Inteligentne domy - jak to jest robione?

Pan A.L napisał:

Skoro nie może być "ktoś", to w zastępstwie musi być "coś".

Reply to
invalid unparseable
Loading thread data ...

Rozumiem ze jak wylacznik jest w scianie, to jest :nieinteligentny", jak wylacznik jest w smartfonie to jest "inteligentny"

Oba sa rownie inteligente jak slup telegraficzny

A.L.

Reply to
A.L.

Pan Marek Borowski napisał:

Ale tu mamy regres -- pstryknięcie pstryczka w ścianie jest szybsze niż włączanie światła, dajmy na to, telefonem. Choć pewnie nie wszystkich tak samo cieszy (o tym, ile uciech dać może pokojówka, to nawet nie godzi się wspominać).

Nie obawiam się tego. Rozwiązanie sprawdzone od stuleci. Działa niemal bezawaryjnie -- częściej się zdarza, że kogoś prąd kopnie. Nie mówiąc już o tym, jak często padają skomplikowane systemy sterowania.

Toż ja nie zamierzam biegać po obejściu, więc mi wystarczy.

Dość mocne i odważne stwierdzenie.

Wręcz przeciwnie -- jest wiele rzeczy, których nie zrobię za żadne pieniądze. I wcale nie chodzi o sprawy, które niektórym jako pierwsze w takich razach przychodzą do głowy, typu nurkowanie w szambie. Nie udało się nikomu nakłonić mnie do udziału w projektach pozbawionych sensu.

Mam wiele współczucia w stosunku do osób, które znalazły się w tak rozpaczliwym położeniu, że dla nich oderwanie się od roboty na czas potrzebny do włączenia światła czy zaparzenia herbaty godzi w podstawy ich materialnego bytu. Ale chyba poza ciepłymi uczuciami nie mogę im niczego więcej ofiarować.

Tego ukryć się nie da.

Jarek

Reply to
invalid unparseable

Niekoniecznie. Masz wszystkie wlaczniki przy lozku w zasiegu reki ? Komorke przewaznie mam.

Zdajesz sobie sprawe, ze wylaczenie urzadzenia telefonem (ktory jak juz napisalem przewaznie jest blisko Ciebie) jest tylko jedna z opcji ?

Kwestia gustu. Nie lubie obcych w domu.A tym bardziej prostych ludzi bo nikt inteligentny z zasadami pomywaczem byc nie bedzie.

Takie mam wrazenie.

Wlasnie tego nie rozumiesz. Nie chodzi o to ze tak duzo pracuje zawodowo, az nie mam czasu zaparzyc kawy. Chodzi o to ze MI SIE NIE CHCE pokresle NIE CHCE MI SIE wykonywac tak malo interesujacych i przyziemnych zajec. Wole poczytac o fizyce kwantowej czy badaniach na micromacierzach. Jestem w stanie zagospodarowac swoj czas w ciekawy sposob w 100%. Dlatego jest to dla mnie zasob bezcenny.

Pozdrawiam

Marek

Reply to
Marek Borowski

Pan Marek Borowski poświęcił trochę swojego bezcennego czasu i napisał:

Przede wszystkim leżąc w łóżku nie mam potrzeby używania wszystkich wyłączników.

Zdaję, tylko dla mnie nawet ta opcja jest zbyteczna.

Kamerdyner, to nie pomywacz. Liczne historie uczą, że często w tej profesji znaleźć można bardzo inteligentnych i interesujących ludzi.

A ja nawet pewność.

"O godzinie 17:24 kończę pić herbatę zaparzoną mi przez mój inteligentny czajnik, czytam o fizyce kwantowej do godziny 19:11 i 32 sekundy, następnie zabieram się do lektury na temat mikromacierzy, a o godzinie 20:39 mam jedną minutę i 42 sekundy na napisanie w Usenecie o tym, jak mój czas jest bardzo cenny i w ciekawy sposób wypełniony w stu procentach" -- nie muszę się wiele wysilać by to zrozumieć, znam zjawisko i znam takich teoretyków.

