Toshiba podobno robi male silownie kontenerowe. Ruscy w ZSRR tez mieli pomysla na ogrzewanie przy wykorzystaniu zuzytego paliwa z elektrowni atomowych. Ale go nigdy nie zrealizowali. To z Toshiby czytalem ze sie zakopuje iles metrow pod ziemia zeby latwego dostepu nie bylo.
Nie przesadzajmy. W Rosji były (nadal są?) kilkuset watowe generatory RTG do zasilania latarń morskich. Nie były głęboko Pius ziemia i jakoś na wódkę ich nikt nie rozparcelował.
W dniu 2017-06-21 o 03:20, Zenek Kapelinder pisze:
I co, reaktor produkuje prąd, czy siłownia parowo-turbinowa z wymiennikami ciepła, kondensorami itp? To jest to, co zajmuje dużo miejsca, a nie tam reaktor.
W jaki sposób złoto czy platyna staną się tańsze przez 10 lat "dopracowywania"?
Ciekawe zjawisko by powstało. Kiedyś kradziono laptopa bo ktoś potrzebował komputera. Potem z laptopów kradziono dyski dla okupu, często przez rozerwanie obudowy. Po wprowadzeniu ogniw paliwowych zaczęto by kraść baterie z laptopów.
Krótko mówiąc - dopóki cena ogniwa paliwowego przekracza cenę laptopa, nie opłaca się tego oferować klientom.
Na tradycyjnym okrecie podwodnym duzo miejsca zajmuja silniki spalinowe, silniki elektryczne, akumulatory, paliwo do silnikow spalinowych. Do tego na atomowych dlugosc przebywania pod woda zalezy od ilosci zarcia jakie zabrali. Tlen sobie robia elektroliza. Zmienil sie sposob wykorzystania okretow podwodnych. Nie bedzie wilczych stad. Dzisiaj okret podwodny ma podplynac jak najblizej terenow potencjalnego przeciwnika i przykucnac na dnie. Ma czekac na rozkaz odpalenia rakiet.
W dniu 2017-06-22 o 01:29, Zenek Kapelinder pisze:
spalinowe, silniki elektryczne, akumulatory, paliwo do silnikow spalinowych. Do tego na atomowych dlugosc przebywania pod woda zalezy od ilosci zarcia jakie zabrali. Tlen sobie robia elektroliza. Zmienil sie sposob wykorzystania okretow podwodnych. Nie bedzie wilczych stad. Dzisiaj okret podwodny ma podplynac jak najblizej terenow potencjalnego przeciwnika i przykucnac na dnie. Ma czekac na rozkaz odpalenia rakiet.
Taka taktyka to była w latach 60. Teraz rakieta wystrzelona z dowolnego punktu na ziemi dolatuje do dowolnego innego punktu na ziemi i to z dokładnością do 1 metra dzięki GPS-om, GLONASS-om i innym takim. Nikomu już nie są potrzebne "pływające wyrzutnie rakiet". Dzisiaj łódź powinna być mała, żeby móc zakraść się na odległość wystrzelenia torpedy i zatopić jednostkę przeciwnika, którą w zależności od sytuacji może być wielki lotniskowiec albo mała korweta.
Kwestia skali zagrożenia. Rzucając się z nożem na tłum ludzi zostaniesz dość szybko unieszkodliwiony i ewentualne straty będą stosunkowo niewielkie. Brudną bombą możesz w ułamku sekundy narobić niezłego bałaganu na długie lata.
Tyle, że rakieta wystrzelona z drugiej półkuli leci dość długo co daje przeciwnikowi czas na jej wykrycie i ewentualne zniszczenie oraz/lub uderzenie odwetowe. Pocisk rakietowy wystrzelony blisko celu nie daje zbyt wiele czasu na reakcję.
W dniu 2017-06-22 o 08:36, Grzegorz Kurczyk pisze:
Piszesz to tak, jakby strzelanie się na rakiety to była zabawa w berka - kto dostanie - przegrywa od razu.
Strategiczne pociski międzykontynentalne wycelowane są przede wszystkim w najważniejsze miasta. Tymczasem wyrzutnie rakiet znajdują się w dobrze ukrytych miejscach poza nimi. Więc obojętnie, czy duże miasto oberwie, czy nie, przeciwnik ma ciągle potencjał do kontrataku, a ciężko liczyć na to, że w pierwszej fali ataku zniszczyłoby się wszystkie wyrzutnie, jeśli nawet nie wiadomo dokładnie, gdzie one są, a część jest mobilna.
A jeśli chodziłoby o kwestię niszczenia pocisku w locie, to mimo wszystko łatwiej hydronasłuchem wykryć łódź podwodną i ją zniszczyć bombami głębinowymi.
W samochodach elektrycznych jest wielki problem co się stanie w razie słuczaju. Bateria musi być w bezpiecznym miejscu i w przypadku wypadku znosić wielkie przyspieszenia. Benzyna jak się rozleje, to się na ogół nie zapali, ropa jeszcze mniej prawdopodobne. A jak już, to energia zawarta w paliwie "rozładowywuje się" przey kilka-kilkanaście minut. Akumulator też gdzieś energię musi stracić, lit pali się na powietrzu bez pomocy zapalnika. Takie baterie potrafią zrobić niezłe jebut. W pracy "udało mi się" naciąć skalpelem ogniwo LiIon. Fajnie się sfajczyło. Na szczęście miałem pod ręką kwaso- i temperaturoodporny zlew.
W dniu czwartek, 22 czerwca 2017 11:37:51 UTC+2 użytkownik SnCu napisał:
Nie wiem jak jest teraz i mysle ze taka wiedza nie jest powszechna ale odtajnione cele nato z okresu zimnej wojny to elegancko sie pokrywały z dosyć kluczową infrastrukturą wojskową.
Cele które były ujawnione to nie centra miast a po prostu lotniska i duże jednostki wojskowe.
Po bombie na śląsku dostałyby wtedy: pyrzowice, balice, gliwice, opole itp.
formatting link
se możesz poklikac i nawet "zdetonować" nieco.
Tam nie widać aby ktoś perfidnie planował zabić dużo ludzi bo tam gdzie lotnisk nie ma to celów raczej też nie ma.
Gdzieś Ty znalazł akumulator ołowiowy 12V 100Ah za 400 PLN? Cenę LiIon podajesz detaliczną a ołowiowego jakiegoś z odzysku...
Przede wszystkim ogniwa kupowane w milionach sztuk są znacznie tańsze. A produkowane przez własną fabrykę - jeszcze tańsze. A teraz Tesla zaczyna produkcję ogniw 2270, które będą (w przeliczeniu na Wh) jeszcze tańsze.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.