W dniu 23.06.2023 o 09:57, LordBluzg®🇵🇱 pisze:
Podaj przyklad wzmacniacza klasy A 200W/300W sinus.
W dniu 23.06.2023 o 09:57, LordBluzg®🇵🇱 pisze:
Podaj przyklad wzmacniacza klasy A 200W/300W sinus.
W dniu 23.06.2023 o 16:32, Ghost pisze:
Pfff
W dniu 23.06.2023 o 17:28, LordBluzg®🇵🇱 pisze:
jeden, w klasie A, 200W/300W. nie liste przypadkowych wzmacniaczy w ktorych to ja mam znalezc to co ty uwazasz
W dniu 23.06.2023 o 18:22, Ghost pisze:
Ić niemoto :>
W dniu 23.06.2023 o 01:44, Adam pisze:
Tak generalnie Unitra zajebiaszcza nigdy nie była na tle zachodnich produkcji. To, że przenosiła pasmo, to jeszcze nie wszystko, sporo jej brakowało i jeszcze szumiało straszliwie. Audiofile się wręcz "pastwią" w sieci nad firmą ale wielkiej tragedii nie było.
Ja akurat w młodych latach, po skończeniu szkoły muzycznej i odwaleniu kariery w kilku zespołach, kiedy zająłem się elektroniką na poważnie, zacząłem odsłuchiwać...ale na te czasy, jedynym źródłem dobrego dźwięku w sensie odtwarzania, były tylko winyle bo CD dopiero startowało o radiu nie pisząc. Tonsil zaczął robić lepsze zestawy głośnikowe więc już było lepiej. Praca jeszcze jako akustyk i muzyk dała mi jakieś wskazówki ale to książkę można napisać na ten temat. Mając jednak styczność z wielością różnych sprzętów i możliwością odsłuchu, końcówka produkcji wzmacniaczy z tamtych lat wraz z Altusami czy Altonami źle nie brzmiała ale wielkich mocy nie było.
Jakieś 3 lata temu, brałem udział w projekcie
Produkty Unitry, szczególnie te magnetofonowe, do dziś pamiętam przez pryzmat nieustannej walki z ustawieniem głowicy czy ogólniej przesuwu. Nawet niby taka z wyższej półki, szuflada, "pływała" mi nieustannie.
W dniu 02.07.2023 o 12:03, Marcin Debowski pisze:
Gówniane kasety miały różne opory kręcenia rolkami z taśmą. Oszczędni używali 90 tek bo wchodziła płyta na stronę a wymagający używali 45 tek bo winyl się mieścił a teoretyczne opory powinny być mniejsze. Raz wpadła mi w łapki 120ka, żaden polski magnetofon tego nie potrafił używać ze stała prędkością.
Pozdrawiam
W dniu 02.07.2023 o 12:03, Marcin Debowski pisze: [...]
Problem ustawienia głowicy wynikał z tego...że każdy miał inne ustawienia. Można było jednak ograniczyć ten feler. Ustawiało się głowicę na wzór z zakupioną taśmą (większość) i robiło się "standard".
A od znajomych taśm się nie brało.
Co poniektórzy dorabiali sobie pokrętło albo robili otwór na wkrętak :)
Co do przesuwu, to wynikało to z ustawień sprzęgła jak i rolki dociskowej, ośki i bicia koła zamachowego. Kasety miały mniejszy wpływ na to. Ten co potrafił, to poprawił fabrykę i działało dobrze. Co prawda sam silnik w początkach Unitry miał wiele wad, które później były eliminowane, łącznie ze stabilizacją obrotów. Na tamte czasy, nie było rozwiązań, które można by przyjąć za "prawie idealne".
To chyba nie kasety, bo miałem ze 2 BASF'owskie, C60 o ile dobrze pamietam i tez były cyrki.
Fakt, że konstrukcja i materiały polskich nie sprzyjały. Tam były zdaje się jakieś papierowe separatory mające robić za poslizgowce.
OIDP i tak mi pływało po pewnym czasie. Mogłem sobie ustawiac, a potem była i tak upa. MZ tam też brakowało jakiegoś rozsądnego mechanizmu umożliwiającego ustawienie czoła głowicy równologle do przebiegu taśmy.
Tez tak miałem, bodajze, z którymś z tych na licencji Grundiga. Zresztą czy one nie miały tam jakieś dziurki?
W dniu 03.07.2023 o 03:32, Marcin Debowski pisze:
Dokładnie, w zachodnich była folia.
