witam
Klatka schodowa, 10 lamp typu plafon, czujka ruchu, oprawa z gwintem E27 równoległa do sufitu. W założeniu miało to działać na żarówkach klasycznych, bo czujki ruchu ekonomicznie dozują światło. Problemem okazała się niska trwałość żarówek. dwie w każdym plafonie - masakra. nie wytrzymują nawet pół roku. O ile wiem, lampy energooszczędne fluorescencyjne, źle znoszą włączanie i wyłączanie. Pewna hurtownia zaoferowała mi takie modele, które podobno są przystosowane do częstego włączania i wyłączania za.... 46 netto. Trochę przegięcie z tą ceną. "Żarówki" diodowe byłyby najkorzystniejsze. ale znowu problem jest taki, że podobno nie świecą ani tak mocno jak powinny, ani nie są tak trwałe jak by się wydawało. no i kąt oprawy spowoduje oświetlanie sufitu nie podłogi. oczywiście mogę kupić "żarówki" diodowe, odmontowac płytkę z diodami i skierować ja w dół, ale po takim zabiegu niema mowy o zwrocie gwarancyjnym. Co szanowne grono elektryków/elektroników poleca na klatkę schodową jako źródło światła?
Ja sam dysponuje prawie nieograniczoną ilością diód wymontowanych z lamp rowerowych. niektóre są najzwyklejsze, inne przypominają "cree". W każdym razie świecą nie najgorzej. Zastanawiam się nad włączeniem ich w
230V. Kondensator i rezystor w roli ogranicznika prądu a diody przeciwnie równolegle. Sęk w tym, ze ( z nieznanej mi przyczyny) diody nie świecą zbyt mocno, nawet jeśli daje coraz większy kondensator i mniejszy rezystor. Inny pomysł, to zastosowanie starej ładowarki z komórki w roli zasilacza. takie ładowarki realnie mają ok 4W, a latarka rowerowa która ma prawdziwe (nie chińskie) 3 waty, spokojnie da radę oświetlić klatkę schodową!Poradźcie coś proszę. Jeśli nawet nie dlatego żeby "opanować" światło na klatce, to żeby się douczyć i coś samemu (z synem) zmajstrować. ToMasz