Dowolny czat zawierajacy więcej niż 2 osoby. Najwyraźniej widać to w czatach z grup facebookowych (niektóre maja taki kanał do luźnego gadania w obrębie członków grupy).
Średnio co 3 wiadomośc jest kasowana za naruszenie standardów. Tylko nie wiadomo jakich dokładnie, to wiedzą tylko halucynacje AI.
Taki moderator phpbb tylko w wersji ADHD.
Nie, nie da się wyłączyć.
To nie to samo co w komentarzach. W komentarzach, aby skasowało go automatycznie, trzeba się faktycznie postarać kogoś obrazić, wymienić grupę społeczną lub przeklinać.
No to ładnie to działa... dobrze, że już tego nie doczekałem.
A daj ludziom forum phpbb obok, nawet całkowicie bez żadnej moderacji, za to dostępne tylko dla nich, to i tak będą dalej siedzieć na upośledzonym czacie na fb, bo tak im wygodniej. Czyli wygoda jest ważniejsza od tak naprawdę podstawowej wolności słowa, nawet nie cenzurowanego przez upośledzoną małpę zwaną "moderatorem treści", a po prostu przez równie upośledzonego bota.
Problem jest nie tylko z tymi narzędziami, które trzymają ludzi za gębę, ale z samymi ludźmi, którzy nie widzą w tym problemu.
Nie żebym miał jakąkolwiek motywację teraz, żeby wracać na FB. Kijem nie tykam. Zaglądam tylko czasem na jeden fanpage
formatting link
ale na szczęście można to robić bez konta.
Rozwiązanie z dostępem przez NNTP? Tak, byłoby super, ale nigdy nie byłoby popularne. To byłoby maksymalnie kilkunastu użytkowników.
Nie. FB jest specjalnie zrobiony tak, żeby uzależniał. Wydawało mi się, że jestem na tyle świadomy tych mechanizmów, że jestem na to odporny. Okazało się, że mimo świadomości jednak nie jestem, więc naturalną konsekwencją było zerwanie z nałogiem, który mi szkodził.
Trzeba przyznać FB jedno, to chyba jedyna rzecz, która mnie w życiu uzależniła.
Dokładnie. Plus cały design zrobiony tak, żebyś chciał kliknąć. Jeszcze jedno powiadomienie, ktoś zareagował na twój post, komentarz, może to nic takiego a może coś miłego, dostajesz drobną walidację w nieregularnych odstępach (liczonych w powiadomieniach), nieregularne wzmocnienia. Bo to najbardziej uzależnia (to dlatego hazard jest taki uzależniający). Strony? Nie ma stron, jest endless scrolling, żeby nie było naturalnego czynnika hamującego (przejrzałem do końca stronę, więc zamykam). Nawet te głupie powiadomienia "czy znasz tę osobę" wyświetlają ucięty fragment kolejnego profilu po prawej stronie, żebyś kliknął, żeby zobaczyć, kto to jest (i widział kolejny ucięty fragment, i kolejny, i kolejny).
Plus z czasem budujesz tam swoją sieć znajomych i okazuje się, że 95% ludzi, których znasz, używa FB jako głównej formy komunikacji, więc siedzisz tam, żeby być częścią społeczności. Przeglądasz posty, wpisy znajomych, reagujesz na nie, oni reagują na twoje, wchodzisz na grupy, na których ciągle coś się dzieje. Jest bardzo dużo interakcji i to ta interakcja uzależnia. Treści, które tylko nakręcają emocje, to osobna sprawa, choć mam wrażenie, że np. na wykopie jest ich więcej.
Oczywiście jest też messenger. On staje się główną formą komunikacji. Nie piszesz SMSów, nie dzwonisz telefonem, tylko piszesz na messengerze. To mnie na szczęście ominęło, głównie przez decyzję o pozostawieniu telefonu czystym od tego syfu. Ludzie nauczyli się, że jak piszą na messengerze, to moga się doczekać odpowiedzi niekoniecznie wtedy, kiedy by chcieli, a jak zadzwonią, to zwykle odbiorę.
Tacy to znajomi, że jak odszedłem z FB, zostawiłem do siebie maila, to nie napisał nikt. Jasne, na grupach tęsknili, były żale, że co to będzie, kto będzie teraz adminował, że będzie im mnie brakowało, ale nie odezwał się nikt. Kontakt mam tylko z tymi, z którymi znajomość już wcześniej przeszła do reala lub na inne platformy (czyli bardzo małą garstką ludzi), choć bez tego czynnika spajającego (widzę czyjeś posty, komentarze, nawet nie muszę na nie reagować ale mam tę osobę w wirtualnym otoczeniu) te znajomości też się porozchodziły.
Tacy to znajomi, że jak jeden facet, którego miałem w znajomych, umarł, to dowiedziałem się o tym przypadkiem po 3 latach, bo ktoś o tym wspomniał. Po prostu jego posty przestały mi się wyświetlać, nawet nie zauważyłem. Tyle te znajomości są warte. Ale mózg daje się oszukać.
