Taka historia. Jest usterka we wzmacniaczu. Na początku objawiała się tym, że w jednym kanale zaczęły pojawiać się delikatne zniekształcenia. Polegały na tym , że w dynamicznych fragmentach, było słychać jakby przestery, trzeszczenie. Najbardziej było to słyszalne na fortepianie solo, pewnie dlatego bo zniekształcenia nie ginęły w morzu innych dźwięków.
Potem wzmacniacz nie był używany przez parę miesięcy, stał niepodłączony.
Po ponownym podłączeniu i włączeniu muzyki, w ogóle żaden dźwięk nie wydobywał się z obu kolumn. Ale po paru minutach, zaczął z przerwami pojawiać się dźwięk. Najpierw w jednym kanale, potem w drugim.
Im dłużej wzmacniacz grał i głośniej nastawiony, przerwy w odtwarzaniu muzyki stawały się co raz rzadsze, aż w końcu zniknęły prawie całkowicie.
Czy ja dobrze kombinuję, że jest to objaw zużytych przekaźników głośnikowych? Wzmacniacz ma ze 20 lat.
Taką mam nadzieję przynajmniej, że to tylko przekaźniki.
Potencjometr głośności odrzucam jako winowajcę, ponieważ go nie ma w tym wzmacniaczu.
pozdro