To akurat jest dość niepewne - przynajmniej przy niskich napięciach - prędzej czy później kulka pokrywa się warstwą tlenków i przestaje kontaktować. Nawet te z nierdzewki - niby żadnego nalotu nie widać a nie kontaktuje. No chyba że się uda znaleźć pozłacaną (parę miesięcy temu ktoś tutaj takich szukał), albo zamknąć całość w szczelnej kapsule wypełnionej nieaktywnym gazem. Pozdrawiam GRG
Bo sama rtec z aluminium reaguje bezpiecznie, ot, tworza stop. Tylko potem aluminim na powierzchni amalgamatu sie utlenia, a rtec atakuje glebsze warstwy.
Twoje pudelko bylo moze malowane, albo pokryte warstwa tlenkow, jak to aluminium. Ale wystarczy jedna mala rysa ..
formatting link
?v=zbUPjHHml1E I po co terrorystom bomby jakies :-)
To ja. Umiejętność odróżnienia na smak żelaza II od żelaza III itd... Tzw. alternatywna analiza jakościowa. Ten kumpel jakieś jeszcze dziksze cuda wyczyniał - delikatnie podejrzewam go o domowe próby uzyskania izocyjanianu rtęci.
Rtęć nie jest tu reagentem a czymś na kształt katalizatora - po uszkodzeniu pasywacji aluminium tworzy z nim płynny amalgamat na powierzchni którego Al reaguje z wodą a ta powierzchnia pasywacji, w odróżnieniu od powierzchni metalicznego Al, nie podlega. Słynne rośnięcie "drzewek" z kawałka aluminium zwilżonego rtęcią i zanurzonego w wodzie. Powstający w reakcji wodór tworzy z powietrzem mieszanine wybuchową - choć nie wyobrażam sobie w jakim celu ktoś tę reakcję miałby prowadzić w skali stwarzającej jakiekolwiek zagrożenie wybuchem (bo sporych dziesiątków gramów substratów trzeba, sporo rtęci i mozolnie wodór zebrać - w otwartym naczyniu wentylacja naturalna odprowadzi go bez osiągania granicy wybuchowości, to nie jest specjalnie szybka reakcja.
Nad izocyjanianem to trochę popracować trzeba - najłatwiej chyba robi się acetylenki ale z kolei po co toksycznej rtęci jak równie łatwo (a może i łatwiej) wcale nie droższego a nie toksycznego srebra czy znacznie tańszej a mało w sumie toksycznej (w porównaniu z rtęcią) miedzi.
Akurat cyjanków nie próbowałem - ale nie demonizujmy ich, dawka śmiertelna to ponad 200mg, spora kupka. Pojedyncze miligramy to co najwyżej o ciężki ból łba mogą przyprawić - myślisz że dlaczego po śliwowicy tak łeb na...
Solny jest OK. Nie polecam azotowego - paskudnie słodkawo się po nim tlenkami azotu odbija.
A on w ogóle jakoś mocno toksyczny? Osłabiacz Farmera (jak ktoś się zajmował oldskulową fotografią, wie co to takie) jeśli sobie dłużej postoi, to staje się roztworem tego cyjanku (wcześniej był tam żelazicyjanek potasu). Mam wrażenie, że z jednym i drugim miałem kontakt organoleptyczny i jakoś żyję.
Po dobrej łąckiej nic mnie nie boli.
To ja juz wolę pozostać tradycyjnie przy octowym i cytrynowym. Mlekowy też może być.
Kiszone ogórki -- palce lizać. Kwaśne mleko też niczego sobie. Fermentacja mlekowa jest dość powszechną rzeczą. Odrzuca, to od masłowego (chociaż też niektórzy sobie pokątnie prowadzą fermentację w skarpetkach).
cyjanki w ogolnosci tak, szczegolnie te dobrze rozpuszczalne np potasu. Ale juz zelazo/icyjanki sa nieszkodliwe, ponoc nawet uzywane jako dodatek antyzbrylajacy do soli spozywczej.
A cyjakek zelaza to nawet nie wiem czy istnieje - biorac pod uwage istnienie nierozpuszczalnego blekitu pruskiego [zelazocyjanek zelaza].
Ale osłabiacz Farmera to żelazicyjanek a nie cyjanek - sól kompleksowa, grupa cyjanowa jest znacznie mocniej związana. W cyjanku potasu wystarczy wilgoć żeby wolny cyjanowodór w wyniku dysocjacji zaczął się wydzielać, żelazicyjanek trzeba konkretnie zakwasić.
Jak pic powoli i na ciepło. Moja ulubiona zabawa to w pewnej knajpie wlewanie w obcokrajowców bielskiej dwunastoletniej - sobie biorę z półki (barmani wiedzą) a obcokrajowcom oczywiście leją z lodówki - dwie zmrożone na raz i gotowe.
Cóż, młodzi chemicy miewali dziwne zabawy - z tym azotowym to autentyk, chlapnąłem tak ze 30 centysześciów jednonormalnego - bo kumpel nie wierzył że wypiję... Paskudnie się odbija. Jak ja sobie to wszystko przypominam to ciut dziwię się że żyję.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.