czy i jak reperowac te wtyczke do lamki ledowej?

W dniu 30.10.2023 o 13:35, Piotr Gałka pisze:

Mnie fazowy stojąc w laczkach na parkiecie chce mnie zabić.

Robert

Reply to
Robert Wańkowski
Loading thread data ...

Dziwne jakies, bo:

-z czego "laczki" ?

-z czego "parkiet", co pod nim itp.

Ja potrafie odczuwać "mrowienie" na sprzężeniu pojemnosciowym.

W żyrandolu akurat nie powinno być/powinno być słabe, bo wylącznik powinien fazę odcinac, ale miałem np lampę kreślarską, gdzie kabel biegł w metalowej rurce, i to wystarczało. A wyłącznik na kablu nie zawsze fazę odcinał, bo zalezało od obrócenia wtyczki ...

J.

Reply to
J.F

W dniu 2023-10-30 o 15:43, J.F pisze:

Domyślałem się, że będzie jakieś ciekawe zakończenie, ale do ostatniej linijki nie wpadłem na to jakie :) P.G.

Reply to
Piotr Gałka

W dniu 2023-10-30 o 17:04, Robert Wańkowski pisze:

Ja stałem na terakocie (tak się chyba nazywają kafelki na podłodze :) ) w kapciach i ledwo wyczuwałem tak jakby coś przeszkadzało przesuwać ręką wzdłuż grubej rury (pozioma rura fi jakieś 40 na której stoją do góry dwie oprawki, z boków cieńsze, zagięte rurki łączące się u góry a pod nimi klosz nad tymi dwiema żarówkami). Dopiero jak ze 2 lata później kolejną żarówkę musiałem zmieniać to mnie coś tknęło i sprawdziłem próbnikiem.

Jakby te żarówki nie były dosięgalne z podłogi i wchodziłbym na krzesło to może do dzisiaj bym sądzieł, że mam uziemiony żyrandol. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

W dniu 2023-10-30 o 17:43, J.F pisze:

Słabsze od tamtego mrowienie odczuwałem niedawno jak przesuwałem palcami wzdłuż aluminiowego radiatora taśmy LED pod szafkami kuchennymi. Tym razem mogłem sprawdzić - włączone - krawędź radiatora jakby nie była gładka, wyłączone - gładka. Aż sprawdziłem próbnikiem - nic. Zapewne zasilacz 12V daję połowę fazy pojemnościowo na wyjście. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

Robert Wańkowski w news:uhi7u2$fi3$1$Robert snipped-for-privacy@news.chmurka.net

zaryzykowalem, kupilem, przestrzelilem. To nie jest najpopularniejszy wzor. Innych w dwoch trzech sklepach nie bylo. Starczy.Dziekuje. Przy duzej ulicy, niedaleko mojego domu, jest taki kanciapowaty warsztat do spraw np. pilotow tv, reperacje elektryczno-elektroniczne, etc. Wszedlem, bo przechodzilem, wszedlem na zasadzie "ech, pogadam, moze...". Wszedlem i dwoch zlotych za to , co widze, to bym nie dal,atmosfera, jak ze sklepow cynamonowych Schulza :) Ale: przedstawilem problem. Pan wzial noz, odcial zmierzajaca do katastrofy wtyczke, pomierzyl suwmiarka, pogrzebal w szufladach, wyjal jakies duperele, pomierzyl, zabral sie za lutownice, pokleil to i owo, zakrecil wtyczke. W sumie to z 20 minut trwalo, bo okazalo sie, ze wtyczka firmowa rozmiarowo nie jest typowa, wiec pomeczyl sie, by znalezc w szpargalach. Calosc = 25 zet. Gra. normalny czlek naszych czasow, wyrznal by lampke do kosza, kupil nowa chinszczyzne za 60-100zet, ja reperuje za 25 zet. Dlaczego chce miec czas na to? Pewnie dlatego, ze cos mi sie nie zgadza z czyms, gdybym kupil na pstryk nowa.

Reply to
1634Racine

W dniu 2023-10-31 o 02:25, 1634Racine pisze:

Kiedyś wszystko się naprawiało i według mnie to jest dobre 'dla Planety' podejście. Więc jak najbardziej pochwalam to co zrobiłeś.

W jednym odkurzaczu zepsuł mi się zwijacz kabla - iskrzyło i nie kontaktowało na obrotowym połączeniu. Drugim takim samym odkurzaczem najemca (student arab - dwie lewe ręce) odkurzał wodę i cały silnik zardzewiał. No to (7 lat temu) z dwóch zrobiłem jeden, a 5m kabel od drugiego przerobiłem na przedłużacz. Odkurzacz służy nam do dziś (przedłużacz też).

