prawo

Jest. Ponieważ to wymyślił, czuwał nad tym, na bieżąco konsultował z tym drugim problemy i powstające trudności, a ponadto sugerował sposoby ich rozwiązania. Rozumiem, że wymyślenie zadania badawczego nie jest według Ciebie równoznaczne z jego współautorstwem?

Nie byłby, gdyby podwładny wszystko wymyślił, sam zrobił, a potem kierownika zwyczajowo wpisał. W drugim przypadku to jest nieetyczne "ghost authorship".

Nie piszę o sytuacji, kiedy kierownik ma 20 publikacji rocznie, i nie wie, o czym one są.

Poza tym taka sytuacja, kiedy kierownik zespołu badawczego ma rocznie setkę IF jest standardem w wielu placówkach na całym świecie, nie tylko w owej nieetycznej, zaściankowej i patologicznej Polsce. Wystarczy poprzeglądać sobie ResearchGate.

Tylko tam na tą całą robotę jest forsa, kierownik najczęściej nie ma rodziny i siedzi w pracy od rana do wieczora, a cały zespół pracuje i chce pracować. I taka sytuacja patologii nie rodzi.

L.

Reply to
Luke
Loading thread data ...

W dniu 2017-01-05 o 22:27, slawek pisze:

Przecież podałem to jako nieetyczny kontrprzykład.

I sednem mojego maila było, że da się mieć legalnie 30 prac rocznie, a da się też mieć 2 nieetycznie.

I uprzedzając dalszą dyskusję - nigdy nie byłem zwolennikiem "współautorstwa za byle co". I mimo wszystko uważam, że w dobrze skonstruowanym i zarządzanym 10-20 osobowym zespole, można etycznie wypuścić 30 IF-owych publikacji rocznie. Tylko tak dużych, dobrze zarządzanych zespołów jest w Polsce jak na lekarstwo.

L.

Reply to
Luke

W dniu 2017-01-05 o 22:16, slawek pisze:

Hmm... kilka znanych z mojego otoczenia przypadków pozwala mi stwierdzić, że schodzi się z tym dłużej niż tydzień ;)

Można. Poświęcając na to więcej, niż 2 godziny dziennie pomiędzy studentami i biurokracją.

Nauka nie jest jednolita i wskaźniki bibliometryczne możliwe do uzyskania są różne w zależności od dziedziny. W zasadzie możliwe do uzyskania punkty należałoby np. odnosić do mediany IF w danej dziedzinie. Ja podawałem przykłady z dziedzin okołochemiczno-przyrodniczych. Być może mówimy o innych dyscyplinach.

W praktyce obowiązuje zasada 80-20. W tych dziedzinach, z którymi mam nieco do czynienia, 20% pracowników wyrabia 80% dorobku do wszelkich rozliczeń. A wśród tych pozostałych 80% pracowników, kolejne 20% wyrabia

80% pozostałego (pół żartem mówiąc). I zawsze znajdują się tacy ludzie, którzy uważają, że uprawianie nauki powinno polegać na wypuszczeniu jednej pracy raz na 3 lata, pod warunkiem otrzymania miliona złotych na badania. I jakby ich nie przekonywał, to będą twierdzili, że "inaczej się nie da".

L.

Reply to
Luke

no ale Panowie, Panowie! jako to jest ze stronami www?

Reply to
invalid unparseable

W dniu 2017-01-05 o 22:21, slawek pisze:

Wybacz, ale Twoje kryteria zaczynają być ostrzejsze niż zasady etyczne w nauce opublikowane na stronie MNiSW... Gdzie jest wyraźnie napisane, co kwalifikuje do współautorstwa, a co będzie ghost-authorshipem.

Kilka przykładowych z życia wziętych przypadków.

Wymyślam projekt badawczy, ale na prowadzenie samych badań nie mam czasu, ani też nie ma nikt z mojego zespołu. Rzucam ten temat przy piwku kolegom z innego wydziału/zakładu/kraju/kontynentu. Pomysł świetny, mają kilka miesięcy luzu. Robią badania. Na bieżąco konsultują ze mną. Piszę część tekstu publikacji. Czy mam prawo być współautorem? Czy byłem tylko laborantem :) ?

Owi znajomi przy tym piwku mówią, że robią badania czegoś tam zebranego za siedmioma górami, obojętne, czy to roślinka, czy sperma zwierzaka. Rzucam hasło, że mogę tą próbkę przebadać u siebie jeszcze inną metodą. Świetnie. Przysyłają próbkę. Dobieram i opracowuję metodę, oznaczam, interpretuję wyniki i piszę 5 stron wywodu do dyskusji w artykule. Mam prawo być współautorem?

