UFO nad Gocławiem? :) (Raczej OT, ale chyba ni

Ztcw pokazuje się, i to dość często. Wiele można zobaczyć na znanych portalach. Chyba, że się chce założyć, że wszystko to są żarty, co jest dość ryzykownym założeniem...

Reply to
sundayman
Loading thread data ...

no i proszę - wystarczy przypadkowych ludzi zapytać, i mamy 2 relacje zdecydowanie podpadające pod ufo. Twoja i PiteR'a. To potwierdza, jak wielu ludzi ma takie doświadczenia. Ja mam inne - ale conajmniej tak niezwykłe jak ufo - w tym sensie, że podważające "klasyczne" spojrzenie na świat. Na tyle, że gdyby osobiście tych ufitów zobaczył (a nie widziałem niestety) to bym się może przestraszył, ale nie zdziwił :)

Jak widać, wcale nie jest to zjawisko rzadkie jak trafienie w totka, tylko niewiele osób o tym mówi...

Reply to
sundayman

sundayman napisał:

Ja mówię. Bo dlaczego by nie? Jak kto zapyta na przykład, albo gdy się zejdzie na podobny temat, jak choćby teraz. Tylko co z tego mówienia? Nic. Nie przekonam nikogo do tego, że ONI są wśród nas. Nie zamierzam, nie mam żadnych argumentów -- bo czymże jest pojedyncze doświadczenie dziecka? Ale też nie widzę powodu, by nie mówić. Bo oficjalie UFO nie istnieje? Ale skoro ja widziałem, to nie będę kłamał ani przedkładał rozumowego poznania nad empiryczne. Mówię co widziałem, a nie że widziałem statek Obcych. Jak ktoś chce, niech do tego dorabia teorie, ja nie mam żadnych interpretacji.

Reply to
invalid unparseable

Ale¿ oczywi¶cie, ¿e nie przekonasz. Niektórzy by chcieli, ¿eby im ufici wyl±dowali na balkonie, albo przed domem i wtedy bêdzie to dowód. Gdyby¶ Ty zrobi³ wtedy udane zdjêcie, te¿ by to nie by³o dowodem, bo przecie¿ mo¿na to zrobiæ w komputerze :)

Wiêc nie o to chodzi, ¿eby przekonywaæ, a ju¿ na pewno nie tych, którzy nie chc± byæ przekonani. Jak wspomnia³em, sam mam do¶wiadczenie mocno "paranormalne" - nie dotyczy akurat UFO, ale równie (a mo¿e bardziej) niezwyk³ej rzeczy (bo w koñcu ufo to nic niezwyk³ego, ot - odwiedziny s±siadów). Mam o tyle lepiej, ¿e mam ¶wiadków, którzy te¿ "widzieli" i nie jest to dla nich "niezwyk³e" tak jak dla wielu "sceptycznych". Ale - je¶li opowiadam czasem ró¿nym "racjonalistom" spotykam siê z takim samym murem niezrozumienia - albo k³amiê, albo siê mylê, albo ¼le pamietam, itp. itp. W takich sprawach nie ma ludzkiej si³y, ¿eby kogo¶ "przekonaæ". Natomiast bardzo szybko nastêpuje to przekonanie, kiedy kto¶ - zazwyczaj z zaskoczenia - sam staje siê podmiotem takiego do¶wiadczenia - czy to jest UFO czy duchy :)

I co jest buduj±ce - to to, ¿e ludzie, którzy WIEDZ¡ , ¿e ¶wiat jest nieco inny, ni¿ siê to "oficjalnie-racjonalnie" mówi, wiedz±, ¿e s± te¿ inni, którzy te¿ to wiedz±. Bo jest nieco frustruj±ce, kiedy ty WIESZ, bo widzia³e¶ ufitów przyk³adowo, a kto¶ ci udowadnia, ¿e ich nie ma, bo nie mo¿e byæ, bo jakby byli to co¶ tam... :)

Czyli to jest bardzo wa¿ne poszerzanie ogólnej wiedzy, i czy wiêcej jest takich relacji, tym - mimo braku materialnego dowodu czasem - nastêpuje jaki¶ postêp w spo³ecznym postrzeganiu.