Jak w 2006 wprowadzali dyrektywy WEEE i RoHS to nie mogłem się nadziwić normom ile to kg zużytego sprzętu na jednego mieszkańca co roku ma być zbierane. To jakieś dane z kosmosu. Przecież nikt normalny tyle sprzętu nie wyrzuca. Pierwszą zmywarkę, którą kupiliśmy z żoną w Pewexie w 1987r używaliśmy ponad 15 lat. Wielokrotnie w niej to i owo naprawiałem, nawet zmieniając nieco konstrukcję bo miała wbudowany mechanizm samo-zepsucia tuż po rocznej gwarancji (pierwszy raz zepsuła się jak miała około 1,5 roku). P.G.

Reply to
Piotr Gałka

W dniu 31.10.2023 o 16:12, Piotr Gałka pisze:

Dziadostwo jakie wtedy było też popierasz?

Potrafi sam jeździć?

Jak się wszystko wyrzuca do zsypu to nie widać ile plastiku.

Ręcznie zmywać nie łaska? Zlew byś wykorzystał a nie niezużyty dzieci wyrzucą na koniec.

Reply to
io

Dnia Tue, 31 Oct 2023 16:51:32 +0100, io napisał(a):

Jakie dziadostwo??? Jak kupowałeś sprzęt, to najczęściej dodatkowo były schematy, czasem dokumentacje DTR (np. do silników stacjonarnych, kompresorów, hydroforów itp), był szeroki dostęp do części zamiennych. Zresztą często do sprzętu byłu dodawane części zamienne. Sprzęt był projektowany tak, aby był w miarę łatwo naprawialny i aby służył długo. Dane techniczne były podawane rzetelnie. Jeśli przykładowo na silniku pisało, że ma 1,5kW - to tyle miał. Jeśli na wzmacniaczu było, że ma 25W mocy - to tyle miał mocy w sinus, a nie w piku. Jeśli kupowało się przewód na 2kW, to miał 2,5 mm2 i można spokojnie było na nim pociągnąć nawet 3kW.

Dziadostwo to jest teraz. Dziadostwo i powszechne oszukaństwo.

Reply to
Adam

W dniu 01.11.2023 o 01:57, Adam pisze:

Powszechne dziadostwo. Sprzęt był słaby. Wkładano do magnetofonu dziadowskie głowice i dziadowskie mechanizmy. Dziadowskie taśmy były. Dobrze znane wady nie były eliminowane. Pralki naprawiano bo się psuły i było to konieczne a nie dlatego, że można było. Samochodopodobnego malucha nie dało się nie naprawiać i nie konserwować. Tak samo rowery. Winda regularnie stawała między piętrami. Telewizor nie miał pilota a jego kineskop po 3 latach zgubił kolory. Nie kojarzę by cokolwiek było naprawdę dobre i trwałe. Może poza ruską lodówką. No ale to ruską.

Dzisiaj przede wszystkim ludzie nie chcą naprawiać. Bo mogą kupić coś współcześniejszego. Nie muszą jeździć 40-letnim maluchem i jubilatem.

Reply to
io

W dniu 1.11.2023 o 19:35, io pisze:

Prezentujesz poziom współczesnego gimbusa - żenada! Napisz jeszcze, że smartfony były kiepskie, bo podłączone drutem do ściany. P.S. Skąd taka ciemnota się bierze?

Reply to
Wiesiaczek

W dniu 02.11.2023 o 05:47, Wiesiaczek pisze:

...

Nieudana próba dyskusji?

Reply to
io

W dniu 02.11.2023 o 10:17, io pisze:

Niezależna ocena twojego poziomu umysłowego, kretynku.

Pozdrawiam

Reply to
RadosławF

W dniu 2023-10-31 o 16:51, io pisze:

Jak dla mnie to zaskakujące skojarzenie. Dziadostwo wynikające z panującego ustroju to osobny temat od sprzętu produkowanego tak, aby buył naprawialny.

Jakoś jeszcze się nie przekonałem do takiego samo-jeżdżącego. Mam podejrzenie że nie wytrzyma tak długo.

Dyrektywa WEEE dotyczy zużytego sprzętu elektrycznego a nie plastiku.

Wody się mniej zużywa. Zlew może wyrzucą, ale wody w kranie im nie zabraknie. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

W dniu 2023-11-01 o 19:35, io pisze:

Mam inne zdanie na ten temat. Rowerem (Albatros z jedną przerzutką) kupionym mi przez rodziców około

1970r jeździłem (niezbyt intensywnie) 30 lat i nic (łożyska, zębatki, łańcuch) się nie zużywało tak jak się zużywa w obecnie robionych sprzętach. Wystarczyło dbać, smarować. Materiały były znacznie solidniejsze. Narzędzia z tamtych czasów też są znacznie lepsze. Mogę na zapieczoną śrubę założyć klucz i uderzyć go dużym młotkiem. Płaski klucz, który kupiłbym teraz to pęknie albo się okaże tak miękki, że nakrętka się w nim obróci zmieniając jego kształt. P.G.
Reply to
Piotr Gałka

W dniu 02.11.2023 o 14:11, Piotr Gałka pisze:

No właśnie wszystko wiąże się ze sobą. Jak konsumenci chcą naprawiać to producent może tak sprzęt robić by się do tego nadawał. Jak dzisiaj nie chcą to po co miałby to robić. A nawet nie wiadomo czy chcą, może wtedy konsumenci też nie chcieli, ale jeszcze tak producenci nie zoptymalizowali wydatków a dzisiaj już tak. I jak teraz ktoś chce naprawiać to się okazuje, że ok, ale może musi być droższy. Taki np kontrast w podejściu do naprawy chińszczyzny i porządnego sprzętu. I jak ten sprzęt jest taki naprawialny to jest też mniejszy postęp. Twój odkurzacz pokazuje.

