Jak się robi kabelki?

użytkownik Jarosław Sokołowski napisał:

Te niemce zachodnie swego czasu przejęły upadające firmy z niemiec wschodnich.

Reply to
bronek.tallar
Loading thread data ...

snipped-for-privacy@gmail.com pisze:

Przejmować się już nie muszą, bo teraz kraj jeden.

Reply to
invalid unparseable

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl...

Bo tak Jarku jest, że całemu złu, winni są ONI. My chcemy tylko dobrze, a ONI wszystko zepsuli. Mało istotne (hipotetycznie), że za ONYCH wszystkie wskaźniki były na plusie, ale nic to, MY przecież odkryliśmy tę przerażającą prawdę, że sytuacja była i jest dramatyczna. A jak znów ONI dojdą do władzy i wskaźniki znów poszybują na plus, to MY musimy objawić Narodowi, że ONI ukrywają niewygodną prawdę... I do tego się w sumie sprowadza rządzenie, a w miejsce MY i ONI wstawić trzeba odpowiednio dowolną (acz różne) partię, jakakolwiek by ona była. Że ludzie nie mają czego do gara włożyć? To ONI to spowodowali. Jak kłótnia Jasia i Stasia, idących sobie naprzeciw i skręcających w boczną drogę, jeden powie "idę w prawo" to drugi się obrazi, że "to nieprawda, bo idę w lewo" i pokłócą się "na wieki". Gdzie dwóch się kłóci, tam trzeci (s)korzysta. Prezesik jakiś na ten przykład, co sobie gabinecik bogato za państwowe wyposaży.

Reply to
HF5BS

HF5BS pisze:

We wzmiankowanym przypadku było tak, że gdy ONI sprzedawali ostatnie swoje (czyli państwowe) zakłady, to głównym składnikiem bilansu tej transakcji był dług. Dług, jaki pozostał firmie po zarządzie ONYCH. Ale dług ciekawy, bo zaciągnięty przez ONYCH u ONYCH, na przykład przez nieodprowadzanie składek ZUS (który jest ONYCH). Pod koniec tego radosnego gospodarowania nawet przekładać pieniędzy z kieszeni widać nikomu się nie chciało. Podejrzewam, że poza branżą tekstylną nie było inaczej.

Ale nie o tym przecież miało być. Tylko o tym, że pewne rodzaje produkcji nie mają żadnych szan na zaistniene w Europie. Tak samo w Polsce, jak w Nieczech, Francji, Anglii czy gdzie indziej. Choćby przyszło tysiąc Prezesów, a każdy miał na ustach tysiąc frazesów

-- to nie cofną nas do XIX wieku (ostatnim czynnym wydziałem była, nomen omen, wykańczalnia -- w zakładach, które zagrały Ziemię Obiecaną u Wajdy).

Reply to
invalid unparseable

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl...

Mowisz, ze lepiej stac na kasie w supermarkecie ?

Niedawno jakis reportaz widzialem - ponoc w Turcji juz sie szyc nie oplaca. Przestawili sie na tkalnie. Ale krosna teraz mocno automatyczne ...

J.

Reply to
J.F.

Krosna moze i automatyczne ale osnowe, chyba tak to sie nazywa, recznie trzeba zrobic i przewlec.

Reply to
Zenek Kapelinder

Pan J.F. napisał:

Nie są to rzecz porównywalne. Kasjerów potrzeba względnie niedużo, a załogi fabryk zaludniały całe dzielnice miast przemysłowych. Ale owszem, atrakcyjność zawodu kasjera (albo po prostu załogi sklepu) wydaje mi się większa niż tkacza.

Od dawna są mocno automatyczne. Różnica tylko taka, że w tych nowszych elektronika i dotykowy panel ciekłokrystaliczny, a w starszych tego nie ma. Ale robota przy nich jednaka. Jeśli w Turcji daje się skompletować załogę do obsługi, to biznes może być dobrze opłacalny (dla inwestora). Znów wypada mi powrórzyć to samo: to nie tak, że lud marzy o tym, by być wielkomiejskim proletaryatem, a źli kapitaliści nie pozwalają mu na spełnienie zawodowe. Do przeciwstawienia się deindustrializacji nie wystarczy podjęcie działań odwrotnych do tych, które w ostatnich dekadach zaszły.

Reply to
invalid unparseable

O cynie decydował minister, obejrzałem kiedyś film o zaorywaniu ugoru na Ukrainie (za Brezniewa) to był problem zmienić głębokość orki z 5 cm na

7, przecie wszechwiedząca partia ustaliła na 5.

Włodek

P.S. Jeden z mich wykładowców napisał prace doktorską o niemożliwości efektywnego działania centralnie zarzadzanego systemu gospodarczego (zeby utrzymać sie w tematyce grupy to uprzejmie informuje że udowodnił tezę podpierając sie cybernetyką).

