Re: Elektrownia wiatrowa/solarna

Czyli co - po 30 latach kopać nową dziurę w ziemi na nowy reaktor, a o

> starym można zwyczajnie zapomnieć ?

Niekoniecznie. Można to rozwiązać metodą chińskiego pieca. Po wsiach używane tam są piece opalane brykietami węgla na ceramicznym (glinianym) rdzeniu. Brykiety są jak plastry sera szwajcarskiego, mają dziury żeby powietrze mogło przepływać. Piec ma kształt rury minimalnie większej od plastra i wysokiej w zależności od zapotrzebowania na ciepło. Z rańca wsadzasz dwa "plastry" i podpalasz. Potem w miarę potrzeby od wierzchu dokładasz nowe brykiety, a dołem wyciągasz wypalone (dlatego potrzebny jest ten ceramiczny rdzeń, żeby wypalony brykiet nie rozsypał się tylko dalej pozwalał na przepływ powietrza).

Idąc tym tropem można by taki przydomowy generator ładować kasetami radioaktywnego żwiru, a co jakieś 15 lat dołożyć nową kasetę. Jeśli piec miałby miejsca na 4 kasety, to przy optymalnym odnawianiu dawałby nieprzerwanie tyle ciepła, co ca. 2-2.5 nowej kasety, a odpad miałby

25% początkowej radioaktywności. Przemiał, oddzielenie strontu i recykling.

Jeśli chodzi o zagrożenia: Podłożenie bomby pod rafinerię ropy albo zakłady nawozów azotowych mają bardzo wysokie szanse równie skutecznie udupić wszelką wegetację w promieniu wielu kilometrów, co uwolnienie radioaktywnego zanieczyszczenia. Dużo łatwiej podprowadzić cysternę oleju napędowego niż zmielić sensowne szkliwo, a bomby z materiałów, które się do RTG nadają się i tak nie zrobi...

Marek

Reply to
Marek Lewandowski
Loading thread data ...

Pan Marek Lewandowski napisał:

Ludzie maja skłonność do fascynowania się najnowszymi technologiami i wyobrażania sobie, co też z nimi mogą zrobić terroryści czy inni zbójcy. Tymczasem terroryści swoje wiedzą, zwykle wolą rzeczy dobrze sprawdzone i im znane. A jak chcą się zamachnąć to i tak się zamachną. Choćby i kiełbikiem.

Za komuny co jakiś czas pokazywano w telewizorze "najnowszy amerykański komputer walizkowy". Trzeba było przy tym jakoś uzmysłowić telewidzom możliwości urządzenia. Ponieważ był on amerykański, a wiadomo jacy są Amerykanie i co im w głowie, podawano informację ile czasu takiemu komputerowi zajmują obliczenia potrzebne do skonstruowania bomby atomowej (być może również walizkowej). Nie pamiętam jaki to był czas, zdaje się kilka dni czy godzin (może to pierwsze za Gomułki, drugie za Gierka), więc bardzo krótko i było się czego bać.

Technika poszła do przodu, komputer na którym teraz piszę zrobiłby to samo o wiele szybciej. Tylko nie mam jak sprawdzić, bo nie wiem który guzik trzeba nacisnąć aby mi taka bombę atomową wyliczył.

Reply to
Jarosław Sokołowski

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.