"Telefon ziemny" - identyfikacja urządzenia w

W książeczce "Radjotelegrafja" (materiały wydane w 1919 przez Kurs Oficerów Sztabu Generalnego) znalazłem następujący fragment:

"Aparaty znajdujące się obecnie w użyciu zawierają w jednej skrzynce nadawanie i odbieranie. Właściwa stacja nadawcza składa się z rurki z prądem drgającym, bieguny której doziemione są za pomocą podstawy. Stacja odbiorcza zawiera drugą podstawę w którą włączona jest słuchawka i wzmacniacz prądu. Nadawania stacji nadawczej otrzymywane są przez indukcję stacji odbiorczej. Przy użyciu telefonu ziemnego należy przestrzegać następujących przepisów: Orientacja podstaw: doświadczenie wykazało, że podstawy należy orientować równolegle lub anti-równolegle. Pozatem podstawy winny być oddalone od centrów telefonicznych i nie znajdować się w blizkości linji o drucie zwyczajnym. Rozróżnienie stacji uskutecznia się za pomocą dźwięku (ostry, średni, nizki). Każda stacja posiada również wskaźnik. Promień działania stacji telefonu ziemnego wynosi około 2 klm, zmienia się ona w zależności od terenu i dosięga 3,5 klm."

Ktoś wie co to za urządzenie? Raczej nie chodzi o jakiś "wypaczony" opis radiotelefonii - ten temat został poruszony osobno, w innym rozdziale.

Reply to
Atlantis
Loading thread data ...

A jakis typow nie podaja ? moze latwiej bedzie wygoglac.

Jak sie domyslam - jesli wbijesz w ziemie dwa prety i puscisz miedzy nimi prad .. to on sie rozplywa po calej powierzchni. Wiec jakas czesc plynie hen daleko. A tam ja mozna zlapac wbijajac kolejne dwa prety.

Musialo byc kiepskie, skoro nie przetrwalo :-)

Moze tu znajdziesz

formatting link
J.

Reply to
J.F.

W dniu 2011-03-19 15:24, J.F. pisze:

Niestety nie. Książeczka jest bardzo ogólna - stanowi raczej zbiór podstawowych materiałów dla oficerów, informujących o tym czym właściwie jest radiotelegrafia. W niektórych miejscach uproszczenia idą (moim zdaniem) zdecydowanie za daleko. Na przykład przy nadajnikach fal niegasnących jest mowa o lampach i wytwarzaniu _fal_ przez rozżarzony drucik w próżni. ;)

Pojawiają się typy kilku francuskich radiostacji z tego okresu (E3 i E10) i chyba nic poza tym.

Ten "telefon ziemny" jest wspomniany tak przy okazji, jako jedna z form komunikacji bezprzewodowej (obok radiotelegrafii z wykorzystaniem fal gasnących i niegasnących oraz radiotelefonii, która przedstawiona jest jako dziedzina młoda, jeszcze nie stosowana szerzej).

Próbowałem googlować zarówno po polsku jak i po angielsku - niestety nic nie znalazłem...

Tylko dlaczego nigdzie nie ma o tym ani słowa? Przecież to całkiem ciekawe zagadnienie. Że też nie przetestowali go amatorzy? Przecież w czasach świetności "Młodego Technika", gdy o pozwolenie radiowe było trudniej niż dzisiaj, ludzie bawili się z różnymi dziwnymi "wynalazkami" (jak fototelefon). A wówczas przecież możliwości wzmacniania słabych sygnałów były dużo, dużo większe niż tuż po WW1. ;)

Ciekawe czy dałoby się coś takiego zrobić dzisiaj. I czy nie zakłócałoby jakichś współczesnych instalacji. Albo odwrotnie - samo nie było podatne na zakłócenia...

Reply to
Atlantis

Telegraf ziemny, opis (bardzo lakoniczny) np. tu:

formatting link
;)

Reply to
Grzegorz Krukowski

Wladza nie byla zainteresowana niezalezna komunikacja, a fototelefon bylo trudno zrobic ? :-)

Czas na eksperymenty :-)

J.

Reply to
J.F.

W dniu 2011-03-19 17:34, Grzegorz Krukowski pisze:

Hmm... Za to tutaj

formatting link
piszą nie o wysokim napięciu, ale o falach EM rozchodzących się w ziemi. ;) Wymieniają zasięg łączności znacznie mniejszy niż w tej polskiej broszurce (jakby nie patrzeć wcześniejszej o prawie 20 lat). No i nie wspomnę o fakcie, że tam była mowa o telefonie, a nie telegrafowaniu.

Jeśli faktycznie stosowano tam wysokie napięcie, to jak się to ma do BHP takiego rozwiązania? Nie sprawiało zagrożenia dla zdrowia i życia wszystkich tych, którzy chodziliby dookoła?

Reply to
Atlantis

W dniu 19.03.2011 13:52, Atlantis pisze:

Jest taka współczesna książka: Alain Charoy "Kompatybilność Elektromagnetyczna". W rozdziale mówiącym o uziemieniu funkcjonalnym jest opis podobnego urządzenia z francuskiego podręcznika wojskowego z tamtych lat.

Niestety nie mam tej książki, ale w Polsce jest dość popularna. Czytałem ją 5 lat temu. Może ktoś ma i pomoże.

