"Mikrofon" stetoskopu to chyba taka membrana, może nawet magnetyczną (jak nie to można coś nakleić, jak pisałeś). Pewnie można cewkę z magnesem zbliżyć (zamontować). CIekawe jak by coś takiego działało?
"Mikrofon" stetoskopu to chyba taka membrana, może nawet magnetyczną (jak nie to można coś nakleić, jak pisałeś). Pewnie można cewkę z magnesem zbliżyć (zamontować). CIekawe jak by coś takiego działało?
Te też pamiętam. W bloku zrobiłem interkom pomędzy kumplami - mikrofony węglowe, baterie i słuchawki, kable wiszące za oknami. To jeszcze wczesna podstawówka była...
Potem juz była wersja bezprzewodowa z generatorem kwarcowym gdzieś na początku fal krótkich, modulowany AM przez mikrofon węglowy wpięty szeregowo z zasilaniem.
Odbiór na zwykłych odbiornikach radiowych. Dało się gadać w promieniu kilkudziesięciu metrów...
c.
pan jacek pozniak napisał:
Można i tak. Ale kluczową sprawą jest tu duża średnica membrany. Żeby małe drgania wywołane prądem z detektora powodowały większy ruch powietrza w cienkiej rurce słuchawki.
Pan Cezar napisał:
W końcówce lat siedemdziesiątych w Warszawie działała siatka pajęczarska operująca w zakresie UKF. Nie chodziło o to, że by pogadać, bardziej o zapuszczenie muzyki. Coś jak dzisiejsze stacje komercyjne (tylko muzyka była lepsza). Proste dwutranzystorowe nadajniki dawały nadspodziewanie dobrą jakość. Zasięgi do kilku kilometrów. Ponieważ telewizja nadawała wtedy na 2 kanale, czyli długość fali podobna do radia UKF, o antenę na dachu było łatwo. No i nie wyróżniała się niczym wśród innych.
Naprawde tak było? I władza nie łapała ?
Cos podobnego mialo chyba tez miejsce w latach 90-tych, przynajmniej patrzac po tematach na elektrodzie czy innych forach ... tylko juz nie dwa tranzystory, a jak zrobic nadajnik stereo ...
J.
Pan J.F napisał:
Było. Za późnego Gierka władza miała ważniejsze problemy, niż jakaś piracka muza w eterze. Czasem próbowali namierzać pelengatorem, ale co dalej robić, jeśli podjedzie się pod dziesięciopiętrowy blok, a wiadomo tylko, że transmisja leci z jednej ze stu anten na dachu? Po Sierpniu 80 tym bardziej. Ucichło dopiero 13 grudnia 81. Żeby wkrótce się odrodzić jako Radio "S" -- realizowane tą samą techniką. Ale to już inna historia. Zresztą nieco zakłamana, bo jeden gościu zawsze przypisywał sobie wszystkie zasługi, ale nigdy nie wspomniał, jak wszedł w posiadanie pomysłu.
Kupić u Chińczyka i ewentualnie dołożyc dopalacz na wyjściu.
Jarek
Hm, szpiegow zawsze namierzali. Ale moze posluchali, popatrzyli ze UKF i odpuscili.
Ewentualnie ... ich sprzet tego nie łapał?
Bylo 100 anten? Czy kilka zbiorczych ?
Ale to juz lata 80-te :-)
Pomysl wydaje sie naturalny.
A to swoja drogą, ale w latach 90-tych moze jeszcze nie bylo tak latwo. Tak czy inaczej - zainteresowanie młodzieży we własnym radiu było.
J.
Pan J.F napisał:
Łapało każde radio, na samym końcu skali. Bardziej ostrożni nadawali nieco wyżej -- łapały radia przestrajane z zachodniego standardu, na ogół miały szerszy zakres. Sporo takich było wtedy.
Na ogół indywidualne. Nie zawsze na dachu, czasem na balkonach. Pojedyncze dipole najczęściej.
Tyle młodzieży próbowało, a jednemu ojcu dyrektorowi wyszło.
Jarek
Ale czy sprzęt pelengacyjny SB łapał :-)
Jak znam u siebie, to na dach problem wejsc - kłodka wisi, problemy ze spółdzielnią, i kabel trzeba spusic ...
J.
Jak ci się chce lutować to se zmontuj z kitu avt:
Pan J.F napisał:
W tamtych czasach wyłącznym Szafarzem Klucza był cieć, zwany też Gospodarzem Budynku. Ci co chcieli, kable mieli pospuszczane. Teraz wystarczyło przełożyć wtyczkę z telewizora do nadajnika.
Nie wiem czy mialem. Anioła nie przypominał.
Jesli mnie skleroza nie myli, to obok drzwi byly zwykle okna, potem zalozyli kraty, ale kłódki nie zawsze były dostepne, za to piłki do metalu były.
Na dach za młodu wychodziłem, ale co innego spojrzec, a co innego antene zamontowac, i jeszcze dach dziurawic ..
Tez prawda.
J.
Władza nie łapała bo nawet władza socjalistyczna nie łapała tego czego nie było. Nie znaczy że nie było chwilowych pojedynczych prób. O nieznajomości tematu świadczy zwrot " siatka pajęczańska". Pajeczarzami nazywano takich co bez opłaty podłączali się pod sieć zasilająca kołchoźniki. Kołchoźniki to takie przewodowe radio było co w nim był wybór pomiędzy programami że albo była Warszawa l albo nic.
W dniu 09.03.2022 o 15:06, J.F pisze:
Byli tacy, co ich złapali.Znam co najmniej 2 przypadki.
W dniu 14.03.2022 o 06:52, Cezary Grądys pisze:
Też znam, z tym, że nie z Warszawy, a z miejsca gdzie podobno nie było żadnych namierników, za to byli usłużni sąsiedzi.
Pozdrawiam
DD
Ale przed 1980, po 1981, po 1990 ?
J.
Mniej więcej 1982-1983
Czasy radia Solidarnosc. SB byla cięta.
J.
poniedziałek, 14 marca 2022 o 06:53:00 UTC+1 Cezary Grądys napisał(a):
A ja zadnego. Slowo przeciwko slowu. Za to przy informacjach że po jakimś mieście jeździł ktoś kto zjezdzacego samochodu nadawał okazało się ubecka podpucha żeby duch w narodzie nie zginął.
To, ze ty nie znasz zadnego, nie dowodzi, ze nikogo nie bylo.
W Łodzi nie nadawali
J.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.