoju, to nic złego się nie dzieje. A przedstawienie z podłaczaniem przez hotelowego elektryka rezerwowej bateryjki do Tajnego Gniazdka, które musi się odbyć na oczach gościa, to tylko dodatkowa atrakcja i urozmaicenie podróży. Natomiast tragedia jest wtedy, gdy przy opuszczaniu pokoju drzwi się nie zamkną i trzeba w recepcji zgłosić aby to naprawili, a zanim to nastąpi, pilnowali pozostawionych rzeczy.

Reply to
invalid unparseable

Koło kierownicy i pedały, zamiast joysticka? :-) W samochodzie "od zawsze" brakowało mi jeszcze orczyka do trzymania w zębach, wszystkie kończyny byłyby obstawione...

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Pan Piotr Wyderski napisał:

Radzę poczytać sobie jak używało się skrzyni biegów w samochodzie Ford T. Tu akurat należy się cieszyć, że pomysły pana Heńka nie weszły do Kanonu Tradycji. W przedwojennej Polsce wydawano specjalne prawo jazdy na ten model samochodu. Z kolei samoloty Airbusa są dobrym egzemplum na to, jak można było wypieprzyć w cholerę tę całą "kierownicę", która w nowej technologii potrzebna jest jak piąte koło u wozu. Pozytywny przykład odważnych decyzji -- bo w historii techniki nie na jedno można znaleźć dobre przykłady.

Reply to
invalid unparseable

Ale kolega o wejsciu. W znanych mi hotelach wychodzi sie normalnie - naciskajac klamke.

I watpie, aby tam mieli jakies stale wlaczone elektromagnesy, bo to jednak troche pradu zre (choc pewnie mniej niz neon nad wejsciem). W bateryjki tez troche powatpiewam - i tak musza miec stala lacznosc z czytnikami i zamkami, to przy okazji mozna i zasilac. Zreszta bateryjki stale podtrzymujace trzeba by za czesto wymieniac.

Nie wykluczam, ze maja jakas opcje otwarcia wszystkich zamkow na wypadek pozaru, zeby strazacy mieli dobry dostep. Ale to mozna zrobic na zasilaniu awaryjnym.

Natomiast ... w korytarzach mozna dostrzec drzwi, co sa stale otwarte, i utrzymywane elektromagnesami. I tu chyba maja opcje wylaczenia pradu, wtedy sprezyna drzwi zamknie i ogien zatrzyma - bo innego sensu tego pomyslu nie widze.

J.

Reply to
J.F.

Proszę przybliżyć. U pana Benza kierownica miała kształt korbki, którą wskazywało się pożądany kierunek. Potem zrobiono z tego koło, bo taka konstrukcja znacznie lepiej pozwalała wykorzystać siłę obu rąk ze względu na brak wspomagania.

Natomiast skrzynia biegów to kolejny relikt dawnych epok. Sprawy optymalnego zasprzęglenia jednostki napędowej zostały już dawno rozwiązane i nie powinny zaprzątać głowy kierowcy, tak samo, jak nie pociąga on za sznureczek połączony z zaworami wtrysku, by je otworzyć w stosownym momencie cyklu pracy silnika. Jedyny chyba prawdziwy problem z automatem jest taki, że nie za bardzo jest jak powiedzieć mu o planowanym manewrze, np. wyprzedzania. Przy wykorzystaniu joysticka banalne.

A w powojennej wydają specjalne prawo jazdy na automat, jeśli ktoś chce się na takim właśnie samochodzie uczyć.

Odważne to będzie wypieprzenie pilota, bo to z jego winy dochodzi obecnie do większości katastrof. Tylko ludki mają atawistyczne obawy, że kieruje robot.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl... Pan Piotr Wyderski napisał:

A jak sie uzywalo ? Bo o ile pamietam, to mial przekladnie planetarna. Ktora kilkadziesiat lat pozniej weszla do tradycji Amerykanskiego Automatu :-)

W innych samochodach powszechne byly niemal klasyczne skrzynie ... ale bez synchronizatorow.

Swoja droga to ciekaw jestem jak to bylo we wczesniejszych maszynach - w pewnym momencie te stateczniki zrobily sie chyba za duze i maszyny stracily linki sterownicze. Zostaly uklady hydrauliczne ... wiec co takiego rewolucyjnego jest w Airbusie ? Wielkosc zadajnika ?

Ale tak prawde mowiac ... taki joystick to chyba latwo przypadkiem tracic, np pijac kawe. No i mamy problem prawo/leworecznosci pilota.

J.

Reply to
J.F.

Podczas lądowania i startu kawy raczej nie piją, a pozostałą część trasy i tak przelatują na autopilocie, więc trącenie nie powinno specjalnie zaszkodzić.

A mańkutom przekładają dźwignię zmiany biegów gdzieś na drzwi, czy radzą "kup se pan anglika"? :-)

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.