Jeśli nie miał węchu od początku to nie mógł być. Jedna z pierwszych rzeczy jaką mi sprawdzali przed przyjęciem do technikum.
I nie wiem czy zdajesz sobie sprawę że większość grupy jest silnie odczulona na zapach kalafonii - przeciętny elektronik - praktyk nie wyczuwa kalafonii w stężeniach które normalnych ludzi o skręt nosa przyprawiają.
Świeży, to tak. Ale ja miałem na myśli to takie zielone, co zostaje gdy roztwór sobie troche postoi. Z tego co pamiętam, to jest właśnie cyjanek żelaza. W wodzie się nie rozpuszcza, tworzy taką zawiesinę, która z czasem opada. I z powodu tej nierozpuszczalności jest chyba mało toksyczny.
A jak się toto wsączy w ziemię okrzemkową dla zwiększenia powierzchni kontatu, to mu wydzielanie szczególnie dobrze wychodzi. Na ten pomysł wpadł jakiś czas temu niejaki Fritz Haber, noblista zresztą.
Zimna też mi jakoś nie szkodzi, nie wiem czemu. Może nawet sam Dymitr Mendelejew by tego nie wiedział, choć na temat optymalnej temperatury wódki napisał doktorat.
To ja jednak wolę popijać śliwowicę, choćby i z lodówki. Jarek
A czy powtarzali te badania przed maturą, żeby sprawdzić ile z tego zostało?
Zdaje sobie. Ciekawe też jak to będzie w kwartecie smyczkowym. Ja w każdym razie zapach ten czuję dobrze, ale i nie było wielu powodów, by stało się inaczej. Za to lubię go. Jarek
Zapewniam, że czysty kwas mlekowy capi ochydnie. Nie aż tak jak masłowy ale nie jest to zapach przyjemny. Jeśli kiedykolwiek miałeś do czynienia z przekwaszoną kapustą kiszoną, to powinieneś ten zapach znać.
Dnia Tue, 13 Apr 2010 20:29:25 +0000, Jarosław Sokołowski napisał(a):
Inaktywuje jeden z enzymow kaskady tlenowej. Po solidnej dawce zostaje tylko glikoliza + nagromadzone posrednie produkty w cyklu Krebsa. O ile nie zaliczasz sie do drozdzy, to raczej nie dasz rady na tym jechac :)
Niekoniecznie. Zażycie paszczowe miałoby być 260 razy bardziej skuteczne od zaaplikowania do otrzewnej? Bardziej prawdopodobna wydaje się cztery razy miniejsza (gm = gram) toksyczność w tej formie.
No to jak komuś się wszprycuje dziesięć deko w brzuch, to i tak ma spore szanse.
Gdybym miał wdychać garstkę drobnego piasku czy innego kurzu, to też bym się od tego gorzej poczuł.
Może ruskie szczury przywykły do takiego traktowania i ich nie bierze?
gm jest ok, w krajach anglosaskich to skrot od grama.
Wcale nie rozne. Porownujesz rozne parametry - LD - dawka smiertelna, tu jak sadze zabijajaca 100% organizmow badanych, LD50 - dawka zabijajaca
50% organizmow badanych - a wiec nizsza niz LD i LDLo - czyli najnizsza dawka po ktorej zaobserwowano smierc - logiczne, ze jest nizsza niz LD50. Z drugiej strony czlowiek to nie szczur i takich wartosci nie mozna traktowac nawet orientacyjnie, tym bardziej, ze metabolizm cyjankow wyglada u czlowieka inaczej. Z drugiej strony podane dawki to najwyrazniej toksycznosc ostra, u czlowieka istotniejsze byloby zatrucie zelazem po takiej jego dawce i uszkodzenie m.in. watroby.
W dniu 16.04.2010 22:27, Jarosław Sokołowski pisze:
A taki zwiazek wogole istnieje? Chyba od razu przechodzi w zelazicyjanek zelaza, a ten jest stosunkowo malo toksyczny, bo jest stabilny i nie tak latwo uwalnia anion CN-, ktory jest odpowiedzialny za toksycznosc.
A nie odwrotnie? Pisałem wcześniej o osłabiaczu Farmera, w którym głównym składnikiem jest ten żelazicyjanek. On tam jest bardzo nietrwały -- z roztworu wytrąca się coś zielonego. Byłem przekonany, że to cyjanek żelaza. Sam tego nie wymyśliłem, kiedyś o tym przeczytałem. A jak nie cyjanek żelaza, to co?
W dniu 17.04.2010 12:21, Jarosław Sokołowski pisze:
Raczej nie odwrotnie, bo błękit pruski jest przecież stosowany jako barwnik. Dopóki go nie potraktujesz silnym kwasem nic się z nim nie dzieje. Z tego osłabiacza to się może wytrąca żelazicyjanek srebra, który potem się rozpuszcza reagując z tiosiarczanem?
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.