Reply to
invalid unparseable

Pan Włodzimierz Wojtiuk napisał:

W swoim czasie powstało wiele prac o wyższości centralnego planowania w gospodarce, podpierających się cybernetyką. Tok rozumowania był taki, że centralne sterowanie z natury swojej jest lepsze niż wszystko inne, a przejściowe niedomagania gospodarki socjalistycznej biora się stąd, że w kumitecie cyntralnym pracują ludzie. A ludzie jak ludzie, nie są w stanie liczyć i planować tak szybko, jak potrzeba. Ale zaraz przyjdą mózgi elektronowe, a wtedy kapitalizm ze swoim wolnym rynkiem będzie mógł pakować walizki.

Wewnętrzna krytyka w tym obozie miała dwojaki charakter. Jedni zauważyli, że taki duży komputer jak potrzeba, to się nigdzie nie zmieści, lamp wprzódy trzeba naprodukować bez liku, a i elektrownie do zasilania też osobna postawić. Drudzy dowodzili, że skoro nawet partię szachów trudno w komputerze zaplanować, bo na analizę każdego możliwego posunięcia na kilka ruchów naprzód czasu nie staje, więc z komputerowym przygotowaniem procesu produkcji sznurka do snopowiązałki może być podobnie.

Ciekawym, czy pan doktór przystał do któregoś z tych stronnictw, czy po prostu krótko napisał prawdę, że ta utopia nie ma żadnego sensu.

Jarek

Reply to
invalid unparseable

On 2016-06-11 17:28, Jarosław Sokołowski wrote: (ciach)

Napisał prawdę (bo już było można 1989r. lub coś około), skracając całe wywody to jest takie twierdzenie (cybernetyka) o złożonosci układu sterującego i sterowanego... no i z tego wychodzi że "se ne da" ;-)

Włodek

Reply to
invalid unparseable

użytkownik snipped-for-privacy@googlegroups.com napisał:

OT.

formatting link
Matematyk nie jest tam czasem w ichnich ubezpieczalniach od liczenia górki z optimum zysku?

Reply to
bronek.tallar

W dniu 2016-06-11 o 17:00, Włodzimierz Wojtiuk pisze:

Ha, to pewnie ową pracę dziś już objęto prohibitem! Bo trzęsący UE etatyści kurcgalopem zmierzają do tego, co jako "system (nie)gospodarny" Bloku Wschodniego - zawaliło się z trzaskiem *nie* z powodu Solidarności, lecz bezustannych, obiektywnych (podobno) "przejściowych" trudności. Ciekawe kiedy Mumia Europejska osiągnie marksowski ideał, acz moja ciekawość nie sięga tak daleko, abym koniecznie chciał to zobaczyć. Liczę, że jakiś kataklizm sprowadzi na ludzi opamiętanie, i kopną w dupę tych debilnych polityków. Acz za bardzo się na to nie zanosi, niestety, ale - kto wie? Może potop?

Reply to
BaSk

snipped-for-privacy@gmail.com pisze:

Matematykiem jest ten, kto spełnia warunki definicji indukcyjnej

-- najlepszej, jaką do tej pory udało się sformułować:

  1. Gauss jest matematykiem;
  2. Każdy, kogo matematyk uznał za matematyka, jest matematykiem.

Kilku z moich kolegów, matematyków dyplomowanych (ale też indukcyjnych!), pracuje w różnych krajach w firmach, które ktoś bez zająknięcia pewnie nazwie "ubezpieczealniami". Nie, ich zadaniem nie jest "liczenie górki". Oni tworzą zyski.

Reply to
invalid unparseable

W dniu 2016-06-11 o 23:16, Jarosław Sokołowski pisze:

Mój znajomy programista kiedyś był w grupie zajmującej się tworzeniem oprogramowania wspomagającego diagnozowanie chorób (systemy ekspertowe itp.). W szpitalu, z którym współpracowali, lekarze nazywali ich matematykami, bo dla nich informatyk to ktoś, kto wymienia atrament w drukarce, ewentualnie potrafi przeinstalować windowsa. Jak już ktoś ma pojęcie o programowaniu tych pudeł, to zdaniem lekarzy zasługuje już na miano matematyka.