I bardzo dobrze - to jest w³a¶nie zdrowy krytycyzm. Bo z opisu wynika, ¿e to by³ obiekt, którego nie da siê zakwalifikowaæ do znanych technologii - a czy to by³a tajna sonda FBI, czy ufitów - to jest rzecz odrêbna, imho równie prawdopodobna.

Wa¿ne, ¿e jest to wskazówka, ¿e kto¶ posiada technologie wykraczaj±ce poza nam znane - czyli "is something out there" - co, tego nie wiemy, ale pewnie siê w koñcu dowiemy :) Oby bezbole¶nie.

Reply to
sundayman

zamierzam,

A sam jeste¶ przekonany, ¿e to co widzia³e¶ na pewno by³o nie z tego ¶wiata i ¿e w ogó³e zdarzenie pochodzi z jawy a nie by³o snem?

--
Marek
Reply to
Marek

Dnia Sun, 17 Nov 2013 00:11:50 +0100, PiteR napisa³(a):

Cholera, jak cz³owiek co¶ takiego czyta to zaczyna podejrzewaæ nierealno¶æ tego ¶wiata, jakie¶ drugie dno czy jak kto woli jakiego¶ Matrixa, w ¶lad za Dickiem. Wprost nie idzie takich ¶wiadectw zignorowaæ. Skóra cierpnie jak siê pomy¶li o wnioskach... Pierwsze co przychodzi do g³owy to ¿e ca³a nasza fizyka jest g... warta :) Sam co¶ widzia³em, mo¿e nie tak spektakularnego. W s³oneczne letnie popo³udnie na niebie jasny, ¿e nie powiem jaskrawo ¶wiec±cy bia³o punkt. Porusza³ siê b. wolno, i nie wiêcej jak kilka st. k±towych przez kilka minut, najpierw poziomo potem pionowo w dó³. Potem zgas³. Po kilkunastu minutach pojawi³ siê znowu ale trzeba by³o ju¿ jechaæ... Nie flara chemiczna, bo te maj± nieco rozedrgane ¶wiat³o. To ¶wieci³o równo. Okolica wiejska, wolna od jakichkolwiek wojsk i ich dzia³añ.

--
Jacek
Reply to
Jacek Maciejewski

A ty jesteś przekonany, że to co pamiętasz z wczoraj, to nie śniło ci się, albo jest urojeniem albo (moje ulubione) błędnym działaniem pamięci ?

Takie ględzenie mnie zawsze doprowadza do rozpaczy. Typowy scep woli rozważać najbardziej idiotyczne hipotezy (spałem na jawie, mózg mi się zawiesił, nastąpiła hipnoza spowodowana miganiem latarki) niż przyjąć, że świat jest nieco bardziej skomplikowany i mniej oczywisty niż można odnieść wrażenie idąc rano do tramwaju.

I dlatego już dawno sobie darowałem "przekonywanie" kogoś, bo to strata czasu jest. Ja wiem co wiem (i nie tylko ja) - i czasem tylko podrzucam tą wiedzę (nie wierzenia - wiedzę) do rozwagi innym. Dlaczego ?

Dlatego, że sam kiedyś - kiedy jeszcze nie wiedziałem - tylko miałem niejasne podejrzenie - to wtedy sam poszukiwałem takich "tropów". Na pewno są tacy, którym się to przyda - nie żeby ich przekonać czy udowadniać - ale dać im dodatkowy materiał do własnego przemyślenia.