Ale czego nie wytrzyma? Masz praktyczne urządzenie do czyszczenia domu i tradycyjny odkurzacz. Może nawet twój ma większe możliwości, np z każdej szpary wyciągnie, ale ten jeżdżący jest praktyczny.

Nie o to chodzi, który by odpad segregowalny wziąć, może go być całkiem dużo. Osobiście nie widzę dlaczego by to miało implikować by każdy robił za śmieciarza, ale samo segregowanie ma oczywisty sens.

A to nie jest tak, że ile by wody nie spuścić to wyparuje i wróci w rzece?

Reply to
io

W dniu 02.11.2023 o 14:24, Piotr Gałka pisze:

A gdzie Ty wtedy taki rower z przerzutkami kupiłeś?! Ja o przerzutkach to mogłem tylko pomarzyć. Jak nastały nowe czasu to rzucili rowery z przerzutkami za 100zł (!!!), no i jakoś nie chce mi się zepsuć.

A mówisz o dobrym czy o tanim? Kupiłbyś porządny to by taki był.

Reply to
io

W dniu 2023-11-02 o 17:02, io pisze:

Nie jestem geologiem - nie znam się, ale podobno tak nie jest. Do kranów np. pobieramy wody głębinowe - im więcej zużywamy obniża się poziom wód gruntowych (to może mieć jakiś związek z wodami głebinowymi, ale nie wiem) i coraz większe obszary wysychają. Wierzę naukowcom, którzy mówią, że za ileś lat wojny będziemy toczyli nie o dostęp do ropy a o dostęp do wody. Niewykluczone, że obecna fala migracji z Afryki do Europy ma też związek z kurczącym się tam dostępem do wody. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

W dniu 2023-11-02 o 17:13, io pisze:

Ja z tamtych czasów kojarzę dwie 'kolarzówy'. Albatros z przerzutką z tyłu (manetka na ramie) i 'Kobuz' - to samo, ale bez przerzutki.

Za młody byłem, aby rozumieć skąd i gdzie i jakim cudem, ale skądś tata się dowiedział, że w jakimś sklepie w Sopocie rzucili rowery. Pojechaliśmy (ja, brat i tata) do Sopotu. Były 3 sztuki Albatrosów. W każdym można się było o coś przyczepić, ale sprzedawca nie marudził (nie wiem, czy tata coś tam musiał za to...) i pozwolił nam z tych 3 złożyć sobie dwa. Kupowaliśmy chyba ze 2 godziny przekładając różne części (nie tylko koła) wielokrotnie. Ja dostałem z zieloną ramą, a brat z niebieską.

Jeszcze więcej szczęścia miałem z butami narciarskimi, ale to wiele lat później - 79 rok (liczę według tego na którym roku studiów to było). Mieliśmy kupić Tatry (za 3000), ale w jednaj parze kapeć był zmasakrowany, że nie dało się nogi włożyć, a w drugiej przy próbie zapięcia sprzączka wystrzeliła o mało nie tłukąc szyby. Wtedy gość powiedział, że mają jakieś sprowadzone dla sportowców buty 'Dynafit' i oni sobie powybierali a te co zostały trafiły do sklepu. Pasowały jak ulał (ale kosztowały 4300). Tatry po 3..4 latach pękały (brakowało jakiegoś importowanego dodatku do plastiku), a ja w tych Dynafitach jeździłem jeszcze w 2005 roku (czyli co najmniej 26 lat). Pamiętam jak na krzesełkach w Małym Cichym jakaś kobieta tłumaczyła córce, że teraz to ona najpierw musi sobie kupić buty, bo te mają już 16 lat. Nic nie mówiłem, ale jak sobie wtedy policzyłem to mi wyszło, że mam na nogach buty 26 letnie. Czy to był ich ostatni rok - nie jestem pewien, ale możliwe.

Masz rację. Mówię o tanim. Ale z kupieniem dobrego miałbym problem. Bo cena nie koniecznie musi świadczyć o jakości, a wszystkie wyglądają na oko ładnie. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

W dniu 02.11.2023 o 22:06, Piotr Gałka pisze:

Ale gdzie tak jest?

Górny Śląsk (metropolia!) ma wodę ze zbiornika Goczałkowice i Czaniec.

http://niusy.pl/@gpw.katowice.pl/aqx

No tak coś mówią, ale rzeki jakoś tak dalej sobie płyną i jak wyżej. Morze jakoś podmywa brzegi a nie cofa się.

A nie chodzi o to, że wielbłądy tę wodę wypiły?

Reply to
io

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.