Czas w stu procentach wypełniony, to może mieć szwaczaka przcująca na akord. Gdy ktoś pracuje twórczo, albo chociaż czyta coś, co wymaga więcej wysiłku intelektualnego niż lektura powieści dla dorastających panien, to tylko patrzy jakby tu na chwilę się oderwać, herbatę sobie zrobić, przejść się do ogrodu, sikawką prysnąć na krzaczki, przyziemnego kota pogłaskać, skrobnąć na p.m.e. kilka zdań, a nawet pomęczyć się przy zapalaniu światła w łazience. Ech, jakie to moje życie jest nieciekawe, jak ja marnuję bezcenne zasoby.

Reply to
invalid unparseable

Pan Marek napisał:

Byłem kiedyś w przedwojennej willi, która miała centralny odkurzacz. Bardzo dobrze zaprojektowany, nie tylko do podłączania rury ze ssawą w każdym pokoju, ale również z rozbudowanym systemem kratek ssących zamontowanych pokątnie, a zwłaszcza na schodach. To dawało radę -- bez udziału czynnika ludzkiego wsysało gromadzące sie wszędy koty. Tak więc użyteczne rozwiązania są, i to znane od dawna. Lepsze, a przynajmniej komplementarne do tych jeździdełek, co się plącza pod nogami, a zbiornik na kurz mają mikroskopijnej wielkości.

Oczywiście odkurzanie podłóg, to tylko część czynności, które kiedyś były udziałem dziewki służebnej (no i panie, komu to przeszkadzało?)

-- jeszcze trzeba odkurzyć meble, parapety, a nade wszystko zrobić porządek ogólny, czyli poodkładać przedmioty na swoje miejsca.

Mimo wszystko bardziej skłonny byłbym wydać pieniądze na odkurzacz centralny (tam się liczy dobre ssanie, a nie inteligrencja tego osiłka), niż na jakiś durnowaty samowłączacz światła w kiblu.

Reply to
invalid unparseable

W dniu 2013-07-31 13:49, J.F pisze:

Tę kuchenkę miałem wcześniej niż internet;) Po co sterowanie z netu, skoro wystarczy czasomierz?

Roboty nie, pewne rozwiązania z robotami nadal tylko w filmach lub laboratoriach (w tym garażowych z robotem 'podaj piwo'). Komercyjnie gorzej. I takiego jak omawiamy w pakiecie z interligentnym domem nikt nie oferuje.

Ale udka z kurczaka już 40-50 minut.

Najpierw mrozić, by za chwilę rozpuszczać. To marnowanie energii. Do tego psucie smaku.

pzdr bartekltg

Reply to
bartekltg

Jak to "po co"? Zeby bylo inteligentnie

A.L.

Reply to
A.L.

W dniu 2013-07-31 20:40, Marek Borowski pisze:

No tak, wszystko ładnie pięknie, ale taki system kosztuje, dość dużo nawet. Ile czasu trzeba poświecić żeby na niego zarobić. Ile będzie kosztowało serwisowanie, ile będzie kosztowała wymiana na nowy jak już się nie da naprawić? Ile czasu zabiera dopasowanie/programowanie do potrzeb właściciela, ile czasu traci się na obsługę niestandardowych sytuacji? Ciekawe jaki będzie bilans jak się to wszystko podliczy. Jak ktoś che się bawić - proszę bardzo :) Ale czy to naprawdę jest dla oszczędności, czy raczej dla przyjemności :)

Reply to
Piotr Dmochowski

W dniu 2013-07-31 00:48, sundayman pisze:

Żeby było jasne - nic mi do tego kto i jak wydaje swoje pieniądze. Jak ktoś ma taką fantazję, proszę bardzo. Ważne jest jednak, zwłaszcza jak się nie śpi na pieniądzach, żeby znać ograniczenia i problemy w takich systemach. Bo może się okazać że po jakimś czasie ma się takiej automatyki po dziurki w nosie, i nie są to takie rzadkie przypadki. Dopóki ktoś nie wymyśli skutecznego modułu do odczytu myśli ograniczę się do prostych automatów typu ogrzewanie lub klimatyzacja :)