Ta radykalizacja i trybalizm to jest bardzo, bardzo niebezpieczne zjawisko. My vs oni. "My" to oczywiście ci dobrzy, "my" mamy rację, a "oni" są głupi, chorzy psychicznie, lub wręcz nie są dla nas ludźmi. To się tak sączy przez miesiące, lata, a potem wylewa się też w realnym życiu.
Oczywiście inne platformy mają swoje własne wady. TikTok uzależnia przez manipulowanie uwagą. Masz mały filmik, 10 sekund, może coś zabawnego, może będzie skok dopaminy, a jak nie, to tu masz kolejny, i kolejny, a algorytm dobrze wie, jakie filmiki sprawiają, że spędzasz więcej czasu na platformie. Siedzisz na tym tiktoku w każdej wolnej chwili, idąc do kibla, stojąc w kolejce, i po jakimś czasie okazuje się, że nie jesteś w stanie obejrzeć nic dłuższego niż 15 minut, nie wspominając o przeczytaniu choćby rozdziału książki, bo masz tak rozregulowany układ nagrody, a rozpiętość uwagi jest na poziomie złotej rybki.
Instagram uzależnia przez manipulowanie poczuciem własnej wartości. Dookoła pełno pięknych ludzi, robiących fajne rzeczy, więc robisz sobie 50 selfie, żeby wyedytować i wrzucić jedno, oszukując siebie i innych, że wyglądasz tak, jak nie wyglądasz, i żyjesz tak, jak nie żyjesz. A potem lajki, komentarze, karmisz swoje kruche ego, choć w głębi serca wiesz, że to wszystko jest oparte na kłamstwie i tli się w tobie przekonanie, że nikt by cię nie akceptował takim, jakim jesteś, gdyby nie filtry i kreowana przez ciebie rzeczywistość. Porównujesz własną rzeczywistość do świata wykreowanego przez innych ludzi, więc nie dziwne, że szara rzeczywistość z tym światem przegrywa.
Obie platformy na szczęście mnie ominęły (może nie ten target, może nie ten wiek, choć miałem przez chwilę konto na Instagramie), ale widziałem ludzi, którzy realnie się od tych platform uzależnili i przez to finalnie cierpieli.
A z jakiego powodu my przesiadujemy tutaj? :) Wymiana doświadczeń, wymiana informacji, czasem podbudowanie się możliwością pomocy komuś.
Nigdy na żadnym nie byłem, nie potrzebowałem. Jestem zapisany na jakieś listy mailowe na groups.io, dotyczące przewlekłej niewydolności nerek u kotów (zrobiłem sobie bramkę do czytania tego przez NNTP, bo tak mi wygodniej), ale wiedza tam jest na tak dramatycznie niskim poziomie, że już nawet nie czytam. Inna sprawa, że koty mają fachową opiekę poza internetem.
Komunikatory mi akurat do szczęścia niepotrzebne (wystarczy mi Discord i IRC), ale soft do grup... no cóż, gdyby nie to, że całkowicie zerwałem z FB i nie chcę na metr się tam zbliżać (pomijając wspomniany w innym wątku fanpage), to może bym o tym pomyślał, bo nie byłoby to złe.
Jak ją czytasz to masz wrażenie że ma z 70 lat. Taka zmęczona życiem staruszka (gdzie tak naprawdę kobieta jest tylko parę lat starsza ode mnie). Ale emocjonalnie tak, wydaje się, że nadal dziecko.
Poradziłbym sobie stawiając własne granice. Odejście z miejsca, które nam szkodzi, to też jest poradzenie sobie z problemem.
Inna sprawa, że poza FB nie było takiej sytuacji, a samo FB szkodziło mi nie z powodu toksycznych treści, a z powodu uzależnienia.
Ale o jakim bezpieczeństwie mówimy? O realnym zagrożeniu w realnym życiu? Czy o tym, że ktoś komuś coś brzydkiego w internecie napisze i ten ktoś nie może potem przez to spać?
No są trzy możliwości :) Albo serwer będzie działał dobrze (nawet bez nadzoru, po prostu nic więcej się nie zepsuje), albo będzie działał kiepsko, albo nie będzie działał wcale.
Mogłem, ale nie chciałem mieć go na telefonie. Tam była moja osobista granica. Od dawna wiedziałem, że mi szkodzi.
No tak. I dlatego staram się nie pisać z telefonu. Nie mam w kieszeni dużego monitora, a dużą klawiaturę mam na wyjątkowe sytuacje (nie chce mi się jej wyciągać z plecaka żeby odpisać na SMSa).
I komunikuje się. Jak chcę wysłać książkę na kindla, to robię to z laptopa. Jak chcę wrzucić kolorowego PDFa na tablet (kiedyś EdW, teraz Świat Radio i Zrozumieć Elektronikę), to wrzucam z laptopa na tablet.
Jasne, mam maila na telefonie, czasem to jest przydatne, ale najczęściej nie piszę maili z telefonu. Najwyżej czasem czytam.
Ci, którzy używają telefonów do pisania tekstów.
No właśnie... masz osobną klawiaturę. O to mi chodzi. Jak się da podłączyć to oczywiście że nie ma różnicy, na czym się pisze.
