Witam,
jest urządzenie zasilane z dwóch akumulatorów "paluszków" NiMH. Urządzenie od czasu do czasu jest łączone prze USB z komputerem (układ FT232) w celu zrzucenia danych. Urządzenie ma oczywiście ładowarkę, w obecnej wersji całkowicie autonomiczną, podłączaną osobnym gniazdem wprost na złącze akumulatorów.
Przyszła mi na myśl możliwość ładowania akumulatorów z wykorzystaniem napięcia 5V z USB. Oczywiście wtedy "logika" ładowarki powinna znaleźć się wewnątrz urządzenia, a autonomiczną ładowarkę należy zastąpić zwykłym zasilaczem 5V. Mało tego, wpadłem na genialny (hmm...) pomysł, aby ten zasilacz zaopatrzyć we wtyk USB, podłączając oczywiście tylko 5V i masę. Wtedy zniknie mi jedno gniazdko w urządzeniu.
No i tu zaczynają się schody. Trzeba wyodrębnić trzy możliwości:
- podłączone jest USB, komputer pracuje (wolno ciągnąć 500mA)
- podłączone jest USB, komputer jest uśpiony lub zahibernowany (wolno ciągnąć 0,5mA)
- podłączony jest zasilacz (wolno ciągnąć, ile wlezie).
O ile z odróżnieniem pierwszych dwóch sytuacji nie ma problemu (FT232 wystawia sygnały PWREN i SLEEP), to trzecia nie różni się niczym od drugiej, przynajmniej na poziomie analizowanych przeze mnie sygnałów (i jest to zasadniczo zgodne z dokumentacją FT232).
Wpadłem na kolejny genialny (hmm...) pomysł, aby w przypadku zasilacza podłączyć 5V także na obudowę wtyku USB. W urządzeniu będę badał potencjał obudowy gnizada (niepodłączony lub 0 to USB,
5V to zasilacz) i w ten sposób odróżniał ten trzeci wariant podłączenia. Czy to ma sens?A może ma ktoś jakiś pomysł, jak to inaczej rozwiązać? Stosuję typowe gniazdo USB "B", takie, jak do drukarki.
Pozdrowienia, MKi