Pozdrawiam
Pan J.F napisał:
Głowice produkowały Zakłady Kasprzaka, ale nie w głównej fabryce przy ul. Kasprzaka, tylko w pomniejszym zakładziku, też w Warszawie, nie pamiętam dokładnego adresu. Za czasów "Tonette" na pewno nie były one licencyjne, później być może tak. Z tym że głowica do popularnego magnetofonu to nie był jakiś hi-tech. Z ciekawostek, to kasprzakowcy wymyślili sobie zrobić kwadrofoniczny magnetofon kasetowy. Produkcja głowic miała uzysk na poziomie jednego procenta. Czyli co setna po ostatecznym oszlifowaniu do czegoś się nadawała. Jaka była powtarzalność nagrań i odtworzeń, zwłaszcza na innym egzemplarzu magnetofonu, łatwo sobie wyobrazić. Na szczęście wyprodukowano tylko kilka sztuk i nie trzymano ich w jednym miejscu, więc problem nie nasilał się zbytnio. Odstęp sygnału od szumu nawet sam miałem okazję ocenić (to znaczy coś z muzyki było słychać).
Na Zachodzie popularny kaseciak był tylko popularnym kaseciakiem. U nas z tego samego mechanizmu próbowano zrobić bógwico. Ale był też magnetofon "Marcin" -- cała mechanika japońska, głowica też, nasi tylko elektronikę dorobili.
W dniu 03.07.2023 o 15:54, Włodzimierz Wojtiuk pisze:
Chyba "w beczkę". To wina gumki :] Były też takie, co miały mikropęknięcia po czasie i takie co robiły się twarde jak diament :D
Był okres nawet, że (uwaga) wygrzewało się oś od koła zamachowego specjalną spiralką/opornikiem bo się lubiła wycierać. Inna sprawa to jakość taśm i wilgotność. Oblepienie rolki masą czynną+kurz, to była popularna usterka a mycie rolki (w zależności od specyfiku) utwardzało gumę. Nim wpadli na pomysł stosowania lepszej gumy to praktycznie magnetofony wyszły z użycia :)
Był. Szklo amorficzne itp :-)
A w układach scalonych jaki był procent uzysku?
No ale mieli tez sprzęt troche drozszy i teoretycznie troche lepszy.
Inne mocowanie głowicy? inne śrubki, ze się tak nie krzywiło?
J.
Pan J.F napisał:
Za czasów "Tonette" to były jakieś takie zwykłe blaszki, jak do transformatorów. Potem w późniejszych czasach długo też podobnie.
Dużo wyższy. Przy dobrze opanowanej produkcji bliski stu procent.
Z tego co widziałem, nawet praktycznie lepszy.
Konstrukcja mogła być nawet bardziej prymitywna, za to powtarzalna.
w beczkę to oś rolki dociskowej była (szczęśliwie)równoległa do osi napędowej :-)
nierównoległość osi rolki dociskowej do napędowej po jakimś czasie eksploatacji obracało się rolkę (jak rotacja opon w samochodach)
efekt: harmonijki z taśmy, taśmy wplątane w mechanizm
Pan Włodzimierz Wojtiuk napisał:
W tych robionych dla Grundiga chyba większość była. Niektóre bardzo zaawansowane technicznie. Na przykład cichobieżne zębatki przeniesienia napędu wtryskiwane z jakiegoś fikuśnego elastycznego plastiku. Polski inżynier by niczego poza kółkami pasowymi tam nie wymyślił.
Lubartów to była prowincja, robili tam to, co Kasprzak sobie odpuścił. Magnetofon "Kapral", czy cóś. A większość wtryskarek w Kasprzeku to był full automat. Żadnych nadlewów do usuwania.
To tam nie było takich typowych odrzutów z eksportu. W sensie "chcielim zmontować dobrze, ale wyszło jak zwykle". Za to niedoróbki w postaci
*części* się zdarzały. Coś nie do końca dobrze wtryśnięte, zły lakier, płytka zalana cyną. Potem to trafiało jakoś na "perski", ludzie kupowali i składali z tego co się dało. Jak byłem student, to mi jeden taki montażysta-samouk przynosił gotowe wyroby do przestrojenia UKF. Dobry interes, gdybym robił to codziennie przez osiem godzin, to bym miał więcej niż zachodnią pensję.W dniu 03.07.2023 o 21:39, Włodzimierz Wojtiuk pisze:
Nietak :)
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.