A jeśli ktoś chce rozważać wątpliwości o jawie i śnie - jego wola. Nie mnie to przeszkadza, tylko jego ogranicza. Wszyscy widać muszą sami dojść do odpowiednich rzeczy w odpowiednim momencie, i to niekoniecznie w obecnym życiu. Tak, że jest duuużo czasu :)

Reply to
sundayman

ty się zastanów czy nie doszło między wami do "kontaktu"...

Reply to
inny punkt siedzenia...

Pan Marek napisał:

Tego w ogóle nie da się rozpatrywać w kategoriach przekonań. Ponieważ ja to *widziałem*, więc było to dla mnie zjawisko z *tego* świata. Trzeba brać pod uwagę, że byłem wtedy w wieku, w którym wiele rzeczy widzi się po raz pierwszy. Dziecko uczy się świata i na podstawie obserwacji tworzy sobie obraz jego reguł. Dorosły, obserwując, ocenia zgodność obserwacji ze znanymi sobie regułami. Gdybym wtedy zobaczył na ulicy wielbłada, to by mnie to bardziej zdziwiło. Syntetyczny obraz tego, co i kto może chodzić albo jeździć po ulicach miasta, miałem już wtedy wyrobiony. A cóż mogłem wiedzieć o obiektach latających? Niewiele. Pytałem później dorosłych, co to mogło być. Ale nie w ten sposób "mamo, tato, widziałem UFO!". W ogóle w ten sposób nie myślałem. Oczywiście niczego konkretnego w odpowiedzi nie usłyszałem.

A czy to mógł być sen? Nie, na pewno nie. Nie śniło mi się to wszystko w nocy. Ktoś może powiedzieć "zwyczajnie ci się wydawało". Ale to też nie to. Zwyczajnie może się wydawać, że listonosz z listem, a to tylko wujek Kazik na rowerze. Coś, co ze szczegółami pamięta się po 45 latach nie jest takie tam zwyczajne. Gdyby łyknąć LSD, to takie wizje można uznać za normę. Ale ja nic nie łykałem, wszystko trwało może 15 sekund, a przed i po było zupełnie normalnie -- domy, ludzie na ulicy, samochody.

Może nie był to realny obiekt, tylko efekt mojej imaginacji? Ale to by było równie niezwykłe, co statek Obcych. Są tacy, co wzruszają ramionami i mówią, że takie rzeczy to "zwykła" [auto]sugestia. Bo tylu ludzi już widziało latające spodki, że to żaden news. Spotakałem się (już później) z relacjami o UFO -- faktycznie były przewaznie opisy talerzy. A to moje "coś" wyglądało zupełnie inaczej. Na pewno się nie zasugerowałem, nie zawirusowałem, nie zamemowałem. Opisu czy rysunku zgodnego z moimi obserwacjami nie spotkałem nigdy.

Jarek

Reply to
invalid unparseable

Do tego nie potrzeba nawet UFO. Zapytaj na p.s.fizyka , co to jest elektron. Ten sam, na których tu wszyscy jedziemy. Ale nie na zasadzie - poczytaj sobie w wikipedii - "cząstka elementarna o ładunku..."

Tylko - dokładnie - czym jest ? Jak ma jakąś "strukturę" - a jeśli tak - jaką , skąd się bierze jego ładunek ? Dlaczego jest taki a nie inny ? Czy on w ogóle fizycznie istnieje (mimo, że zachowuje się jakby istniał) ale jednocześnie można o nim mówić jako funkcji falowej ?

Zainteresowanym polecam chociażby ;

formatting link
ń komplikacji "elektronu", jego interakcji, różnych problemów i niejasności jest taka, że można śmiało powiedzieć, że z lekka tylko "polizaliśmy tego loda".

Niestety, o podstawowych sprawach wiemy bardzo mało - choć w skali makro z nich korzystamy. Ale też co chwila odkrywamy coś nowego - a to, że efekty kwantowe działają też na obiekty makro (eksperyment z płytką zachowującą się "kwantowo"), a to że efekt splątania kwantowego zachodzi nie tylko w przestrzeni ale też w czasie (to jest rewelacja, o której mało się mówi)...