Reply to
Piotr Dmochowski

Pan Piotr Dmochowski napisał:

To nawet nie chodzi o to, ile system kosztuje (zakładam, że wytrawny badacz mikromacierzy, zagospodarowujący swój czas w ciekawy sposób w 100%, ma czym płacić). Ale ile czasu trzeba zmarnować na rozmowy i konsultacje z "inteligentem domowym", który to wszystko ma najpierw zaprojektować, a potem zrealizować! Bez tego system może okazać się jedną wielką niespodzianka i zagadką. Toż gdybym ten czas poświęcił na parzenie kawy, to bym jej chyba do końca życia nie zdążył wypić.

Samozadowolenie posiadaczy ekspresów do kawy włączanych smartfonem (przez Internet i serwer pośredniczący na innym kontynencie) przypominają mi tych od "ja mam sam zmienać koło w samochodzie? przecież mam asistance, zapłaciłem za to!" -- i czekają jak ta dupa wołowa przez godzinę lub dłużej, zamiast jechać po pięciu minutach.

Reply to
invalid unparseable

W dniu 2013-08-01 12:10, Jarosław Sokołowski pisze:

Z tą automatyką domową jest trochę jak ze sprzętem grającym hi-end. Można psioczyć, narzekać, śmiać się z audiofili, ale znacznie lepiej na nich zarabiać :>

Reply to
PeJot

Pan PeJot napisał:

Nawet robiłem wiele lat temu tak zwane "prace studialne" w tej materii. Zupełnie inny próg wejścia w biznes, inna klientela. Tutaj lokalne niszowe rozwiązania nie mają szans się sprzedać. Nawet jeśli będą sensownie zaprojektowane (oczywiście z ograniczeniem do sensowności samych założeń). To musi być Światowy Standard, za którym stoi światowa firma. Dość bliski model biznesowy ma na przykład Amway i podobni.

Audiofilstwo, to co innego. Tu jest miejsce dla małych producentów. Nawet im mniejsza manufaktura, tym lepiej. Sukces zależy przede wszystkim od przekonującego opisania powodów, które sprawiają, że produkowany przez nas sprzęt nie ma sobie równych na całym swiecie (gdyby ktoś był zainteresowany produkcją, to ja o tych wszystkich aksamitnych dołach i strukturach warstw anizotropowych mogę pisać).

Reply to
invalid unparseable

Pan PeJot napisał:

Przeciągi? Tu nie ma przeciągów, bo otwieranie okien nie jest wskazane. W samolotach też cugi nie latają, a to podobna zasada działania.

Reply to
invalid unparseable

W dniu 2013-08-01 22:22, Jarosław Sokołowski pisze:

No ale zasada pozostaje: owce się strzyże a nie zabija :)

Reply to
PeJot

W dniu 2013-08-01 22:23, Jarosław Sokołowski pisze:

Ale masz *wymuszony* przepływ powietrza w pomieszczeniach, dla filtrowania powietrza.

Swoją drogą system przypomina instalację powietrzną w schronie p/atomowym :>

Reply to
PeJot

Pan PeJot napisał:

Tej zasady dobrze jest słuchać zawsze. Chociaż trzeba pamiętać, że robienie kebabu, to też biznes. Oba przypadki (audiofili i automatyków domowych) łączy jedna rzecz -- trzeba szukać owiec rasy angorskiej, o długim i gęstym runie. Ale na tym podobieństwo się kończy. Jak ktoś kupi kabel kierunkowy o miękkim brzmieniu, to zaraz gdy mu troche wełny odrośnie, przychodzi po ściereczkę do płyt, maść do nacierania tego kabla, albo wtyczkę sieciową. Natomiast ktoś, kto raz obstalował sobie dom z inteligencją, z reguły więcej nie waraca.