Pozdrawiam, Michał

Reply to
Michał Smolnik

Pan J.F napisał:

Bardzo dobry czas, wiosna idzie. Od tych eksperymentów tłuste rosówy z ziemi powychodzą i będą tańczyć w rytm sygnałów morsa.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Ależ to o to samo chyba chodzi. Wbijasz dwie elektrody w ziemię i puszczasz przez nie prąd (coś jak induktor do pomiaru rezystancji uziomów). Większość oczywiście popłynie najkrótszą geometrycznie drogą między elektrodami, ale część będzie się się rozpływała w okolicy. No i w tej okolicy wbijasz kolejne dwie elektrody, które będą mierzyły spadek napięcia wytworzony przez nadajnik który można później wzmocnić. Przy łączności telegraficznej użyteczny zasięg będzie oczywiście większy.

Reply to
Grzegorz Krukowski

W dniu 2011-03-19 13:52, Atlantis pisze:

Takie urządzenie opisuje wspomniany tu niedawno Wojciechowski. Nowoczesne zabawki,

1974, Str. 536 (żółte wydanie).
Reply to
JK

Użytkownik "JK" <spam snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:im2ptk$365$ snipped-for-privacy@news.onet.pl...

No właśnie miałem napisać o Wojciechowskim... :-)

O czymś bardzo podobnym pisał też Suworow, tyle, że przez jezioro...

W latach 70-tych pracowałem w laboratorium geofizycznym i za pomocą pomiaru przepływu prądu stałego między elektrodami wbitymi w ziemię można było między innymi wykryć pustki pod powierzchną (na przykład stare biedaszyby).

Pozdrowienia. Krzysztof z Tychów.

Reply to
invalid unparseable

W dniu 2011-03-19 20:17, Krzysztof Tabaczyński pisze:

Hmm... Teraz w tym kontekście też coś mi zaczyna świtać. W czymś bardzo starym, chyba lwowskim "Czasopiśmie Technicznym" gdzieś z samego początku XX wieku był artykuł opisujący drogę do koncepcji "telegrafu bez drutu". Autor zanim przeszedł do radia napisał także o wcześniejszych próbach. Było tam m.in. o połączeniu telegraficznym przerzuconym przez rzekę właśnie w ten sposób. Czytając o tym "telefonie ziemnym" nie skojarzyłem, że ten wynalazki mogą mieć ze sobą coś wspólnego.

Reply to
Atlantis

Użytkownik Atlantis napisał

Stawiam na zakłócanie tego typu transmisji przez wszechobecne prądy w ziemi. Początkowo nie było w użyciu zbyt wiele elektryczności a potem, mimo wzrostu czułości wzmacniaczy, zrobiło się tak ciasno, że to przestało mieć sens i odeszło w niebyt. O ile w ogóle kiedykolwiek było zastosowane komercyjnie. Maciek

Reply to
Maciek

Użytkownik "Maciek" snipped-for-privacy@polobox.com napisał w wiadomości news:4d8515d3$0$2444$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...

Może by tak zastosować FM? :)

Zapewne jedynie wojskowe

Michał

Reply to
Michał Lankosz

Użytkownik "JK" <spam snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:im2ptk$365$ snipped-for-privacy@news.onet.pl...

O ile mnie pamięć nie myli to takie urządzenie było prezentowane w TVP w programie telewizyjnym "lidar" gdzieś tak około 1980 roku. Czasem zastanawiałem się, czy mnie pamięć nie myli - jednak nie :)

MaW

Reply to
MaW

oftopicznie i współcześnie:

formatting link

Reply to
Włodzimierz Wojtiuk

Użytkownik Atlantis napisał:

Wygląda mi to na wykorzystanie stacjonarnego pola elektrycznego. Wymaga dosyć szerokiego rozstawienia elektrod w obu stacjach ale rozstawienie odbywa się na terenie przyjaznym - pomiędzy może być teren przeciwnika... a czemu nie przetrwało? Małe zasięgi, spore nakłady energetyczne (trzeba ciut prądu w glebę wpuścić żeby parę kilometrów dalej dało się słyszeć...)

Reply to
invalid unparseable

Użytkownik Jarosław Sokołowski napisał:

Uwaga - na śląsku, jak przesadzić - mogą z ziemi wyjść górnicy i wp... szpadlami spuścić!

Reply to
invalid unparseable

W dniu 2011-03-20 01:42, "Dariusz K. Ładziak" pisze:

O jakich odległościach pomiędzy dwiema elektrodami jednej stacji mówimy? Dziesiątki metrów? Setki metrów? Kilometry? ;)

Wiesz może (lub domyślasz się) jakie były wymagania co do zasilania takiego takiego urządzenia? Jakiego rzędu napięcia trzeba było przyłożyć do elektrod? Mogło to działać na zasilaniu akumulatorowym czy raczej wymagane były jakieś większej prądnicy?

A co do niskiej wydajności, to faktycznie mogła być poważna przeszkoda w znalezieniu temu zastosowań komercyjnych. Zastanawiam się jednak czy ktoś się potem nie bawił czymś takim amatorsko. Bo jakby nie patrzeć takie zabawy

formatting link
też były średnio praktyczne, a pasjonaci się znaleźli.

Reply to
Atlantis

W dniu 2011-03-19 21:45, Maciek pisze:

Nawet na terenach wiejskich, z niewielką ilością przemysłu i niezbyt gęsto zaludnionych nie byłoby to w stanie dzisiaj zadziałać? I z drugiej strony: taki aparat przypadkiem nie wpływałby negatywnie na pracę innych instalacji, szczególnie tych uziemionych?

Reply to
Atlantis

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.