Jednym słowem, trzeba sporo wiedzieć, żeby wiedzieć, jak niewiele wiemy :)

Wszystko to zaś prowadzi do tego, że wyroki ferowane przez różnych "realistów" co to może być, a co nie może i dlaczego, są dość zabawne, ale też niestety wiele mówią o ludzkiej naturze - a zwłaszcza zadufaniu...

Ale tak to już jest, że w każdym momencie dziejów, przedstawiciele "nauk" (zwłaszcza tych oficjalnych) twierdzą, że poznali już "prawie" wszystko, i śmiało krytykują, oceniają i czasem wyśmiewają tych, którzy mają dziwne pomysły. A potem przychodzą następne pokolenia, i ... okazuje się, że jednak tamta "wiedza" była bardzo nędzna... No ale - nasza już jest naprawdę - super ! :)

I tak to się toczy przez stulecia - i będzie się toczyć dalej. Warto o tym pamiętać.

Reply to
sundayman

Wielokrotnie bywa tak,.że to co się śniło będąc małym dzieckiem po wielu latach można odbierać jako przeżycia z jawy i się jest przekonanym, że dane zdarzenie miało miejsce. Nie pamiętam jak to zjawisko się nazywa. Oczywiście nie neguje Twojego doświadczenia jako realnego, ot pytałem czy nie masz wątpliwości a jeśli byli świadkowie to już nie ma o czym mówić.

Reply to
Marek

Oczywiście, że nie jestem powien, zawsze jest możliwość jakiejś formy inprintingu zdarzeń.

O brzytwie Ockhama słyszałeś? Warto wpierw zweryfikować czy nie ma prozaicznych przyczyn danego zjawiska, dopiero później szukać wyjaśnienia w nadzwyczajnych. No i trzeba też pamiętać, że nadzwyczajne twierdzenia (zjawiska) wymagają nadzwyczajnych dowodów.

Weźmy np. spotkania 2 lub 3 stpn ile wg Ciebie z setek jak nie tysięcy relacji (w ostatnich 50 latach), które na podstawie zgromadzonych materiałów są na prawdę zastanawiające? Kilka?

Reply to
Marek

Aha. No to współczuję, że ci się coś inprintuje :)

Tylko jest jedno małe ale. Otóż, problemem jest ustalenie kryteriów. Czyli co jest nadzwyczajne, a co nie jest. Otóż dla niektórych "realistów" nadzwyczajne jest to przykładowe UFO i ufole, a nie jest nadzwyczajne , że im się mózg zlasował. A dla mnie akurat - odwrotnie.

Więc wiesz - jak to z brzytwą, trzeba cholerycznie uważać, bo można się samemu pochlastać. Bo na stwierdzenie, że prostszym wyjaśnieniem dysku na niebie jest gaz bagienny niż pojazd "kosmitów" ja mogę się tylko roześmiać.

Oczywiście nie oznacza to , że wszystko relacje są prawdziwe, wiarygodne itp. Chociażby to , od którego dyskusja się tu zaczęła - jak zauważliście ja sam raczej stawiam tutaj na model typu quadrocopter.

Nie wiem, nie liczyłem. Kilka z pewnością. Ale , po pierwsze - nawet JEDEN dobry przypadek jest wystarczający (w sensie logicznym, a w sensie społecznym - to zupełnie inna sprawa, o czym dalej) . A po drugie - liczy się zupełnie coś innego. Otóż, kiedy zna się tych przypadków bardzo dużo (a ludzie, którzy się tym naprawdę interesują znają rzeczywiście dużo, bo przez kilkadziesiąt lat można jednak sporo przyswoić), to z tych setek przypadków wyłania się pewien "obraz", który mówi coś o całości. Jeden konkretny przypadek pasuje mniej, inny bardziej - inny wcale. To trochę jak z modnymi swego czasu obrazami złożonymi z tysięcy malutkich obrazków - trzeba się nauczyć patrzeć zarówno w "detal" jak i na całość.

