Pod warunkiem, że świecić tych ledów nie będziesz, gdy zaświecisz to H7/H1, to może wytrzymają. Sprawdź sobie organoleptycznie jak grzeje podczerwienią takie 55W halogen z odległości 5cm (ale wprost, nie przez szkło klosza) - nie jest lekko...
Nie poprawiaj istniejących reflektorów pojazdu. W razie wypadku biegły to wykryje i będziesz miał kłopoty. Po modyfikacjach Twoje reflektory utracą homologację. No chyba że zlecisz ich ponowne homologowanie i będziesz miał na to papiery, bo napisy wytłoczone na kloszu będą już nieważne. Jak chcesz wstawiać dzienne, to obok a nie w istniejący reflektor. Maciek
Zapewne nie wiesz jak się to odbywa ale zapewniam Cię, że w razie wypadku, wątpliwości co do winy kierowcy, stanu technicznego pojazdu, trzepanie jest bardzo dokładne. Wystarczy że biegły powie w sądzie "przeróbka mogła mieć wpływ na widoczność pojazdu/ odległość widzenia kierowcy" i jest przechlapane. Czasami trzepanie wraku przypomina badanie katastrofy lotniczej. Do tego są jeszcze ubezpieczyciele ze swoimi ludźmi, szukajacy dziury w całym, żeby tylko nie wypłacić odszkodowania. Maciek
Co znaczy schować przekaźniki w reflektorze? Kompletnego zespołu nie naruszaj. Jakoś do tej pory nikt nie miał problemów, żeby zamocować przekaźnik obok reflektora i dać krótki przewód do reflektora. Przewody możesz zmienić na grubsze. Do braku złącz nikt się nie przyczepi. Pod jednym warunkiem - że to będzie naprawdę dobrze zrobione, dobra izolacja, nic się nie będzie ocierało o inne elementy pojazdu, solidne mocowanie itp. Inaczej ryzykujesz pożar, bo sam wiesz, że prądy są tam całkiem spore. No i jak zwykle - jak spaprzesz robotę, to ubezpieczyciel nie wypłaci odszkodowania za spalony samochód, jeżeli Twoja robota mogła mieć z tym choćby mgliste powiązanie. Maciek
Nie wiem, ale analizując wypadki, które pamiętam w mojej okolicy to zawsze winę wskazali na tego biedniejszego, mniej wpływowego albo... martwego. Zwykle "wyszukali" jakąś bardziej wiarygodną przyczynę niż przerobione światełka.
Wracając do tematu, to pomijając oczywiście głupotę jazdy na światłach w dzień - skoro już musimy - też bym nie pchał LED-ów w reflektory. Sam mam w miejscu na przeciwmgielne, ale jak ktoś się uprze i zrobi to sensownie to czemu nie.
To jeszcze najmniejszy problem, gorzej że wtedy dużo bardziej reflektory są narażone na zaparowywanie przy zmianach temperatury, a zaparowane od wewnątrz - to już całkiem nie świecą...
To już nie chodzi o te 100W - z resztą na szczęście można (trzeba) dać LED-y. Jeździłeś kiedyś na rowerze? Myślę, że jeżdżąc rowerem najszybciej można się przekonać do czego prowadzi jazda na światłach w dzień.
Rower znika, pieszy znika, motocykl z jednym światłem znika... Ale najbardziej znika właśnie rower zwłaszcza z ubranym na szaro rowerzystą. Sam staram się ubierać w jaskrawe kolory, ale też za przymusową kamizelką dla pieszych czy rowerzystów nie jestem.
Nic nie znika. Zarówno pieszy, jak rowerzysta czy leżąca na jezdni kłoda są przeszkodami, które kierowca jest w stanie obserwować podczas jazdy i uniknąć zderzenia. Oczywiście gdy zachowuje prawidłową prędkość. Bo nie poruszają się z dużą prędkością. Natomiast tenże kierowca jest bezradny gdy pojawi się nagle obiekt który poruszał się z dużą prędkością i nie był zbyt widoczny.
Bo słabo widoczny rowerzysta czy pieszy nie jest zagrożeniem dla innych tylko dla siebie. Jak mu zależy na podniesieniu bezpieczeństwa to niech założy coś odblaskowego. Słabo widoczny pojazd ważący tonę pędzący z prędkością 60 - 80 km/h jest zagrożeniem dla innych. I dlatego _musi_ być widoczny. Gdy światła w dzień nie były obowiązkowe grałem co dzień rano w ruletkę starając się uniknąć wypadku przy wjeździe z podporządkowanej. Często z rana było mglisto i rozpędzone auto na głównej (porośniętej po bokach drzewami) było widać w ostatnim momencie. Tak samo gdy oślepiało wschodzące słońce. Niestety znaczna część kierowców to debile i nie rozumieją co to znaczy niewystarczająca widoczność. Wydaje im się, że jak widzą przed sobą drogę, a po bokach budynki to jest widoczność. Nie można polegać na inteligencji kierowców więc odebrano im prawo decyzji czy już należy włączyć światła czy jest może wystarczająca widoczność. Cieszmy się, że przed samochodem nie musi biec człowiek z chorągiewką :) Pewnie mnie teraz niektórzy rozszarpią.
Jeżeli nie znajdzie bardziej wiarygodnej przyczyny, to wybierze to co jest. Otylia J. nie poszła do więzienia, tylko dostała wyrok w zawiasach, ponieważ biegły stwierdził, że rozpoczynajac manewr wyprzedzania nie mogła mieć świadomości że z naprzeciwka jedzie inny samochód. Co z tego że bez upewnienia się, czy z naprzeciwka nic nie jedzie nie powinna rozpoczynać manewru. Jak się chce kogoś udupić albo uwolnić, to się szuka różnych dziwnych kruczków. Lepiej samemu nie dawać powodu. Maciek
Dnia Thu, 17 Jul 2014 09:48:31 +0200, Maciek napisał(a):
Nie, skoro tak, to by ja nalezalo uniewinnic.
Po prostu - wyrok w zawiasach byl typowy dla takich wypadkow, gdy sprawca jest trzezwy. Jeszcze tu, gdy ofiara byla z rodziny. Za to dla pijanych sady nie maja litosci.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.