Ale woda podgrzana przez pompę idzie do studni i jest tam chłodzona, chyba możemy założyć (chociaż nie wiem, bo jeszcze muszę to zmierzyć), że do temperatury wody w studni?
Fakt faktem że z pompy woda wychodzi zauważalnie cieplejsza (po dotyku rurek), ale wraca ze studni już zimna (też po dotyku).
Problem jest taki, że studnia jest nieużywana, woda w niej stoi. Myślałem nad użyciem wody bezpośrednio ze studni, ale wtedy pompa musiałaby mieć większą moc (albo mniejszy przepływ), żeby podnieść wodę na te kilka metrów (sama studnia ma ze 4m, potem 15m poziomo i kolejne 2-3m na pierwsze piętro domu, czyli mamy słup 6-7m).
Szukac pod lodowki turystyczne, tylko zaczac od najdrozszych. Ewentualnie lodowka na gaz.
formatting link
Ale czy da sie podgrzac woda z kolektora zamiast palnikiem ... No chyba ze ktos biegly w lutowaniu miedzi - taka lodowka nie jest zbyt skomplikowana ...
To są wyniki jakichś obliczeń, czy podszepty intuicji? Weźmy ogród niewielki, 200 metrów, dla równych rachunków. Czyli wręcz ogródek. Te 2000 litrów oznacza 1 centymetr wody. W czasie upałów każdy ogrodnik pragnie czegoś takiego jak kania dżdżu. Ten centymetr jest równoważny takiemu sobie deszczykowi. W Warszawie średnie opady opady w miesiącach letnich, to 5 milimetrów dzinnie. Jak już pada, to pada znacznie więcej. Jeśli przez kilka dni, to wszyscy narzekają, że im za dużo pada -- ale rzadko na to, że "ze szkodą dla roślin". Dla trawnika są to ilości w sam raz lub za małe -- niedawno gdzieś obok była nawet dyskusja o niespożytym pragnieniu trawników (zakładanych w klimacie suchych, w miejscach ubogich w wodę). Przypomnę, że ja to wszystko odniosłem do małego dwustumetrowego kawałka ziemi. Sam miałbym potrzeby znacznie większe, niż marne
2000 litrów na dobę.
Takie zbiorniki na wodę nazywają się "staw", "sadzawka", lub jeszcze inaczej -- w zależności od tego, czy mieszczą kilka, kilkanaście albo więcej metrów sześciennych. Fajna sprawa taki zbiornik. Przeważnie jest z nim taki problem, że w lecie woda paruje i wsiąka, trzeba dolewać żeby nie wyschły, a nie zawsze jest skąd.
Jeśli do studni wciąż będzie doprowadzana energia (w podgrzanej wodzie), to temperatura w końcu wzrośnie i chłodzenie przestanie być efektywne. Czy nastąpi to wcześniej niż zniknie potrzeba klimatyzacji -- zależy to od różnych czynników goologicznych. Ale mnie by było po prostu żal marnować w ten sposób wodę doprowadzoną już do temperatury pokojowej. W naszym klimacie w czasie letnich upałów przeważnie odczuwa się brak chłodnego powietrza i ciepłej wody.
Ale jeśli rurę powrotną opuścisz do studni to nie masz różnicy ciśnień za to podgrzewasz wodę w studni. Możesz też oczywiście nie wlewać wody do studni tylko używać do podlewania. Słup 7m to w przypadku małej pompki jest graniczna wartość przy której wydajność spada do zera. Możesz dać 2 pompki.
Albo zbudować agregat z silnikiem BLDC, który w bardzo elastyczny sposób w szerokim zakresie zamienia energię ze słońca na użyteczną prace w obiegu klimatyzacji. Wspominałem kiedys o tym.
Co znaczy "brakuje"? Jeśli chce się z korzystać z darmowego źródła chłodu, to się nie marudzi, nie kombinuje z najdroższymi metodami pompowania ciepła, tylko sie po prostu bierze wymiennik o większej powierzchni. tak jest najtaniej.
To się nazywa pompa ciepła i to jest oczywiste. Zawsze lepiej pchać ciepło w coś cłodnego o dużej pojemności cieplnej (woda) niż je przekazywać w duszne gorące powietrze ulicy. Z tym że w krajach o gorącym klimacie przeważnie trudno to inaczej zorganizować. A nasi spece potrafią tylko podejrzeć i zrobić tak samo.
Ale robi się też inaczej -- wieżowce w gorących krajach mają często w podziemiach basen z wodą, który w nocy schładzany jest przez agregaty. W dzień zimna woda krąży po klimakonwektorach. Ponieważ światowy przemysł dorobił się już takich urządzeń, w Polsce wystarczy wziąć gotowe i wpuścić w nie wodę z podziemi. Jej parametry (temparatura) są zbliżone do wystepujących w klimie z wodnym basenem. Stosunek energii potrzebnej na pompowanie wody ze studni do energii chłodzącej, to około 1:60. Do znaczy z 1 kWh prądu można mieć 60 kWh klimy. Klasyczny powietrzny klimatyzator, to w wielu przypadkach typowych dla Polski, jest strasznym marnotrawstwem energii.
Na czterech metrach już się nie waha. Nie ma rocznych zmian, a nawet te występujące w dłuższych okresach się uśredniają. Na Syberii jest w gruncie wieczna zmarzlina, choć obecna średnioroczna temperatura jest tam wyższa od zera. W Polsce niedaleko Suwałk też kilka lat temu w wierceniach geologicznych natrafiono na temoeratury nico niższe od zera.
Nie ma technicznych problemów z wydajnym pompowaniem wody nawet na większe wysokości. Pompy studzienne są tanie. Ale najlepiej się sprawdzają (ekonomicznie), jeśli pracują z maksymalnym wypływem, możliwie niestłumionym. Moc silnika trudno regulować i dopasować do potrzeb. Najlepzszym rozwiązaniem jest kilkusetlitrowy rezerwuar wodny umieszczony powyżej klimakowektorów. Woda jest do niego okresowo pompowana, a potem grawitacyjnie zasila układ klimatyzacji. Dana woda podlegająca ciśnieniu, napotykając na otwór, czyli szczelinę, wypływa. Praw fizyki pan nie zmienisz i nie bądź pan głąb. Regulację otworu (czyli szczeliny) prowadzi się łatwo.
Na sekundę oczywiście. Zresztą pisałem dalej: "Czyli możesz w ciągu sekundy podgrzać 40 gramów wody"
Oczywiście, że nie zmniejszy, ale może się okazać, że przy tym przepływie już na połowie długości wymiennika woda jest zagrzana i więcej ciepła nie przyjmie. Zwiększenie przepływu mogłoby obniżyć temperaturę w dalszej części wymiennika.
Chcę zrobić na dniach
Potrzebujesz co najmniej 1kW (a najlepiej ze 2). Użycie Peltiera nic ci specjalnie nie da. Chyba że dasz ich z pięć i będziesz zużywał 1.2 kW energii na działanie Peltierów. Koszty cię zjedzą. Lepiej kupić przenośny klimatyzator.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.