Mało tego - zjawisko UFO wiąże się z innymi tematami (podobnie jak zagadnienie badania rzek wiąże się z chmurami i opadami deszczu). Więc trzeba spojrzeć na to jeszcze szerzej - i tutaj też jest określony obraz rzeczywistości, który można dostrzec.

Wszystkie te elementy są ze sobą powiązane. Przykładowo - jeśli dziś w nocy obudzisz się, i zobaczysz ducha - w dodatku nie sam, ale twoja żona też - czyli będziesz mieć "przeżycie" (którego notabene nikomu nie udowodnisz, poza żoną - bo ona będzie wiedzieć to samo) , którego KRYTYCZNIE JE ANALIZUJĄC nie będziesz mógł odrzucić, zakwalifikować jako "wizja chorego mózgu", halucyjnacja poalkoholowa, złudzenie gazu z bagien itp. , to co wtedy możesz zrobić ?

1) uznać, że oboje z żoną oszaleliście (choć to będzie w sprzeczności z rzeczywistością, bo duch np. ujawni skrytkę w ścianie i ona tam będzie - ta skrytka :) 2) przyjąć, że twój dotychczasowy pogląd na "świat" jest delikatnie mówiąc - niepełny

Chciałbym cię widzieć wtedy w dyskusji, w której ktoś ci będzie wymachiwał brzytwą Ockhama :)

Zwłaszcza, że - jeśli się rozumie, jak dalece nasza wiedza "przyrodnicza" jest mikra, to zupełnie spokojnie można zakładać, że i UFO, i duchy i cała masa innych "cudów" jest całkowicie w zgodzie z przyrodą.

Ponieważ NIE MA ZJAWISK NADPRZYRODZONYCH. Wszystko, czego doświadczamy jest elementem przyrody - rzadkim, niezrozumiałym - ale - naturalnym.

Wracając do tematu UFO, nie pojmuję, czemu tak naturalna i imho oczywista rzecz , jak odwiedziny nie - ziemian jest taka niezwykła dla wielu ludzi. Trochę to tak, jak dziwili się rdzenni amerykanie pierwszym Hiszpanom. No oczywiście, można sądzić, że Ziemia to centrum życia we wszechświecie, jedyne miejsce jego występowania, itp itp. Ale to z kolei wskazuje tylko na nieumiejętność wyobrażenia sobie skali zjawiska jakim jest wszechświat. Wbrew pozorom - niełatwo sobie to wyobrazić.

Zatem - dla mnie pytaniem jest - nie CZY oni tu byli, lub są. Pytanie jest - dlaczego zachowują się tak , jak się zachowują. Czyli - starają się (z niezłym skutkiem) być niewidoczni. Zwłaszcza ostatnimi czasy. Bo miejsca typu Puma-punku oraz w ogóle starożytność pokazuje, że kiedyś wyraźnie mniej się ukrywali.

Oczywiście rozważanie tego już przenosi nas w okolice mocno odległe od p.m.elektronika :)

__________________________

PS. aha , zapomniałem jeszcze - otóż a propos tego "sensu społecznego" ; niestety, społeczeństwa nie działają tak, że jeden dobrze udokumentowany, z większą ilością świadków przypadek spowoduje "przełom". No, chyba że byłyby to tysiące świadków - masowe zjawisko dodatkowo transmitowane przez TV.

Niewielkie (ale mam tu na myśli nawet relacje grup poważnych osób) relacje, potwierdzane np. radarami itp - NIE POWODUJĄ , że nagle świat się przekona. Niestety, do tego potrzebna jest pewna "masa krytyczna", natomiast wszystkie te "relacje" powodują jednak powolne zmiany w sposobie postrzegania reszty. I dobrze.

