On 12 Lip, 17:22, Jarosław Sokołowski snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> wrote:
Nie słyszałem o aromacie herbacianym. Jeżeli zakład produkujący napoje herbaciane nie ma własnej linii do ekstrakcji, to kupuje koncentrat, bo nie opłaca się wozić wody, bardzo powszechna praktyka w przemyśle spożywczym (soki owocowe, jajka, mleko). Paskudność wywaru z aparatu Soxhleta polega na tym, że w normalnej herbacie szybkość dyfuzji składników z liścia do roztworu jest ograniczona przez stężenie tego składnika w roztworze (im większe stężenie tym dyfuzja wolniejsza, przestaje dyfundować gdy osiągnięta zostanie graniczna rozpuszczalność), a w wypadku ekstrakcji wielokrotnej, bo do takiej aparat Soxhleta służy, liście za każdym razem zalewane są świeżą porcją gorącej czystej wody, dzięki czemu opory dyfuzyjne są minimalne i można z liści wypłukać praktycznie wszystko co się chociaż trochę w wodzie rozpuszcza. Oczywiście istnieje pewna granica, bo z wnętrza komórek już nie koniecznie będzie się dało wydobyć różne substancje, chyba że wskutek działania ciśnienia osmotycznego pękną ściany komórkowe. Ekstrakcja w przemyśle to upierdliwy proces, aparat Soxhleta (i jakakolwiek inna wielokrotna ekstrakcja) jest dobrym rozwiązaniem do laboratorium, gdzie liczy się ilość wyekstrahowanych składników, a nie energia, czas i złożoność operacji przygotowania i czyszczenia. W przemyśle rzadko prowadzi się ekstrakcję ciecz-ciało stałe więcej niż 3 razy, a najczęściej raz lub dwa. bo w kolejnych etapach uzysk jest już niewielki i wartość ekstraktu może być niższa niż koszt prowadzenia operacji. Ekstrakcja ciecz-ciecz jest łatwiejsza, bo można ją prowadzić w sposób ciągły w przeciwprądzie, zresztą nawet ciecz-ciało stałe można, w ekstraktorze ze złożem ruchomym, ale proste i tanie to nie jest. Beta-karoten odpowiada tylko za kolor marchwi, "whiskey" można zrobić ze spirytusu, wody i bejcy. Nie wiedziałem soków marchewkowych produkowanych z czegoś innego niż marchew, nie wszystko da się tanio podrobić. Etylowanilina znakomicie udaje wanilię, a jej produkcja jest tania, podobnie cała masa związków odpowiedzialnych za różne "wyraźne" aromaty roślinne, np. migdały, cynamon, mięta itp., co bierze się z tego, że aromaty te pochodzą właśnie od konkretnych pojedynczych związków, natomiast smak marchwi, herbaty, kawy czy kakao to bardzo różnorodna mieszanina i to najczęściej związków których synteza jest niebanalna i po prostu nie opłaca się podrabiać natury. Tutaj przykładowa tabelka ze składnikami odpowiedzialnymi za aromat kawy:
A ja pisałem o czarnej i miałem na myśli coś bliższego wrzątkowi.
To jest dokładnie to samo co pijesz po zaparzeniu zwykłej herbaty, tylko że pozbawione wody, którą potem sam dolewasz. Inną kwestią jest z czego takie herbaty się robi, a znakomitą większość robi się raczej z pyłu, czyli jednego z podlejszych gatunków, ale mimo wszystko wciąż jest to herbata.
Parzy się normalną herbatę, odcedza fusy, a potem odparowuje z niej wodę, powstaje herbata rozpuszczalna. To się rozpuszcza, strasznie powoli jeżeli wysuszy się po mojemu, bo ma szklistą konsystencję (coś jak zastygnięty cukier), normalnie to raczej w suszarkach rozpryskowych itp.
Podsumowując - herbatę rozpuszczalną robi się z herbaty po prostu ją parząc, tylko w większej skali (i nie koniecznie raz, bo i dwa jak na załączonym wcześniej obrazku, ale więcej razy raczej nie, bo się nie opłaca), napar oddziela się od fusów i odparowuje wodę, kawę podobnie.