Reply to
Tomasz Wójtowicz

W dniu piątek, 10 czerwca 2016 14:05:41 UTC+2 użytkownik Jarosław Sokołowski napisał:

Wiesz... równie dobrze można odbić pytanie, czy wolałbyś, aby owa żona czy córka miała ciężką, ale stabilną pracę na etacie, czy też odbijała się od kasy w hipermarkecie do kasy w macdonaldzie, z bezrobociem jako jedyną alternatywą. Przemysł włókienniczy w Łodzi zresztą nie został tak naprawdę zabity przez Balcerowicza i Niemców. Owszem, wtedy padły wszystkie wielkie fabryki szwalnicze, ale chwilę po tym Polska stała się włókienniczą potęgą, powstało milion małych firm i firemek, zwolnione z dużych fabryk szwaczki zakładały na potęgę własne działalności, szyły, czy tam tkały ile tylko nadążyły, a wszystko, co tylko zdołały wyprodukować, na pniu było kupowane przez hurtowników wywożących to do państw WNP. Cały były sojuz chodził wtedy w ciuchach szytych w Polszy, Łódź i okolice były prawdziwym eldorado włókienniczym, "Ptak" pod Rzgowem (dla niezorientowanych: formalnie rzecz biorąc był to bazar. Tylko taki trochę większy) wtedy właśnie święcił największe triumfy i wtedy stał się potentatem na pół Polski.

I co się z tym wszystkim stało? Ano, przyszedł rząd AWS i jedną decyzją, właściwie z dnia na dzień interes zakończył. Postanowili bowiem pokazać "ruskim" gdzie ich miejsce i narzucili cło eksportowe. "Ruskie" obecnie chodzą w ciuchach tureckich, Turcja się cieszy z obrotów i kwitnącego przemysłu odzieżowego, a Łódź wraz z okolicami zdaje się, że nadal jest terenem o dramatycznie dużym poziomie bezrobocia. Ale ruskim pokazaliśmy, panie Krzaklewski, nie?

Reply to
Jarek P.

Dnia Sun, 12 Jun 2016 02:01:29 -0700 (PDT), Jarek P. napisał(a):

Hm, a jakis przepis na to clo, czy chocby rok wprowadzenia ?

Dziwne by to bylo w nowozytnej Polsce ...

J.

Reply to
J.F.

Użytkownik "Jarek P." snipped-for-privacy@gmail.com napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@googlegroups.com... ...

(Uwaga, skróty myślowe) Jaja kobyły łącznościowiec, chętnie bym temu panu podłączył gówno na wycieraczce, przykryte płonącą gazetą, jakby jeszcze dało się do układu wmieszać "kaliflorek", to było by fajnie... W imieniu łącznościowców i pocztowców, bo obie grupy straciły na akcjach Tepsy i przez nie. W dużym skrócie - Akcje Tepsy miały być za darmo dla łącznościowców. Oraz dla pracowników poczty to, co zostało wspólnie wypracowane przed podziałem. Tymczasem do podziału poszły też akcje, które zostały wypracowane już tylko przez łącznościowców i o to była awantura. MIało to jednak dalsze konsekwencje - darmowe akcje można było otrzymać tylko raz i jak poczta poszła/pójdzie do podziału akcji, to wprawdzie łącznościowcy obejdą się smakiem, ale także ta rzesza pocztowców, która już akcje wzięła. Nie koniec - Gdyby nie sraczka z podzialem, tylko każda grupa dostała swoją działkę i tylko swoją, to każdy otrzymałby tak na oko 2-4 razy więcej. Więc wszyscy zostali wydymani bez smarowidła. A ktoś różnicę pewnie zebrał do swojego trzosu :P Do czego przyczynił się wybitnie, cytowany Pan, który nie wiem czemu, kojarzy mi się z marihuaną, może przez słowo krzak? Gdyby poszło do głosowania, to bym na każdego innego, peło, pisdy, komunę, Cookies-a, zakodowanych, LPR, Samoobronę, itd. głosował, byle nie AWS. Choć sama Solidarność była mi dość bliska.

Reply to
HF5BS

Pan Jarek P. napisał:

Nikt mi do tej pory w ten sposób nie odbił, więc może nie tak równie dobrze. "Stabilna praca na etacie" może brzmi dobrze, ale jeśli zostawi się niedopowiedzenie, że chodzi o robotę na trzy zmiany przy maszynie tkackiej lub przędzalniczej, w huku i wilgoci, to jest to pół prawdy. A więc całe kłamstwo. Na człon alternatywy się nie nadaje. Podobnie nie nadaje się "odbijanie od kasy" -- już wspomniałem o tym, że to nie te liczby, nie ma tylu kas w biedronkach, co maszyn w fabrykach.

Jako że z branżą jestem nieco obeznany, potrafię odróżnić przemysł włókienniczy od przemysłu tekstylnego. Myśmy tu do tej pory o tym pierwszym. Jego nie da się realizować maszyną tkacka na poddaszu i prząśczniczkami z kołowrotkami kręcącymi się w długie zimowe wieczory przy kominku. Takie rzeczy tylko w piosenkach. Ten przemysł poszedł do Chin, a na miejscu zostały prządki i tkaczki, które lepiej lub gorzej musiały sobie radzić. Z zewnętrzną pomocą lub bez.