Właśnie nie można, bo zabrali telefony z fizycznym QWERTY. Nie ma.
Ktoś z tego (Meshtastic) realnie korzysta? Jest tam z kim pisać?
W zasadzie to zewnętrznego edytora. tin nie ma własnego edytora. Tworzy plik tymczasowy, uruchamia zewnętrzny edytor i po zamknięciu pyta, co zrobić (wysłać, nie wysyłać, podpisać, wrócić do edycji, odłożyć na później).
Your article: "Re: PILNE !! Google Groups zostaną zlikwidowane 15 lutego 2024 roku 273 views Subscribe" will be posted to the following newsgroup: pl.misc.elektronika
q=quit, e=edit, g=pgp, M=menu, p=post, o=postpone: p
No przecież gdybym nie zgłaszał to nie byłoby naprawiane, ale widać że on większej motywacji nie ma i organizacja też tego nie oczekuje. Więc realistycznie, kiedyś to zamkną.
No ale nie w tym rzecz jak długo serwer sam pociągnie. Kwestią podstawową dla istnienia usługi jest właściciel zasobów czyli ICM, który daje dzisiaj pieniądze bo go stać a admin powiedział, że "taki fajny zasób". Za jakiś czas ten ICM może przyjąć takie stanowisko jak Google, "zarchiwizujmy to". Może w ogóle taka jest przyszłość Usenetu, że tylko amatorzy będą go utrzymywali i używali ... o ile chmurka nie jest dowodem na to, że już tak się stało. A najprędzej to w ogóle przejdzie w inne formy komunikacji, znowu ... FB i inne fora. Bo co z tego, że IRC i XMPP istnieją jak nowe inicjatywy użyją do komunikacji Discorda i Matrix'a.
Nawet w statystykach chmurki to widać. Hierarchia pl.* na tle całego Usenetu zawsze była bardzo aktywna, licząc to wedle proporcji opsób używających języka polskiego względen całości. Zresztą gdy polski Usenet wystartował i zaczął szybko rosnąć, znaczenie tego światowego spadało i już się zaczął zwijać.
To są w ogóle ciekawe rzeczy, co widać w samym nazewnictwie. Polskie określenie "grupy dyskusyjne" nie jest tłumaczeniem, jest rodzimą twórcością. W oryginale nie ma nic o dyskusjach, jest o nowościach. Podstawowym zadaniem, jakie sobie postawili twórcy tej usługi, było szybkie i skuteczne przekazywanie informacji o nowościach. Następcą światowego usenetu stało się WWW, a nie jakiś FB.
Wiem. Co jest dla mni naturalne, że nikt nikomu nie wciska jakiejś namiastki edytora w programie, skoro każdy już ma własny, który sobie upodobał. Ale przecież apka do Usenetu to nie tylko pisanie. Tin robi też wiele innych fajnych rzeczy.
Ja mówię o tym by "to komunikowało się między sobą" a nie by użytkownik "jeździł taczką".
Ale ... megafon to nie telefon mimo, że da się nim komunikować głosowo :-)
Ludzie używają smartfonów do pisania bo nie mają możliwości korzystania z dużych klawiatur i monitorów. Może w podróży często są, może im partnerka zabrania ... sytuacja za nich wybiera a nie oni sami.
Niezupełnie osobną. Przylepiona jest, nie odlepiam jej. Nie mam sytuacji jak powyżej. Miałbym to używałbym adekwatnego sprzętu.
No tak, zabrali :-)
A to nie jest tak, że po prostu mało chętnych na używanie tych klawiatur? Bo przez lata ludzie kupowali proste telefony za złotówkę. Ambitniejsze telefony z klawiaturą QWERTY czy Pocket PC były niszowe. I z tego we współczesnym smartfonie nadal coś zostało.
No właśnie nie :-) Ludzie nie mają realnej potrzeby :-) W nielicznych miejscach nie ma zasięgu GSM by miało uzasadnienie używanie innych metod transmisji. Groźba wyłączenia GSM tak jak wyłączono TVP chyba nie wystarczy by stworzyć jakiś sens tego. Bawimy się, nie ma pokrycia w terenie, bramkujemy sieci za pomocą MQTT. Jak zbramkowane to nieraz ktoś odezwie się z drugiego końca świata i o "dupie maryny" pogada. Więc ja za bardzo za Meshtasticiem nie jestem, bardziej za przesyłaniem danych z użycie LoRy i mesh. Tylko ciągle nie widzę zastosowań przekonujących zwykłego użytkownika.
No ale nie do końca mi chodzi o użycie Meshtastica czy LoRy. Bardziej o urządzenie, tego T-Deck'a, że ma klawiaturę QWERTY, BT, ekran i można tę klawiaturę do czegoś wykorzystać jak się tak bardzi jej pragnie :-)
Telefon za złotówkę nie miał nic wspólnego z kwestią klawiatury. On nawet nie był za złotówkę. To był tylko chwyt marketingowy. Telefon był tak naprawdę na raty, które były ukryte w abonamencie. Stąd zerwanie umowy wiązało się z dużymi opłatami, bo operator chciał odzyskać niespłaconą część ceny telefonu.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.