Właśnie. I tam gdzie decyduje inżynier a nie nieznający się na rzeczy klient wciąż widuje się w nowych rozwiązaniach i nowych projektach przekaźniki. Jakieś powody tego są, bo przecież nie wszyscy wokół Ciebie są głupcami...
Napisz może konkretnie co Ciebie przekonuje do rozwiązań elektronicznych zastępujących przekaźniki... O ile masz coś konkretnego do powiedzenia, bo na razie tylko jakieś żarciki sobie próbujesz stroić...
W dniu czwartek, 13 marca 2014 13:20:58 UTC+1 użytkownik Pszemol napisał:
jak się nie robi przeglądów i nie wymienia uszkodzonych elementów na zgodne z dokumentacją to i styki potrafią się skleić. Raz na ile tysięcy załączeń się skleił? Gdyby uszkodził się jakiś łącznik półprzewodnikowy to też by szafa buczała.
półprzewodników 100% pozostaje w takiej sytuacji włączone.
1)A jaką średnicę ma drucik od wyprowadzenia IGBT, Triaka, MOSFETa do struktury? Musi być chyba z nieznanego ludzkości materiału, skoro 100% przeciążeń wytrzyma.
2) Pytanie jest źle zadane. Przypomina takie, gdzie jeden zadaje pytanie i zaznacza, że może być tylko odpowiedź TAK lub NIE: Czy często bijesz swoją żonę?
A dlaczego nie zastosować falownika? Uderzenie słupa wody przy takich mocach Ci nie przeszkadza? Niestety nie znajdziesz tam ani jednego przekaźnika, bo jeszcze producenci nie znają nowej wersji 30 kHz @ 30A. S.
Użytkownik "Pszemol" snipped-for-privacy@PolBox.com napisał w wiadomości news:lfs7qa$sf3$ snipped-for-privacy@dont-email.me...
Mnie na centrali nieraz.
Jak się ma do dupy jakieś chińskie gówno, albo nieodpowiedni rodzaj styków w stosunku do obwodu, to się sklei może nawet przed zadziałaniem. Na poważne obwody daje się chociażby styczki palladowe, gasiki, etc. A jak nie, to się cierpi. Ciekaw jestem jednego - co przeżyje, gdy w budynek obok pierdolnie piorun, SSR, czy tradycyjny?
Jak przed chwilą wspomniałem, nieraz się zetknąłem ze sklejeniem, a nawet zespawaniem styków. Ale podkreślam - w poważnych obwodach były poważne styki, odporne na erozję od łuku elektrycznego, niekiedy opatrzone gasikami. I latami były w dobrym stanie. A obwody "niepoważne", były łatwe do ponownego uruchomienia - wystarczyło zedrzeć garba, wygładzić styczki, naprawić/wymienić gasik i to całe dymanie się z obwodem. Nadal jestem za tradycyjnymi przekaźnikami, a SSR tam, gdzie ma być szybko, ale bez przepięć, czy obwodów w.cz. Po prostu, każdy rodzaj ma swoje "zady i walety".
Użytkownik snipped-for-privacy@gmail.com napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@googlegroups.com... (...)
Nie inaczej. Dany rodzaj styku do odpowiedniego obwodu. Jak wysokoprądowy, lub mocno induykcyjny, to chociaż daje się styczki palladowe, albo jakimś innym materiałem uszlachetnia, wiadomo, droższe to, ale chyba lepiej stówę dołożyć na układ(y) sprężyn, niż np. kilostówę na nowe urządzenie, bo fazę przyspawało i np. zjarał się silnik, bo dostał stan, w którym nigdy nie powinien się znaleźć.
Gorzej. Przy SSR spodziewam się większej rezystancji elementu, jak "stopnieje", to naturalną koleją losu odłoży się większy spadek napięcia, zatem i moc, a moc, to zdolność do wykonania pracy w jednostce czasu. I zbabolony element tę pracę wykona. Grzejąc się i wcale się nie zdziwię, jak się zajara żywym ogniem. Ciekawe, czemu, skoro te SSRy są takie super-hiper, to w maszynowniach wind nadal kluczowe przekaźniki, to tradycyjne, elektromechaniczne? Te falowniki, te obwody, komputer... a główny przekaźnik to cewka, rdzeń, styki... Oświetlenie uliczne... buczący jak potępieniec stycznik... A czemu nie SSR? Małe, ciche... czy zostawione w tym obwodzie na sto lat, nadal będą działały? Bo stycznika jestem pewien, że będzie buczał kolejne sto lat, jeśli go ktoś nie wymieni, bądź nie połamie się ze starości. SSR-a nie... Ośmieliłbym się, odważył stwierdzić, że w windach kopalnianych nawet nie myślą o SSRach samotnych. Jeśli to w kombinacji - łatwo sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby przekaźnik na czas nie puścił... A tak zawsze któryś puści i przerwie obwód.
Nie zraził, każde rozwiązanie ma swoje wady i zalety, w niektórych zastosowaniach nie da się nic usprawnić, w niektórych nie warto, a czasami trzeba tylko jeszcze technologii nie ma, i właśnie "nadejszła ta wiekopomna chwila" gdy pojawiły się styczniki elektroniczne i tam gdzie ludzie na nie czekali są wstawiane..