Był taki etap, że szyjąc na domowej maszynie seryjne ciuchy dało się z tego utrzymać rodzinę. "Eldorado" bym tego nie nazwał, ale w szarej bezpodatkowej strefie jakieś pieniądze z tego były, pewnie porównywalne do kasy z kasy w hipermrkecie. Wielu ludzi z Łodzi przyjeżdżało wtedy codziennie specjalnymi pociągami do pracy w Warszanie. Mówiono tu na nich "boat people" (jeśli ktoś nie pamięta, to był to termin używany w odniesieniu o ekonomicznych migrantów, którzy na dalekim wschodzie Azjii łodziami przedostawali się do bogatszych krajów).

Nie przeceniam roli decyzji polityków, zgodzę się tylko z tym, że częściej zdarza im się coś zepsuć, niż wesprzeć. Ciekawe, że z tą samą narracją spotkałem się po raz drugi w ciągu oastniego tygodnia. A wcześniej wcale. Ten pierwszy raz był ze strony, po której nigdy bym się czegoś takiego nie spodziewał, bo tam zawsze "pokazać ruskim" należało do patroiotycznych obowiązków.

Teraz nie ma cał, można się dogadywać z Władimirm Władimirowiczem, może kupi kilka par gaci. Bezrobocie jest, ale słowa "dramatyczne" należy lepiej używac ostrożnie. Przynajniej do czasu, gdy się nie kaorzysta z otwartych granic i nie zobaczy kilku krajów, które startowały z podobnego poziomu, a nie miały tam ani balcerowiczów ani krzaklewskich.

Łatwo jest szukać winnych wśród tych, którzy rządzili 25 czy 20 lat temu. Tymczasem najbardziej winny jest fakt, że żyjemy w zbyt bogatym kraju, by wszystkie znane i pamiętane przez ogół biznesy mogły się opłacać. Oczywiście można TO zmienić. Mino dwuznaczności tego zdzania, proszę mnie nie pytać CO można zmienić. Bo zdaje się obecna władza chce zmnieniac o innego, niż ja bym sobie życzył.

Jarek

Reply to
invalid unparseable

Nie clo a platne wizy dla Rosjan. Pokretnie tlumaczono to koniecznoscia ochrony polskich przedsiebiorcow, zwlaszcza z rejonu lodzkiego, przed zapowiadanym kryzysem w Rosji. Nikt w Lodzi nie mial pojecia jak to mialo chronic skoro wszystkie rozliczenia byly w gotowce w momencie zakupu. Na dodatek waluta odniesienia byl dolar. Upadek przemyslu wlokienniczego wtedy doprowadzil do rozwoju Lodzi bo odblokowal wcale nie tania sile robocza z tkalni. W tamtym czasie znalezienie szwaczki graniczylo z cudem. Bezrobocie mozna mierzyc wieloma miaram. Jedna bedzie oficjalna rzadowa statystyka. Bardziej wiarygodne jest badanie polegajace na znalezieniu pracownika o odpowiednich kwalifikacjach.Lodz cierpi na brak pracownikow. Sa firmy w ktorych 10-20% zatrudnionych to imigranci ze wschodu Europy. Sa w Lodzi i takie firmy w ktorych prawie wszyscy pracownicy nie sa Polakami. Strasznie dlugo Lodz sie zbierala do kupy po jej ujebaniu po wprowadzeniu wiz dla Rosjan. Lodz wstaje, powoli ale do przodu.

Reply to
Zenek Kapelinder

Pan J.F. napisał:

Też bym chętnie na kwita popatrzył. W poprzedniej narracji (wspomnianej wcześniej, z ostatniego tygodnia) słyszałem coś o strefie Schengen i o zewnętrznych granicach Unii Europejskiej. W której to nie jeszcze nie byliśmy, lecz za kilka lat wstąpić mieliśmy. Zatem nie musiały to być cła, wystarczyło, by nie dało się wywozić gaci na mrówkę, tylko legalnie, z dokumentacją pochodzenia, w tym podatkową.

Mnie już pewne rzeczy przestały dziwić. Choćby istnienie ludzi, którzy uważają, że chaos gospodarce sprzyja. Że nieważne, czy podatki są niskie i racjonalne, bo zaradni ludzie i tak ich nie płacą, a frajerów nam w gospodarce nie trzeba. Albo że są tacy, co uważają, że przy zawieraniu umów międzynarodowych wystarczy oświadczyć "od 1 maja to my już będziemy grzeczni", a wcześnie robimy co chcemy i wara od nas z kontrolami.

Reply to
invalid unparseable

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.