Następni znajomi przysyłają mi 20 GB danych uzyskanych z jakiegoś detektora, w którym po kilkuset godzinach CPU na programach mojego autorstwa znajduję np. falę grawitacyjną. Opisuję im to (kilka stron wywodu do wspólnego artykułu). Czy mam prawo być współautorem, czy byłem technikiem/sprzątaczką?

Przy kolejnym piwku owi znajomi mówią mi, że mają wyniki badań, ale nie mają czasu napisać z tego publikacji. Biorę to od nich, robię literature survey, zastanawiam się jak najlepiej zinterpretować i "sprzedać" te wyniki i piszę publikację. Czy mam prawo być współautorem czy byłem... nie wiem kim... ich sekretarką?

Więc po raz kolejny stwierdzam, że wypuszczenie 30 prac w dużym (10-20 osób) zespole w ciągu roku jest możliwe bez naginania. Może niekoniecznie co roku i może nie non-stop. Oczywiście teoretycznie. A co innego może być w praktyce.

Robi się EOT totalny, wybaczcie.

L.

Reply to
Luke

W dniu 2017-01-07 o 12:11, Luke pisze:

Klaryfikując - popełniłem tu skrót myślowy, gdyż znowu nie napisałem explicite, że tak NIE powinno być.

Właśnie nie powinno.

W dobrze zarządzanym zespole każdy robi coś i łącznie cały zespół ma osiągi.

L.

Reply to
Luke

Tobie potrzebny jest nie biegły, ale jasnowidz.

Reply to
slawek

A ja skonsultowałem problem ze specjalistą od etyki - nie jest.

Wymyślił? Znaczy się co?! Kto mu zabronił opublikowania jako samodzielnej odrębnej pracy?

Czuwał nad tym? Znaczy się pytał codziennie "kiedy pan napisze już ten artykuł pod którym ja się podpiszę"?! Oczywiście, od czasu do czasu rzucając "jeżeli potrzebuje pan czegoś to panu to załatwię"?!

Konsultował? Znaczy się przeczytał napisany tekst i pozwolił aby, po niezbędnych acz idiotycznych poprawkach, wysłać go do druku?! A przynajmniej zrozumiał co przeczytał?

Reply to
slawek

Nie da się. Chyba że - co też nieetyczne - w ramach "spółdzielni".

30 prac rocznie to jedna publikacja co 12 dni. Albo to będzie seria autoplagiatów, albo sztuczne rozbijanie tematu na serial mydlany, albo wysyłanie tego samego do różnych redakcji, albo udział jest... 3%.

Owszem, da się np. mieć unikalną aparaturę i badać na niej po kolei wszystkie związki organiczne... Każda kolejna próbka... to ARTYKUŁ. Czyli dwa dni badań, dzień ma copy paste... takiego śmiecia da się i

100 rocznie.
Reply to
slawek

W dniu 2017-01-07 o 20:49, slawek pisze:

Bo niektóre badania polegają na pracy zespołowej. I nie zrobi ich za żadne skarby jeden delikwent samodzielnie.

Być może dysponujesz wyłącznie powyższymi patologicznymi wzorcami i nie spotkałeś w życiu normalnej nauki. Jeśli tak, to jest mi naprawdę przykro, ale jest jeszcze inny, normalny świat. Gdzie można współpracować i nie jest to "spółdzielnią" oraz sprawować opiekę nad zespołem w normalny, nie powyżej zacytowany sposób.

L.

Reply to
Luke

Skoro zrobiło się tak naukowo, to poproszę o źródła tych objawień. Konkretnie o referencje do opublikowanych prac nt. "zasady 80-20", z uwzględnieniem aktualnego stanu wiedzy. Mile widziane byłoby gdybyś mógł powołać się także na swoje dokonania i ew. zasygnalizować że wkrótce (w czasopiśmie o wysokim IF, na przykład Nature) pojawi się kolejna twoja samodzielna praca (w której przedstawisz oszacowanie dewiacji mediany etc.)

Skoro trzaskasz 30 artykułów rocznie... to chyba nie będzie to dla ciebie wielkim problemem?

Hint: jeżeli na czterech podwładnych przypada jeden kierownik, każdy z podwładnych pisze jedną pracę raz na na jakiś czas, każda taka praca ma dopisanego jako współautora kierownika, to czy nie jest przez to automatycznie spełniona zasada 80-20? ;)

Anyway pomysł jest mój, więc nie próbuj publikować jako własnego: informacja poszła na serwery a MD5 na drzwi szafy. (Jestem z miasta, więc o porządny wychodek raczej trudno.)

Reply to
slawek

Znowu z uporem maniaka mówię, że w normalnym zespole badawczym każdy pisze ten fragment tekstu publikacji, za który odpowiada. W ten sposób można napisać artykuł w kilka dni, pod warunkiem sprawnej pracy całego zespołu.