Reply to
sundayman

społecznego" ;

A co by zmieniło lub spowodowało wg Ciebie "oficjalne" lądowanie? Moim zdaniem nic, wszyscy zwolennicy ufo (ufo w sensie wizyt obcych) oczekują niewiadomo czego po takim wydarzeniu... Skoro i tak już nas odwiedzają i nic specjalnego z tego powodu się nie dzieje (w masowej skali) to dlaczego to miałoby się zmienić przy "oficjalnym" lądowaniu? Przez tydzień będzie temat w tv, a później i tak wszyscy zajmą się swoimi sprawami ;).

Reply to
Marek

Użytkownik "Jacek Maciejewski" snipped-for-privacy@go2.pl napisał w wiadomości news:s41usuaumx1d$. snipped-for-privacy@40tude.net...

Ja będąc na bunkrach MRU, zaobserwowałem coś takiego. Szła grupa dołem, świeciły latarki, ja byłem ostatni w grupie. W pewnej chwili zobaczyłem, że ktoś zostaje za mną z tyłu (cień był bardzo wyraźny), odwróciłem się zobaczyć kto, może trzeba w czymś pomóc, ale nie zobaczyłem nikogo. Korytarz nie miał żakamarków, umożliwiających ukrycie się, a nawet jeśli miał, to gdyby nawet ukrywający się poleciał supersprintem, to minęło za mało czasu, by zdążył. Poza tym, narobiłby hałasu, a było cicho. Korytasz był prosty, więc uciekającego było by widać, a światła mieiśmy wystarczająco skuteczne do takich obserwacji.

Inni mi mówili, że widywali np. zjawiska, że kilkadziesiąt...kilkaset metrów dalej, ktoś zapalił papierosa. To również myło miejsce, że nie dało się ukryć (chyba nawet te kilkaset metrów była inna grupa, więc chcąc się schować, którąś by minął. Nie minął żadnej. Po dojściu do rzeczonego miejsca było czuć zapach tego ognia, papieros, czy zapałki, ale osoba zniknęła. Tu być może pokręciłem i pomieszałem ze sobą kilka szczegółów, bo kilku ludzi mi mówiło, co ich spotkało (to mogło być ponad 20 lat temu, więc skleroza czasem dokucza), ale mniej-więcej, taka była wymowa zjawiska.

Zbadać muszę jeszcze stację metra Plac Wilsona, stojąc przy torze w kierunku Kabat, ok. 2 minut przed przyjazdem pociągu, przez kilkanaście sekund słyszałem od Młocin szum szybko jadącej kolejki, a jego charakter zupenie nie odpowiadał ruchowi pociagów - mniej, niż minutę jest Marymont, szum zniknął i już inny zupełnie pojawił się, gdy pociąg wjeżdżał na peron. Poziom dźwięku był zbyt stały, aby powstał od ruchu rzeczywistego pociągu. Może to wiatr podwiewał w zakamarkach? Dziwne to było, nieco demoniczne...

Reply to
ACMM-033

Nie o to mi chodziło. Chodziło mi tylko o to w tej kwestii, że wtedy z kategorii "srutututu majtki z drutu" zagadnienie UFO przeszłoby do bezdyskusyjnych faktów. Tylko i aż tyle.

I tak i nie. Tak - ponieważ rzeczywiście, zakładając takie "neutralne" ich zachowanie świat będzie musiał się toczyć dalej. Nadal trzeba będzie kupować chleb, ubrania, więc - zarabiać - chodzić do roboty itp.

ale też nie - bo po pierwsze można też zakładać, że takie "ujawnienie" nie byłoby bezcelowe - mogłoby to być zarówno ganianie nas i łapanie jako żywności, albo inne równie atrakcyjne gry i zabawy.

