widziałem dzisiaj gościa na czymś a'la wigry 3. rzeczony rołwer miał napęd elektryczny. jak dla mnie gościu odwalil kawał dobrej roboty. nie żebym sobie chcial coś takiego instalować. ja lubię osobiście dobrze się spocić na rowerze. w każdym razie zasilanie sprzęta było z dwóch akumulatorów żelowych 12V 7Ah. nie jestem pewien ale chyba silnik był 24V. sterowanie zrobione było w manetce jak w motorze. przeniesienie napędu rozwiązł gość w oparciu o pasek klinowy podłączony bezpośrednio do silnika i obracający koło od pralki automatycznej. było ono na sztywno przymocowane do przedniego koła w rowerze. na prostej ciął prawie 25km/h.
teraz pytania. jak myślicie czy miłoby sens zrobienie ładowania akumulatorów w czasie jazdy z górki? czy jest to praktycznie uzasadnione? w jaki sposób obciąży to pedałującego po prostej? ile trzebaby ładować w taki sposób, zeby potem trochę pojeździć? co na to akumulatory?
tylko nie pytajcie się ile to jest "trochę pojeździć". pytam czysto hipotetycznie. w samochodach hybrydowych tak się robi ale może w przypadku roweru nie ma sensu.
pozdrawiam PC