Nie widzę też problemu, żeby napisać artykuł samodzielnie w kilka dni więcej. Oczywiście mówię o pisaniu - czyli mamy wszystko obrobione, policzone, zestawione, porobione rysuneczki, w głowie zarys o czym po kolei pisać.

Przy czym mówię o sytuacji, kiedy ktoś jest w stanie się tym zająć kilka godzin dziennie poza innymi obowiązkami. Bo jeśli ktoś chce być w pracy

4 godziny na dzień, z czego 3.5 godziny zejdzie mu na dydaktykę i biurokrację, to faktycznie może narzekać, że "się nie da".

Zdarza się, że ktoś pisze jeden artykuł dwa miesiące ze słownikiem w ręku, ale to jest kolejna patologia.

No to chyba tylko w krystalografii... Przy czym te związki chyba ktoś jeszcze musi wysyntetyzować, a sam pomiar to pryszcz. Więc trochę tej roboty w sumie jest.

L.

Reply to
Luke

Jeden pije herbatkę, drugi puszcza bąki, trzeci patrzy w sufit, czwarta gra w pasjansa... Każdy niewątpliwie coś robi ;)

A co do osiągów: i Porsche, i maluch mają osiągi.

A jakie osiągi ma polska elektronika?

Reply to
slawek

Ależ oczywiście!

Reply to
slawek

W dniu 2017-01-07 o 22:02, slawek pisze:

Tego nie wiem. Bo dla mnie to hobby, a cała moja naukowa styczność jest z klimatami około chemii i przyrody, tak jak już pisałem...

L.

Reply to
Luke

W dniu 2017-01-07 o 21:54, slawek pisze:

To jest stwierdzenie na podstawie moich obserwacji. I nigdzie nie pisałem, że ktokolwiek w jakiejkolwiek publikacji to wykazał.

Nie, ponieważ pisałem o tym, że znaczna część tych pozostałych osób, wyrabiających sumarycznie 20% parametryzacji, nie robi nic lub prawie nic. I tacy ludzie byli jednym z największych problemów podczas kilku reform nauki (i obecna reforma również chce ich zmusić do roboty, pewnie znowu się nie uda).

Poza tym, co chyba najważniejsze, przy parametryzacji jednostki każda publikacja liczy się jeden raz, niezależnie od dopisania kierownika. Zwiększanie ilości autorów nie zmienia parametryzacji jednostki, najwyżej zmienia ranking indywidualny danego autora.

Większość uczelni udostępnia obecnie publiczne wyszukiwarki dokonań każdej jednostki i każdego pracownika. Można to bez problemu sprawdzić.

Już lecę do notariusza ;)

I nie pisałem, że trzaskam 30 artykułów rocznie. Pisałem tylko, że takie sytuacje się zdarzają i nie są zawsze patologią z samej definicji.

L.

Reply to
Luke

W dniu 2017-01-07 o 21:54, slawek pisze:

Widziałeś kiedyś w Nature SAMODZIELNĄ pracę? :D

L.

Reply to
Luke

W dniu 2017-01-05 o 20:48, snipped-for-privacy@math.uni.wroc.pl pisze:

Wracając do tematu z gałęzi o publikacjach naukowych, trzeba by chyba jeszcze zwrócić uwagę, że siła funkcji hashujących maleje z czasem.

To znaczy jeśli podpiszę kwalifikowanym podpisem ze znacznikiem czasu dokument poprzez podpisanie jego SHA1, może się okazać, że za jakieś

5-10 lat powstanie metoda generowania kolizji tego SHA1.

I nagle będzie istniało 20 wersji wynalazku z taką samą sumą SHA1.

I nikt nie udowodni, która istniała w momencie złożenia podpisu :)

A zatem chyba najlepszy jest jednak notariusz potwierdzający pełen tekst.

A może można np. zdeponować dokument w bankowym sejfie? I bank będzie zaświadczał, że zawartości skrytki od tamtej pory nikt nie podmienił?

L.

Reply to
Luke

Tylko że te zasady etyczne ze strony MNiSW są zgodne z zasadami etycznymi obowiązującymi w całym cywilizowanym naukowym świecie...

L.

Reply to
Luke

W dniu 2017-01-05 o 21:08, snipped-for-privacy@math.uni.wroc.pl pisze:

Przekazania praw autorskich majątkowych. To jest drobny szczegół, ale jest. Co nie zmienia oczywiście sensu powyższego.

Nie zapominajmy o doniesieniach konferencyjnych, gdzie na posterach są rzeczy zwykle dotąd nieopublikowane. To jeszcze inna forma wstępnego ogłoszenia wyników światu.

L.

Reply to
Luke

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.