Całe szczęście że mój "samochód" nie wie że obciążenie indukcyjne jakim jest 13kW silnik elektryczny szczotkowy na 48V przy 400A może być sterowany tylko stycznikiem i jakoś sobie jeździ.
Postęp technologiczny. Wystarczy? (i jeszcze raz pomyl przekaźnik ze stycznikiem...)
Równie dobrze można porównywać samochód z silnikiem spalinowym do telewizora z kineskopem. Wszyscy doskonale wiedzą, że zostaną wyparte kiedyś przez samochody z silnikami elektrycznymi. Ale jak na razie tylko garstka nawiedzonych uważa, że już nastała ta pora.
Inżynierowie nadal powszechnie stosują przekaźniki elektromechaniczne :)
W krytycznych obwodach możesz stosować przekaźniki safe. Obwód nie załączy się gdy są sklejone styki. Tak masz na przykład w odbiornikach zdalnego sterowania w suwnicach.
Wiem że można, detekcja fazy i załączenie drugiego stycznika dopiero jak nic nie "świeci" akurat w tym przypadku najwyraźniej projektant uznanł że sekundowa zwłoka czasówką wystarczy, a i tak zdarzyło mi się to tylko raz.
Jakiś standardowy sterownik Curtis'a, muszę się do niego dobrać i wyłączyć ogranicznik prędkości. Ale tak czy siak, załącza i rozłącza zasilanie obciążenia indukcyjnego o jakby nie patrzeć cholernie dużym prądzie. W sumie to układ wykonawczy SSR'a i falownika chyba jest dość podobny? (nie wiem, nie porównywałem, gdybam)
Przychodzą do mnie w pracy różne maszyny produkcyjne, z różnej wielkości silnikami w zakresie do 100kW. Nigdzie nie ma SSR. Nie dotyczy to oczywiście serwo-napędów sterowanych z dedykowanych falowników, chyba że jego konstrukcja przewiduje rozłączanie zewnętrzne zasilania to jest to także stycznik. SSR wrzucono jedynie do sterowania maleństwami na 12V w maszynach testów funkcjonalnych wyprodukowanych wyrobów.
A i takie "zadanie" - znajdź przekaźnik bezpieczeństwa (PILZ, SICK, itp) zbudowany na SSR.
To nie jest tak, że osoby sceptycznie podchodzące do stosowania w praktyce przemysłowej SSRów to są jakieś dinozaury bojące się wszystkiego co ma w sobie tranzystor. Falowniki stosuje się powszechnie, ale najczęściej w szafach obok falowników jest sporo elektromechanicznych styczników i przekaźników. Stycznik główny, styczniki hamulców, przekaźniki w obwodach sterowniczych. Tak samo w odbiornikach zdalnego sterowania i w przekaźnikach bezpieczeństwa są przekaźniki elektromechaniczne. Nie sądzę żeby wynikało to z fobii konstruktorów. Być może układy z SSRami nie są w stanie spełnić wymogów SIL2 czy SIL3. Być może są takie ale relatywnie znacznie droższe niż odpowiedniki z elementami elektromechanicznymi.
Dnia Sat, 15 Mar 2014 08:22:06 +0100, Irokez napisał(a):
Ale tych falownikow przybywa.
Teraz elektronicznie sterowane sa i tramwaje, i pociagi, i walcownie (a to moce w MW). I serwerownie coraz wieksze, i UPS do nich, i modne solary - a do nich falowniki, itp. I nikt sie juz nie boi tranzystorow przelaczajacych grube kW. Choc podejrzewam ze styczniki w nich nadal sa :-)
Nie wiem, nie projektuje, naprawiam i utrzymuję (właściwie to już przeszłość), powody jakieś muszą być, zapewne jeden z podstawowych to cena, jeśli w czasie całego życia wymieni się jeden stycznik to nie opłaca się pakować kilkukrotnie droższych zamienników które również mogą zawieść, ponadto jak już ktoś słusznie zauważył SSR traci sporo mocy, wymaga chłodzenia, a chłodzenie to albo grawitacja która może okazać się za słaba/niewykonalna albo wiatrak czyli znowu element mechaniczny który się zużywa, bo oczywiście peltiery i heatpipe jeszcze w elektrykę nie weszły.
Użytkownik "J.F." <jfox snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@40tude.net...
Przeważnie falowniki, ale nie wszędzie, u mnie dopiero niedawno wymieniono zwykły napęd na falownikowy, ale przekaźnik główny jest tradycyjny i słychać, jak przy starcie/zahamowaniu klapie. Słychać dwa klapnięcia, zapewne jeden, to przekaźnik hamulca, drugi od napędu. W pewnej dużej przychodni (mniejsza o adres), jest winda skomputeryzowana chyba bardziej, niż auto K.I.T.T z "Nieustraszonego". Jak najbardziej na falowniku, ale do wszelkich wrażliwych operacji, klapią przekaźniki. I to dość głośno. Także do ruchu drzwiami. Zresztą, nie bardzo sobie wyobrażam, aby silnik był stale podpięty do falownika, w razie zwiechy komputera nie było by to zbyt wzkazane IMHO...
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.