Reply to
invalid unparseable

Pan PeJot napisał:

I co, mocne cugi w takim schronie latają? System przypomina dom, w którym podczas wiatru otwarto *jedno* okno po nawietrznej stronie. Gdy mocno wieje, wzrost ciśnienia bywa taki, że po przeciwnej stronie słabo domknięte okno może otworzyć się z hukiem, a wiatr cały czas gwiżdże w każdej szparze. Jednak przeciągu od tego nie czuć. Od systemu wewnętrznej cyrkulacji też nie.

Reply to
invalid unparseable

Trochę się zastanawiam , do czego w sumie zmierzasz ? Bo, jeśli do udowodnienia, że pomysł unowocześniania i łączenia ze sobą systemów w budynkach, wprowadzając do tego możliwości , które dziś są dostępne, to dość oryginalny pogląd. Oczywiście, są tacy (jak ty), którym wystarczy przełącznik obrotowy by PRL na ścianie, i gitara. Ale jeśli z tego chcesz uczynić jakiś wyznacznik "normalności", to dość dziwne to jest. Ciekaw jestem, czy masz telefon bratek na analogowej linii TPSA, czy też może smartfona, i korzystasz z funkcji zupełnie niezwiązanych z telefonowaniem ?

Trochę mi to przypomina dyskusje prowadzone na temat "po co kupować iPhone, bo samsung ma to samo i więcej za mniej", i nazywanie użytkowników apple "fanbojami". Dyskusja bezsensowna, i wynikają przede wszystkim z niezrozumienia, że komuś mogą odpowiadać określone cechy czegoś tam, i całkiem racjonalnie uważa, że warto za to zapłacić ileś tam. Równie dobrze można by rozważać, po co kupować Bentleya, skoro Opel przecież też jedzie, i ma klimę, radio itp.

Reply to
sundayman

sundayman napisał:

Czy muszę zmierzać? Od tego stwierdzenia wszystko się zaczyna i na nim się kończy -- leżąc w łóżku nie mam potrzeby używania wszystkich wyłączników. Przy łóżku montuje się zwykle te wyłączniki, które są tam potrzebne i to mi wystarcza. Wiem, że dzisiejsza wysoko rozwinięta technika pozwala osobom leżącym w łóżku na włączanie i wyłączanie choćby oświetlenia w lodówce, ale ja za czymś takim nie tęsknię.

Przełączniki obrotowe na ścianie znane były już za sanacji, a nawet wcześniej. Coś się od tego czasu w technice zmieniło, ale w samej idei zmiany nie zaszły. Nie jest to niczym oryginalnym -- większość ludzi ma podobne poglądy na temat tego, gdzie powinien być wyłącznik światła w lodówce, a gdzie ten od lampy nad łóżkiem.

Nie mam analogowej linii TPSA, nie mam telefonu bratek. Smartfona też nie mam, ale w komórce czasem korzystam z funkcji zupełnie niezwiązanych z telefonowaniem -- ostatnio siedząc przy stole na tarasie przycisnąłem nią plik kartek, które chciał rozwiewać wiatr.

Jak ktoś dyskutuje zamiast kupować, to jak go inaczej nazwać? Ja akurat mam złe zdanie na temat iPhone. Na temat samsunga też bym pewnie takie miał, gdybym kiedyś był w sytuacji bez wyjścia i musiał go używać. Ale żeby aż dyskutować o niekupowaniu? Wystarczy nie kupić i szlus.

Przecież ja to wszystko rozumiem. Jak byłem mały, to też mnie zachwycały różne kolejki elektryczne, a zwłaszcza możliwość włączania i wyłączania z jednego miejsca tych wszystkich, zwrotnic, semaforów, parowozów. Tak, nawet miałem przy łóżku wajchę do kręcenia (bez zwrotnic, tylko w przód i w tył, bo to był zwykły osobowy relacji Pokój A -- Pokój B).

Nie równie dobrze -- to są jednak na tyle różne samochody, że już na pierwszy rzut oka widać, że Bentley nie nadaje się do tych zastosowań gdzie dobrze sprawdza się Opel (i odwrotnie).

Reply to
invalid unparseable

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.