Ale nawet jeśli nie - to przypuszczam, że przy okazji ich ujawnienia wyszłoby na światło kilka trudnych (oj bardzo dla niektórych) faktów dotyczących naszej przeszłości - a co gorsza - naszych "świętości". Gdyby tak okazało się, że Mojżesz nie rozmawiał jednak z Bogiem a pijaną ekipą zbuntowanej ekspedycji ufoli - wówczas zachwiałoby to podstawami paru cywilizacji. Wyobrażasz sobie - co np. działoby się w takim islamie ? Bo "cywilizowana" Europa może jakoś by to przełknęła (choć widzisz reakcję kościoła, babć pod krzyżem itp ?).

To by mogła być niezła zadyma. I jeśli miałbym obstawiać - to to jest jedna z przyczyn, dla których ONI czekają z tym lądowaniem w Waszyngtonie...

Zatem - sprawa nie jest taka gładka i prosta. Ale - oczywiście tak czy inaczej, mniejszym lub większym kosztem - jakoś to przejdziemy. Bo to nie jest kwestia "czy" tylko "kiedy" :)

Reply to
sundayman

On Mon, 18 Nov 2013 02:19:40 +0100, sundayman wrote: .

Ciekawie piszesz.

Wlasnie ogaldam (po raz kolejny) program amerykanskiego History Channel pod tytulem Ancient Aliens

formatting link

W sumie 5 sezonow, po 2 lub 3 dyski w pudelku. Sezon 6 wlasnie idzie.

na ogol jestem mocno sceptyczny w stosunku do takich rewelacji, ale co do niektorych rzeczy ktore pokazuja - szczeka opada. Nie wiadomo co powieziec... Sporo jest spekulacji, ale jezeli pokacuja fakty co do ktorych nie ma zadnych watpliwosci - na przyklad budowle czy znaleziska archeologiczne, to, prawde mowiac, nei wiem co o tym sadzic.

W kazdym razie, watek Mojzesza tez jest :)

Anyway, wszystkim zainteresowanym, rozneiz scpetykom, polecam jako material do myslenia. A jezeli nei chc myslec, to po prostu jako rozrywke. Ale z cala pewnoscia nad tym czy owym sie zamysla...

Oczywiscie, seria jest wysmiewana na lewo i prawo pzrez "prawdziwych" naukowcow. Ale dobrze by bylo gdyby nad niektorymi rzeczami prawdziwi naukowcy si zastanowili. Dobrze by im to zrobilo. Na przyklad to, w jaki sposob 5000 lat B.C. ludzie wycieli 200 tonowy blok z twardego granitu z dokaldnoscia milimetrowa i pzreniezli ten blok kilkanascie kilometrow, pokonujac gory i wawozy...

A.L.

Reply to
A.L.

W dniu 2013-11-17 17:20, inny punkt siedzenia... pisze:

Ziemianom tylko jedno w g³owie.

formatting link

pzdr bartekltg

Reply to
bartekltg

Wole niejakiego Mleczko

A.L.

Reply to
A.L.

Pan A.L napisał:

Moje wymagania aż tak daleko nie idą. Nie mam najlepszego zdania na temat naukowców z przełomu XX i XXI wieku i już doprawdy nie wiem, co by im mogło zrobić dobrze. Czasem sobie nawet myślę, że lepiej by było, gdyby się tak dużo nie zastanawiali, jeśli nie ma nad czym. W takich sytuacjach, gdy zbyt mało jest danych aby złożyć z nich sensowna teorię lub choćby hipotezę, najlepiej po prostu powiedzeć "no nic kurna z tego nie wynika, nasza wiedza jest zbyt mała, może za sto lat, może nasze wnuki". Ale nie, teraz w nauce obowiązuje dogmat "Wiemy Wszystko" -- a możemy wiedzieć jeszcze więcej, jeśli tylko wysokość grantu będzie odpowiednia.

Jarek

Reply to
invalid unparseable

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.